....

Problemy z partnerami.

....

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 17:37

Kurcze w sumie nie wiem jak zacząć bo problem dla mnie jako dla 18 letniej dziewczyny jest dość spory...
Zacznę od początku i liczę na wasza cierpliwość i zrozumienie w czytaniu ( jeśli ktoś wogle to przeczyta...). W sumie opowiem wam całą historię od początku co prawda może to troche potrwać ale liczę, że zrozumiecie jakie to dla mnie ważne. Na początek całej historii opowiem trochę o sobie a więc jestem jak już wspomniałam nastolatką i mimo mojego wieku pracuje na ulicy jako prostytutka. W sumie po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do tego że tak po prostu jest...I w sumie wszystko było by „dobrze” gdyby nie to, że pewnego dnia pojechałam z kolega który mnie tam zawiózł na taki parking gdzie stały ciężarówki to była połowa października. Tam poznalam andrzeja co prawda w niezbyt sprzyjajacych okolicznosciach ale poznaklam go i od razu bardzo mi się spodobal..jak wiadomo kochalismy się ale on był inny niż ci wszyscy klienci... był delikatny czuly i bardzo mily i w dodatku bardzo przystojny. Już wtedy bardzo mi się podobal... poprostui zakochalam się. wymienilismy się numerami telefonu on czasami dzwonil jak wracal zza granicy. W sumie tesknilam za nim.. i mimo tego ze był daleko i w sumie się nie znalismy brakowalo mi go.to był jak zreszta już mowilam październik... mijał dzien po dniu ja pracowalam wracalam do domu i w pewien sposób chyba czekalam na telefon od niego.. tak minął listopad, grudzień... w sumie nie spotkaliśmy się jakoś nie było jak zawsze cos wypadalo i przestalam wierzyc ze jeszcze kiedys go zobacze..ale był to 13 stycznia kiedy zadzwonil czy jestem w „domu” i spytal czy się spotkamy. Oczywiście bardzo mnie to ucieszylo choc on był tylko klientem. Poszlam na spotkanie było super, i już wtedy nie znajac go wcale pojechalam z nim do swiecka spedzilismy trzy cudowne dni razem. Poznałam go on był naprawde super.potem wrocilam do domu ciagle myslalam o nim ale wiedzialam ze spotkamy się niebawem bo on mi to obiecal... kolejne nasze spotkanie było we wroclawiu kiedy się zobaczylismy już wtedy w swiecku nie traktowal mnie jak ...., a wtedy tak mocno mnie przytulal... przy nim zapominalam o klopotach w domu, wszystko co było smutne albo przykre wtedy przestawalo mieć jakiekolwiek znaczenie. Spotykalismy się coraz czesciej zaczelismy opowiadac o sobie.. i wtedy troche się zmienilo ja nie wiedzialam ze pokocham kogos kto miał zone i ma dziecko.. wiedzialam ze był starszy (wkoncu miał 34 lata) ale nie chcialam mieć chlopaka który ma zobowiazania wobec kogos innego.. zreszta jak chyba kazda dziewczyna marzylam o bialej pieknej sukni o sali wypelnionej goscmi i tym symbolicznym „tak” które tak wiele znaczylo dla mnie.. on miał slubi i tak naprawde to wszystko moglo być tylko marzeniem. wtedy przestalo być tak pieknie... a jeszcze to dziecko ja nie umiem się dzielic. Chcialam by był tylko mój... potem mimo to spotykalismy się choc troche to zmienilo ale nadal było fajnie. I wkoncu nauczylam go calowac, bo mimo to ze miał zone nie potrafil tego robic.. Mowil ze jego slub z nia to był blad ze zaluje.. ale czy gdyby to był blad był by z nia 14 lat?? Ciagle o tym myslalam... moi rodzice go poznali byli nim zachwyceni wkoncu po wielu probach spotkalam kogos kto naprawde mnie kochal i staral się by było mi dobrze. I pewnego dnia ja pojechalam poznac jego rodzicow wkoncu to nic wielkiego. Ale jego rodzice chyba mnie nie polubili choc ja tak się staralam... już na wejsciu byli zaskoczeni moim wiekiem. Pojechalam z tamtad badzo zmartwiona bo wkoncu to wazne wkoncu oni sa jego rodzicami a ja nie zrobilam dobrego wrazenia... potem spotykalismy się tylko u mnie w domu.. z czasem zaczelam z nim jezdzic w trasy. Było super zobaczylam francje anglie i wogle to co kiedys ogladalam tylko na plakatach.. no ale niestety wszystko co dobre szybko się konczy. Był marzec kiedy on wrocil ze mna do kraju i wszystko było by dobrze gdyby nie to ze powiedzial ze przez 2 tygodnie się nie spotkamy... bardzo mnie to martwilo. I zapytalam go jaki jest powod tego i oczywiście on wzial urlop bo 13 marca jego syn miał komunie.. tlumaczyl mi ze jestem dla niego najwazniejsza i ze to ze on tam będzie to nic nie zmieni ale niestety zmienilo... kiedy on tam był ja siedzialam sama w domu myslalam czemu wolal być tam a nie przy mnie.. było mi strasznie smutno. Czulam się jakbym była mu zupelnie obojetna. Po komuni przyjechal i wtedy wszystko było inne już nie takie jak na poczatku.. i potem jeszcze jak dowiedzialam się ze wydal 5 tysiecy na komunie dziecka a tydzien pozniej kupil mu jeszcze rower za 1500 zloty było mi strasznie .... zaczelam się zastanawiac czy mu wogle zalezy wkoncu go było stac wydac tyle pieniedzy, a ja pracowalam dalej na ulicy... Potem było już tylko gorzej, kiedy rozmawialismy o nas o mowil ze mnie kocha i chce być ze mna ale coraz czesciej czulam się jak gdyby on był ze mna tylko dlatego ze było mu dobrze ze mna w lozku... co prawda widzialam ze się staral ale czy ktos kto mowi ze kocha pozwolil by pracowac w ten sposób?? Miesiace mijaly w sumie nie było zle bynajmniej nie tak jak myslalam ze będzie. Moi rodzice sa nim zachwyceni i mysla ze te pieniadze mam od niego i ze on tak dba o mnie ale prawda jest troszke inna... nie martwilo mnie to az tak Dopóki nie okazalo się ze jestem w ciazy było to z miesiac temu. Kiedy mu o tym powiedzialam wcale się nie ucieszyl tylko spytal czy na pewno.. teraz jestem w 16 tygodniu ciazy a mimo to nadal pracuje na ulicy nawet na to by mieć na wizyte u lekarza... on czasmi daje mi pieniadze ale tak naprawde to ja potrzebuje teraz ciepla i milosci... którego nie mam w domu... coraz czeciej mam dosc...ja już nie mam sily udawac ze wszystko jest w porzadku... Nadodatek kiedy się dowiedzial o dziecku to się wcale nie ucieszyl ... teraz po 2 tygodniach mowi ze się cieszy ale ja naprawde tego nie widze.. on unika tego tematu i w dodatku kiedy przyjezdza nie kocha się ze mna tak jak kiedys...niechodzi wlasciwie mi o seks bo to nie jest najwazniejsze choc nie powiem ze jest wogle bez znaczeniaJ ale ja naprawde go teraz potrebuje. A mam wrazenie jakbym była zupelnie sama... jeśli ktos przeczytal to do konca i miał tyle czasu i sily by sluchac takich glupot to może ktos mi powie czy on mnie może kochac? I czemu teraz choc ja tak bardzo się staram to jest taki chlopdny i choc mowi ze mnie kocha to już nie jest takie jak było przed ta wiadsomoscia... Moja kolezanka powiedziala ze powinnam usunac ciaze i chcieć pieniedzy od niego na to ale ja nie chce... nie umiem... w koncu tak go kocham... a to malenstwo jest takie male i nie umialabym...ale ona mowi ze jak urodze a on mnie zostawi to już nie będzie odwrotu... proszę o pomoc...
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 18:36

Witaj, Kochanie!

Mam nadzieję, że dobrze bedziesz sie tu czuła i znajdziesz pomoc, ktorej potrzebujesz...

Nie bedę udawać, że nie jestem w szoku.

Cały problem chyba w tym, ze pomieszałaś dwie sfery zycia, których mieszanie raczej nie przynosi nic dobrego. Chodzi mi o pracę i zycie uczuciowe. Może to kwestia Twojego młodziutkiego wieku...
Takie uczucie nie powinno Ci się przytrafić. Nie w pracy.
To pierwsza sprawa. Celowo nie wspominam o specyfice zajęcia, które wykonujesz.

Kolejna sprawa- związałaś się z zonatym męzczyzną. I znowu pomine kwestie tego, co robisz "zawodowo". Chcesz odebrać innej kobiecie męża i jakiemus dziecku ojca.
Naprawdę nie masz do tego prawa.
Nie wolno Ci się dziwić temu, że on wydaje pieniądze na własne dziecko.
Jeśli o tym wiedziałaś- tym bardziej nie masz prawa nawet mieć pretensji.

Następna sprawa- nawet nie wiem, jak Ci to powiedzieć. Mnie się wydaje, że
oddając się facetom za pieniądze, musisz zdawać sobie sprawe z tego, ze oni właśnie tego chcą- seksu. Nie wiem, czemu się dziwisz, że on jest z tobą dla seksu. Możliwe, że to kwestia Twojego młodego wieku.
Tylko w amerykańskich filmach zdarza się tak, że bogaty milioner zakochuje się w prostytutce, którą wynajał.
Nie mam pojecia jak zamierzałaś załatwić z nim sprawy wyłączności swojego ciała dla niego, kwestie zazdrości, wieroności, szacunku,zaufania itd...
Niemniej jednak musisz zacząc sobie zdawać sprawę, z tego, że zycie to nie film i zejsc na ziemie.

O usunięciu ciązy, badź jej zachowaniu nie bedę się wypowiadać.

nie mam pojęcia czemu zaczełaś tak zarabiać, skoro jesteś taka młodziutka i z tego, co piszesz relacje z twoimi rodzicami nie są najgorsze.
Nie mniej jednak jesteś dorosła i
WITAMY W PRAWDZIWYM ZYCIU

Pozdrawiam Cię serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 10 paź 2007, o 18:38

Jeśli to nie żart - to miałabym pytanie: czy oczekujesz tutaj od nas jakiejś pomocy? Jeśli tak, to jakiej? Jeśli wsparcia, to co jest Twoim dylematem? Bo z tekstu nie udało mi się wyczytać... a przeczytałam calutki.

Pozdrawiam :slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 19:20

On juzsie rozwiodl zanim mnie poznał. Zreszta nie wazne widze ze tak naprawde to bylo bez sensu... zaluje ze wogle napisalam.
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez ewka » 10 paź 2007, o 19:45

Zapytałam, bo nie zrozumiałam Ciebie. Odpowiesz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 19:56

No wiesz, Smutna- załować nikt Ci nie zabroni, zreszta zawsze zdążysz.
A czego oczekiwalas? Ewcia Cie zapytała, a Ty sie obrażasz.
Jeśli chciałaś się wygadać- to ja Cię wysłuchałam, przeczytałam wszystko bardzo uważnie, odpowiedziałam Ci zgodnie z tym , jak to zrozumiałam, oraz zgodnie z moim sumieniem.
Nie postawiłaś konkretnych pytań, nie porosiłas o konkretna pomoc...
Czego oczekiwałaś- odpowiesz?

Tak nawiasem- "wsparcie" nie zawsze polega na głaskaniu po główce...

A tak tylko dodałam;))))
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

ciekawa teoria:/

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 20:17

nie bede nie grzeczna choc powiem ze twoja odpowiedz mnie troche zdolowala.gdyby wszyscy pomagali tak jak ty to wskaznik ssmobojcow na swiecie wzrosl by conajmniej 5 krotnie. i nie mowie tego dlatego ze chce cie zranic ale tak sie teraz poczulam...ale dziekuje ci za pomoc :? wkoncu pewnie masz racje..
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 20:50

A co Cię tak zdołowało?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez nefi » 10 paź 2007, o 21:00

Sciskam serdecznie ...
Nie bardzo wiem co napisac... ale wydaje mi sie ze to nie jest milosc.
Nie wiem co chcialabys zrobic dalej ale uwazam ze nie ma sensu liczyc na cos od tego faceta a trzeba zabrac sie za ulozenie zycia.
Twojego i dziecka. Zaczynajac od wizyty w centrum praw kobiet np.
Musisz zadbac o siebie sama.
Co do pracy... teraz kiedy jestes w ciazy to powinas sie wycofac...
Nie chce moralizowac ale dla dobra malenstwa... twoje zdrowie zwlaszcza w pierwszym czasie i brak kontaktu z wirusami i bakteriami jest najwazniejsze.

Wiesz pracuje w szpitalu z chorymi dziecmi...wiec wiem cos na temat ...

Co do faceta to jedynce co przychodzi mi do glowy do alimenty...
Mozna probowac ale ... przede wszytkim trezba zaczac myslec i odpowiadac za siebie sama.
Pomysl o Tym co chcesz osiagnac i jak sie za to zabrac.
Napisz nam ...pomozemy i doradzimy...
Nie obieraj naszych postów jako przykrych czy trudnych...
Nawet jak ktos tutaj tak pisze to intencje ma dobre :)
Zapewniam ...trzymaj sie cieplutko i daj znac.
nefi
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

agik

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 21:16

przepraszam za to co ci odpowiedzialam to byo zupelnie nie potrzebne. zdolowalo mnie to ze masz racje a ja po prostu nie chce tego widziec... widocznie jestem zbyt naiwna.
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 21:25

ale ja się nie mam zalu...
Buźka
Napisz konkretnie jakiej pomocy oczekujesz...
Pytałas, czy to mozliwe, żeby on Cię kochał.
Możliwe, ale mało prawdopodobne (moim zdaniem)

Czy ja Ci wyskoczyłam, z jakims bluzgiem, że nie masz prawa do szczęścia?
Kazdy ma. Tylko, że na szczęśliwe życie też trzeba sobie zasłużyć.
A Ty robisz wszystko, zeby nie byc szczęśliwa...
Romans z dużo starszym, dopiero, co poznanym mężczyzną, w dodatku nie całkiem wolnym, nie bardzo planowana i chyba nie bardzo chciana ciąża...
Twoja praca, której nie przerwałaś...
Co tak naprawdę dzieje się w twoim zyciu?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 21:35

---------- 21:26 10.10.2007 ----------

probowalam sie do niego dodzwonic dzisiaj ale on napisal ze jest za granica i ze bedzie w piatek i przyjedzie. Wcale sie nie ciesze bo martwi mnie to co mi powie jesli wogle bedziemy rozmawiac. ale wiem ze lepiej bedzie nawet jak powie ze nie bedzie ze mna i ze to koniec niz jak jest teraz kiedy nie wiem czego mam sie spodziewac...

---------- 21:35 ----------

tylko rozmowy... tak naprawde wiem ze tylko sama moge sobie pomuc.. ale jak mowi moj psychiatra moje ostatnie proby pomocy sobie nie byly zbyt inteligentne...
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 21:38

Co tak naprawdę dzieje się w Twoim zyciu Smutna?
Powiedz, łatwiej bedzie odpowiedzieć Ci sensownie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez smutna1989 » 10 paź 2007, o 21:51

sama nie wiem co sie dzieje... poprostu od pewnego czasu wszystko przestalo miec sens wstaje ok 10 potem sie szykuje i wychodze na kolejne spotkanie... i ciagle to samo.. robie to co zawsze biore pieniadze i wychodze. kiedys myslalam ze te pieniadze rozwiaza moje klopoty ale wcale sie tak nie stalo... jest jeszcze gorzej. czasem jak patrze w lustro chcialabym widziec kogos innego. patrze na siebie swoj ubior i nienawidze siebie... kiedys chcialam by bylo mnie stac na to na co nigdy nie moglam sobie pozwolic, tylko ze wedy nie zdawalam sobie sprawy jakim kosztem bede to miec. A teraz juz nie chce tych pieniedzy bo wiem ze zadne pieniadze nie sa tego warte.. kiedy poznalam Andrzeja zaczelam wierzyc ze bedzie inaczej ze on mi pomoze. Ale nie pomaga mi i czasem sie zastanawiam czy wogle ktos moze mi pomuc...
smutna1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 17:00
Lokalizacja: Zielona Góra

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 21:57

Owszem, moze Ci ktos pomóc
Możesz też sobie sama pomóc.

Masz 18 lat.... Hmm? a szkoła? Skończyłaś jakąś? Masz jakiś zawód wyuczony?
Rodzice? Wiedzą o ciązy?
No nie wiem- poczekaj do piątku, co powie Twój ukochany. Tylko, że mnie się zdaje, że Ty już wiesz, co on powie i chyba stąd ten Twój post tutaj...
No, od razu mówię, że ZDAJE MI SIE...
A sama chcesz urodzić to dzieciątko?
Oprócz tego, żeby być z nim- czego jeszcze oczekujesz od życia Smutna?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 65 gości