Zaczynam sie wkurzać...

Rozmowy ogólne.

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 7 lis 2010, o 13:17

I być może nawet staliśmy niedaleko siebie (?), hiehie.

"Świat to taka globalna wioska" :lol:.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Sinuhe » 7 lis 2010, o 13:22

Stałem blisko sceny, chwilę siedziałem po prawej (patrząc od sceny).
Brunet, 170cm (no dobra 168), krótko obcięty, z dziewuszką 152 cm, też w miarę krótkowłosą w okularach, wyglądająca na prawie nieletnią oraz klejącym się do mnie nietrzeźwym, jeszcze ode mnie niższym pióraczem :) Trójka maluchów :P
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 7 lis 2010, o 13:51

---------- 12:46 07.11.2010 ----------

Zwarzywszy, że i ja jestem niewyższa od przeciętnej barierki ;D [154 cm], to nie za dokładnie widziałam owe "przody".

---------- 12:51 ----------

Pod koniec siedzieliśmy mniej więcej na środku z lewej /patrząc w str. sceny/: ja, mój, chłopak-koczykarz (bo dosyć wysoki) i parka (ona + on =>> oboje o długaśnych włosach).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Orm Embar » 7 lis 2010, o 13:57

Sinuhe,

Wiem jak to jest. Sam wpadłem nie raz i nie dwa w sidła "bycia dobrym" dla wszystkich. Wynikało to trochę z autentycznej potrzeby bycia dla ludzi, a trochę z braku umiejętności stawiania własnych granic.

Powiedz kilka razy "nie", uzasadniając dbaniem o samego siebie. Niewykluczone, że kogoś stracisz ze swojego otoczenia, ale cóż - takie po prostu jest życie.

Pamiętasz nasze rozmowy... Potem miałem kilka lat intensywnej pracy nad sobą - np. w gabinecie psychoterapeutycznym. Uczyłem się zgłaszania swoich potrzeb, mówienia o tym co jest mi niezbędne, a także akceptacji faktu, że mi też należy się czas, podczas którego chcę, żeby to NA MNIE się skupiono, a nie ja na kimś.

Straciłem dwoje przyjaciół - poszli sobie w życie. :-) Tak dokładnie jedna osoba poszła sobie w swoje życie, a jedna okazała się typową wykorzystywaczką - czyli gdy ja mogłem dać, to była to wielka przyjaźń, gdy musiałbym coś dostać, były to już tylko moje "męczące oczekiwania". ;-) Nie żałuję. :-) Przyjaźni naturalnie tak, ale samego faktu nie. Jeżeli bowiem ma to być cena za moje poczucie wystarczania samemu sobie, wolności i czegoś tam jeszcze, jakie mam teraz, to ja tę cenę zapłaciłbym raz jeszcze bez wahania.

Zacznij mówić "nie". Pewnie czasami się pomylisz, ale cóż, ludzie - nawet taki Sinuhe! - mają prawo być omylni.

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Sinuhe » 7 lis 2010, o 14:16

Heja Orm

Te lata temu, gdy poznaliśmy się na forum to był dla mnie okres, gdy już gorączkowo biłem wodę, aby wydostać się na powierzchnię.
Jednym z elementów, które mnie rozbiły było zajmowanie się problemami innych ludzi w momencie, gdy samodzielnie, bez specjalisty rozgrzebałem siebie.
Ale ok, jakaś moja wewnętrzna samoobrona pokazywała mi wtedy jeszcze mętny i niewiadomy, ale zawsze jednak cel.

Dziś po prostu wiem, że bycie Judymem to efekt mechanizmów, które każą pomagać dla samego pomagania, dla zmierzenia się z tym, co trudne, mroczne, przytłaczające - bo bardziej znajome i paradoksalnie bezpieczniejsze, niż jakkolwiek określana, ale niech będzie - norma.

Naprawdę mam fantastyczny okres w życiu. Uporządkowałem się, zarabiam 2 razy więcej, niż 3 lata temu, nawet ktoś mi pochlebił, że jestem prominentny - ok nadmiar uprzejmości, ale przestałem być kimś z tłumu. Wierzę w to, że jestem kochany i na to zasługuję, myślę o przyszłości, wszelakie epizody depresyjne za mną, ruszyłem dupę i jestem aktywny. Nauczyłem się wielu rzeczy. Chyba po prostu przyszedł czas, gdy trzeba będzie pożegnać tą maksymalnie przedłużoną młodość i stworzyć własny dom.
Tak, tego chcę. Nie pożegnać się poczuciem bycia młodym, ale założyć gniazdo zamiast zapełnianej gadżetami kawalerki.

Tak Ormie - też zrezygnowałem z iluś ludzi. Nawet bez żalu. Bez roztrząsania, czy słusznie, czy nie. Po prostu formuła znajomości się wyczerpała i właśnie stwierdziłem, że Judymem nie jestem.

Omylność - hm... zdaję, że wygłaszam mocno kategoryczne i wydawałoby się, że zakończone osądy :P Spakojna - staram się, aby pomyłki nie były destrukcyjne :)

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, znikam do poniedziałkowego popołudnia.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez Orm Embar » 7 lis 2010, o 18:05

No to bierz się do budowania domu (z tego co się orientuję na początek trzeba znaleźć jakąś samicę, hehehehe). Tylko tyle i aż tyle.

Światu czasami trzeba powiedzieć "wal się i wypierdalaj", nawet jeśli będzie to oznaczało, że zrobi się coś "niegodnego", że "prawdziwy altruista tak nie postępuje", że "Bóg / Budda / Moralność każą wybierać dobro innych".

Czasami tej hałastrze trzeba powiedzieć "nie".

Zresztą powiem Ci, że pewne pożegnania były dla mnie prostsze jak to sobie uświadomiłem. Po prostu dotarło do mnie, że inni ludzie mają prawo to samo zrobić ze mną. Naturalnie nie jest to fajne, ale jakoś naturalne i prawdziwe. Trzeba oczywiści wtedy pomyśleć jak się chce wobec tego kogoś POSTĘPOWAĆ (no bo myśleć zawsze można pozytywnie) - ale to już osobna bajeczka.

Miałem kumpla, który był niezwykle aktywny w internetowych działaniach na rzecz pewnej społeczności. Jeny, gdzie go nie było! Wszędzie był! :-) A potem zrobił najlepszą rzecz pod słońcem - zajął się sobą. Oczywiście dalej bywa użyteczny, ale sam o tym decyduje. Nie jest to automatyzm...

oj, dobra, znowu pierdolę jak najęty, spadam!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 398 gości