Nie umiem pokochać :(

Problemy z partnerami.

Nie umiem pokochać :(

Postprzez smerfeta » 11 lis 2010, o 22:36

Witam Kochani. No i znów mnie tu przygnało, już raz z pomocą forumowiczów rozwiązałam swój problem, już raz dotarło do mnie, że źle postępuję, wszystko dzięki Psychotekstowi ;) Nadeszła taka chwila, że znów nie umiem sama poradzić sobie ze sobą, nie jest nawet w jednej setnej tak tragicznie jak kiedyś, ale szukałam już różnych wyjaśnień mojego problemu i nic mi do główki nie przychodzi, więc spróbuję tutaj, może ktoś z Was, albo raczej któraś z Was, czuła się tak jak ja...

Po krótce: dwa lata temu zakończyłam swój 4-letni związek z heroinistą, nie mogłam się z niego wygrzebać, zamiast pomóc sobie i jemu, sama nas pogrążałam. W końcu udało się to zakończyć, chłopak trafił do więzienia po 3 miesiącach od rozstania, prawdopodobnie siedzi do tej pory :( To była moja pierwsza miłość.... no właśnie, pierwsza i coraz częściej wydaje mi się, że ostatnia...

Po rozstaniu z nim, wpadłam w jakiś okropny ciąg, przez ok rok spałam z naprawdę dużą ilością facetów, nie zależało mi na niczym, nie chciałam się z nimi wiązać, po prostu dobrze się bawiłam i tyle. Miałam czasem wyrzuty, pisałam na forum pod innym nickiem. No ale nie o to chodzi. Potem złapałam kontakt z pewnym fajnym chłopakiem, bardzo go polubiłam, kiedy wróciłam z zagranicy zaczęliśmy się spotykać i ukształtował nam się związek. Byliśmy ze sobą ok 2 miesięcy, po czym doszłam do wniosku, że nie czuję do niego nic więcej poza sympatią... :? W łóżku był ... bardzo taki sobie, ale to nie to zdecydowało. W końcu powiedziałam mu, że nie chcę z nim być, bo nie kocham go. Koniec związku. Od tamtej pory jak ognia unikałam spotkań z mężczyznami, w grę wchodził tylko flirt, żadna większa znajomość. Było mi mega dobrze samej, nie chciałam tego zmieniać. I tak jest do teraz. Lubię swoje towarzystwo, wieczory najchętniej spędzam w domu sama, komputer, film, książka do poduszeczki, czasem trawka. Robię sobie co chcę i nikt mi nie truje nad uchem, ani nie mówi co mam robić.

W marcu poznałam w drodze na event pewnego mężczyznę, bardzo się polubiliśmy, połączyła nas pasja. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny i przez internet. Miało być tylko koleżeństwo, ale jakoś tak wyszło, że przespałam się z nim i nasza znajomość przybrała postać kumpelskiego układu, dzieliło nas co prawda 300 km, ale raz w miesiącu udawało nam się spędzić weekend razem. Na wakacje wyjechałam za granicę, kontaktu nie przerwaliśmy. Po powrocie sprawy nabrały nieoczekiwanego obrotu, spędziliśmy razem tydzień, on stwierdził, że się zakochał, przepraszał (na początku sam mówił, że musimy sobie przyrzec, że nie połączy nas uczucie). Dla mnie to był szok, byłam najpierw wściekła, wkrótce zorientowałam się, że mi też na nim zależy, że chcę go tylko dla siebie. To trwało ok 2 miesiące, jego uczucie jest coraz większe, a moje.... wygasa.

Wiem, że nikt mnie nie kochał tak jak on, to jest coś niesamowitego, sprawy łóżkowe... poezja, nie wyobrażam sobie, żeby mogło być mi lepiej :oops: No ale to wszystko, lubię go niesamowicie, chcę mieć z nim kontakt, ale nie chcę związku. On chce czegoś więcej, jest ode mnie o 8 lat starszy, poważnie myśli o nas, dla mnie to tylko przyjaciel, chociaż myślę, że AŻ przyjaciel. Bo trudniej jest zdobyć prawdziwego przyjaciela, niż zapatrzonego w kobietę mężczyznę. Nie chcę związku, ale nie chcę go stracić, boję się, że nikt mnie nie pokocha tak jak on, z nikim nie będzie mi tak dobrze.... On ma 30 lat, ja 22, on nie będzie na mnie czekał w nieskończoność, aż się w końcu uspokoję i zdecyduję na związek.

Wiem, że to głupi i błahy problem, ale boje się, że ja już nie umiem normalnie kochać, że będę tak sobie kręciła z kolejnymi mężczyznami i skreślała ich po paru tygodniach. Widzę w moim postępowaniu taką zależność, że póki facet nie jest mój, jest super, a czym większe zainteresowanie mi okazuje, tym bardziej mam go dość :( Sama nie wiem czego chcę :cry:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez caterpillar » 11 lis 2010, o 23:45

hej Ja smerfna pamietam Twe perypetie,

rozumiem ,ze podchodzisz do tego zwiazku na zasadzie "bierz puki nie jest zapozno"

a czy to musi byc JUZ nie moze byc opcji "daj mi troche czasu" ?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfeta » 12 lis 2010, o 11:36

Można tak to nazwać, nie chcę zobowiązań, nie chcę mieć mężczyzny przy sobie 24/dobę, po prostu kiedy nasz kontakt jest za duży, a jest taki coraz częściej (smsy, rozmowy, gdy tylko wrócę do domu od razu wchodzę na gadu, bo on czeka), mnie to zaczyna męczyć i mi przeszkadzać.

Opcja "daj mi trochę czasu" już wykorzystana, mówiłam mu, że muszę się zastanowić, zapytałam: co chcesz zmieniać? Przecież tak jak jest, jest bardzo dobrze? On przyznał mi rację, stwierdził, że taki układ w sumie może być ciekawy, już myślałam, ze będzie dobrze, ale on zachowuje się coraz bardziej ....no nie wiem jak to nazwać. Ciągłe smsy, rozmowy, pytania czy go kocham, ile można... Nawet wiersz mi już napisał :? Kocham go na jakiś swój sposób, ale czuję się osaczona :(
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez julkaa » 12 lis 2010, o 12:57

caterpillar napisał(a):
a czy to musi byc JUZ nie moze byc opcji "daj mi troche czasu" ?


podzielam to zdanie. 2 miesiące to strasznie mało, żeby prawdziwe uczucie sie wyklarowało.
tez przezywalam podobne rozterki jak ty, ale zaryzykowalam i dalam nam czas- i teraz kocham i jestem szczesliwa
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez caterpillar » 12 lis 2010, o 17:39

skoro ta sytuacja cie tlamsi tym bardziej nie pakuj sie w zwiazek..co ma byc to bedzie..to ,ze cie bardzo kocha nie znaczy od razu ,ze bedzie wam wspaniale.

warto poukladac najpierw swoje sprawy.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 12 lis 2010, o 18:48

z mojej strony mnie to strasznie odrzuca, jesli tak od razu ktos sie chce ze mna pakowac w ciasny zwiazek, potrzebuje deklaracji i mojego bycia na necie 24 na dobe etc etc

byc moze to Twoja intuicja mowi, zeby sie nie pakowac w zwiazek, ktory moze sie okazac nastpenym toksycznym???
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez smerfeta » 12 lis 2010, o 21:32

Abssinth napisał(a):z mojej strony mnie to strasznie odrzuca, jesli tak od razu ktos sie chce ze mna pakowac w ciasny zwiazek, potrzebuje deklaracji i mojego bycia na necie 24 na dobe etc etc


Mam dokładnie tak samo...

Macie rację, 2 miesiące to jak nic, myślę, że powinnam to przeciągnąć jak najdłużej, aż mu minie to pierwsze zauroczenie, bo na pewno minie i emocje trochę przygasną. Tylko nie chcę go zranić... Nie wiem jak delikatnie dać mu do zrozumienia, że mnie dusi ta sytuacja, że jest go już w moim życiu za dużo i chciałabym troszkę to ograniczyć... On jest 30-letnim mężczyzną, a zachowuje się jak nastoletnia dziewczynka, ile razy można dziennie się pytać czy go troszku kocham i czy tęsknię? Pierwszy raz widzę coś takiego, żeby mężczyzna był taki słodki. Swoją drogą to mnie w nim pociągało, że jest męski... Taki 100% mężczyzna w każdej kwestii. Twardy i stanowczy. Aż tu nagle wyłazi z niego taki kociaczek, przytulanka, a ja nie jestem romantyczką, nie kręcą mnie kwiatuszki, kolacje przy świecach, romantyczne spacery.... Nie wiem co o tym myśleć, on też już zauważył, że jestem inna niż wcześniej, wszystko mnie zaczyna drażnić, każde jego słowo, mi co chwilę coś nie pasuje, a on przystaje grzecznie na wszystkie moje widzi mi się...

Czy to jest fair, że ja chcę utrzymać ten ... związek, bo chcę mieć go jako przyjaciela, ale wiem, że nigdy nie dam mu tego, czego ode mnie oczekuje?

W dodatku dowiedziałam się, że prawdopodobnie mój eks (ten z początku) wyszedł z więzienia i był pod moim domem... Pisałam z nim listy jakiś czas, pisałam, że nic z tego nie będzie już, ale jeśli jemu to pomaga wytrzymać, to mogę z nim pisać. Przed wakacjami napisałam, że wyjeżdżam i odezwę sie jak wrócę, jednak już nie napisałam. Wszyscy mi mówią, że mam się z nim w żadnym wypadku nie spotkać, ale ja bym chciała. Ale to chyba nie jest dobry pomysł :(
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez Abssinth » 13 lis 2010, o 12:44

to bylby BARDZO zly pomysl, zeby sie spotkac z ex..... po co Ci to? myslisz, ze sie zmienil i stal sie lepszym, kochajacym czlowiekiem?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez julkaa » 13 lis 2010, o 13:10

to jest chore zachowanie- kiedy bardziej pociąga zło niż dobro
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez smerfeta » 13 lis 2010, o 17:51

Nie liczę na nic ze strony ex, wiem, że się nie zmieni już, chciałam po prostu pogadać i myślę, że gdzieś w głębi liczę na to, że byśmy mogli zostać przyjaciółmi... Ale pewnie bym się przeliczyła.

Julka, odnośnie czego jest Twój post, bo nie zrozumiałam, możesz jaśniej ;) ?

Dziś czeka mnie chyba poważna rozmowa z nim (z tym moim potencjalnym facetem), on mnie coraz bardziej ciśnie, chce, żebym się określiła...
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez julkaa » 13 lis 2010, o 23:58

ze leziesz do patologa z wiezienia, a odrzucasz czlowieka, ktory by cie na rekach nosil
ale moze wolisz sie w zyciu meczyc ze sku.wielami. taki fetysz. byle ci sie tylko podobalo :) gud luck
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez smerfeta » 14 lis 2010, o 13:33

:yyy: Nie lezę do patologa z więzienia, tylko chciałabym po prostu z nim porozmawiać, zobaczyć, jaki teraz jest. Nie chcę do niego wracać, nie rozumiem skąd taki wniosek...Dobra zapomnijmy o nim, bo to nie o to mi chodziło :([/list]
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez caterpillar » 14 lis 2010, o 15:09

---------- 14:08 14.11.2010 ----------

julkaa to ,ze ktos chce ja nosic na rekach nie znaczy ,ze smerfeta powinna DAC sie nosic.

Natomiast uwazam ,ze zwazywszy na twoja historie zwiazku z bylym powinnas dac sobie smerfna na wstrzymanie i nie spotykac sie z nim , nie dlatego ,ze siedzi w wiezieniu tylko sama wiesz jak toksycznie bylo miedzy wami.

Nie wiem czy jestes na tyle odporna by znow nie ulec manipulacji ,obietnica i sciemnianiu..pomysl o tym..czy uwazasz ,ze on jest w stanie byc PRZYJACIELEM

watpie :?

---------- 14:09 ----------

p.s. patolog to raczej w szpitalu siedzi :D
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfeta » 14 lis 2010, o 20:00

pomysl o tym..czy uwazasz ,ze on jest w stanie byc PRZYJACIELEM


Hmmm... faktycznie, dla niego jedyną przyjaciółką ostatnio była hera :(

Dziękuję Cat :cmok:

Już mu trochę wytłumaczyłam, że wolność dla mnie jest najważniejsza i nie potrzebuję związku, muszę mieć z 5 lat co najmniej, żeby się uspokoić, poukładać sobie wszystko, na razie żyję z dnia na dzień, nie chcę stabilizacji... Napisałam: "cudownie by było, gdybym się tak wyszalała przez kilka lat, wróciła do PL i byś na mnie czekał, bo wiem, że nikt mnie nie pokocha tak jak ty, ale to niemożliwe". Zgadnijcie co odpowiedział... że będzie czekał :| Napisał kolejny wierszyk, co chwilę pisze, że będzie na gadu za 10 min, potem: jeszcze chwilka kochanie... przecież go nie poganiam. Niedługo robi sobie taki sam tatuaż jak ja mam :? Duszę się, nie wiem co zrobić, żeby przestał, ale żeby go nie zabolało to :(
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez julkaa » 14 lis 2010, o 20:30

moze nie skupiaj sie na tym co on robi, ale na sobie-rob swoje. jesli sprawia mu to przyjemnosc, jesli tak chce, to niech sobie dziala- w koncu mu sie znudzi - zauroczenie ma to do siebie ze bywa bardzo intensywne. a ty niekoniecznie musisz tak analizowac, brac do siebie jego zachowanie. zajmij sie po prostu swoim życiem.
moim zdaniem milo miec kogos, kto tak cie szanuje, chce dla ciebie jak najlepiej, wspiera cie, mozesz zawsze na taka osobe liczyc, ma odpowiedni charakter, etc. w zyciu nielatwo spotkac takich facetow. zazwyczaj maja swoje odchyly i nie szanuja lasek.
po prostu daj mu zyc. i ty zyj swoimi sprawami. przeciez nie musisz odwzajemniac jego zachowania. wypadaloby byc tylko wobec niego w porzadku. ale trudno nie odwdzieczac sie dobrez za dobro. rób swoje. przeciez obrozy ci nie zaklada. sila cie do niczego nie zmusza. mniej analizuj. mniej koncentruj sie na nim. samo sie ułozy.
co to wogole znaczy dusic sie? rozumiem, ze gdyby byl psychopatą, znecal sie nad toba fizycznie, sznatazowal psychicznie, to ok. a moze ty nie umiesz byc asertywna?
dla mnie taki facet to skarb (oczywiscie jesli jest miedzy nami jakas tam chemia). kwestia tylko poukladanie siebie, swojego zachowania, podejścia, postawy, etc
poczytaj sobie o asertywnosci
wydaje mi sie ze to ty muszi miec ze soba problem, skoro bardziej pociagają cie narkomani a nie po prostu dobrzy, zakochani w tobie faceci. mialas kiepskie dziecinstwo? brak poczucia bezpieczenistwa, brak stabilizacji?
niekt cie do nieczego nie zmusza. nie musisz odwzajemniac jego uczuc. milosc przyjdzie z czasem. albo nie przyjdzie, znudzisz sie i go rzucisz. poki jest ci bardziej dobrze niz zle, uwazam ze glupota byloby zakonczenie tego

a i jeszcze jedno. skoro tymu mowisz, ze chcesz wolnosci, ze chcesz sie wyszalec, a on na to ze poczeka, to chyba godzi sie/daje ci te wolnosc. gdzie tu ograniczanie i duszenie? wiec czego ty chcesz jeszcze? moze zerwania jednak.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: uuveluguteh i 49 gości