Nie wiem od czego zacząć, więć może od tego że często tu zaglądam i teraz przyszła na mnie pora żeby coś napisać. Na ogół tak jest że człowiek pisze jak ma problem z którym nie może sobie sam poradzić albo potrzebuje wsparcia.
Od wczoraj moje życie rozpada się na kawałeczki, umieram od środka i już sama nie wiem co robić co myśleć. Wszystko wydawało się być w porządku a tu wczoraj mój mężczyzna oznajmił mi że potrzebuje się odizolować odemnie, bo nie wie czy chce ze mną być ( uważa że nie jestem z nim szczęsliwa, że mnie krzywdzi)powiedział mi żebym nie dzwoniła bo on musi wszystko sobie przemyśleć, że nie nadaje się do bycia z kimś, że powinien być sam. Powiedział że odezwie się we środe i powie mi do jakich wniosków doszedł. A ja zostałam sama z tyloma pytaniami, gdybym go nie znała, gdybyśmy razem tyle nie przeżyli, gdybym Go nie KOCHAŁA to może bym sobie to darowała.
Jesteśmy razem prawie dwa lata, i naprawde dużo musieliśmy zrobić żęby być razem i cały czas nie jest to łatwe.Mieliśmy wspólne plany marzenia, a tu w jednej chwili to wszystko znikło poprostu nie umiem tego zrozumieć. teraz się dziwie że mam aż tyle łeż bo odwczoraj nic innego nie robie jak płacze, już nie wytrzymuje. Zaczełam do Niego dziś dzwonić pisać sms, maile że mi na nim bardzo zależy, że jestem z nim szczęśliwa, że Go kocham. Oczywiście telefonu nie odebrał, tylko przed kilkoma chwilami napisał zdawkowego sms że mnie prosi o te kilka dnii żebym nie dzwoniła. A ja już nie mam siły, naprawde nie wiem co to wszystko ma znaczyć, czy mam dzwonić czy posłuchać jego prośby. chyba to wszystko nie jest za bardzo spójne, przepraszam ale jest mi tak bardzo źle