Ale jakoś kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić życia bez alkoholu. Od 8 lat nie miałam innego życia. To jest tak, jakbym miała matkę zmienić... Mimo że kocham tą swoją, mimo że jest dla mnie zła, mimo że wiem, że będzie tak lepiej... Czy ja się w ogóle naucze żyć w społeczeństwie? Jako trzeźwa dziewczyna? Czy się odnajdę?
Martwię się bardzo, jak czytam, że w okresie dorastania i wcześniej też, przechodzimy prosec socjalizacji, nabywamy umiejętności komunikacyjne i inne potrzebne do normalnego funkcjonowania w naszym najbliższym chociazby otoczeniu. Niby coś tam słyszałam, że "człowiek całe życie się uczy". Ale wydaje mi się, że jak pewnych umiejętności się nie posiądzie w odpowiednim czasie.... to potem droge warszawy do paryza trzeba odbyc piechota... bo mozliwosc lotu samolotem przepadła. Tak się boję. Ciągle mam myśli, że chcę się napić. Ciągle się boję, że się napiję. Że znowu sobie powiem, że to ostatni raz. Tak całe wakacje mówiłam.
Dzwoniłam dzisiaj na korzeniowskiego, przenoszą się gdzies niby, ale mam zadzwonić w poniedziałek i próbować.
Czy wyrażania emocji można się nauczyć? Mi się ciągle wydaje, że to jest takie ajbardziej naturalne, że cżlowiek jest otwarty. Chciałabym być otwarta. Nie zastanawiać się ciągle jak wypadłam, nie patrzec po reakcjach. Nie reglamentować słów... Nienawidzę swojego charakteru. Tego popierdolonego smutku bez konkretnego powoodu