Witajcie.
Nie jestem pewna czy to dobre miejsce na moje zwierzenia, ale lepszego nie znalazam.
Mam problem ze sobą. Nic mnie nie cieszy. Na nic nie mam ochoty. Każdy dzień to dla mnie kolejny przeciwnik do pokonania. W kalendarzu skreślam dni z wielka satysfakcją. dziwne to trochę. Tak jakby cieszyło mnie że z każdym dniem jestem bliżej końca tej beznadziejnej egzystencji. Wstaję rano bo muszę, ciągle zerkam na zegar i liczę ile zostało godzin do chwili kiedy będę mogła wreszcie pójść spać.
Ale ja tak nie chcę... Mam małą córcię. Jest mi tak strasznie z tym źle, ale nawet przebywanie z nią, zabawa mnie nie ciesza a nawet czasem męcza. Kocham ją nad życie, ale i tak zła ze mnie matka chciałabym żeby widziała mnie uśmiechniętą, a tu ciagle mama smutna zła, zdenerwowana.
Co jest?! Dlaczego nie potrafię się zmobilizować do działania? Jak to zrobić? od czego zacząć?
Mam 25 lat, moje małżeństwo to temat do forum o problemach w związkach. W skrócie napiszę, że mój mąż mnie nie kocha i nie szanuje. Nie mam pracy, nigdy jej nie miałam. Nie mam konkretnego zawodu, wykształcenia. Jestem brzydka. Nie mam znajomych, nie lubię siebie i nie lubię świata.
Tysiąc razy robiłam plany, próbowałam coś zmieniać, głównie w chwilach lepszego samopoczucia, kiedy wydawło mi się że dam radę. Po 2-3 dniach lepszych następowało załamanie. i zawód. Czytam książki o roli pozytywnego myślenia, o tym jak siebie zaakceptować... ale to tylko teoria.
Mam problem z chorą zazdrościa, z wyolbrzymianiem roli urody, wyglądu w życiu, ze sfera seksualną i wieloma innymi sprawami.
Terapia narazie odpada, chodziłam kiedyś po tym gdy zdarzyły mi się epizody z cięciem, mąż zauważył i zostałam niejako zmuszona do tego, żeby pójść. Nie lubie o tym myśleć, dla mnie to było jak publiczne żyganie (sorry), nie dałam rady Nadal nie mam na to sił.
I dlatego tu jestem. Nie mam do kogo zawołać o pomoc. Sama nie wiem co robić. Czuję że sie gdzieś pogubiłam, a czas ucieka i moje dziecko rośnie. Od tak dawna tkwię w tym samym punkcie, choć próbuję ruszyć, zawsze w końcu ląduję dokładnie w tym samym miejscu.
To tylko część tego, co chciałabym napisać, ale mam taki mętlik w głowie, ze sama nie nadążam za tokiem mych myśli. Przepraszam za chaos, bardzo źle się dziś czuję...
Musiałam gdzieś się wypłakać