tu absolutnie sie nie moge z toba zgodzic...po pierwsze jesli juz to on powinen wyjasnic dlaczego nie chce byc obecny przy porodzie. czy jej potrzeby i zdanie sie tu nie licza???? Jak dla mnie to troche staroswieckie, egoistyczne podejscie... facet zmajstruje dziecko ...a potem umywa raczki...nie dosc ze kobieta przechodzi przez ciaze, bol porodowy to ma byc to jeszcze w samotnosci?? w d...e za przeproszeniem z takim to mezem co nie chcialby miec ze mna sexu ..bo jak to ujelaS "zablokuje sie po porodzie"...zaczyna sie od nieobecnosci przy porodzie, a potem powie ze nie zmieni papmersa bo mu jest niedobrze..no i oczywiscie do pracy sie musi wyspac wiec nigdy tylka w nocy nie ruszy...sorry jak dla mnie te czasy ze jedynym zadaniem faceta jest zrobienie dzicka dawno minely... niemniej jednak taKIE sprawy i podejscie do nich powinno sie ustalac przed poczeciem...Bianka napisał(a):Limonko podobno jest większe ryzyko śmierci łóżeczkowej na brzuszku, fakt faktem często wsadza nos w podłóże i zapomina że ma zrobić głowę na bok:/ boję się..
Perło coś ten gin pieprzy, jak masz wskazania do cięcia to nie musisz płacić
A co do męża, absolutnie nie możesz go namawiać czy zmuszać, jeśli on czuje że nie da rady, nie może to musisz się z tym pogodzić, on ma prawo wyboru i musisz ten wybór uszanować...bywa że facet po porodzie z żoną dostaje jakiejś blokady i życie seksualne przestaje istnieć, więc lepiej nie ryzykować. Skoro facet mówi nie to ma powód...My mieliśmy rodzić razem, ale sala do porodów rodzinnych była zajęta:/ nawet go nie wpuścili jak 2 godz. po z małą leżałam a nikt już nie rodził:( u nas to nieciekawie jest:(
czy wiedzialas jakie jest jego podejscie do obowiazkow rodzinnych, opieki na dziecmi? czy problemy odnoscie jego "ciezkiego charakteru" wyplywaly wczesniej na swiatlo dzienne?Płącząca Perła napisał(a):To prawda, ma bardzo ciężki charakter i im bardziej go o coś proszę albo czegoś żądam to on tym bardziej robi mi na złość. Zresztą wyrastał w rodzinie gdzie jego ojciec nie miał żadnego szacunku do swojej żony, i w niczym jej nie pomagał. Niby twierdzi, że zachowań swojego ojca nie będzie powielał, ale jakoś coraz mniej mu w to wierze. Po drugie dla niego od dawien dawna to głównie kobieta zajmowała się dzieckiem, a na głowie faceta było zapewnienie utrzymania.
A te 7 dni do wykorzystania do roku to o nie trzeba się starać w pracy czy gdzie?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości