Pytajaca napisał(a):Honest napisał(a):Pytająca, nasze poglądy na miłość są bardzo zbieżne
Oj tak, sa zbiezne Teraz to inaczej wyglada, w taki sposob i ja traktuje partnera w zwiazku...dajac mu pelna wolnosc wyboru i nie nalegam na zadne "zmiany"...Wiesz, co mi przyszlo do glowy? Moze ma to wlasnei zwiazek z zaufaniem, Honest. Nie wiem,jak Ty,ale ja daje 100%-owy kredyt zaufania na poczatku znajomosci, nie potrafie sie "czaic"- jak Ty mi to, to ja Tobie to i przyznawac "punkty" zaufania. Bez tych 100% nie ma dla mnie zwiazku.Jesli ktos wjedzie jak ciezarowka w te 100% to niszczy wiekszosc...Nie tak, ze gdzies tam jednak schowam sobie do woreczka na lepsze chwile - te powiedzmy 20 punktow, a jak on zniszczy zaufanie, to zawsze bede miala i bede w oparciu o te 20 punktow odbudowywala...Czy to jest w ogole mozliwe, zeby zaczynac ufac dopiero w trakcie trwania zwiazku? Ja tak nie potrafie. 100% na poczatku i kropka. Aleza to - jeden raz zawiedzione, nieubezpieczone...Nie potrafie odzyskac.
A jak jest z Toba?
Pytająca, czyś Ty moja siostra bliźniaczka jednojajowa czy co?
Dokładnie tak to widzę - daję swobodę, nie kontroluje, nie zabraniam, nie narzucam rozwiązań. rzadko bywam przez to zazdrosna - a gdy już to nie okazuję tego
Wychodzę z prostego założenia - jesli ktoś ma zdradzić, oszukać etc. to i tak to zrobi - szkoda zatem energii na przeszpiegi itp. Poza tym Marek Kotańskie pieknie opisywał zaufanie - mówił, że jego ojciec, kiedy odwiedzali ich dom ludzie (określmy ich) z marginesu życia społecznego, nie chował on pieniędzy (choc prawdopodobieństwo kradziezy było ogromne). Uważał on bowiem, że ten
pakiet zaufania jest w stanie sprawić, że ktoś, kto planował kradzież - nie zrobi tego. Ja w to wierzę i tą regułę stosuję w różnych kontekstach życia.
Fantastycznie te procenty, o których piszesz oddaje analogicznie teoria konta w banku emocjonalnym zawarta w ksiązce "7 nawyków szczęśliwej rodziny"