Co czujecie w pracy do swoich współpracowników?

Rozmowy ogólne.

Co czujecie w pracy do swoich współpracowników?

Postprzez felicity » 31 paź 2010, o 01:27

A ja o pracy. Pewnie o tym pisać można kilometry postów, ale mnie jakoś martwi czy niepokoi kwestia spełnienia zawodowego- czujecie coś takiego w sobie? Taką rozpierającą radochę z tego, ze idziecie do pracy i są tam jakieś bzdurki, których nie lubicie, ale ogólnie jest dobrze?

Ja się pogubiłam....

Pracuję w szkole 6 rok, nie wiem czy to dużo czy mało..
Jakoś wyparowuje ze mnie entuzjazm i przyznam się szczerze, ze nie bardzo wiem jak to poskładać.

Męczą mnie głównie inni współpracownicy, czyli nauczycielki i dyrektor, który staje się z roku na rok coraz większym udręczonym formalistą. Trudno mi się od tego odgrodzić, aby ich zmarnowane miny i niechęć mi się nie udzielały i nie łamały mojego dobrego samopoczucia.Szkoła to takie miejsce gdzie trudno unikać współpracowników, bo trzeba z nimi często coś ustalać, rozmawiać i się spotykać. Tym bardziej, ze to mała wiejska szkółka. I teraz nie wiem czy praca sama w sobie mnie tak nuży czy ta atmosfera?
Może jedno i drugie.
Łapię się na tym, ze myślę, iż nie lubię nauczycielek i nie chcę być takie jak one, ale brak mi konceptu co w zamian?

Ciężko mi złapać równowagę, bo praca to kilka płaszczyzn.

Najbardziej obawiam się tego, że życie biegnie a ja je zmarnuję na zastanawianiu się a nie na działaniu i doznawaniu. Rodzi się we mnie jakiś swoisty bunt co do nauczycielek i ich dziwacznych
nawyków, rozlazłych gadek, braku organizacji, pouczania i tych opowieści jakie to są świetne i mądre. Kurcze to jest tak niezdrowe środowisko, że dzieciaki tak mnie nie męczą jak one. Mam tylko jedną koleżankę i jakoś się wspieramy, ale ja nie chcę przetrwania i pseudo ciepłej posadki tylko życzliwych ludzi, rzemiosła i solidności z dużą dozą dawką humoru, bo w szkole tego jest w małych ilościach.
A jak Wy macie? Praca to dla Was tylko zadania czy coś więcej?
Napiszcie proszę.
:?
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez marie89 » 31 paź 2010, o 15:46

Zawód w którym pracujesz jest w "strefie podwyższonego ryzyka" dla tzw wypalenia zawodowego... Pojawia się prędzej czy później... dlatego trzeba się mocno nagimnastykować by to co było pasją nagle stało się przykrym obowiązkiem...

Ja zauważyłam, że w gronie nauczycielskim w ogóle panują dziwne relacje... Taki specyficzny dystans... przesadna powaga... Może to wynika ze świadomości roli jaką się pełni...

Ale chyba nic się nie stanie gdy się zadba o dobrą atmosferę... Jakieś spotkanie integracyjne po pracy albo coś w tym stylu...

Kiedy między współpracownikami panuje dobra "energia" to i sama praca sprawia więcej satysfakcji... To bardzo ważne.

Miałam w liceum przykład takiej nauczycielki, dla której szkoła i nauczanie to była wielka pasja, radość... Może dlatego, że choć dość dojrzała- w głębi serca była otwartą na drugiego człowieka, pogodną dziewczynką... Świetnie dogadywała się z nauczycielami jak i uczniami... łączyła pokolenia;):):)

Tak więc... można;)
marie89
 

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 31 paź 2010, o 20:13

W kilku firmach, z jakimi dane mi było dotąd współpracować zawsze znajdywały się duszyczki więcej oraz mniej przychylne.
Choć przyznam, iż w ostatniej poznałam wyjątkowo zgraną ekipę (dla przeciwwagi szefostwo należy do gatunku gburowatych, ale to już inny kawałek kiełbasy...).
W sferze zawodowej mobilizujemy się nawzajem. I nie rzadko wspólnie organizujemy sobie też życie towarzyskie (wypady do kina, Andrzejki i tym podobne).
Świadomość spotkania się z owymi ludźmi sprawia, że ochoczo wstaje się skoro świt, he he ;).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez 1KOR13 » 31 paź 2010, o 20:23

ja niestety nic nie czuje bo pracuje sam, bardzo mnie doskwiera brak towarzystwa
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 31 paź 2010, o 20:25

To może zmień profesję ?
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Filemon » 31 paź 2010, o 21:28

kurcze, jeśli lubisz pracę z dziećmi, to współczuję...

przypuszczam, że gdzieś w Polsce... można pewnie trafić na szkołę, w której byś znalazła to, o co Ci chodzi - fajne grono pedagogów i sensownego dyrektora, chociaż być może nie ma takich miejsc wiele...

wydaje mi się, że sprawy edukacji są postawione na głowie odgórnie, więc Ci na dole (łącznie z dyrektorami szkół), często mają tendencję by się po prostu asekurować, dostosować i przetrwać... po części trudno się dziwić, kiedy ciężko o pracę... :? niełatwa sprawa...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mikidajlo » 1 lis 2010, o 01:40

A ja sobie tirem pomykam.
Współpracownicy? Hmmm widzę ich raz na jakiś czas i mrygam światłami. Praca łupia jeść spać i jechać. Ale ile się dzieje? Teraz jest jesień a więc liście zielone, czerwone brązowe i żółte. Jest pięknie. W zimę na biało będzie i grunt jakiś taki pod kołami niepewny, Zimno też. Wiosna lato to wiecie barwy zieleni i kwiatów.
To tak w skrucie. Szefu ok. czasami przedzwoni o auto się zapytać i gdzie jestem, ale raczej nie dzwoni, Czasami ciśnienie podniesie ale to i dobrze bo wtedy spać się nie chce. Radio brzdęka mp3 gra i książki sie słucha.
Praca ma swoje plusy i minusy. Minus to samotność.

głópie pomysły zastępuje mp3 - tak książki wciągają że o drogę się zapominam pytać a faceci w czapkach czekają z lizakiem gdzieś tam. nigdy nie wiem gdzie dlatego jeżdzę zazwyczaj za kimś i spokojnie jak on zwalnie to i ja i jakoś leci.

Z nauczycielskich swer cztyałem "sposób na Arcybiadesa" Polecam. Słuchałem że się poprawię.

Cieszę się że do końca nie sfiksowałaś i mam nadzieję że moje błędy nie przeszkadzają Ci wogóle jeśli jest inaczej to z góry przepraszam - taki jestem
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Sinuhe » 1 lis 2010, o 14:14

Jednak zdecydowanie pasuje mi zawód, gdzie jestem uczestnikiem mniej, czy bardziej wolnego rynku i przede wszystkim mogę samodzielnie wpływać na swoją ścieżkę.
Praca, gdzie odgórnie są ustalone możliwości awansu i raczej do przewidzenia jest, co będę robił za rok, dwa, czy dziesięć jest kompletnie nie dla mnie. Nie chcę i nie mogę być jednym z wielu. Dlatego też Felicity, jakkolwiek mogę rozumieć chęć edukowania kogoś, to jednak sposób zorganizowania jest dla mnie odstręczający. W suchym przemyśle jednak znajduję możliwości.
Będąc chemikiem pracuję w przemyśle chemicznym, choć technologią zajmuję się raczej z doskoku, dlatego, że mam o niej niejakie pojęcie a z pewnymi oporami materii, ale jednak musiałem przeskoczyć na stronę techniczną i po prostu dbać, aby fabryka działała.
Konieczność zajmowania się działką, której się nie uczyłem i oczywiście nikogo to nie wzrusza daje jednak to ciągłe ciśnienie na konieczność zdobywania wiedzy, poszerzania kwalifikacji i kontaktu z innymi dziedzinami niż ta, która jest wyuczoną.
Różne stanowiska zajmowałem, różne zadania miałem do wykonania i tak samo teraz na monotonię i jednokierunkowość zadań narzekać nie mogę.
Nagle się okazuje, że po kilku godzinach pracy w systemie i obsługi magazynu technicznego, bo wydałem setkę, czy więcej części zamiennych, druga setka przybyła i trzeba ją wklepać do systemu (nad czym oczywiście panuje wyłącznie ja), dyrektor operacyjny ma dla mnie zadania takie i owakie, bo trzeba zorganizować remont czegoś tam oraz kupić jakiś ultrazaawansowany sprzęt przy okazji organizując np. automatyków, elektryków, ślusarzy, izolatorów itd. do kolejnego zadania, dyrektor finansowy równolegle zleca mi np. opracowanie modelu symulacji kosztów dla amortyzacji środków trwałych (oczywiście całej firmy) przy założeniu, że chcemy sobie pozmieniać okresy użytkowania. Mijają godzinki - okazuje się, że robi się te 8h i powoli można myśleć o pójściu do domu a tutaj np. jakaś pompa za kilkadziesiąt tysięcy euro się rozlatuje, jej naprawa potrwa np. miesiąc a fabryka oczywiście musi iść dalej. No i z pracy wychodzę np. o 22.00. Aha - oczywiście kierownictwo nie ma płatnych nadgodzin i nie ma, jak pracownicy rzucania hasłem: ok zostaję, ale plus 100% się należy. Wszystko oczywiście w taki sposób, aby żaden urząd nie mógł się przyczepić i zakład zwiększonego ryzyka, którego 90% to strefa zagrożenia wybuchem działa zgodnie z wymogami iluś tam instytucji i przepisów.

Ok bywa i tak a bywa i zupełnie luźno. I tyle.
Tutaj po prostu trzeba oddać naszemu prezesowi, że tworząc nową spółkę dobrał ludzi, którzy potrafią ze sobą współpracować niezależnie od działu i stanowiska. Po 9 miesiącach rozruchu fabryki z codzienną pracą po kilkanaście godzin, zarwanymi weekendami wszyscy dalej się lubiliśmy. Nawet wybuchy i spięcia, rzucanie panienkami i tym, co się pod ręką miało nie spowodowało niesnasek. Po prostu majstersztyk doboru obsady oraz dbającego o ludzi dyrektora i prezesa scala nas w jedną całość.
Nieraz się śmialiśmy, że praca w naszej fabryce to, jak ślepe zakochanie się w dziwce i wariatce.
Ot w piątek - miałem zakupione bilety do teatru. Moja kochana czekała - a tu zonk. Awaria i walka do wieczora, żeby nie było postoju. Oczywiście zadzwoniłem do kolegi, dałem bilety, żeby się ni zmarnowały i pozostało mi tylko źle się czuć wobec mojej pani wiedząc, że tak będzie jeszcze nieraz. Że na naszym urlopie, czy w weekend będą za mną dzwonić z pracy, bądź wzywać mnie na zakład np. w 3.00 w nocy. Równie dobrze znienacka mogę być wezwany przez władców i poinformowany o tym, że np. od przyszłego tygodnia mam robić co innego i co ja na to.

I w dalszym ciągu pasuje mi to, że ode mnie wiele zależy, że można rywalizować, robić wciąż coś nowego i niejednokrotnie niestandardowego i nieprzewidzianego. Że ode mnie zależy bezpieczeństwo ludzi, czy też odpowiadam za kolosalną wartość i nie potrafię już działać w bezstresowych warunkach. Lubię tych ludzi, tworzymy świetny zespół i razem wiele potrafimy.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

brak złudzeń

Postprzez Sahara9 » 2 lis 2010, o 16:12

...nie mam złudzeń - praca to nuda i strata życia. Cokolwiek bym nie robiła, zawsze to samo wypalenie i beznadzieja. Ludzie w pracy nie tylko zaczęli mnie irytowac, ale zwyczajnie stali się nie do zniesienia. Intrygi, plotki, układy - wszystko do wyżygania. Nie znam osobiście nikogo,kto chodzi do pracy z radością w sercu.Wg mnie taka idea to idea fixe.
Sahara9
 
Posty: 78
Dołączył(a): 3 lis 2008, o 16:12
Lokalizacja: pustynia

Postprzez felicity » 5 lis 2010, o 01:26

Witajcie!

Wcale mnie nie dziwi ilość wpisów w tak niedługim czasie:) bo praca u większości ludzi, którzy się nią zajmują wywołuje emocje i to jak widać rozmaite.
Ostatnio ktoś mi powiedział, że w pracy tak naprawdę to nie ma przyjaźni i jedno z drugim nie idzie w parze i chyba coś w tym jest.
Najbardziej jednak szkoda mi mi siebie w tym wszystkim, bo chciałabym zrobić coś dobrego i sensownego, a te intrygi zostawić Paniom z nastoletnim stażem. Sama zaczynam dostrzegać, ze ulegam, że rezygnuję, odpuszczam, a tyle w środku mi gra. Dobry grunt znaleźć trudno, aby się zrealizować.
Filemon taki jest właśnie mój dyrektor - asekurant w każdym calu, do tego nas nie docenia, dużo krytykuje i nie rozwiązuje konfliktów wprost. Nie rozumiem tego, bo jeśli ktoś pcha się do zarządzania ludźmi jak dla mnie kwestie konfrontacji powinien mieć w małym palcu. I to rzutuje na klimat, bo jesteśmy małą szkołą, nauczycieli jest 16.
Dojrzewam, ze tak nie chcę, ale mam świadomość ile na rynku pracy znaczą studia z pedagogiki i wiem też o szkołach, gdzie nauczyciele naprawdę dostają po tyłku.
Nie wiem, może moje oczekiwania są zbyt wygórowane.
Zgubiłam swój kierunek i brakuje mi takie szczerej rozmowy ze starszym i doświadczonym nauczycielem o tym, a nie marudzenia i biadolenia.
Jakoś mi trudno w tym momencie mojego życia w tej sferze. Czuję przygnębienie gdy o tym piszę i nie mam pomysłu na coś innego, a stać się starym próchnem nie chcę.
Tyle godzin spędzamy w pracy i nie mam zgody na to, aby tak to wyglądało.
Tylko co dalej...?
Ogromnie podobają mi się ludzie, którzy pracują i widać, ze sprawia im to frajdę, jest to lekkie i fajnie się na to patrzy. To takie nierówne, że jedni już w wieku nastoletnim wiedza kim chcą być i dążą do tego, a inni poszukują i analizują z dozą niepewności-czy aby dobrze wybrali i prze pół życia chodzą i myślą, a czas biegnie...


Dzięki za wpisy.

:?
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Megie » 5 lis 2010, o 10:52

http://biznes.onet.pl/gdy-praca-staje-s ... news-detal

a taki ciekawy artykul do przeczytania
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Sanna » 5 lis 2010, o 23:44

Dzięki Megie, bardzo potrzebny mi artykuł.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sinusoida » 6 lis 2010, o 14:21

---------- 11:26 06.11.2010 ----------

A ja odkąd zmieniłam miejsce pracy czuję się w niej lepiej ale po "rozkręceniu". Tzn. rano jak wstaję, nie chce mi się wstać i iść do roboty, z upływem dnia jednak jest ok. Przynajmniej dopóki nie myślę o braku perspektyw, małych zarobkach i ogólnym podejściu społeczeństwa do mojego zawodu. Gdybym mogła to wszystko wyeliminować myślę, że lubiłabym swoją pracę i uważałabym swój zawód za dobry wybór. Ponieważ jednak za mojego życia raczej nic się w Polsce nie zmieni i może mnie "uratować" tylko emigracja, uważam że popełniłam błąd wybierając ten zawód. Nie czuję się w nim spełniona... A najgorsze jest to, że kompletnie nie mam pomysłu na to, co innego mogłabym robić. Jeśli kiedyś to odkryję, pewnie spróbuję się przekwalifikować, o ile do tego czasu nie wyemigruje...

---------- 13:21 ----------

Co do współpracowników - moje nastawienie do nich jest bardzo zmienne. Czasem jest pozytywne a czasem mam dosyć tego o czym piszesz. Układów, układzików, nierównego traktowania itp. Bywa po prostu różnie.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 263 gości