Dzięki:)
On zatrudnia około 6 osób czyli nie należy się:( a za 10 dni urlopu w sierpniu odjął mężowi od pensji 1000 zl! więc nie będzie chciał dać za niwykorzystanie nic...czy urlop przechodzi do następnej pracy?
Bianka napisał(a):Dzięki:)
a za 10 dni urlopu w sierpniu odjął mężowi od pensji 1000 zl! więc nie będzie chciał dać za niwykorzystanie nic...czy urlop przechodzi do następnej pracy?
bingo!!!!!!woman napisał(a):Bardzo popieram zdanie Katki. Żłobki teraz to też nie to samo co kiedyś. Znam wiele matek korzystających ze żłobków i naprawdę nie narzekają. Dzieciaki zadbane, uśmiechnięte, najedzone i bez odparzonej pupy
Jak czytam tutaj dziewczyny, kobiety, które czekają aż facet zawiezie je do szkoły, pracy, lekarza, bo same nie mają możliwości, chęci, pieniędzy...
Ąz ktoś najlepiej znajdzie im pracę, doceni wysiłki czy rzekome poświęcenie.
Ja tego nie rozumiem, w głowie mi się nie mieści jak tak można być uzależnionym całkowicie od drugiej osoby.
Ja jeszcze rozumiem młodą mamę, jak Ty Bianko, ale dorosłe dziewczyny jęczą, że MIŚ ma je w dupie i nie zawiezie na uczelnię i co ona zrobi teraz, a on ją olewa i jutro być może też nie przyjedzie a ona ma zakupy i wizytę u lekarza....czy masz kogos konretnego na mysli??? :)
Koleżanka moja, matka dwóch córek pracuje choć nie musi.
Nie bardzo może wychodzić z domu na długie godziny, bo druga córeczka malutka to robi stroiki na święta, ozdoby z kwiatów, torty piękne urodzinowe piecze, zaproszenia na śluby....
Jest zmęczona ale przeszczęśliwa że ma swój grosz, swoje życie swoje wyjścia i swoje sprawy, a biznes jej się rewelacyjnie rozkręca
Uważam, że zawsze jest jakieś wyjście, trzeba tylko chcieć.
I słusznie mówi Caterpillar, że jeśli jest taka umowa i rodzice umawiają się, że 2-3 lata mama będzie z dzieckiem w domu, stać ich na to, a kobieta nie odbiera tego jako poświęcenie, to jest to jak najbardziej w porządku.
Jednak jeśli kobietę to uwiera, czuje się niedowartościowana, niedoceniana, to ja nie widzę powodu dla którego miałaby się tak samobiczować.
[/i]woman napisał(a):Limonka, nie po nazwisku
jeśli już to napiszę w wątku/ach zainteresowanych, choć czasami wolę się nie odzywać, bo różniste słowa cisną się na usta.:):):)
Pewnie że są wyjątki też wśród mężczyzn, ale ja osobiście nie słyszałam żeby mężczyzna jęczał "olaboga co ja zrobię, moja dziewczyna/żona nie zawiezie mnie do lekarza, czy pracy, za mało zarabia i nie starcza mi na płyn po goleniu.."
Mamy równouprawnienie, a niektóre kobiety wcale z tego nie korzystają, uwieszają się jak bluszcze na męskich spodniach, a potem płaczą, że ich ów obiekt nie szanuje, olewa, albo porzuca. zgadzam sie!!!
Ja bym nie chciała żeby mój partner wisiał na moim portfelu, czasie i życiu w 100%. Dlatego tez sama staram się tak nie czynić. ja co prawda "wisze" na portfelj meza, ale poza tym jestem niezalezna i samowystarczalna:):):)..do lekarza tez jezdze "sama" z dwojka dzieci 2,5 i 1...co nieraz bywa nielada wyprawa!
Proste.
A przeszkód można znaleźć miliony i kłód pod nogami zamiast wziąć odpowiedzialność za własne życie. ano mozna!!!
Jak czytam tutaj dziewczyny, kobiety, które czekają aż facet zawiezie je do szkoły, pracy, lekarza, bo same nie mają możliwości, chęci, pieniędzy...
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: uciyotu i 165 gości