Wiesz Abssinth - te ślepe plamki na inteligencji występują zarówno po stronie wierzących, jak i po stronie niewierzących.
Poza tym to nie wiara, ani jej brak ma cokolwiek wspólnego z inteligencją, co mechanizmy refleksji i wysnuwania wniosków. Religia w moim prywatnym przeświadczeniu ma tą zaletę, że daje zwyczajnemu szaraczkowi pewne nakazy, które są tak święte, wielkie, mistyczne i coś tam jeszcze, że ma on pochylić główkę i siedzieć cicho.
Niestety ateizm jakoś doskonale wpisuje się w dawanie szaraczkowi narzędzi, które go przerastają.
Po prostu znam i inteligentnych, i głupców po obu stronach. Poza tym przydawanie, bądź odbieranie inteligencji ma tą perfidną cechę, że na brak inteligencji nikt na świecie nie narzeka. Jakoś okazuje się, że to najmniej deficytowy towar na świcie he he.
A tymczasem brak inteligencji zostanie wytknięty i mi, i Tobie, i katolikom, i muzułmanom, i buddystom, i ateistom... Zawsze znajdzie się ktoś, kto jest przekonany, jak to on i jemu podobni są ultrazajebiści i inteligentni.
Dużo bardziej przemawiają do mnie efekty, które coś przynosi niż zadufane przekonanie o własnej racji poparte wyłącznie przynależnością do którejś grupy. Teoretycznie powinienem uznać wyższość niewierzących, jako tych, którzy są moim stadem, ale coraz częściej przekonuję się, że to właśnie tylko grupowe przekonanie o wyższości sobie podobnych.
Coraz bardziej przekonuje mnie to, że inteligencja jest niezbyt ludziom potrzebna. I to, że katolicyzm, czy inne religijne idee powiedzą (pomijając fakt sprostania zasadom przez je głoszących), że pewne rzeczy są grzechem (w który osobiście nie wierzę) ma większą utylitarna wartość, niż to, że pewne rzeczy grzechem nie są (a tymczasem uważam, że grzech nie istnieje, jako taki).
Istnienie zasad, czy ich brak istnieje i u katolików, i u niewierzących, i w każdej religii. Niezależnie od ich uzasadniania w większości są one uniwersalne. jak i inteligencji.
A odmawianie inteligencji (oraz moralności), którejkolwiek z grup jest emocjonalne i nie fair.
Patrząc na wydarzenia pod krzyżem - no cóż, jakoś nie widzę, żeby którakolwiek z grup wykazała się większą inteligencją, niż druga. Wariatkowo kontra bydło - do tego się do mnie akcja sprowadziła.
A czy nie wystąpiły tam schematy, jakimi jedni widzą drugich? Zwykła ekstrema, za pomocą wrażeń, o której wyrabiamy sobie poglądy?
Patrząc na to wszystko można sobie wymyślić plamkę na inteligencji katolików - równie uprawnioną w domysłach, co plamkę na inteligencji niewierzących.
Tak, jak ani katolikom, ani niewierzącym nie potrafię odmówić, ani głupoty, ani inteligencji - tak też ani jednym, ani drugim nie odmawiam moralności, etyki i bycia dobrymi ludźmi oraz perfidii i robienia własnych interesów. Nic nie wskazuje na to, aby w którejkolwiek z grup podział był inny, niż u adwersarzy.