blanka77 napisał(a):W życiu są gorsze i lepsze momenty. Niezmienne sa tylko fakty. Do pewnych decyzji trzeba dojrzeć. Ja jestem na etapie organizowania się do odejścia.
Póki co mieszkam z nim, nadal ta farsa trwa. I jeszcze trochę potrwa. Ale przynajmniej wiem kim on jest. On mi zafundował fikcję, to teraz ja mu ją zafunduję. Nie wiem jeszcze co zrobię, nie mam planów na najbliższy czas, mam na ten bardziej odległy czyli za kilka miesięcy.
całkiem niezły pomysł, jak dla mnie...
z jednej strony sama w sobie będziesz się oswajać z myślą o odcięciu się i przygotowywać emocjonalnie a z drugiej trzymać sobie "zamkniętą na kluczyk" przed nim określoną perspektywę, która się ziści pewnego dnia, kiedy przygotujesz sobie grunt i poczujesz, że przyszedł na to odpowiedni czas... jakoś mi się tak zdaje, że w tym wypadku można na bok odłożyć skrupuły...
może i trochę perfidne, ale jeśli facet sobie zasłużył, to... niech mu pójdzie w smak...
trzymaj się i nie daj się... - nie daj się aby zbajerować własnym marzeniom i mrzonkom, nadziejom trwałym tyle co liście na jesiennych drzewach...
skoro coś tam sobie ułożyłaś i zaplanowałaś, to realizuj to konsekwentnie, choćby nawet z nieco złowrogą intencją, którą odkryjesz na końcu... - abyś tylko nie utknęła w takim czymś i nie zaczęła się przytapiać... bo to by było najgorsze... więc do tego nie dopuść!
Fil
p.s.
oczywiście zawsze lepiej by coś takiego nie ciągnęło się nazbyt długo, bo wówczas zacznie to zbyt mocno pachnieć Szekspirem...
a zapach w wielu dramatach Szekspira, to jednak zwykle zapach ludzkiej krwi... (dosłownie lub w pewnej przenośni) po co żyć w takiej atmosferze, jeśli tylko dałoby się inaczej...