Jak rozumiecie Miłość?

Problemy z partnerami.

Postprzez Honest » 9 paź 2007, o 00:13

Jeśli to konstruktywna krytyka - to przyjmuję ją ;)
Ale mam pytanko - chodzi o cytaty autorów, czy to nasze cytuj i to co my powiedziałyśmy???

8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Pytajaca » 9 paź 2007, o 00:47

---------- 22:40 08.10.2007 ----------

Chodzi o nasze cytaty, Honest. Kiedys o nie przegoniono Ewe...Juz sie poprawiamy!

---------- 22:47 ----------

ewka napisał(a):Masz piękne definicje miłości... ale jeśli funkcjonują do momentu, kiedy zostaniesz w jakiś sposób "trącona", to są (wg mnie) zbyt oderwane od życia, od naszych słabostek. Nie rozumiem;) I na moje oko (z tego, co czytam) Twoje zranienie Cię przerasta... niby zamknęłaś, ale nie zamknęłaś, szukasz potwierdzeń... być może się mylę.


Teraz musze zacytowac, przepraszam, bo przeoczylam wpis naszej Ewy!

Ewa, Twoja definicja rowniez wydaje mi sie taka zdystansowana. I jednoczesnie zaprzecza temu, co pozniej piszesz - by uznawac slabostki, by zapominac. Jak to sie ma do stania dalej, do "nieratowania" i niewkraczania w swiatlo debu? ;)

Otoz, Ewa, czuje sie swietnie wlasnie, bo sie uwlaniam od pseudo-milosci, czyli takiej milosci, ktora pod zadna z powyzszych definicji sie juz nie wpisuje. Jesli kiedys nia byla - uciekla, nie ma jej. Czy uwazasz to za "slabostke" i uciekanie przed druga osoba? Przeciwnie, wlasnie Ty Ewa znasz cala moj historie. Wiesz, jak mnie potraktowano, wiesz, ze ta osoba nie nie kochala. A mimo to wciaz sarasz sei mnie wcisnac w swoj schemat "wybaczania, uznania slabosci i ...kontynuowania?..." Ale co tu kontynuowac? Nie ma co. Nie ma milosci, nie ma zwiazku, nie ma drugiej osoby. To nie jest ucieczka, to uznanie prawdy, akceptacja jej i przejscie doporzadku dziennego. Nie ta "milosc" - bedzie nastepna, to wszystko!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Honest » 9 paź 2007, o 01:17

Aaaaaaaaaaaaaaa... dzięki :) ciężko już myślę...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewka » 9 paź 2007, o 07:59

Nie Pytko, nie wciskam Cię... choć tak to może wyglądać, hihi;)) Droczę się trochę, bo każdy ma swoją "prawdę" i ma do niej święte prawo... zgadzasz się? Możemy tylko przedstawiać swoją i niekoniecznie ona jest "lepsza".

Pytajaca napisał(a):Nie ta "milosc" - bedzie nastepna, to wszystko!

I niech się dzieje :!:
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 9 paź 2007, o 08:10

a ja nie wiem czym jest dla mnie miłość...już drugi dzień sie zastanawiam...i nie wiem :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez echo » 9 paź 2007, o 15:50

Pan Erich Fromm napisał kiedyś książkę : "O sztuce miłości".
Nadal aktualna.
I podoba mi się to podejście: miłość jako sztuka, czyli coś pięknego, co jednak wymaga wielkiego nakładu pracy, poświęcenia i natchnienia.
Pasuje to zarówno do partnera/ki jak też np. do dziecka.

I jeszcze tekst z zupełnie innej bajki tzn. z "Seksu w wielkim mieście"
gdy Carrie pyta marynarza: ile wielkich miłości można przeżyć, a ten na to , że prawdziwa wielka miłość to rzadkość i zdarza się jedna ... o ile masz szczęście.
Jakoś mnie to tknęło i pomyślałam, że przecież nie jestem typem szczęściary, więc nie liczę na wielką prawdziwą miłość. Zresztą wątpię czy ja się do takiej nadaję (też mam sporo wad i na pewno szybko, w nerwach bym coś popsuła). Za to codziennie próbuję być szczęśliwa z tą miłością jaką mam. I często mi się udaje !! ;) Może to minimalistyczne podejście, ale nadmiar ambicji w przeszłości doprowadził mnie paradoksalnie właśnie do tego.

Ale mam nadzieję, że Wam dziewczyny (Pytająca, Honest i inne ), że Wam właśnie trafi się taka wielka, prawdziwa miłość (no bo się to zdarza) i że zrobicie wszystko aby ją utrzymać do końca. Trzymam kciuki i pozdrawiam.

:serce2:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Honest » 9 paź 2007, o 22:11

Dziękuję Echo... Naprawdę się wzruszyłam... Zawsze mnie "zmiękczają" sytuacje, gdy ktoś jest życzliwy, pragnie szczęścia innych...

A odnośnie miłości, to ja raczej się szykuję się do staropanieństwa (mimo mych 24 lat). Życie :buziaki:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez echo » 9 paź 2007, o 23:15

:buziaki:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 9 paź 2007, o 23:35

Honest napisał(a):A odnośnie miłości, to ja raczej się szykuję się do staropanieństwa (mimo mych 24 lat). Życie :buziaki:

Kobieto!!! Litości!!! Tak chcesz czy tak Ci "wychodzi" :?:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Honest » 10 paź 2007, o 00:23

Hmmm... Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona. Z jednej strony chce tak. Kiedyś bardzo się zawiodłam - najbardziej jednak nie zabolało mnie rozstanie, a fakt, że ktoś kłamał mi prosto w oczy, mówiąc "kocham". Przeraża mnie, że niektórym ludziom tak łatwo przychodzi kłamstwo ranienie innych w imię swojego hedonizmu.
z drugiej mam niewiele czasu wolnego, a kto zechce kobietę, która lubi masę obowiązków.
A z trzeciej strony - jeśli ktoś mnie zainteresuje, to albo jest żonaty (jakoś zwracam uwagę 35 - 40 latków), albo nie jest ten "ktoś" mną zainteresowany.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 00:35

Honest ;)))
Twoje "wycofanie" kogoś mi przypomina;)))

Wiecej wiary w siebie, dziewczyno

Dobrze będzie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Honest » 10 paź 2007, o 00:39

Agik, właśnie dlatego, że w siebie wierzę ;) to nie dam się wykorzystywać - nikt na to nie zasługuje. Nie chcę być z kimś dla samego "bycia" ( a znam takie przypadki...).
Jak poznam Tego Jedynego - to pewnie rzucę się mu w ramiona:) Ale na razie się nie zanosi ;)


Jeszcze jedno - Agik, właśnie w tym problem, że mi jest samej dobrze :) sama sobie sterem... żeglarzem... okrętem 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez agik » 10 paź 2007, o 00:54

no to ok:)))

W takim razie wypłynięcia na szerokie wody; i pomyślnych wiatrów, Żeglarzu.
:D :D :D :D :D :D :D
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Honest » 10 paź 2007, o 00:59

Dzięki :D ale lepiej może życz mi sztormu i strącenia z mej łodzi - może w otchłani oceanu zatracę choć odrobinę przesadnej i czasem nieracjonalnej niezależności :P
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewka » 10 paź 2007, o 01:01

Być, żeby tylko być... jest wg mnie bez sensu. Ale jeśli jest "jak poznam"... to spoko;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 110 gości