do Sinuhe...po drodze... cd

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Postprzez Sinuhe » 13 maja 2007, o 21:27

Hm...
Wydaje mi się, że tak naprawdę nie ma sensu, żebym wypisał tu cechy takiej kobiety.
Przecież i tak sprowadza się to do tego, że byłaby to osoba, przy której nie objawiałaby się moja zła natura.
Czyli wracam do punktu wyj¶cia.
Eh - wypisuję tu od pewnego czasu różne rzeczy. Nieraz sprzeczne ze sob±.
Zdaję sobie sprawę, że w tym wszystkim chodzi o mnie - o to, jakie mam zahamowania, negatywy itd.
Ja naprawdę się obawiam tego, że nie potrafię dać blisko¶ci, że mogę kogo¶ ranić, męczyć się z kim¶ a kto¶ ze mn±.
Po prostu sprowadza się wszystko do obawy przez nieudanym życiem dwóch osób, przed pomyłk± - także dla drugiej strony.
Na tyle widocznie uznaję, iż jestem, jaki jestem, że mogę być z:
a) niewolnic±
b) aniołem
A w żadnym wypadku z człowiekiem...
Możesz to nazwać strachem, możesz narcyzmem i egoizmem, możesz wygodnictwem, możesz zadufaniem w sobie itd.
A także tym, że tworzę obraz życzeniowy, że nie chcę zaakceptować człowieka a tylko swoje wyobrażenia...
Być może jestem przykładem faceta, który znalazłby się w ksi±żce "Żony ze Stepford"...
Wiem, że pomimo tego, iż w ci±gu paru lat tyle w sobie znalazłem i tyle przepracowałem, s± obszary, których nie jestem w stanie ruszyć.
Spodziewam się tego, że naraz spojrzę na kobietę, która ni to kocham, ni przeciwnie i uznam, że jest kretynk±, że jednocze¶nie chcę wszystko naprawić, jak i j± zranić i po prostu zniszczyć. Naprawdę tego się boję. Tego, że przestanę dotykać j± z przyjemno¶ci±, że się wzajemnie znienawidzimy. Boję się zarówno zniewolenia zwi±zkiem, jak i jego utraty... Obawiam się tego, że nie będę zainteresowany tym, kim ona jest, że kompletnie stan± mi się obojętne jej problemy, że będę absolutnie niewrażliwy na jej ból itd.
Mi się nie udało doj¶ć ani razu to stanu długotrwałego zwi±zku.
Zreszt± - nawet, jakbym chciał kolejny raz spróbować, to w sumie żadna mnie nie interesuje.
Zmęczyłem się grzebaniem w temacie - nic sobie nie odpowiedziałem.
Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez goliat98 » 14 maja 2007, o 21:59

hej, przeczytałam twoj± odpowiedĽ, nie jest moj± intencj± cię męczyć. Więc teraz co¶ napiszę więcej o sobie. Ostanio podsumowuję pewien okres swojego życia.Jestem dzieckiem alkoholika, wzrastałam w domu gdzie ojciec całe życie pił. W efekcie do¶ć szybko zwi±załam się z mężczyzn±. Na tamten czas my¶lałam, że to koniec ¶wiata. Z jednej strony go kochałam, dawał mi miło¶ć, czuło¶ć, uczucia, których nie okazywał mi mój ojciec, z drugiej czułam, że szybko, za szybko wchodzę w dorosło¶ć, ucieka mi młodo¶ć. Ale cóż dokonałam wyboru. Nasz zwi±zek dojrzewał, zmieniał się, czasem chylił sie ku upadkowi. Przeżywałam różne uczucia od porażku, rozczarowania, do euforii, szczę¶cia, satysfakcji. czasem potrafiłam się zakochać i wyobrażać sobie coby było gdybym była z kim¶ innym, jak potoczyłoby się moje zycie. Potem......Na dzień dzisiejszy jestem sama i stwierdzam, że wszyscy faceci mnie opuszczaj±, porzucaj± (mój ojciec nie widział mnie 15 lat i ma w nosie co się ze mn± dzieje, z jego jedyn± córk±) (bo różnie to bywało). Nie chcę się użalać, ale mam jakiego¶ życiowego pecha.
Najgorsze jest, że nie widzę perspektywy na zmianę. nie wiem czy będę potrafiła z kim¶ być. Stwierdzam, żę coraz mniej sensownych facetów mnie otacza.samotnych kobiet jest multum.
goliat98
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:00
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Sinuhe » 15 maja 2007, o 11:44

Wiesz - ja tak ostatnio przez to pisanie nieco się pozastanawiałem.
Jednakże na dłuższ± metę co do zwi±zków i uczuć wolę to omijać.
Jedynie się utwierdzam w przekonaniu, że się nie nadaję a nie czuję w sobie żadnej mozliwo¶ci zmian.
Przynajmniej po latach doszło do mnie, ze nie jestem dziedzicem życia ojca, że mogę, mam prawo i chęć być kim innym a nie wył±cznie jego synem. Nie jego przedłużeniem.
Mama jako obraz kobiety - no cóż. Osoba słaba, skrzywiona byciem sob±. Niezaradna, choć staraj±ca się pokazywać, że co¶ się jej należy.
A ja chyba nie potrafię osób, które maj± życie pod kresk± potraktować równorzędnie.
Może nawet nie równorzędnie - obawiam się roszczeniowej postawy, nieuzasadnionego przekonania, że z racji cierpienia, problemów tacy ludzie co¶ wiedz± o życiu, chęci uzyskania rekompensaty za jakies straty. Choć DDA przynajmniej o tyle s± mniej obci±żaj±cy, że nie s± sami sobie winni, ani nie ma nich zagrożenia czym¶ gorszym, niż ich problemy.
Wiesz moja pani psycholog mówiła, że wiecej widzi we mnie osoby opuszczonej, niż DDA.
Alkoholizm i samobójstwo ojca to na dłuższ± metę przecież zdrada, odej¶cie itd.
Poniek±d jest to podobne do Twojej sytuacji.
Nastawiam się na pracę, naukę itd.
Ale cóż...
Brat mi kiedy¶ powiedział, że mi wystarczy dobre słowo i pochwała a zadowolę się tym zamiast walczyć o gratyfikację.
Może i to się przekłada na to, że d±żę do ¶więtego spokoju zamiast budowania czego¶ mocniejszego i głębszego.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez goliat98 » 15 maja 2007, o 19:26

Chcesz mi powiedzieć, że powinnam się czym¶ zaj±ć i spożytkować energię wynikaj±c± z opuszczenia, aby nie stała się dla mnie destrrukcyjna. [/list]
goliat98
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:00
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Sinuhe » 15 maja 2007, o 21:39

Co by nie było - po prostu chroń się i dbaj o siebie.
Stwarzaj±c sobie ¶rodowisko psychiczne w maksymalnie dobry sposób przygotowujesz się do zdrowego przyjmowania zdrowych ludzi. Energie i te sprawy hm... to po prostu nazwy.
Kto jest najbardziej destrukcyjny dla Ciebie?
Ty sama - nieprawdaż?
Zadbaj o t± osobę, z która jeste¶ zawsze i wszędzie w każdej chwili, której nigdy nie opu¶cisz i nigdy ona nie opu¶ci siebie o siebie. Daj sobie cała możliw± opiekę i czuło¶ć, jak± dać jeste¶ w stanie.
Wtedy spojrzysz inaczej na ludzi. A potencjalny mężczyzna nie będzie wył±cznie lekiem na samotno¶ć i pozwolisz sobie na wybór a nie tylko bycie wybieran±.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez goliat98 » 16 maja 2007, o 18:43

no ładnie to napisałe¶, wzruszyłam się. Pozdrawiam.
goliat98
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:00
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez marusza » 18 maja 2007, o 13:14

Witaj Sinuhe!
Twoja postawa jest godna podziwu.
Zastanawia mnie jakie motywy kierowały Toba dokonujac takiego wyboru :
pisałe¶ że nie chciałby¶ skrzywdzić drugiej osoby , lub samemu nie doznać krzywdy czy tez rozczarowania ( człowiek wrażliwy nie jest w stanie tego unikn±ć) -
czy to jest egoizm , wygodnictwo- mozna nazwać na różne sposoby jednak nie ulega w±tpliwo¶ci iż jest to dojrzała decyzja.
Nie wiem czy okupiona jednak tęsknota za byciem z drugim człowiekiem, czy takie emocje nie maj± racji bytu
- a jeżeli tak to w jaki sposób dojsc do tego, bo przeciez jak sam napisałe¶ kiedy¶ probowałe¶??
I co w takim razie z samotno¶ci±, czy jest odczuwalna??
Sorrki , ale jak każdy podci±gam to co napisałe¶ pod siebie :wink: i kiedy¶ jak wydawało mi się że osi±gnełam taki stan , byłam samowystarczalna, pochgłoneła mnie pasja i dażenie do samorealizacji i było naprawdę dobrze
- jednak nie było mi dane utrzymać tego na stałe, emocje wzięły górę:(
Wybacz że tak wszyscy skupili¶my się własnie na tym .
pozdrawiam
M
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Sinuhe » 19 maja 2007, o 20:21

Podziw?
Naprawdę to co¶ nieuzasadnionego.
Mój wybór to tylko po czę¶ci wybór.
Przede wszystkim to miara bezradno¶ci, nieumiejętno¶ci bycia z kim¶.
A nie potrafię, nie chcę, mam odrazę do bycia z kim¶ tylko dla łóżka, czy dlatego, ponieważ tak jako¶ wypadło.
Kiedy¶ byłem wyj±tkowo nie¶miały. To też, jaki¶ motor tego wszystkiego.
Dzi¶?
Hm...
W jaki¶ sposób może to decyzja, w większej czę¶ci uważam, że nie...
Nie chcę znaleĽć się w momencie, gdy co¶ się psuje, rozpada a ja nie potrafię temu zaradzić. Nie chcę wyrzutów, czy to moich, czy kobiety, z któr± jestem, że które¶ z nas zabrało drugiemu czas, zmarnowało kawał życia.
Czy samotno¶ć jest odczuwalna.
Raczej to dla mnie naturalny stan, który mnie nie boli.
Zreszt± - sam nie wiem.
Wiem, ze zapycham życie substytutami.
Mam parcie na sukces, choć nie za wszelk± cenę.
Nie nadaję się na zamianę całego życia na pracę.
Może potrzebuję po prostu dryfować - od czasu do czasu miel±c życie płetwami, by nie osi±¶ć na mieliĽnie.
Czasem wydaje mi się, że to tylko kolejny etap po zapchaniu przeogromnej pustki. Że powoli zaczyna to jako¶ zarasta kolejnymi gał±zkami.
Jakbym to miał porównać.
Hm...
Kiedy¶ to była taka figura na obrzeżu okręgu. ¦rodek pusty. Dzi¶ mam wrażenie, że przybliżenie powoduje to, co przybliżenie fraktala.
Z tym, ze kolejne elementy nie pojawiaj± się przy samym przygl±daniu a przyrastaj±. Jest moment rzeczywistej pustki aż wreszcie co¶ drga, p±czkuje, tworzy now± czę¶ć cało¶ci.
Być może inni to osi±gnęli daleko wcze¶niej, być może w wieku 31 lat wci±ż muszę walczyć ze sw± niedojrzało¶ci± i przeżywać siebie od nowa kształtuj±c glinę, która już nie ma dziecięcej plastyczno¶ci.
Uciekam od stresu.
Bez znieczulenia przetrawiam dobrze problemy, gdy się do tego przygotuję.
Znienacka co¶ mnie zaskakuje.
¬le znoszę stres, jeżeli nie jestem na niego gotowy.
Nie ma we mnie już takiej obronno¶ci, co kiedy¶, ale jeszcze to nie jaka¶ pełnia.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez marusza » 21 maja 2007, o 16:46

Marzemniem każdego człowieka jest unikniecie stresów i rozczarowań, ale czy w życiu realnie jest to mozliwe?? Nie.
Każda dziedzina zycia niesie za sob± stres i rozczarowanie; praca, ludzie, przyjaĽnie, rodzina, nawet pasja , hobby.
Tak na dobra sprawę należałoby zrezygnowac z tego wszystkiego, odizolować się i oddać medytacji, która pozwoli nam oczyscić swój umysł i osi±gn±ć wewnętrzne szcę¶cie.
Piszesz o zapychaniu zycia substytutami - tak ale na dłuzsza mete jeżeli nie znajdziesz w nim jakie¶ prawdziwej warto¶ci to przestanie wystarczać.
Przecież mozna brać zycie takim jakie jest z jego niedoskonało¶ciami. Mozna obnizyć poprzeczkę oczekiwań i mile się zaskoczyć i niekoniecznie musi to być cofanie się.
W kazdym razie droga która przemieżasz od lat jest pewnie okreslona, niec nie dzieje się bez przyczyny i wszystko gdzie¶ musi doprowadzić, choćby po to by po chwili wytchnienia ruszyć na nowo w zupełnie innym kierunki.
Mam nadzieję że osiagniesz wewnetrzne spełnienie i kiedy¶ odczujesz satysfakcję może nawet w zwi±zku.
Tego Ci zycze i pozdrawiam
M.
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Sinuhe » 23 maja 2007, o 17:20

Cze¶ć!!!
Mi nie trzeba mówić o tym, że życie ma kolory takie, siakie...
Wiem to doskonale - i dlatego tak sobie wolę prowadzić własne, by nie pakować się w bagno itd. Podejmuję bez problemu każde wyzwanie, gdzie jestem jedynym decydentem oraz gdzie d±żenie jest wył±cznie na mój rozrachunek. Wył±czyłem z tego po prostu sprawy uczuciowe.
Jest to jedyna sfera, gdzie nie wiem, co robić.
Szczerze mówi±c wolę mieć życie po prostu zapełnione i tyle. A i tak uważam, że mam na wszystko czas.
Moja droga to hm... zarz±dzanie strategiczne ha ha.
Być może bardzo to idzie opornie, ale i tak parę lat temu po prostu się obudziłem.
Mam zrywy do robienia czego¶, choć wolałbym większ± konkretyzację.
Czasem żałuję, że starałem się zostać na uczelni. Praca badawcza to byłoby to! My¶lałem ostatnio o doktoracie, ale hm... nie jest to aż tak dla mnie istotne.
Chyba...
Nie wiem, czym jest wewnętrzne spełnienie.
Na razie wiem, czym jest co¶, co wreszcie mogę nazwać jakim¶ spokojem ducha. Jako¶ od do¶ć dawna nie my¶lę o spełnieniu.
A wszelkie niepełno¶ci tego to wył±cznie zaleta - bo można mieć cele i d±żenia.
Będzie, co ma być.
Pozdrawiam

Aaaa... Na dzi¶ uważam, że nie ma we mnie ran.
Być moze nie ma nawet już blizn.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez marusza » 28 maja 2007, o 16:58

Witaj!
Fakt będzie co ma być.

[quote="Sinuhe"] Wył±czyłem z tego po prostu sprawy uczuciowe.
Jest to jedyna sfera, gdzie nie wiem, co robić.
quote]

I tak szczerze nie brakuje Ci tego??
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Sinuhe » 28 maja 2007, o 17:59

Kiedy¶ owszem - bardzo brakowało.
Teraz niespecjalnie.
Jasne, że czasem przychodzi mi do głowy, że lata lec±, że w dwójkę może być o wiele łatwiej czasami.
Nie mam ochoty ani sam się kolejny raz rozczarować, ani być dla kogo¶ rozczarowaniem.
Ludzie się dogaduj±, dochodz± do kompromisów, ucz± się być ze sob± - na dłuższ± metę mnie to tylko drażni i męczy.
Nie widzę się w roli męża, ojca itd.
Nie jestem człowiekiem skonstruowanym do wypracowywania czego¶ wspólnego, do rozwi±zywania konfliktów, wzajemnego wspierania się, życia w dwójkę.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez dorota » 8 cze 2007, o 11:48

Jestem dda. O tym, że mam duży problem zdałam sobie sprawę kilka miesięcy temu kiedy zaczęło mnie boleć ciało i zaczęły się problemy zdrowotne. Mam 32 lata. Wyl±dowałam u psychiatry i psychologa. Za rad± mojej pani psycholog zaczynam szukać grup wsparcia dla osób takich jak ja. Po przeczytaniu waszych wypowiedzi jest mi lżej. Szczególnie jak czytałam Sinuhe to prawie jakby było o mnie :D mimo, że jestem kobiet±.
pozdrawiam
dorota
 
Posty: 1
Dołączył(a): 8 cze 2007, o 11:29

Postprzez Olsa » 13 cze 2007, o 14:14

Dorotko dobrze wybrała¶ wybieraj±c się do psychologa, razem z psychatr± potrafi± zdziałać cuda. Wiem to z własnego do¶wiadczenia.

Trzymam kciuki za Ciebie.
Avatar użytkownika
Olsa
 
Posty: 64
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 15:38
Lokalizacja: warszawa

Postprzez goliat98 » 13 cze 2007, o 22:09

czy patrzysz na kobiety?
goliat98
 
Posty: 23
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:00
Lokalizacja: Szczecin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości

cron