tonę, po prostu tonę

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 14:08

Magdi, opis kłótni z mężem nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia - cóż, z jakichś powodów znosisz to, kiedyś coś może pęknie i się wyprowadzisz. Ale wstrząsnął mną opis awantury z plecakiem. Potworne jest to co przeżywa Wasze dziecko. Zachowanie twojego męża wobec własnego dziecka jest po prostu przerażające: krzyk, obrażanie dziecka ( masz pierdolnik), obrażanie kogoś kto jest dla dziecka najbliższy i najważniejszy ( czyli Ciebie, jego matki). Brak mi słów- to jest chore, to jest patologia. Twój mąż nie zachowuje się jak dorosły człowiek, nie zachowuje się jak ojciec. Za to jest w sposób wyraźny agresywny wobec Ciebie i dziecka. W Twoich opisach widać agresję - wobec Ciebie, wobec dziecka. Bardzo Cię proszę - udaj się szybko do jakiegoś psychologa dziecięcego i opisz sytuacje, które tu przedstawiłaś. Dowiedz się, do jakich zniszczeń w życiu Twojego dziecka może doprowadzić wychowywanie go w takim układzie. Opis jak Twoje dziecko zostawione samo z ojcem musi wykonywać do Ciebie telefony, żebyś uspokoiła ojca - to chore, ciężko chore. Czy uważasz, że to jest zadanie dla 9-latka - obrona przed ojcem? A Twój małżonek telefonujący do Ciebie ze skargą na własne dziecko zachowuje się jakby sam miał 9 lat.
Jak wielka musi być nienawiść do Ciebie twojego małżonka, skoro kieruje ją również na dziecko, bo jest i Twoim dzieckiem.
Moim zdaniem powinnaś jak najszybciej poszukać profesjonalnej porady żeby chronić swoje dziecko, bo w tym momencie ,, tatuś" robi co może żeby mu zniszczyć życie.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 28 paź 2010, o 14:32

Abssinth napisał(a):interesuje mnie, dlaczego, probujac naprawic zwiazek w ktorym zrobiles swojej zonie wiele zlego, w ogole Cie nie obchodzi co sie dzieje w glowie i emocjach typowej ofiary przemocy.

Takie granie mi się nie podoba... że pozwolę sobie zauważyć.

doduś napisał(a): MOze to zabrzmi paradoksalnie, ale dla mnie jego agresja to mechanizm obronny.

Też tak sądzę. Lub - w ten sposób wyraża swoje niezadowolenie... a że tego jest dużo, więc wybucha.

Mnie się wydaje, że bałagan się zrobił ogromny. Wszystko to, co się dzieje, jest po prostu żniwem. Jak to posprzątać? Ja obstawiam wieczorną rozmowę... kiedy dziecko już będzie spało. Winko, świeczki i POGADAĆ JAK LUDZIE. Wygarnąć sobie wszystko, coś postanowić, coś odpuścić, do czegoś się zobowiązać... i naprzód!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 14:36

Przypomniało mi się - znam osobiście jeden przypadek prawie ( bo tu mąż nie jest bioloficznym ojciem dziecka, ale ,, wychowuje" je niemal od urodzenia) taki jak u Ciebie - gdy zostawiony w domu mąż i syn komunikowali się z sobą dzwoniąc do matki. Najpierw syn zaczął uciekać z takiego domu i przed takim ojciem na osiedle, potem w narkotyki, a teraz ma już na koncie wyrok w zawieszeniu.
Zrób coś z tą chorą sytuacją, chroń swoje dziecko, ono potrzebuje spokojnego, bezpiecznego domu, a nie pola walki!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez magdi » 28 paź 2010, o 14:39

Tylko, że rozmów i prób ruszenia naprzód było już mnóstwo, ale nigdzie nas nie zaprowadziły.

Właśnie dlatego zastanawiam się co dalej. Walczyć, odpuścić, szukać gdzieś pomocy? A jeśli szukać to ja sama, on sam, razem? Nie wiem, są chwile, kiedy mam ochotę wyjść z Synem z mieszkania (pomimo, że jest moje) i więcej nie wracać. Są chwile kiedy myślę, że szkoda wspólnych lat i trzeba walczyć, a są chwile, kiedy myślę, że muszę z nim być bo boję się samotności i nie wiem czy sama dam radę. Są w końcu chwile kiedy myślę przecież inne mają gorzej, bo facet je na przykład tłucze, a mój mnie w zasadzie nie bije. Kiedyś tam dawno temu, przy mega-giga awanturze rzucił we mnie krzesłem, ale więcej się to nie powtórzyło. Teraz rzuca mniejszymi rzeczami i raczej w podłogę lub w ścianę. Huśtawka totalna.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 14:41

doduś napisał(a): MOze to zabrzmi paradoksalnie, ale dla mnie jego agresja to mechanizm obronny.


Może być i tak - np. wściekle kąsa, bo panicznie boi się bliskości.

Ewa, rozmawiać zawsze warto próbować, choć w tym wypadku wydaje się że facet jest mocno zaburzony i wymaga profesjonalnej diagnozy i pomocy ( to sugeruję na podstawie zachowań wobec dziecka).
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez doduś » 28 paź 2010, o 14:43

ja też myslę, że wymaga. Tylko czy bedzie chciał ?

Magdi możesz pomóc sobie idąc po poradę do psychoterapeuty. Raczej na początek poszedłbym na Twoim miejscu sam.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 14:46

magdi napisał(a): Są w końcu chwile kiedy myślę przecież inne mają gorzej, bo facet je na przykład tłucze, a mój mnie w zasadzie nie bije. Kiedyś tam dawno temu, przy mega-giga awanturze rzucił we mnie krzesłem, ale więcej się to nie powtórzyło. Teraz rzuca mniejszymi rzeczami i raczej w podłogę lub w ścianę. Huśtawka totalna.


A świadkiem tej przemocy ( bo krzyki i obrażanie to też jest przemoc) jest małe dziecko.

Nie myśl tylko o sobie, zrób coś żeby nie zniszczyć życia dziecku.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez doduś » 28 paź 2010, o 14:54

magdi napisał(a): Są w końcu chwile kiedy myślę przecież inne mają gorzej, bo facet je na przykład tłucze, a mój mnie w zasadzie nie bije. Kiedyś tam dawno temu, przy mega-giga awanturze rzucił we mnie krzesłem, ale więcej się to nie powtórzyło. Teraz rzuca mniejszymi rzeczami i raczej w podłogę lub w ścianę. Huśtawka totalna.


a to typowe myslenie kobiety współuzależnionej.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 28 paź 2010, o 15:05

Sanna napisał(a):Ewa, rozmawiać zawsze warto próbować, choć w tym wypadku wydaje się że facet jest mocno zaburzony i wymaga profesjonalnej diagnozy i pomocy ( to sugeruję na podstawie zachowań wobec dziecka).

Więc w rozmowie zdecydować o konkretach, np. terapia jego, jej lub wspólna. Z określonym terminem. Jakoś to wszystko ruszyć. KONSEKWENTNIE.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sansevieria » 28 paź 2010, o 15:13

magdi napisał(a): Nie wiem jak mu i sobie przy okazji pomóc?


I to jest zdanie, które mnie uderzyło.
Nie jest Magdi Twoją sprawą jak mu pomóc. Twoją sprawą jest jak pomóc sobie i jak chronić syna.

Jak dla mnie to w sytuacji opisanej "na teraz" z męzem rozmawianie specjalnie sensu nie ma. Do rozmowy trzeba dwojga. W moim postrzeganiu i ocenie to przy tym poziomie agresji ze strony męża żadne "pogadać we dwoje przy winku" nie da efektów pozytywnych. Będzie powtórką z koszmaru.

Szukać pomocy - moim zdaniem tak. Ewidentnie najpierw sama. Jak najszybciej. Jesli nie ze względu na siebie, to ze względu na syna. Którego w opisanym układzie nie jesteś Magdi w stanie chronić przed przemocowym i toksycznym ojcem. Twój syn jest w tej sytuacji bezbronną ofiarą. Historyjka z plecakiem nie pozostawia złudzeń. :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez doduś » 28 paź 2010, o 15:13

Aaaaaaa!!!!! KONSEKWENCJA!!!!!!

to dopiero wyzwanie i trudna sprawa :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Re: tonę, po prostu tonę

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 15:28

magdi napisał(a):To znaczy jak zostają we dwóch - zdarza się to stosunkowo często bo ja pracuję i kocham swoją pracę - to da dziecku jeść, zrobią lekcje, etc. Nie mniej zawsze towarzyszy temu awantura, Syn płacze (..)


Magdi, spróbuj sobie odpowiedzieć dlaczego dziecko płacze.

Moje propozycjeto: płacze ponieważ:
- czuje się nieszczęśliwy
- boi się krzyku
- został zraniony
- czuje się opuszczony ( bo jest sam na sam z agresorem, a mama w pracy)
- został obrażony
- obraża się to, co kocha najbardziej ( czyli mamę)

A jak Ty sądzisz? Umiesz to nazwać? Czemu Twoje dziecko płacze?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez magdi » 28 paź 2010, o 15:42

Często płacze bo chce coś wymusić - mój Mąż na wiele mu pozwala gdy młody płacze, bo go to wkurza.

Czasami pewnie ze wszystkich powodów, które wymieniłaś Sanna. Dlatego coraz częściej biegnę do domu, zaprowadzam i odbieram Syna ze szkoły, żeby nie byli sami. Mam wrażenie, że ja go ochronię, a przy okazji ochronię siebie, bo nie dostanę rykoszetem ich awantury. Poza tym ja zupełnie inaczej krzyczę na Syna. Nie mam na myśli natężenia głosu tylko powodów. Ja krzyczę jak robimy lekcje, a mój syn ma je w nosie i gapi się w okno przez 15 minut zamiast pisać. Wiem, ze krzyk to żadne wyjście i zdarza mi się to coraz rzadziej, pracuję nad tym, często język sobie prawie odgryzam :)

Podam Wam kolejny przykład: daję karę młodemu za coś tam, np. przez tydzień nie oglądasz telewizora. Mija jeden dzień i Syn albo przychodzi do mnie albo dzwoni i pyta czy może coś obejrzeć. Mówię "nie, przecież masz karę", na to syn "bo tata powiedział, że Ty masz zdecydować/bo Tata chce obejrzeć ze mną coś tam i powiedział, że jak się zgodzisz to obejrzymy" wtedy to ja jestem tą złą oczywiście.


a to typowe myslenie kobiety współuzależnionej.


Jak czytałam tutaj inne wątki to kiełkowało mi takie podejrzenie w głowie, ale dopiero teraz jak to zobaczyłam czarno na zielonym to sobie pomyślałam, że jest naprawdę kiepsko.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Sanna » 28 paź 2010, o 16:02

Twój mąż zachowuje się bardzo niedojrzale. To truizm, ale dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, które bierze się też z dotrzymywania słowa, jasnego określania granic oraz rodziców grających w jednej drużynie.

Domyslam się, ze w tej sytuacji z karą dostajesz od męża w każdym wypadku - zarówno jeśli na skrócenie kary się zgodzisz jak i wtedy kiedy się nie zgodzisz. Pewnie cokolwiek być nie zrobiła i tak postąpisz źle.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez magdi » 28 paź 2010, o 16:07

Domyslam się, ze w tej sytuacji z karą dostajesz od męża w każdym wypadku - zarówno jeśli na skrócenie kary się zgodzisz jak i wtedy kiedy się nie zgodzisz. Pewnie cokolwiek być nie zrobiła i tak postąpisz źle.


Dokładnie tak, jak skrócę karę, to przy pierwszej lepszej okazji słyszę, że jestem złą matką, nie umiem wychować własnego dziecka, etc.

Jak nie skrócę to słyszę "mamusia się nie zgodziła, więc nie możemy", poza tym wtedy nie może spędzić czasu z dzieckiem przed tv i jest wkurzony, więc najczęściej - nie mówię, że zawsze, powiedzmy 8/10 - on ogląda tv a Syn się bawi.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: irgiwidebu i 120 gości

cron