Zmiany..

Problemy z partnerami.

Zmiany..

Postprzez Ladybird » 16 paź 2010, o 19:21

Duzo zmian w moim życiu. Sprzedałam swoje ranczo. Wyprowadzam się . Dzieci się cieszą.
Córki są dorosłe są mieszkać same.
Mam pomysły na biznes, jestem po kilku rozmowach , myślę o franczizingu, tak łatwiej i bezpieczniej.
Niby wszystko się układa, ale bardzo t ęsknię zanim. Cięzko mi , tym bardziej ,że chodząc na psychoterapię dużo zrozumiałam.
Zrozumiałam i ... cierpie z tego powodu. Ponieważ sama , na własne zyczenie popsułam dobry związek ,straciłam wartościowego fceta, kory zawsze pomagal mi trudnych chilach.
Tak mi go brak, jego rad, obecności ,wspolnych planów.
Moja terapeutka jest wspaniałą osoba zawsze jestem u niej ponad półtorewj godziny , a płacę za jedną . Jak jest jakiś problem, nie przerywa mi , konczy zawsze omawianie problemu.
Na razie uświadamiam sobie mechanizmy i to , co u mnie jest dysfunkcyjne.
Mam na następnej wizycie zacząc się uczyć panować nad emocjami.

Z moim byłym rozmawiamy juz. Pomaga mi dalej, wyprowadzam się nad morze , tak jak planowałam kiedy to sprzedam. Właściwie planowaliśmy we dwójkę. Nie zmienię planow, bo to było zawsze moje marzenie.
Rozmawialiśmy szczerze, on nie widzi we mnie dysfunkcji, mimo ,że przyznałam się szczerze, że chodze na terapię i mam problem z bliskością i akceptacją partnera. Nie wazne jaki jest , partner na codzień zaczyna mnie po jakimś czasie irytować i robię dystans.
On uwaza, ze jestem wspaniała kobieta, tylko nie pasujemy do siebie, bo on nie jest w stanie mi w niczym pomoc, poniewaz brak mu pomysłow , kreatywności i inicjatywy. Powiedział nawet ,że przynosi pecha.
Juz nie ma siły, bo to nie tak, To ja mam problem i to duzy.
On mi powiedzial ,że nie chce powrotu , bo nie che tego przezywac od nowa. On nie dorasta mi do pięt i ja potrzebuję lepszego faceta.
Staram się mu uświadomic moj problke ,ale nie rozumie tego .
Jednak pomaga mi szukać miejsca do mieszkania i codziennie rozmawiamy ze sobą.
Nic nie rozumie, chce tylko zmienic to swoje podejście do partnera, bo jestem tylko nieszczesliwai tak mi źle z tym.
Okropnie się czuje, mam wielki zal do siebie, obwiniam się... Najgorzej ,że mam świadomośc.
Julkaa , przeczytatalam wszystko ,co podalas w linkach Ilii , pomogło mi to tez zrozumiec siebie. jest duzo podobienst, choc ja mam trochę inaczej.
Mimo wszystkiego , co daje mi partner , po pewnym czasie zaczyna mnie wkurzac i męczyć. Nie ma podstaw do tego ,ale moje reakcje są takie.
Czy to jest kochanie za bardzo? Nie jestem zaborcza, ani zazdrosna. Chę nawet aby wyjechal na jakiś czas, czasem nie odbieram telefonow. TAK JEST JAK JEMU ZALEZY, ALE JAK ON MA JUZ DOSC TEGO I DECYDUJE SIE NA ODEJŚCIE - WPADAM W PANIKĘ, CIERPIE BEZ NIEGO I CHCĘ ABY WRÓCIL JAK NAJSZYBCIEJ.
Nie moge juz tak życ, to mnie wykańcza. Nie mogę sobie darowac, ze go stracilam. On sie boi strasznie i mimo , ze czuję ze mnie kocha nadal nie chce do tego wracac i wcale mu sie nie dziwie.
Chcialabym i to moje marzenie ,zeby w moim zyciu bylo w koncu normalnie...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 17 paź 2010, o 08:14

trzymam kciuki Lad :D
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez limonka » 17 paź 2010, o 18:19

Lady, jak to popsulas?? CZym?? Tym ze probowalas rozmawiac?? Jaka byla w tym twoja wina? Jego nie bylo zadnej? popadasz ze skrajnosci w skrajnosc :( ps. Ciesze sie ze udalo ci sie sprzedac!!! Powodzenia w nowym miejscu!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Sanna » 17 paź 2010, o 19:04

Lady, nie obwiniaj się. W tym miejscu i w tym czasie nie pasowaliście do końca do siebie i nie porozumieliście się. Przecież nie robiłaś niczego z premedytacją. Jesteś jaka jesteś i ten konkretny facet nie odnalazł się w związku z Tobą. Może odnajdzie się ktoś inny?
Fajnie że masz terapeutkę, która Ci odpowiada. No i gratuluję sprzedaży. Trzymam kciuki za powodzenie nowego biznesu!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 17 paź 2010, o 20:07

Obwiniam się, bo wiem ,że mam problem. Otóż im związek bardziej intymny, im większa bliskość tym bardziej partner mnie irytuje. Czasem łapię się na tym, że chcę aby wyjechał na kilka dni ,chcę samotności. Niestety on to czuje, bo dystansuję się, mówię w kólko czego jeszcze ocvzekuję tzn gwiazki z nieba, której on nie jest w stanie mi dać.
Najgorzej jak mój partner ma niskie poczucie wartości . Wtedy czuje ,że nie zaspakaja moich potrzeb, że oczekujuę czegos więcej czego nie jest w stanie mi dac, nikt nie jest w stanie mi dać.
W końcu wyjeżdża , a wtedy ja tęsknię, żal mi bo wiem ,że postępowałam niewłaściwie. Kiedyś nie wiedziałam i było mi lepiej. Swiadomość jest okropna, cierpię, brak mi go , brak mi jego pomocy , wsparcia, bo dawał.
A on i tak mi pomaga, mówi że jestem cudowną kobietą, taka pełna pomysłów ,kreatywną. Mowi ,ze przynosil mi tylko pecha, nie dawal wsparcia w biznesie, bo ja tak cudownie sobie radzę . Mowi, że wszystko mi się ułozylo jak wyjechal. Mowi, ze nie chce powrotu, bo nie chce przez to przechodzic. Nie dziwię mu się. I jeszcze bardziej mi żal i przykro , bo ma do niego szacunek i uznanie ,że tak się zachowuje po rozstaniu.
marzyl kiedys o knajpce nad morzem, ja juz podejmuje rozmowy w tej sprawie, zaproponowalam mu wspolnictwo, nie chce , bo jak twierdzi to będzie zbytr trudne dla niego , taka bliskośc .
Moglo byc inaczej moglam miec kogos, tym bardziej ,że wszysko sie ulozylo i tak malo czasu zabraklo...
Terapeutka mowi ,ze mam ogromną swiadomosc i wiedzę ale nie wiem co z tym zrobic. Teraz bedziemy sie uczuc kontrolowac emocje.
Czemu tak pozno, o takiego faceta trudno. Wiem ,ze on ma tez duzy problem ze sobą, tym bardziej ,ze wie ,co ze mną jest ale dalej twierdzi ,że ja potrzebuje kogos innego .
Niedlugo sie spotkamy , chcialabym porozmawiac szczerzew , wyjasnic, szkoda ze sie zamknąl na mnie...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez pszyklejony » 17 paź 2010, o 20:24

Bardzo mi się podoba, jak przeminęło z wiatrem, buuuu :) a poważniej, to też mi się podoba Ladybird, jak pracujesz, ciągle jakieś nowe spojżenie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez woman » 17 paź 2010, o 20:26

Lady, mam deja vu, który to już raz rozpoczynasz nowy wątek, nowe życie, tylko Ty taka sama???
Jest takie powiedzenie "nieważne ile razy upadasz, ważne ile razy się podnosisz" :)

Ok, niech będzie, ale ten fragment zagotował mnie kompletnie.
Ladybird napisał(a):marzyl kiedys o knajpce nad morzem, ja juz podejmuje rozmowy w tej sprawie, zaproponowalam mu wspolnictwo, nie chce , bo jak twierdzi to będzie zbytr trudne dla niego , taka bliskośc ...


Wcześniej tłumaczyłaś, że nie możesz nie łączyć biznesu z miłością, bo nie dajesz rady w tak dużym przedsięwzięciu.
Jaki teraz masz powód. Czy wspolnictwo to tylko podstępna próba zbliżenia się i zatrzymania go przy sobie? Czy Ty nie możesz normalnie żyć dla siebie, mieć coś swojego, tylko swojego?

A jego głodne kawałki o tym jaka to jestes wspaniała tylko on na Ciebie nie zasługuje to już należą do kanonu kitów wciskanych nieświadomym dzierlatkom przez cwaniaczków.

Mimo wszystko powodzenia Ci życzę.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Filemon » 17 paź 2010, o 21:00

woman napisał(a):Czy wspolnictwo to tylko podstępna próba zbliżenia się i zatrzymania go przy sobie?


...nie PODstępna, tylko... NA(D)stępna... ;) :lol:

w sumie biorąc, oprócz powtórki widzę też jakiś postęp (nie PODstęp! :D :P ), bo jednak jak się dostrzega w samym sobie jakiś problem rzutujący na jakość związku, to jest to pewien krok do przodu, według mnie... tyle tylko, że samo dostrzeżenie to dopiero początek, bo jeszcze trzeba umieć znaleźć drogę do zmiany i potrafić ją potem skutecznie przeprowadzić...

no i oczywiście jeżeli dostrzegając ten problem napadamy na siebie samych i nie potrafimy siebie przyjąć takich jakimi na danym etapie jesteśmy, to jest to dla nas niekorzystne, bo w ten sposób sami na sobie uprawiamy jakiś rodzaj autodestrukcji a tymczasem chodzi przecież o to byśmy z naszym problemem zrobili coś konstruktywnego... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 17 paź 2010, o 22:56

Pewnie ,że to zmojej strony jakiś podstęp. Nie wypieram się. Choc z drugiej strony to mimo wszystko tez wygodnictwo i myslenie o wlasnym interesie. jednak z kimś , a szczegolnie znim bylo mi dobrze w tych sprawach - biznesowych wlasnie. W zyciu osobistym zgrzytalo ,ale w interesach zgadzalismy sie.
Więc czemu nie... latwiej mi by bylo, ja jestem kreatywna, ale szybko sie podniecam ,nie widze negatywnyh stron, on jest natomiast az zbyt ostrozny.
Zresztą co tu duzo mowic - on nie chce, bo to go będzie za duzo koszrtowac. I tak muszę sama.
Czy nie mowi szczerzew ,że mi do pięt nie dorasta? Nawet jesli ,to miłe... bo jego poprzednicy oskarzali mnie o najgorsze.
Pomaga mi dalej , miły jest , mimo wszystko fajny facet. Szkoda mi tym bardziej.
Chcialabym siebie poukladac i chcialabym aby to zauwazyl kiedys. Na razie nikogo nie szuka, utrzymuje ze mną kontakt, mile sie do mnie zwraca, nie widzi nas razem. pewnie ,ze ma race, nie dziwie mu ie, trudno ze mną wytrzymac bylo ,ale moze się zmienie z pomocą terapii.
Mam taką nadzieję, bo samej mi nie najlepiej.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez woman » 18 paź 2010, o 08:26

Ladybird napisał(a):Pewnie ,że to zmojej strony jakiś podstęp. Nie wypieram się. Choc z drugiej strony to mimo wszystko tez wygodnictwo i myslenie o wlasnym interesie. jednak z kimś , a szczegolnie znim bylo mi dobrze w tych sprawach - biznesowych wlasnie. W zyciu osobistym zgrzytalo ,ale w interesach zgadzalismy sie.

:shock:

Przedwczoraj zaczęlam rozmowę o naszej wspolnej pracy , milam zastrzezenia ,ze nie wspiera mnie w rozmowach z pracownikami. Nie chcial; rozmawiac, wyszedl w polowie mojego zdania, a przeciez to sprawy firmy i jestesmy partnerami.

ze sprzedal mieszaknie ,mimo ,ze przedwczoraj planowal zalozenie ogrzewania za te pieniadze i wpolny biznes ,to wyjechal ,zostawiajac mnie ze wszystkim, bez samochodu ,bo kupil go on dla nas, wiec zabral

Trzy tygodnie temu zacząl mi robic uwagi o pieniądze, nie sluchając moich wyjaśnien. W koncu jak tlumaczylam mu gdzie sie je wydaje ( koszty sa u nas duze ) to zacząl krzyczec na mnie

Od rana w sobote dekorowalam stoly ,robilam bukiety ukladalam zastawe i bankietowki.
Jestem po operacji nogi , ale mialam powiklania. Zrobily mi sie zakrzepy, bralam zastrzyki i mam sie oszczedzac.

Ja musialam wszystko znosic do rana.
On je odwiozl i zaplacil ile chcialy. Ani razu nie spytal sie jak sie czuje, ani razu nie okazal jakiegos cieplego gestu.

On nie umie sie postawic ludzim, ale w domu mnie to potrafi.


Faktycznie Lady, cud, miód malina. Idealny partner do interesów, przewidywalny, współodpowiedzialny, taki co to przy byle pierwszym konflikcie zawija dupę i zostawia Cię samą ze wszystkim.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez bunia » 18 paź 2010, o 08:52

Obys nie chciala sie zmieniac za kazdym razem kiedy pojawi sie partner.......bedziesz musiala terapie wtedy ciagnac do konca zycia......usiadz troche w "kaciku".....wbrew pozorom mozna byc szybko zauwazona a inaczej bierz zycie bez wielkich oczekiwan......czy wszystko trzeba wiedziec, miec pod kontrola ?......zycie emocjonalne jest w zasadzie nieobliczalne wiec "dzisiejsza deklaracja" moze byc juz nieaktualna jutro......nie jestem za rozbieraniem wszystkiego na czynniki pierwsze czyli dokladna analize, dla mnie traci smak przezywanie i intensywnosc zycia......sprawy zawodowe to juz inna para kaloszy.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Szafirowa » 18 paź 2010, o 14:14

Lady ... niech te zmiany będą DLA CIEBIE, dlatego że samej Ci z sobą źle - a nie dla kogoś.
Nie rób niczego, żeby ciągle dopasowywać się bez reszty do kogoś innego, do oczekiwań, wyobrażeń ... bo przestajesz być sobą, a stajesz się produktem cudzych wymagań.
Inwestuj w SWOJE ŻYCIE, pod kątem SWOICH potrzeb - a nie dlatego, żeby komuś było z Tobą wygodniej.

Łączenie interesów z 'tym' panem, to rozwiązanie z góry skazane na porażkę.
Rozkręcaj nowy biznes dla Twoich korzyści a nie po to, żeby zatrzymać go przy sobie.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez limonka » 18 paź 2010, o 14:17

Szafirowa napisał(a):Lady ... niech te zmiany będą DLA CIEBIE, dlatego że samej Ci z sobą źle - a nie dla kogoś.
Nie rób niczego, żeby ciągle dopasowywać się bez reszty do kogoś innego, do oczekiwań, wyobrażeń ... bo przestajesz być sobą, a stajesz się produktem cudzych wymagań.
Inwestuj w SWOJE ŻYCIE, pod kątem SWOICH potrzeb - a nie dlatego, żeby komuś było z Tobą wygodniej.

Łączenie interesów z 'tym' panem, to rozwiązanie z góry skazane na porażkę.
Rozkręcaj nowy biznes dla Twoich korzyści a nie po to, żeby zatrzymać go przy sobie.
:oklaski: :ok:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Ladybird » 25 paź 2010, o 07:03

---------- 08:39 24.10.2010 ----------

A jego głodne kawałki o tym jaka to jestes wspaniała tylko on na Ciebie nie zasługuje to już należą do kanonu kitów wciskanych nieświadomym dzierlatkom przez cwaniaczków.


Spojrzenie mojej terapeutki na niego , a właściwie na nasz wspolny problem jest inne. Wspominalam nawet o psychotekscie, o tym co piszecie. Pytanie na terapii - a jqak pani czuje to osobiscie ,bez sugerowania sie czyimis zdaniem?
On naprawdę ma tak niskie poczucie wartosci, ze go przytloczylam wymaganiami, oczekiwaniami. Normalny czlowiek by po prostu pogadal o tym ,a nie zwiewal.

Ona jest specjalistką od związkow, analizujemy nasz związek ,wcale nie tak , zebylo minęlo. MJoze to ma za cel nauczenie mnie bycia w związku z czym mam problem?
Stosuje u mnie terapie racjonalno-emotywną.Zauwazylam ,że stara sie we mnie wzbudzic poczucie wartosci. Szukam podobno w partnerze tego co zapewnial rodzinie moj ojciec, Moje mam nie musiala sie niczym martwic, w zyciu sama nie zaplacila rachunku ,a mogla tezs marudzic, miec humory, bo ojciec nigdy nie bral tego do siebie mając poczucie wlasnej wartosci . Moj ojciec mowi, ze klotnia jesat niezbedna w zwuązku ,a moj partner uwazal, ze klotnia to atak na jego osobe i koniec zwiazku.
Zrozumilam duzo z naszych relacji.
Mam zdecydowac, jesli chce z nim byc, to musze sie nastawic na zwiazek ,w ktorym bede musiala partnera utwierdzac w poczuciu wartosci. Chwalic, wykazywac jak jest potrzebny.
Musze zdecydowac czego chce, on ma problem i bede sie z tym borykac.
Nie moge sie czepiac, jak robilam ,ze nie rozmawia, musze go delikatnie wciagac w rozmowy ,ale nie oproblemach osobistych. To moze przyjsc z czasem.
Mam sie nauczyc akceptacji ,ze partner moze byc inny, moze miec swoje problemy , nie tylko moje sa na pierwszym miejscu.
Terapeutka uwaza, ze jego zachowanie pokazuje ,ze mu zalezy na mnie ,ale strasznie sie boi porazki, boi sie ze sie nie wykarze, boi sie trudnosci i odrzucenia. Tylko czas i duzo cierpliwosci mogą tu cos zdzialac.

Bylam nad morzem, widzielismy sie, bylismy na kolacji. Czekal na mnie, nie wiedzialam jak sie zachowac przy przywitaniu, stanęlam sztywna, on mnie wziąl w ramiona, myslalm ze pcaluje w policzek, al;e tak bardzo cieplo mnie przytulil, pocalowal w usta i trzymal dlugo w ramionach.
Pomagal mi w ciagu pobytu, wozil, pojechal zobaczyc samochod, ktory chcialam kupic, posiedzial u mnie w pokoju, ale nie zostal. Caly czas utrzymuje dystans, mmimo ,ze czuje jego wzrok, patrzy na mnie często.
Nie rozmawialam o nas. Mam blokade , boje sie, on takich spraw nie rozumoie. Wymyslil sobie teorie, ze on nie nadaje sie na mojego partnera, bo jest do niczego, nie jest kreatywny, nie umie mnie wspierac , nie ma pomyslow. To juz wczesniej mowil.
Napisal nawet w smsie, ze przynosi pecha, bo jak jestem sama to wszystko mi sie uklada i sobie swietnie radze, lepiej niz bez niego.
Dostalm od terapeutki swietną ksiązkę, ma mi pomoc w terapii " Jak prezywac emocje" Jean-Yves Arrive . Plecam wszytkim.
Ona dopiero daa mi inne spojrzenie. Biczowalam sie za to ze przezywam emocje tak silnie, ale przynajmniej jestem soba i z drugim czlowiekiem mogę stworzyc intymnosc i silną wiez czego naprzykklad nie moze moj byly partner ktory blokuje emocje, co jest duzym problemem w zyciu osobistym.
Dlatego umie rozmawiac tylko o dniu codziennym i sprawach biezących, co jest zwyczajnie nudne i nie zbliza ludzi.

Wazne jeszt jak przezywac emocje ale ich nie blokowac .
Bede siew tego uczyc.
Terapeutka twierdzi ,ze mam bardzo duza wiedze o sobie , jestem wrazliwa tez na innych ,ale nie bardzo wiem ,co z tą wiedzą zrobic.
Emocje przezywam za mocno, cierpię,

On tez przezywa ale blokuje. Tuz przed spotkaniem ze mna dostal silnych boli brzucha ( ma zespol jelita drazliwego o podlozu psychicznym) .Widzialam jak go to meczylo na kolacji i nastepnego dnia, ale nawet nie rozumie dlaczego.
Tak to wszystko wygląda.
Staram sie sobie to wszystko poukladac w glowie, duzo wiem ,ael jak to wyjdzie w praniu, jak przyjdzie trudna chwila ?
Czy bede umiala przezyc odpowiednio emocje? Przezyc a nie kontrolowac , bo tlumienie konczy sie czestro chorobami wegetatyuwnymi i wyparciem .

Pozdrawiam wszystkich cieplutko , zxyczę milej niedzieli :buziaki:

---------- 07:03 25.10.2010 ----------

Ciekawe ,czemu nikt nic nie napisal mi :( :( . Trochę mi smutno...
W ogóle mi smutno caly czas.
Sama jestem ze wszystkim, to przykre i niełatwe.
Owszem, macie racje firma to moja sprawa, zrobię to sama. Juz jesztem po rozmowach, choc nie powiem - boję się czy podołam.
Wybrałam franczyze, tak łatwiej i pewniej.
Dzis malam przygotowac na terapii - jakie cechy pozytywne i negatywne widzę w partnerze, nie ważne ,że byłym.
Ciekawe po co?
Domyślam się ,ze chodzi o moj brak umiejetnosci alceptacji partnera na codzien.
Chciałabym moc z nim porzmawiac szczerze, ale czy to się uda z jego strony?
On mi nie wierzy ,że we mnie jest jakis problem, on uwaza , ze ja go nie akceptuję i irytuję sie, bo on jest gorszy ode mnie.
To jednak nie tak , nawet ksiąze na bialym koniu mnie po pewnym czasie zacznie wkurzac. Nie ma takiego, ktory zaspokoji moje wszystkie wydumane potrzeby.
Jak sie uporac z tym wszystkim, nauczyc zyc w związku?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez pszyklejony » 25 paź 2010, o 07:34

Uzależniłaś się od forum :). Jak żyć? Tego się nie nauczysz, inny wymiar, najpierw wychowaj siebie od nowa, czyli zmiana wdrukowanych w dzieciństwie wzorów odbierania siebie i świata, potem już pójdzie samo.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 381 gości

cron