Filemon napisał(a):inna sprawa, że terapie często niewiele wnoszą... wiecie jakie jest moje zdanie na temat takich rzeczy...? otóż uważam, że TRZEBA SIĘ TEMU ŚWIADOMIE I AKTYWNIE ZDECYDOWANIE PRZECIWSTAWIĆ W PUNKCIE WYJŚCIA! to znaczy podjąć decyzję, że nie będziemy się danemu odchyleniu oddawać - nie będziemy tego realizować, bo nie chcemy w to brnąć a realizować będziemy w swoim życiu inne, normalne sposoby spełniania się w seksie... i wtedy jest szansa, że się w człowieku takie zadatki nie rozwiną....
ale jeśli się w to wejdzie i zacznie się sobie w taki to czy inny sposób dogadzać i "podlewać" to w sobie, to niczym dorodny chwast porośnie cały ogród i to szybciej niż mogłoby się wydawać... a wtedy to już chyba sprawa przegrana - nie bardzo wierzę w różne tak zwane psychoterapie a już szczególnie w odniesieniu do tak silnego i ważnego obszaru w człowieku jak sfera seksualna... na ile mi wiadomo pedofilii, na przykład, praktycznie nie udaje się wyleczyć metodami psychoterapeutycznymi i sądzę, że podobnie jest z innymi dewiacjami, generalnie biorąc...
pozdrawiam - Fil
Mały biały kotek napisał(a):Nieważne... Rozum tutaj powinien okazać się mądrzejszy.
Nieważne na jakim etapie, i czy w ogóle odkrył mój podstęp (brzydkie słowo, ale niestety tak postąpiłam) - jest jednak coś, co ukrywał i nigdy już nie miałabym pewności, jak z nim jest naprawdę.
Robienie kolejnych testów to zapętlanie się i dodawanie sobie stresów.
Muszę mieć dość siły, żeby odejść.
Bo czyż jego "kocham" wypowiedziane w sytuacji, gdy oznajmiłam koniec związku jest szczerą deklaracją, czy desperacką próbą zatrzymania mnie (skoro tamtej drugiej o ładniejszych stopach przeciez nie ma)...
Mały biały kotek napisał(a):Najpierw walczył, mówił nawet coś o wspólnym mieszkaniu, teraz jest zimno-biznesowy....
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 125 gości