Na skraju załamania...

Problemy z partnerami.

Postprzez blanka77 » 21 wrz 2010, o 14:50

Właśnie już się na ten temat naczytałam. Jutro się wstępnie okaże kim jest ta osoba i czy będzie w stanie mi pomóc.

Nie wiem nawet po czym poznać, że ta osobą jest profesjonalistą czy nie. jestem zielona w tym temacie.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 21 wrz 2010, o 14:59

certyfikaty świadczyć mogą jedynie o tym, że ktoś ma WYKSZTAŁCENIE... a wcale nie są dowodem na to, ŻE NADAJE SIĘ DO TEGO CO ROBI...

trzeba mieć oczy i uszy otwarte i obserwować człowieka - ufać własnemu wyczuciu: jak Cię traktuje, co do Ciebie mówi (sensownie czy urąga zdrowemu rozsądkowi), jak się z nim czujesz i co czujesz w kontakcie z nim... budzi zaufanie czy podejrzenia? czujesz się zrozumiana po tym co Ci odpowiada czy krytykowana albo jeszcze bardziej zagubiona? odnosi się z szacunkiem i uwagą czy lekkim lekceważeniem i w tonie profesjonalnej wyższości? masz wrażenie, że bardziej stara się pomóc czy raczej zarobić kasę...? czujesz się z nim jak osoba, którą obdarza uwagą, wsparciem i korzysta ze swoich umiejętności by Ci pomóc, czy raczej jako... facetka, do której puszcza oko i sugeruje, że chętnie wypiłby z Tobą kawę... (tak tak - takie numery też się zdarzają!) i tak dalej i tym podobne...

POLEGAJ NA WŁASNYM ROZUMIE I WYCZUCIU I TAM GDZIE MASZ DOSYĆ WYRAŹNE WRAŻENIE, TAM ZAUFAJ SOBIE... o certyfikaty i fachowe przygotowanie, możesz mimochodem zapytać i uważnie się przyjrzeć jak zareaguje (powinien przyjąć to w normalny, naturalny sposób i udzielić odpowiedzi), jednak te "papierki" nie świadczą jeszcze o nim jako o człowieku i nie gwarantują, że jest rozsądny, empatyczny, uczciwy i że potrafi zaoferować Ci to, po co do niego przyszłaś...

P.S.

zaobserwuj też czy sam nie jest słaby i z jakimiś problemami wewnętrznymi, albo przeciwnie - czy nie wywiera nacisku i nie obchodzi się z Tobą twardo...

w każdym momencie wizyty pamiętaj, że możesz ją przerwać i poszukać innej, bardziej właściwej osoby... do niczego nie daj się skłaniać wbrew własnej woli i głębokiemu odczuciu, że to wbrew Tobie... swoimi wątpliwościami się dziel i wypowiadaj je, ale potem obserwuj uważnie i słuchaj, co jest do Ciebie mówione - w ten sposób się zorientujesz z kim masz do czynienia i stopniowo rozpoznasz człowieka... - całkiem podobnie jak w życiu, tylko że z psychologiem pewne rzeczy w jego gabinecie masz możliwość przeprowadzić dużo bardziej wprost i bezpośrednio... :)
Ostatnio edytowano 21 wrz 2010, o 15:07 przez Filemon, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 21 wrz 2010, o 20:58

---------- 15:04 21.09.2010 ----------

dzięki za rady :) jutro opiszę jak przebiegala rozmowa

---------- 20:58 ----------

Mam jakiegoś doła dzisiaj. Nawet mój zauważył, że coś jest nie tak.

Od jakiegoś czasu nie rozstaje się z telefonem, nawet gdy robi coś w piwnicy czy przed domem. Ostatnio kupił sobie nowy telefon, skonfigurował pocztę mailową i co chwilę coś tam grzebie. Nie wiem czy ja już jestem przewrażliwiona, czy on coś ukrywa. Wcześniej sie tak nie zachowywał.

W zasadzie to gdy jestem w domu (pomijając ostatnie dni) to mało rozmawiał z innymi, ale wiem, że wszystko co załatwia, czy kontaktuje się ze znajomymi to tylko gdy ja jestem w pracy. Widziałam to gdy wtedy dorwałam jego komórkę. Potem ją zahasłował. Tak dla bezpieczeństwa?
Gdy kiedyś dzwoniła do niego koleżanka a ja byłam na urlopie to chyba 3 razy jej mówił, że może rozmawiać, ale rozmowa polegała na tym, że on mówił: mhmm, tak, oczywiście. Laik by zauważył, że nie może rozmawiać tak jakby chciał. Wkurzyłam się wtedy i powiedziałam, że jak chce sobie pogadać, to ja mogę wyjść (byliśmy wtedy pokłóceni i nic więcej nie pytałam). A była to osobą, z którą rozmawia notorycznie i która w jakiś sposób nie budzi we mnie zaufania, bo ma jej zdjęcie w komórce. I to nie jest zdjęcie zrobione na ulicy, w kawiarni, tylko ona lezy na łóżku jakimś. Nie widać jej całej więc nie wiem gdzie było robione. Nie wykluczam, że w naszej sypialni. Nie wiem też kiedy było robione, bo nie umiem się obsługiwać jego telefonem. Ale wydaje mi się, że wcześniej tego zdjęcia tam nie było.
Kiedyś gdy "koleżanka" zadzwoniła w sobotę wieczorem, on rozmawiał przed domem, a ja akurat weszła do kuchni i zobaczyłam go rozanielonego (nie wiedziałam wtedy z kim gada). Zapytałam z kim rozmawiał, bo był taki zadowolony, a on odpowiedział, że z koleżanką i nazwał mnie zazdrośnicą. Zaznaczam, że nawet jednym gestem nie pokazałam, że jestem zazdrosna. Bo w zasadzie to nie wiem czy ja jestem zazdrosna? Ja się zwyczajnie boję, że coś ukrywa. Nienawidzę żyć w niepewności. To mnie zabija.
Powiedziałam mu potem, że skoro ja nie mogę pytać, to on też nie może. I oczywiście była obraza. Bo on gdy tylko widział, że siedzę przed kompem, to zadawał pytanie co robię i w tym samym czasie zaglądał co mam na ekranie. jego zachowanie było ok!!!
I przez jakiś czas, po tym jak powiedziałam, że ma mnie nie pytać, nie pytał. Ale teraz widzi, że często siedzę przy komputerze (bo siedzę na tym forum) i coś tam piszę. I znowu pytania z kim rozmawiam? Bo on widzi, że coś czytam, potem piszę itd. Bo on jest zazdrosny - jego stwierdzenie.

Kur.. mać, czy to działa tylko w jedną stronę???? Powiedziałam mu, że jestem na forum, ale nie powiedziała nazwy.

Mam tego dosyć.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Abssinth » 22 wrz 2010, o 07:50

Kur.. mać, czy to działa tylko w jedną stronę


dziala tak, jak na to pozwolisz.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez blanka77 » 22 wrz 2010, o 20:19

Powiedzcie mi, czy ja mam mu powiedzieć o tym, że wiem, ze mnie zdradzał jeszcze przed ślubem?
mam jego stary telefon, gdzie są "konkretne" sms-y. Nie wiem czy to ruszać czy nie. Nie wiem czy sobie sfotografować te wiadomości, bo on pewnie zaraz je skasuje.

Nie wiem co robić, gryzie mnie to i on już zauważył, że coś jest ze mną nie tak. Ja nie potrafię udawać, że wszystko jest ok.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 22 wrz 2010, o 20:31

blanka, wszystko zależy W JAKIM CELU...

jeśli to miałby być jakiś istotny dowód w sprawach prawnych... no nie wiem w czym tam jeszcze, to można wtedy takie dowody sobie zabezpieczyć...

ale jeśli chodzi wyłącznie o sprawy prywatne między Tobą a Nim, to wydaje mi się, że nie ma sensu żadne fotografowanie, itp. bo przecież nawet jeśli On Ci się tego wyprze, to Ty i tak wiesz na 100 procent jaka jest prawda... tyle, że jeśli się wyprze, to będziesz wiedziała, że dodał jeszcze jedno kłamstwo do drugiego (aktualne do przeszłego... ) - jakie to ma znaczenie DLA CIEBIE czy Ty mu to jeszcze niezbicie udowodnisz... :(

spojrzysz mu w oczy i powiesz: - kłamiesz i wiem to z całkowitą pewnością... co tu jeszcze udowadniać i po co...? :( wyobraź sobie co do Niego poczujesz, jeśli będzie twardo szedł w zapartego i powiedzmy, że nie spuści nawet wzroku... :?

a czy mu w ogóle o tym mówić - o tych zdradach przed ślubem...? też ZALEŻY W JAKIM CELU... w ramach wyjaśniania i naprawiania czegoś - żeby odkłamać i dać jeszcze szansę - według mnie można.... a w ramach rozliczeń i wymówek, to chyba nie ma sensu - wówczas lepiej pieprznąć to wszystko w diabły i odejść, według mnie, bez "dzielenia na czworo" włosa przeszłości... (jakoś mi się to dziwnie powiedziało... :shock: :P )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 22 wrz 2010, o 20:55

To żadne dowody są w sprawach prawnych, bo to było przed ślubem.

dzisiaj odgrzebałam ten telefon i mnie szlag trafił. Jest mi tak strasznie źle, przykro. On mnie oskarża o zazdrość, żeby on wiedział dlaczego ja taka jestem. I to właśnie nie zazdrosna, ale zraniona do szpiku kości.

może powinnam porozmawiać z jego matką? Mam milion myśli splątanych ze sobą. Już nie wiem co jest dobre, a co złe.

Zdaję sobie sprawę z tego, że on się wszystkiego wyprze, ale przekręci tak, że ja w jego mniemaniu wyjdę na wariatkę.

Jakiego zaufania on kur.. ode mnie wymaga? Czy on wie co to znaczy???
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 22 wrz 2010, o 21:54

wydaje mi się blanka, że przeżywasz ból i złość - w pełni dla mnie zrozumiałe i dziwne wręcz byłoby gdybyś tego nie czuła...

co tu gadać... sprawa w sumie jest jasna jak słońce... :?

no jeśli chcesz mu koniecznie to wszystko udowodnić, zaangażować w to osoby z rodziny i zrobić taki jakby "sąd" wewnętrzno-rodzinny nad Jego nieuczciwym postępowaniem, to możesz zgromadzić dowody... jeśli odreagujesz w ten sposób emocje, wyrównasz rachunki, nie wiem co jeszcze... ALE czasami takie sytuacje nie przebiegają po naszej myśli a ostateczny efekt może odbiegać od spodziewanego... WIĘC W SUMIE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO JAK TY TO W SOBIE WEWNĘTRZNIE PRZEROBISZ...

przykładowo: mamusia jest mamusią Jego i po Jego stronie może stanąć, zdjęcia z telefonu mogą wywołać komentarz na temat Twojego "szpiegowania" i tak dalej i tym podobne - wiadomo... finał tego wszystkiego może być wcale niesatysfakcjonujący dla Ciebie i mało konstruktywny

ale oczywiście możesz to sobie przeprowadzić, tylko warto być świadomym ryzyka i celów własnych działań... jeśli celem miałaby być jednak jakaś próba NAPRAWY Waszego związku, to stawiałbym sprawę na płaszczyźnie partnerskiej między Tobą a Nim, bez wciągania w to osób postronnych, bez gromadzenia i przedkładania dowodów i tak dalej... po prostu jeśli On będzie dalej kłamał i się wypierał patrząc Ci w oczy, to co Ci da, że mu udowodnisz a On ugnie się pod ciężarem tych dowodów, które położysz mu przed nosem? czy On się przez to stanie innym człowiekiem...? czy z kimś innym przez to będziesz miała do czynienia...? czy zmieni to Twoje odczucie, że jesteś związana z kłamcą i zdrajcą, który na dodatek nie chce się do niczego przyznać i łże w żywe oczy, chyba, że jest przygwożdżony niezbitymi dowodami... czy takiemu człowiekowi będziesz mogła potem ufać, polegać na nim na dobre i złe - nawet jeśli mu udowodnisz...?

i tak dalej... :(

jedyna nadzieja dla Was to, według mnie, że po dobroci On to wszystko odkłamie w normalnej, partnerskiej rozmowie i naprawdę poczujesz, że On żałuje, że chciałby naprawić, że mu zależy... wtedy jest o czym w ogóle gadać dalej - w przeciwnym razie... z kim i o czym...? :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 22 wrz 2010, o 22:19

Jak dobrze Fil, że jesteś i masz takie spojrzenie na to wszystko. Też brałam pod uwagę to, że mamusia stanie po jego stronie i tak na prawde decyzję pozostawi mnie.

Wiesz, u mnie to jeszcze jedna i w zasadzie główna kwestia wchodzi w grę. W innym wątku wspomniałam, że mam syna. On jest w 3 klasie gimnazjum, niedługo egzamin. I tak w zasadzie to to mnie powstrzymuje od odejścia. Nie mogę dziecku tego zrobić w ostatniej klasie. Chyba muszę jakoś wytrwać do końca roku szkolnego. Bo w zasadzie to mogłabym wynająć mieszkanie, ale z kolei do pracy mam daleko i to wszystko mi się w tym momencie nie składa w spójną całość.

Wiem, że najlepiej byłoby sprawę załatwić po partnersku, ale do tego trzeba mieć partnera. A mój mąż już nie jest dla mnie taką osobą. To przykre, to tragiczne jest teraz dla mnie.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez limonka » 23 wrz 2010, o 00:02

Teraz sama widzisz ze latwo powiedziec odejsc ... Gorzej wykonac :(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez blanka77 » 23 wrz 2010, o 09:15

Pewnie łatwiej powiedzieć niż zrobić, fakt, ale to wszystko w moim przypadku zależy od okoliczności.

Natomiast uważam, że jeśli ktoś już coś wcześniej zauważył, że coś jest nie tak, mam na myśli np. Kotka, to nie ma na co czekać. Lepiej nie będzie. Ja teraz czekam na swój czas.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez limonka » 23 wrz 2010, o 13:34

Ja nie mam na mysli kotka .. Tutaj odejscie jest jedynym sensiwnym wyjsciem
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez blanka77 » 23 wrz 2010, o 14:05

Zdałam sobie z tego sprawę.

Dobrze, że chociaż mogę tutaj pisać i wyrzucać z siebie to co mnie boli.

Dzisiaj rozmawialiśmy i on po raz kolejny mówi, że wcześniej to byłam taka wyluzowana, spontaniczna, a teraz jest nieobecna, zamnięta. Miałam ochotę mu rzucić ten jego telefon na pysk, ale co by to dało? Znalazłby tysiąc argumentów, że to ja jestem zazdrosną wariatką i to co tam w sms-ach było to tylko tak sobie pisał z tamtą.

Jak przeanalizowałam, to była to osoba do seksu, to nie był nikt więcej. Bo oni spotykali się też w większym gronie, albo ona spotykała się z innymi, bo taka rozmowa też była. Co za bagno :(

Dzisiaj to wyglądam jak wrak człowieka i dokładnie tak się czuję.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Abssinth » 23 wrz 2010, o 14:16

sciski, blanka...

lepiej jest dowiedziec sie wczesniej niz zmarnowac dlugie lata swojego zycia z kims takim... sa kobiety, ktore sie meczyly z takim i 20-30 lat...marne to byc moze pocieszenie, ale zawsze cos :):)

bedzie lepiej. przestaniesz sie tak czuc.
xxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez blanka77 » 23 wrz 2010, o 14:53

Wiem i z jednej strony to się cieszę, że nie dowiedziałam się o tym po tych 20 czy 30 latach.
Zmarnował mi sporo zdrowia, zniszczył uczucia, ale mogło być gorzej. Teraz wiem kim jest, a ja muszę się jakoś pozbierać, znaleźć rozwiązanie i sposób na siebie.

Dziękuję Wam
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 375 gości