Macierzyństwo...

Rozmowy ogólne.

Postprzez Bianka » 9 lis 2010, o 23:18

Przekładam ja zawsze po jedzonku jak zasnie, przeczytajacie jakie szaleństwo mielismy na problemach w zwiazkach moj temat" dziwna sprawa" jak jej dalam pieluche przytulanke tez dostala szału, ona ma chyba skok rozwojowy:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 10 lis 2010, o 00:58

---------- 23:57 09.11.2010 ----------

moze to jedzenie..mleko ,woda albo cos nowego..jesli jutro tez tak bedzie to lepiej idz do lekarza

nie sadze ,zeby to bylo spowodowane proba kladzenia ja samej ...padla by conajmniej po godzinie

---------- 23:58 ----------

a moze zab ..sprawdz.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 10 lis 2010, o 22:04

Zęba nie ma :? woda, jedzonko sprawdzone, kolejną noc spała pięknie, zobaczymy jak dziś będzie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 10 lis 2010, o 22:47

a jak ja usypialas?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 11 lis 2010, o 00:04

Zasnęła podczas jedzenia, przeniosłam do łóżeczka, jak zrobiła gały na chwilę podałam rękę do przytulenia i zasnęła...
Dziś znowu kiepsko, mąż walczy, mała jeszcze nie śpi, w łóżeczku ryczy, jesteśmy bezradni:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Megie » 11 lis 2010, o 12:15

Bianko a moze lepiej jednak nie walczyc z Mala? skoro placze w lozeczku to moze jej tam z jakiogos powodu zle?? ..wiem ze kazde dziecko jest inne i moze akurat nam poszlo latwiej z naszym synkiem ale powiem Ci, ze my nigdy nic na sile..
plakal w lozeczku to bralismy go do siebie..nigdy nie lubilam sluchac jak placze i nadal nie lubie.od poczatku robilam wszystko aby jak najmniej plakal- pewnie tak jak kazda matka..ale wydaje mi sie, ze moze dzieki temu ze bralam go do siebie kiedy bylo mu zle to czul sie bezpiecznie..wydaje mi sie ze to poczucie bezpieczenstwa dla dziecka jest wazne..dlugo Mlody spal nam na brzuchu..czasem na zmiany siedzielismy z mezem na kanapie z malym spiacym na brzuchu na nas ( czasem i 2 godzine bez ruchu czytajac np. ksiazke) ..ten czas minal..u Was tez to minie..Malutka dorosnie do tego zeby spac w lozeczku, ale fakt ze trzba jej pomagac zrozumiec ze w lozeczku mozna sie wygodnie i bezpiecznie wyspac..
tak mi sie wydaje..to moje odczucia oparte na moim doswiedczeniu z jednym maluszkiem :)
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Sansevieria » 11 lis 2010, o 12:53

Megie, pieknie to ujęłaś i ja się przyłączam. Ze swoim doświadczeniem z jednym dzieckiem. Obecnie dorosłym. Wedle wszelkich danych nie jest to moje dziecię porażką pedagogiczną, przynajmniej w z zewnątrz ocenialnej sferze.
Maleńkie dziecko nie umie powiedzieć co jest źle, umie tyko przekazać że jest coś źle.
Jak sobie wyobrażę dorosłych ludzi stojących obok i płaczące maleństwo w łożeczku, robi mi się smutno. Czuję bunt. Sprzeciw. Może za dużo Alice Miller czytałam...
Mała, jak piszesz Bianko, walczy. To, że tego słowa użyłaś...walczy o coś ważnego dla siebie. Walczy jak umie. Walczy z rodzicami. :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez caterpillar » 11 lis 2010, o 13:57

jesli nic jej nie dolega to uwazam ,ze trzeba zacisnac zeby.

San 1,2,3 latek nienauczony spania samemu tez bedzie sie darl w nieboglosy przez pierwszy conajmniej tydzien..

dziecko zawsze bedzie reagowalo placzem jesli cos nie bedzie po jego mysli.

sa rozne metody na usypianie jest tez metoda ,ze zostawia sie dziecko na 5 min potem 10 itd trzeba poczytac pomyslec co bedzie najlepsze ale moim zdaniem wieksza krzywde sie robi dziecku niekonsekwencja,

zaczynanie czegos potem wracanie do starych metod.

Druga sprawa dziecko rosnie ,bianka narzeka na kregoslup ile jeszcze ma sie tak mordowac :?

fakt zadna matka nie lubi jak dziecko placze ale uwazam ,ze pewnych sytuacji nie da sie inaczej rozwiazac. jesli dziecko upiera sie na cos czego nie moze dostac i tak musimy wysluchiwac "koncertu" i tak..no chyba ,ze ktos spelnia wszelkie zachcianki dziecka..wowczas powodzenia.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Megie » 11 lis 2010, o 14:18

no trzeba chyba tez umiec rozroznic zwykla potrzebe bliskosci od zachcianek, ktore niczemu nie sluza..
5 miesieczne niemowle naprawde potrzebuje bardzo bezposredniej bliskosci rodzicow to nie zachcianka ,z czasem staje sie co raz bardziej samodzielne..
nie lubie metody 5-10min..5 min placzu niemowlaka w samotnosci to zdecydowanie za dlugo..

Najlepiej wsluchac sie w dziecko i sprobowac zrozumiec o co mu chodzi? dlaczego placze..moze cos w tym lozeczku nie pasuje, moze sie boi, moze zimno? powodow moze byc wiele..

nasz synek roczek wczoraj sam wszedl do lozeczka turystycznego ( mamy takie rozsuwane) i sie polozyl spac- wyglada na to ze rozumie ze tam moze odpoczac..
czasem jak go klade troche placze- wtedy wyjmuje go -caluje przytulam i mowie cicho- ze jestesmy w drugim pokou- ja i tata i ze przyjdziemy jak bedzie czegos potrzebowal, ze go bardzo kochamy ale teraz musi sie przespac zeby sie pozniej bawic. M robi tak samo..
nigdy nie mielismy problemow ze spaniem w lozeczku a prawie do 5 miesiaca spal albo przy piersi albo w lozeczku..nie liczac momentow choroba/ zeby kiedy jest trudniej..

ale kazde dziecko jest inne...Bianko znasz swoja Kruszynke i Tobie najlatwiej bedzie sie z Nia dogadac- Sami musicie znalezc sposob ktory bedzie dla Was najlpeszy i nie warto nie potrzebnie sie meczyc..
Ostatnio edytowano 11 lis 2010, o 14:22 przez Megie, łącznie edytowano 1 raz
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Sansevieria » 11 lis 2010, o 14:21

Caterpillar - guzik prawda :) Moja przeszła do łóżeczka tak definitywnie koło 2 roku życia i z tego akurat powodu nie darła się wcale. Inna rzecz że przejście było stopniowe. Od momentu kiedy z dzieckiem jest już jakiś kontakt werbalny wiele się zmienia. 5 miesięczny człowiek jest absolutnie bezradny w komunikacji ze światem dorosłych, umie się tylko "drzeć".
Nigdy nie spełniałam wszystkich zachcianek dziecka. Skutkiem tego faktycznie niektóre rzeczy moja córka robiła relatywnie później niż rówieśnicy, na przykład pomoc w pracach domowych. Za to, co w moim odczuciu było warte cierpliwości - robiła to i robi nie pod przymusem, ale z wewnętrznego przekonania, że ma to sens. Co o tyle w ogólnym rozrachunku ułatwia, że odkąd pewne rzeczy zdecydowała się robić, praktycznie nie wymagała pilnowania, przypominania itp.
Warto się zastanowić, czy 5 - miesięczne dziecko może w ogóle mieć zachcianki. Dla mnie jeszcze nie, do zachcianek potrzeba być daleko bardziej rozwiniętym.
Wiesz, Caterpillar - zrób sobie ćwiczenie terapeutyczne :) Wyobraź sobie siebie. W łóżku. Bez możliwości poruszania się innego niż machanie kończynami i przewracanie się z boku na bok i z pleców na brzuch. Bez możliwości komunikacji z otoczeniem innej niż krzyk i płacz. A potem wyobraź sobie, że się potwornie boisz...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Megie » 11 lis 2010, o 14:39

my w pewnym momencie poprostu fizycznie nachylalismy sie do lozeczka i tulilismy sie do Malego..pamietam jak mnie glaskal po wlosach raczka i sie uspokajal i w koncu zasypial..przez jakos czas zostawalismy tak glaskajac go po buzi, po wlosach, po pleckach az zasypial..dopiero pozniej jak byl ciut starszy wychodzilismy z pokoju jak juz byl prawie spiacy ale jeszcze rozbudzony ale na tyle spokojny zeby nie plakac..
czasami zasypial na duzym lozku przytulony do nas a pozniej go przekladalismy ( chociaz slyszalam ze to nie najlepsza metoda- bo dziecko budzac sie jest zdezorientowane- gdzie jestem?)- no ale z czasem przeciez poznaje ze to jego lozeczko...
my mielismy takie "stoponiowe oddzielanie"- taka metode opracowalismy..i poszlo..
moze to Bianko podsunie Ci jakis pomysl zeby sie uporac z tym..ja rozumiem, ze ciezko jest na dluzsza mete usypiac na rekach..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez limonka » 11 lis 2010, o 14:40

---------- 13:39 11.11.2010 ----------

moje stanowisko na temat usypiania jest gdzies po srodku. tzn. owszem zgadzam sie ze kazde dziecko jest inne. Moj starszy syn spal w lozeczku do okolo 8 msc bez problemow...potem wszedl w faze ze zaczal plakac...probowalilsmy byc konsekweni, ale nic to nie dalo...byl tak uparty ze raz nawet z placzu zwymiotowal...wtedy przenislimy go do duzego lozka i maz z nim spal (teraz spi sam w tym duzym lozku)

moj mlodszy syn bardzo latwo nauczyl sie spac w lozeczku..plakal okolo 2 tygoni przed zasypianiem...ale po okolo 10 minutach zasypial...teraz nawet nie placze..tylko klade go..buzi buzi..pieluszka i spi do rana:)

zgadzam sie rozniez z twierdzeniem ze dizeci sa madrzejsze niz myslimy..placz to ich jedyna forma komunikacji i jesli preferuja byc np.bujane na rekach w taki wlasnie sposob beda to wymuszac...(moj starszy syn musial by bujany i przekladany do lozeczka) byl to koszmar..byl ciezki..ja nie bylam w stanie go utrzymac, wiec robil to maz.

zachecalabym wiec bianke to probowania...nie od razu krakow zbudowano...plus bolesna dla matki konsekwencja jest tu konieczna...

---------- 13:40 ----------

Megie napisał(a):my w pewnym momencie poprostu fizycznie nachylalismy sie do lozeczka i tulilismy sie do Malego..pamietam jak mnie glaskal po wlosach raczka i sie uspokajal i w koncu zasypial..przez jakos czas zostawalismy tak glaskajac go po buzi, po wlosach, po pleckach az zasypial..dopiero pozniej jak byl ciut starszy wychodzilismy z pokoju jak juz byl prawie spiacy ale jeszcze rozbudzony ale na tyle spokojny zeby nie plakac..
czasami zasypial na duzym lozku przytulony do nas a pozniej go przekladalismy ( chociaz slyszalam ze to nie najlepsza metoda- bo dziecko budzac sie jest zdezorientowane- gdzie jestem?)- no ale z czasem przeciez poznaje ze to jego lozeczko...
my mielismy takie "stoponiowe oddzielanie"- taka metode opracowalismy..i poszlo..
moze to Bianko podsunie Ci jakis pomysl zeby sie uporac z tym..ja rozumiem, ze ciezko jest na dluzsza mete usypiac na rekach..
wlasnie metoda malych krokow tez moze byc skuteczna..
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Sansevieria » 11 lis 2010, o 15:08

Jakoś tak to i u mnie było jak u Megi, jak przeczytałam to sobie przypomniałam dawne czasy. Tyle że ja w owym czasie to byłam samotną matką. Za to nie miałam kłopotów z kręgosłupem, co niewątpliwie stanowi. Ale moja nie miała upodobana do noszenia i bujania, wystarczało jej lekkie huśtanie na siedzący. Albo i po prostu kontakt fizyczny.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 11 lis 2010, o 18:09

Dziewczyny my nie zostawiamy jej samej w łóżeczku, głaszczemy, ja śpiewam itp itd...

Nie ma takiej możliwości żeby spała z nami albo żeby spała na rękach, po pierwsze ja też potrzebuję snu! łóżku zapada się do środka, ledwo my się mieścimy we dwójkę (tu u rodziców) dziecko z nami w łóżku oznacza że ja mam nie spać...to jest absolutnie wykluczone żeby ja nie spała w nocy:)

A usypianie na rękach oznacza zabójstwo mojego i tak zrujnowanego kręgosłupa a nie zawsze jest mąż żeby mi pomóc...

Więc ta walka jest o mój sen i moje zdrowie...dziecko jest tulone, noszone i nie przeżywa żadnych traum, ale bez przesady ja też muszę przeżyć żeby móc się nią zajmować:)

Podejrzewam ząbkowanie, skok rozwojowy a także bóle brzuszka bo wprowadzam nowe jedzonko, staram się jak się obudzi w łóżeczku nie brać jej od razu na ręce tylko głaskać itp
Już się boję tej nocy..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sansevieria » 11 lis 2010, o 18:24

Jak "tu u rodziców" to może Maleńką to denerwuje - inne otoczenie na przykład. Niektóre dzieci fatalnie na to reagują. Ząbki zawsze na czasie :) I nie czuj się potworem traumatyzującym dziecko, rozważania ogólne rozważaniami ogólnymi, a żyć trzeba. Tyle że sytuacja, w której z drżeniem i w nerwach czekasz na każdą następną noc nie jest dobra :( i szczerze mówiąc to tak z emocji najchętniej bym pojechała i po prostu Ci fizycznie pomogła... :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

cron