mnie się w tym wątku rzuca w oczy między innymi taka jakby szamotanina pomiędzy złożeniem odpowiedzialności za niepowodzenia w związku na partnera a na siebie samą... - jakby takie dwa skrajne bieguny... tymczasem w moim osobistym odczuciu zarówno Ladybird wykazuje pewne zachowania (które według mnie świadczą z kolei o pewnych cechach czy tendencjach w charakterze) utrudniające dobre porozumienie się i relacje partnerskie w związku, jak i ten konkretny mężczyzna, o którym tu mowa...
uważam, że nie jest realnym (zatem dobrym) wyjściem z sytuacji wymaganie jedynie od partnera, żeby był człowiekiem potrafiącym budować partnerstwo, ale też my sami musimy to potrafić, gdyż inaczej to my stajemy się takim właśnie nie budującym a niszczącym partnerem - to chyba oczywiste, że przecież to działa w obie strony...
dlatego błędem byłoby według mnie uznać Ladybird za osobę nie wnoszącą trudności do związku i nie powodującą w pewnym stopniu destrukcji, natomiast jedynie w Jej partnerze dostrzegać i podkreślać te Jego cechy i zachowania, które faktycznie były przejawami nieumiejętności budowania więzi, związku i nie przystawały do powszechnego rozumienia partnerstwa i konstruktywnego komunikowania się i współpracowania z partnerem - opartego na szacunku, oddaniu i uczuciu...
na dodatek, jak wiadomo, Ladybird nie ma za zadanie zmieniać kogokolwiek w tych obszarach, w których dana osoba faktycznie stwarza trudności i nie na tym powinna polegać Jej terapia... natomiast powinna ona polegać, moim zdaniem, na zmienianiu siebie samego/samej - według mnie: własnego charakteru a jeśli kto woli, to własnych zachowań i podejmowaniu takich działań (na przykład trafne rozróżnianie i unikanie palantów z nadmiarem destrukcji w charakterze i zachowaniach), które by nas rozwijały, chroniły i zaspokajały nasze potrzeby oraz pragnienia...
=-=-=-=-=-=-=-=-
i jeszcze jedno - impresja w pierwszym poście po moim skomentowaniu Jej wcześniejszych wypowiedzi ewidentnie zmieniła ton i napisała sporo sensownych i moim zdaniem wartościowych spostrzeżeń, co mi się spodobało...
jednak już nieco dalej znowuż czytając Jej wypowiedzi odbierałem coś trochę nieprzyjemnego w tym czy innym zdaniu...
Julkaa natomiast w moim odczuciu całe czas "przebłyskuje" jakimiś nieprzyjemnymi tonami w swoich wypowiedziach, mimo że wydają się one w zasadzie kulturalne...
w sumie biorąc obydwie Panie macie według mnie jakiś problem z empatycznym, przyjaznym podejściem do spraw przedstawianych przez Ladybird (i może też do samej Jej osoby??) i właściwie co i rusz daje się to odczuć nawet mimo tego, że piszecie też całkiem sporo sensownych uwag... nie wiem skąd się to w Was bierze, niemniej w moim odbiorze obydwie macie w tym obszarze trudność i warto by się temu przyjrzeć - może też w jakimś kontakcie terapeutycznym czy w szczerej rozmowie z przyjacielem (?) bo widzę, że tutaj zdecydowanie się przed tym zapieracie, tak jakbyście nie dostrzegały lub nie chciały dostrzegać tego rysu w samych sobie... tymczasem ja to w Was widzę i parę jeszcze innych osób tutaj oprócz mnie, więc myślę, że jednak jest coś na rzeczy... brakuje mi trochę więcej wyczucia i liczenia się z odczuciami drugiej osoby w Waszych wypowiedziach...
ja rozumiem, że raz czy drugi można nie zdzierżyć i coś nas może mocno wkurzyć - na tyle, że sobie ulżymy i pojedziemy z lekka po kimś tłumacząc się tym, że stosujemy dla jego dobra terapię wstrząsową... też mi się tak czasem zdarzyło...
ale jeśli to się komuś zdarza 3-4- razy na 5 wypowiedzi, to już stanowczo świadczy o silnej tendencji w czyimś charakterze i tego typu zachowanie przekracza granice tego, co zgodnie z regulaminem i dosyć powszechnym odczuwaniem innych osób jest do przyjęcia w ramach UDZIELANIA WSPARCIA na tego typu forum (a w życiu realnym też byłoby podobnie, według mnie)...
tak więc proponuję Wam zweryfikować wewnętrznie tę kwestię, bo miewacie czasem coś istotnego, trafnego i rozsądnego według mnie do powiedzenia, ale robicie to w formie, która zbyt często jest nie do przyjęcia, z wymienionych wyżej powodów, i to nie dla mnie jednego, jak można to zaobserwować w tym czy owym wątku...
Ladybird, mam wrażenie że całkiem prawidłowo zweryfikowałaś wypowiedzi tych dwóch pań i trafnie wybrałaś z nich to co było niestosowne oddzielając to od tego, co było trafne i miało wartość i... to mi się podoba! Całkiem skutecznie stanęłaś w końcu we własnej obronie i zadbałaś tym samym o swoje dobro i samopoczucie (może trochę zachęcona przez wcześniejsze nasze wypowiedzi...?) - możesz z tego skorzystać także w relacji z mężczyzną, tym czy innym - w każdej relacji, w której warto zarówno samemu nie przekraczać czyichś granic w destruktywny, impulsywny sposób, jak i nie pozwolić na przekraczanie własnych granic i jakikolwiek rodzaj destrukcji, tylko w porę i w odpowiedni sposób się temu przeciwstawić...
pozdrawiam
Fil