Tak bardzo mi źle :'(((

Problemy z partnerami.

Tak bardzo mi źle :'(((

Postprzez Goszka » 14 paź 2007, o 14:06

Źle mi tak jakoś strasznie...tyle się namieszało w ostatnich dniach,jestem w odwiedzinach u siostry a nawet nie rozmawiamy ze sobą,atmosfera tak gęsta od złości,że możnaby kroić ją nożem :(
Ona też ma problem ze sobą-podobnie jak ja,więc jesteśmy w dużej mierze takie same.
I jak mam tu przetrwać tyle dni?ponad 3000 km od Polski,w obcym kraju,obcym domu,z uczuciem osamotnienia.
Tyle spraw wyszło w ostatnich dniach-spraw rodzinnych,które bolą :(
Płakać mi się chce :zalamka:
Poradźcie co zrobić?
Wyskoczyła na mnie i zaczęłyśmy się bić i wyzywać,a teraz rzuca dupą przed moimi oczami,tylko po to abym się jeszcze gorzej czuła.Nie uważam żebym popełniła jakiś duży błąd wobec niej,ale czuję się jak persona non grata :cry:
Miałam dobre intencje,a oberwało się najbardziej właśnie mnie...
Co robić?
To jakiś koszmar :zalamka:
Goszka
 

Postprzez hope » 14 paź 2007, o 14:21

Cześć, Goszka.
Miałam podobne sytuacje kilkakrotnie w ciągu ostatnich miesięcy. Łącznie z pakowaniem się po co burzliwszej kłótni.
Czasami sprawa "przycicha" samoistnie. Chociaż wiem, jak trudne potrafią być relacje między siostrami.
Skoro "ucieczka" nie wchodzi w grę, to może warto schować dumę i wyciągnąć rękę na zgodę. Nie zaszkodzi spróbować, choćby po to, zeby nie męczyc się przez następny tydzień.
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez Goszka » 14 paź 2007, o 14:33

Właśnie-mialam już przez chwilę taką myśl "schować dumę"...ale to takie trudne.Chyba nie chcę tego do końca.Schować dumę do kieszeni to tak jakby okazać się słabszym,wyjść przegranym z tej sytuacji.Druga osoba widzi wtedy że jej prawda jest na wierzchu.Coś na zasadzie cytatu z "Dnia świra":'moja prawda jest mojsza' :?
Skąd mam wiedzieć czy ona zastanowiła się nad tą całą sytuacją?Czy też czuje że nie powinno do tego dojść?Czy wie że zachowała się po chamsku?Po czym mam to poznać?
Nie chcę włazić jej w tyłek i korzyć się u stóp.To nie tak powinno wyglądać-niech ona też poczuje.
A co gdybym pozostawila to czasowi?Tylko że wtedy będzie mi tu ciężej egzystować :cry:
Nawet jeśli wyciągnę rękę,to jeszcze nie czuję żeby było to prawdziwe z mojej strony-a raczej zrobiłabym to,żeby lepiej się poczuć.Nienawiść w środku pali jeszcze dość dużym płomieniem.
Przyznaję-mam tendencje do nakręcania się.Sama w głowie prowadzę ostry dialog ze sobą,przywołuję z pamięci obrazy wczorajszego dnia i wszystko wraca znów :(
Nie jest łatwo...boję sie że za to co mi wczoraj powiedziała i zrobiła znienawidzę ją do końca życia :oops:
Goszka
 

Postprzez agik » 14 paź 2007, o 15:06

Goszka, kochana, trzymaj się :pocieszacz:

Wiesz, moze dobrze się stało, ze nie możesz przebukowac tego biletu...
zabrałabys się z tamtad i tak by zostało miedzy Wami.
A tak macie szansę na wyciagnięcie z tego, czegos dobrego.
Przecież to Twoja siostra, teoretycznie jedna z najblizszych osób na świecie.

Co do dumy... hmmm, to zalezy jak porozmawiasz z siostrą.
Możesz przecież powiedzieć, ze czujesz sie zraniona i ewentualnie wysłuchac, czemu ona sie czuje zraniona.
Możesz zaproponować zawieszenie broni.
Możesz poprosić, żeby nie wykorzystywała trudnej sytuacji, w której się znalazłaś.
Jeśli wyciągniesz rękę na zgodę nic Ci z dumy nie ubedzie.
zapewniam Cię, ze siostra tez mysli o tym co się stało. Może w negatywnym tonie, a moze tez się zastanawia, jak to wszystko odkręcić.
Trzymaj sie, dobrze się stało, że nie uciekłaś.
Bedzie dobrze.
:buziaki:
Aha- jesli zdecydujesz się na rozmowę- to podwójna dawka srodkow uspokajających ;)))))
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 14 paź 2007, o 16:58

Goszka, no... :serce2:

Ja z siostrą jesteśmy jak z dwóch innych światów i na pewno czas zadziałał u nas tym, że lepiej się wzajemnie znosimy. Co prawda nigdy nie było między nami takich akcji, o jakiej piszesz... współczuję, bo to przykre zwłaszcza, że jesteś uziemiona.

Wyciągnięcie ręki nie wydaje mi się czymś "bez dumy" i chyba w tych kategoriach nie warto na to patrzeć.

Trzymaj się
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez alutka » 14 paź 2007, o 19:11

Goszka,
jak przeczytałam to oczywiście miałam nerwy.
Miałam pisać o więzach krwi, o najbliższych osobach ...ale potem pomyślałam , że dobrze radzić mnie jak nie jestem w twojej skórze.
Myślę żebyś jakoś zluzowała, nie nakręcała sie i...wytrzymała.
Moim zdaniem spuszczenie z tonu to nie jest brak dumy, w końcu Ty wiesz najlepiej jak jest może wykorzystaj ten pobyt na ostatnią próbę rozmowy i pojednania. Może sie uda ..a może nie.
Trzymam kciuki za Ciebie i przytulam
p.s.
mam taką samą siostrę to wiem co to znaczy. Do dzisiaj ( a na pewno jestem dużo starsza od ciebie) nie doszłyśmy do porozumienia i pewnie już tak będzie. Utrzymujemy tylko stosunki tzw.grzecznościowe bo już wiek nie do walki :D
alutka
 
Posty: 33
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 21:04

Postprzez Goszka » 14 paź 2007, o 20:13

Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi :cmok:
Bardzo mi pomogły,a na pewno dały do myślenia.
Nie wiem...może powiem jej o tym co czuję.Jak będzie miała to gdzieś,to tylko utwierdzi mnie w przekonaniu że brak jej klasy,że nie warto.
Boję się trochę...z nikim się tak nigdy nie pokłócilam.
Dziś nic nie jadłam,wypiłam tylko kubek ciepłej herbaty i boję się brać moich uspokajaczy żeby nie rozbolał mnie żołądek.I tak się słabo czuję,ale najchętniej bym sie gdzieś zamknęła i przeczekala to wszystko...
Jak to jest że to zawsze ja widzę pierwsza że coś jest nie tak?A ona taka bezkrytyczna wobec siebie :(
Nasze relacje nigdy nie były wspaniałe,więź między nami słaba :(
Ogólnie ostatnio widzę,że cała moja rodzina jest taka na zasadzie "każdy sobie".Boli mnie to.Do tej pory myślałam że rodzina jest najważniejsza-pomimo wszystkiego.Jednak ideały mają to do siebie,że często legają w gruzach :cry:
Byle do następnej niedzieli...
:cry: :cry: :cry:
Goszka
 

Postprzez ewka » 15 paź 2007, o 08:30

Goszka, ja raczej nie jestem kłótliwa i wybuchowa... wiele potrafię "przełknąć", próbując zrozumieć, co nią powoduje, że tak się zachowuje czy że taka jest... często mnie drażni swoim sposobem bycia, teoriami jakby z ksiezyca, ale każdy jest inny i tyle. Teraz mieszka za granicą, więc nasze kontakty na żywo są rzadkie. Dopadła nas niedawno chwila szczerości i jej "wygarnęłam" to czy tamto... wiesz, że spiekła takiego buraka, o co bym jej nigdy nie podejrzewała? Ona po prostu "nie widziała" tego, w jaki sposób jest odbierana.

Pierwszy rok czy dwa jej pobytu TAM... koszmar! Paniusia, że normalnie żołądek mi wywalało. Ale gdy już okrzepła i zaczęła tęsknić... tak normalnie - za znajomymi, siostrą (mną), za swojskimi podwórkami, sklepami i polską mową na ulicach... pękła. Pękła jak dzieciak i lała łzy jak grochy na moje wątłe ramię;) Byłam w szoku, bo twardzielkę zawsze taką była, jak Rambo conajmniej.

Tak myślę sobie, że prędzej czy później odkrywają się prawdziwe oblicza ludzi, zdarzeń... nie warto stawiać wszystkiego na ostrzu noża, a problem oddać czasowi.

To może ma się nijak do Waszego konfliktu, ale tak mi się chciało Ci to powiedzieć. Trzymaj się
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez hope » 15 paź 2007, o 16:10

Chyba źle się wyraziłam w moim poprzednim poście. Pisząc o dumie, miałam raczej na myśli urazę, żal. Żeby nie zasklepic się, nie obarykadować, bo jeśli druga strona postapi tak samo, to będziecie trwać w takim impasie. A przecież jest ci z tym bardzo źle. I wyciągnięcie ręki do zgody nie musi wcale oznaczać przyznania drugiej stronie całkowitej racji. To tylko taki sygnał: Nie jest mi dobrze z tymi negatywnymi emocjami jakie są między nami.

Od swojej siostry usłyszałam już wiele ostrych słów. Ja po nich płakałam a ona po paru godzinach/dniach oddzywała się jak gdyby nic się nie stało. Chwilę po tym jak mi nieźle dopiecze, potrafi czegoś ode mnie zażądać (nie poprosić, ale zażądać właśnie).
Tłumaczę sobie, że jest sporo ode mnie młodsza, doświadczona ciężką chorobą.
No, ale nie jest łatwo (obcemu bym tyle nie wybaczyła).
Trzymaj się, Goszka.
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez Goszka » 15 paź 2007, o 18:04

Moja siostra jest starsza ode mnie i wydawało mi się zawsze że to starszy młodszemu powinien dawać przykład swoim postępowaniem.A tu się jednak pomyliłam.W naszym przypadku to było zawsze tak,że to ja pierwsza zaczynałam się odzywać,gdzieś tak po miesiącu obojętnego mijania się w korytarzu.Nie mogłam nigdy znieść tej ciężkiej atmosfery.Teraz też nie jest mi lekko-wręcz przeciwnie a może nawet gorzej,bo nie jestem u siebie.
Na dzień dzisiejszy postanawiam coś takiego,że nie wyciągnę pierwsza ręki tylko poczekam do dnia wyjazdu,żeby zobaczyć na ile ona jest skłonna dopuścić do tego abyśmy się już do siebie nie odzywały.Bo z pewnością będzie tak,że jak rozstaniemy się tu w kłótni to już na bardzo długo stracimy ze sobą kontakt.Kto wie czy nie na zawsze? :(
Nie pasuje mi to,bo paradoksalnie dążyłam zwykle do zgody,ale tym razem pozostawiam tą sprawę w jej rękach.Jestem ciekawa czy to przełknie czy może będzie dla niej wielką ujmą przyznać że się kogoś skrzywdziło.
Co myślicie o takim rozwiązaniu?
Goszka
 

Postprzez agik » 15 paź 2007, o 18:49

Nie wiem Goszka, bo nie wiem, co sie stało
Ale jesli jesteś pewna, ze nie ma w tym Twojej winy- to chyba dobre rozwiązanie.
Trzymaj się Kochana
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 15 paź 2007, o 18:51

Moja wina jest jedynie w tym,że dałam sie sprowokować do bójki i zarówno jak ona wyzywała mnie od najgorszych ,tak i ja nie pozostalam jej dłużna.
No niestety nie jestem za nadstawianiem policzka nawet rodzonej siostrze.
Tym bardziej że na mamę też sie stawiała i chciała ją pobić :(
Mi jest glupio tym bardziej jak patrzę na zadrapania na swojej twarzy i szyi...wiem że tak nie zachowują się dorośli,dojrzali ludzie...
Goszka
 

Postprzez mahika » 15 paź 2007, o 19:07

:twisted: oj tam, czasem w każdego wstępuje diabełek, goszka, takie temperamentne jestescie. Do powrotu do polski zadrapania znikną, a kiedyś po latach siądziecie przy kawie i będziecie się z tego śmiały. Mam nadzieje .......
Buźka :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Goszka » 18 paź 2007, o 22:52

---------- 19:19 15.10.2007 ----------

Bardzo bym chciała Mahiko żeby Twój optymizm udzielił się i mnie,żeby rzeczywiście sie tak stało...
Męczy mnie to,choć przyznaję że jak widzę moją siostrę to jakaś złość mnie opanowuje :evil: :oops:

---------- 22:52 18.10.2007 ----------

Wiecie,a jednak przełamałam dumę i pogodziłyśmy się z siostrą :)
Fakt że nie miałam takiego zamiaru,ale pewna sytuacja skłoniła mnie do tego.I wiecie co-nie żałuję :)
Aż mi lepiej,choć przyznam że gdzieś tam pozostał żal i takie niemiłe wspomnienia które już na zawsze będą mi się kojarzyły z pobytem w tym kraju...
Ale co tam-miałyście rację :) Dziękuję Wam serdecznie za wsparcie :buziaki: :kwiatek:
Goszka
 


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 531 gości

cron