dłonie alkoholika

Problemy związane z uzależnieniami.

dłonie alkoholika

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 18:59

Powiedzcie... czy wy, alkoholicy, pijący i niepijący, też macie takie... straszne dłonie? Nie mają koloru normalnej skóry, tylko są takie zaczerwienione... W ogóle cera cała, ale na dłoniach to wszystko od razu widzę... Dostaję jakichś manii... że od razu widać że jestem alkoholiczką.

Ale chciałam tak na prawdę zapytać... Powiedzcie, czy ta cera jeszcze się poprawi, będzie normalna? Czasami wydaje mi się, że już tak zniszczyłam organizm tym intensywnym 8-letnim piciem, że nie ma sensu przestawać... Bo i tak będzie widać, i i tak tego nie zniosę.

Powiedzcie...
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez marie89 » 14 paź 2010, o 19:11

Nie byłam i nie jestem alkoholiczką, ale...

Powiem... że nie będzie widać... choć nie wiem tego tak naprawdę...

Powiem, że nie będzie widać... choć nie mam pewności..

Powiem, że nie będzie widać... i to nie będzie kłamstwo...

Wierzę, że nie będzie widać... ale to tylko dłonie...

A co z tym, czego gołym okiem nie widać będzie na pewno???
Jak wyglądają serce i dusza...


Witam Cię Aganthe
marie89
 

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 19:21

Wiem tylko tyle, że sama nie umiem przestać. Na psychologa gównianego pół roku musze czekać.. Uciekam w świat bez problemów... Straszne to. Nie wiem kiedy tak się stoczyłam, od wychodzenia na piwko ze znajomymi... do tego, że sama sobie kupuję czasem 200 mg. I nie kręci mnie żaden "lekki rausz". To musi być nieprzytomność. A potem wstyd. Wybiórcza pamięć. Eh, standard. Nie wiem czy dłonie bedą normalne....
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez bunia » 14 paź 2010, o 19:26

Witaj.......tutaj gdzie mieszkam "reklamujace" haslo poradnie AA jest mniej wiecej takie - "nie jest wstydem pic, wstydem jest nic z tym nie zrobic"......jednym slowem kazdy ma wybor ale jezeli odlozysz picie na polke, zaakceptujesz przeszlosc, kim bylas a kim bedziesz w "nowym zyciu" bedzie Ci juz mniej zalezalo czy ktos rozpozna slad przeszlosci....wymaga to pracy nad swoja osobowoscia ktora wierz mi potrafi byc silna i dac sobie rade z "kolorami" i innymi zycia odcieniami.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 19:31

Nie potrafię, nie poradze sobie. Mam manię na punkcie wyglądu, od niedawna dopiero. Widze ile przytyłam, jak spoważniałam, wydoroślałam, jak postarzały mi się te dłonie... A mam 24 lata. A czuję się, nie przesadzając, jak 50 letnia kobieta. Jezu. Czuję, że przegrałam mnóstwo w życiu. Zmarnowalam tyle lat. I mama mi powtarza to samo. Chociaż nie wie, że jestem alkholiczką.
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez bunia » 14 paź 2010, o 20:19

A co chcesz z tym zrobic ? masz jakis pomysl ?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 20:22

Mimo, że mówię, że nie dam rady, to mam cichą nadzieję, że mi wyjdzie. Że usiądę sobie w ten weekend na spokojnie w pokoju, na łózku, pomyślę o tym, że mogę mieć jeszcze normalne życie, że wszystko się ułoży... że chcę, a nie muszę...

Z drugiej strony wiem, że jak przychodzi gorszy moment... Zbiera mi się na placz... bięgnę zapalić... i chcę się upić, i to jest taki silny popęd, że nie kontroluję się. Gdybym miała oparcie w kimś.. nie wiem. A mże takie tylko gdybanie.
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez bunia » 14 paź 2010, o 20:35

....jesli nie musisz a CHCESZ to dobry poczatek.....nikt Ci nie powie, ze bedzie latwo ale skoro jest zle to masz cos do stracenia ?.....to tak jak z lottkiem - kto nie gra, nie wygra......decyduj sama bo tego nikt za Ciebie nie zrobi a pomoc zawsze dostaniesz :wink: ......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 20:47

no tak, ale jaka pomoc? denerwuje mnie to wszystko, potrzebny mi psycholog, stale, nie grupowa, a indywidualna terapia... nie wiem czy na nfz w ogole takie rzeczy sa mozliwe... wiem, ze mi to potrzebne...
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez bunia » 14 paź 2010, o 21:05

...w tym temacie jestem noga bo nie znam dobrze systemu leczenia w kraju ale sadze, ze ktos Ci podpowie......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Janeczka » 14 paź 2010, o 21:37

Witaj aganthe.
Terapia indywidualna jest jak najbardziej z NFZ - sama na taką chodzę. Musisz znaleźć w swojej okolicy Ośrodek Terapii Uzależnień - tam wszystkiego się dowiesz. Warunek konieczny - na spotkanie MUSISZ pójść trzeźwa.
Co do dłoni i w ogóle wyglądu alkoholika - alkohol podnosi ciśnienie, dlatego dłonie, twarz itd. są opuchnięte i czerwone - to mija po ok. 2 tygodniach całkowitej abstynencji - tak przynajmniej było w moim przypadku.
I pamiętaj - dasz radę. Mi wydawało się, że nie mam w sobie tyle siły, aby nie pić. Ale udało się, nie jest to co prawda na razie długo, 2,5 miesiąca, długa droga jeszcze przede mną, ale można.
Na początek w tym najgorszym tygodniu-dwóch warto pójść do zwykłego internisty i powiedzieć prawdę - wtedy przepisze odpowiednie leki chroniące przed syndromem odstawienia.
Wszystko jest trudne zanim stanie się proste.
Janeczka
 
Posty: 11
Dołączył(a): 15 kwi 2010, o 16:08
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez aganthe » 14 paź 2010, o 21:53

Nie wiem co mi sie dzieje. Wczoraj za dużo wypiłam, z rana dziś byłam jeszcze pijana. Teraz przeglądam forum i czytam posty dot. uzależnienia gł. od alko. Mam łzy w oczach, w środku mnie roznosi. Nie zapaliłam dziś papierosa, nie wypiłam nic. Chciałabym skończyć z tym zabijaniem siebie, chciałabym umieć stawiać czoła problemom. Ale co mi jest? Może to rzeczywiście objaw odstawienia.

Dzięki, Janeczko, za cenne informacje. Teraz sobie przypominam, że chyba w zeszłym roku probowalam się dostać do takiego ośrodka. Ale spóźniłam się i lekarz wyszel wcześniej, a następne spotkanie było za parę dni i już nie wytrzymałam...

Pewnie długa droga przede mną. Chciałabym już to wiedzieć na pewno. Ale nie potrafię sobie ufać, czasami boję się siebie do tego stopnia, że sobie wkręcam, że jestem dla siebie nieprzewidywalna. Chciałabym sobie ufać. A może musze popatrzeć na wszystko inaczej. Może terapeuta mi musi powiedzieć co jest nie tak.

Czasami mam jakieś "zajawki" dot. przyczyny moich uzależnień. Byłam kamieniem emocjonalnym, można powiedzieć, kamyczkiem. Zaczęłam pić - i na rauszu, czy haju - nei byłam. I tak po wieloletnich praktykach odkamieniania duszy - jestem wielkim głazem. Jak się już rozpłaczę - to nagle i nie wiadomo dokładnie dlaczego.

Smutno mi. Może szkoda mi się żegnać. A może nie wierzę, że się uda. Ale jak nei ja... to nikt, nikt mnie z tego ni wyciągnie. Jestem tylko jedną z istot, które "niczym głupcy same się likwidują z tego świata".
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez Janeczka » 14 paź 2010, o 22:50

Aganthe, przede wszystkim przestań się zastanawiać, czy dasz radę, tylko zacznij działać. Wstań rano i nie sięgaj po alkohol, tylko zrób sobie herbatę albo kawę. Trzeba zmienić odruchy, przyzwyczajenia, zmienić tryb życia, omijać ludzi i sytuacje, które towarzyszyły Ci podczas picia. Na początku jest koszmarnie, jest strasznie trudno, ale każdy dzień bez alkoholu jest zwycięstwem.
Wszystkiego nauczysz się na indywidualnej terapii. W tym względzie rozumiem Cię, bo ja w ogóle nie potrafię odnaleźć się w terapii grupowej. Moja terapeutka namawia mnie też na mityngi - wystarczy, że na takie spotkanie pójdziesz - nie musisz się udzielać. Trzymam na Ciebie kciuki, aganthe.
Janeczka
 
Posty: 11
Dołączył(a): 15 kwi 2010, o 16:08
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez aganthe » 15 paź 2010, o 13:40

Ale jakoś kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić życia bez alkoholu. Od 8 lat nie miałam innego życia. To jest tak, jakbym miała matkę zmienić... Mimo że kocham tą swoją, mimo że jest dla mnie zła, mimo że wiem, że będzie tak lepiej... Czy ja się w ogóle naucze żyć w społeczeństwie? Jako trzeźwa dziewczyna? Czy się odnajdę?


Martwię się bardzo, jak czytam, że w okresie dorastania i wcześniej też, przechodzimy prosec socjalizacji, nabywamy umiejętności komunikacyjne i inne potrzebne do normalnego funkcjonowania w naszym najbliższym chociazby otoczeniu. Niby coś tam słyszałam, że "człowiek całe życie się uczy". Ale wydaje mi się, że jak pewnych umiejętności się nie posiądzie w odpowiednim czasie.... to potem droge warszawy do paryza trzeba odbyc piechota... bo mozliwosc lotu samolotem przepadła. Tak się boję. Ciągle mam myśli, że chcę się napić. Ciągle się boję, że się napiję. Że znowu sobie powiem, że to ostatni raz. Tak całe wakacje mówiłam.

Dzwoniłam dzisiaj na korzeniowskiego, przenoszą się gdzies niby, ale mam zadzwonić w poniedziałek i próbować.

Czy wyrażania emocji można się nauczyć? Mi się ciągle wydaje, że to jest takie ajbardziej naturalne, że cżlowiek jest otwarty. Chciałabym być otwarta. Nie zastanawiać się ciągle jak wypadłam, nie patrzec po reakcjach. Nie reglamentować słów... Nienawidzę swojego charakteru. Tego popierdolonego smutku bez konkretnego powoodu :(
aganthe
 
Posty: 38
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 06:46

Postprzez Janeczka » 15 paź 2010, o 16:02

Ja miałam coś do powiedzenia dopiero wtedy, jak się napiłam. Po alkoholu otwierałam się i byłam w stanie prowadzić jakąś rozmowę. Teraz, gdy nie piję 2,5 miesiąca, okazuje się, że też potrafię rozmawiać, okazywać uczucia, cieszyć się lub być zła.
Aganthe, wszystko wróci do normy, życie na trzeźwo nie jest takie straszne, jak teraz Ci się wydaje. Ja też nie wyobrażałam sobie życia bez alkoholu. To była pierwsza rzecz, jaka robiła po wejściu do domu: do lodówki po browar, puszka zawsze pełna stała przy łóżku, alkohol towarzyszył mi wszędzie, nawet w pracy! A jednak dzień po dniu cały czas uczę się bez niego żyć.
Janeczka
 
Posty: 11
Dołączył(a): 15 kwi 2010, o 16:08
Lokalizacja: Warszawa

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości