Po wakacjach wróciłam do miasta w studjuję. Doszłam do wniosku, że nie mam tak naprawdę do kogo. Nie mam znajomych, wielu przyjaciół mimo, że mieszkam w akademiku z osobami, które znam już jakiś czas. Moja jedyna przyjaciółka odwróciła się ode mnie, bo "psuję ludziom radość". Od zawsze czułam się samotna i brakowało mi bardzo ludzi. W dzieciństwie podobna byłam bardzo otwarta, ale spotkałam się z odtrąceniem w klasie i chyba zamknęłam w sobie dostając w zamian niskie poczucie własnej wartości. Od gimnazjum żyłam w apatii z dnia na dzień. Żyjąc w cieniu koleżanki z ławki, której nigdy nie dorównałam...
Teraz jestem na piątym roku politologii po której nie mam pojęcia co będę robić. Już powinnam szukać pracy, ale ja się do niczego nie nadaję. Jestem nieśmiała, nieprzebojowa, niewygadana, roztrzepana. Co najwyżej mogę towar w markecie wykładać za jakieś grosze.
I dobija mnie to że, w sobotnie wieczory spędzam przed kompem, tv czy czytając książki. Zycie przepływa mi przez palce...
Widzę, że inni mają partnerów są szczęśliwi a ja im po cichu zazdroszczę. Przez pewien okres spotykałam się z pewnym mężczyzną, ale to sprawiło, że jestem już właściwie na dnie psychicznego doła i nie wiem co zrobić by sie odbić...
Wracam tu i nie mam się do kogo przytulić, wyjść z akademika w tamty roku miałam... P. poznałam przez internet. Wcześniej spotykałam się z innymi, ale oni mnie nie interesowali. Niestety P. spodobał mi się. Był ode mnie starszy, dobrze mi się z nim rozmawiało i... zależało mi. Na którymś spotkaniu zaprosił mnie do siebie. Były świece, wino, zaczął mnie całować...Spotykaliśmy się przez trzy miesiące. Nigdy nie byliśmy razem a Przywiązałam się do niego, uzależniłam. Byłam kimś w rodzaju "przyjaciółki". Któregoś dnia dodał na wiadomym portalu zdjęcie ze swoją nową dziewczyną. Wkrótce po tym spotkałam się z nim by oddał mi książkę pożyczoną ode mnie książkę. Opowiadał, że był z nią w górach, w teatrze. Ze mną spotykał się w łóżku, tylko łóżku. Też chciałabym mieć do kogo się przytulić, pójść do teatru.. Czemu musi tak być, że kiedy czegoś pragnę to musi się to przydarzyć komuś innemu?? Czemu to ze mną czegoś nie buduje?? Jestem niepełnowartościowa, niedojrzała a może dlatego bo nie pozwolałam mu na sex? I jedno i drugie? Akceptowałam ten układ- potrzebowałam tego by być choć na chwilę w centrum czyjejś uwagi, poczuć bliskość- cała reszta była nieistotna. Ważne, że P. był. A to że się na drugi dzień nie odezwał? Drobiazg- jakoś przeżyłam do następnego razu. P. zni razu nie powiedział do mnie czule, zawsze zwracał się po imieniu, nie dostałam życzeń na dzień kobiet czy ten wyświechtany dzień zakochanych. Wiedziałam, że ma mnie gdzięś!!!! I akceptowałam chociaż wiem, że nie powinnam. Jestem dziwką?? Czuję się" brudna" to nigdy ze mnie nie zejdzie. Ostatnio zauważyłam że przestałam lubić się kąpać..., wylegiwać w w wannie. Gdyby domnie zadzwonił i chciał się umówić poszłabym. Nawet jeżeli byłby z tamtą... Nie wiem gdzie są moje zasady... Tęsknię. Nie potrafię pojąć dlaczego tak tęsknię za osobą, która mnie raniła, choć trochę czasu minęło?? Czemu tęsnię skoro nie lubię jego perfum?? Czemu równocześnie czuję do niego odrazę i pozytywne uczucia???
Straciłam ideały, wiarę w siebie, jeszcze bardziej spadło poczucie własnej wartości. Zyskałam lodowaty realizm, zgorzknienie przekonanie, że w życiu nic dobrego mnie nie spotka. A miłość (jeżeli istnieje)? to nie dla mnie. Więc muszę być sama... A ja tak chcę do ludzi...