Doduś a co miałam zmienić w sobie? 47 stron nie jest pisane teraz i na inny temat niż ja...pisane bylo o innej babie tak?przeczytales wszystkie 47 stron?takze o dziecku...
Potem też był problem baby, jaka jest moja relacja z mężęm wg Ciebie i co ja mogłam zrobić, no owszem mogłam się wyprowadzić! nie zrobiłam tego więc juz nic trwale sie nie zmienilo! nie czytales ile sie nagimnastykowałam żeby rozwikłać tą sytuację? ty mnie pytasz o trwale zmiany? do tanga trzeba dwojga!! Ten wątek służy mi! i dla mnie to nie jest wałkowanie ogólne że maż nie daje rady w pracy tylko rozwiązywanie problemu, wiele rozmów z mężem odnośnie tego już odbyliśmy..
Wymień te problemy bo piszesz w liczbie mnogiej od których uciekam rozwiązując nasz największy trujący nas o dwóch alt problem jego pracy i trybu jakim żyjemy? piszesz oczywiście bardzo ogólnie, raczej chyba strzelasz, zgadujesz, ale konkretnie nie piszesz ani o sednie a ni jakie to problemy od ktorych uciekam...
I nie rozumiesz że kobieta z dala od miasta z niemowlęciem które je co 2,5 lub 3 godziny nie ma możliwości dotrzeć na terapię i nie ma z kim zostawić dziecka?
wkurwia mnie to że realna matnia jest najłatwiej na tym forum zawsze postrzegana jako ucieczka bo jak nie może tzn że nie chce; a mi się marzy pojechać do mojej terapeutki, usiąść na dupie i wreszcie z kimś pogadać, nie rozumiesz tego? dlaczego miałabym uciekać od terapii?
proszę podaj realne problemy od których to "uciekam" skoro praca i tryb życia jaki prowadzimy to dla Ciebie nie realny problem? i może napisz jaki masz pomysł na dotarcie na terapię biorąc pod uwage że mam niemowle którego nie mam z kim zostawic?
wyobraz sobie ze moi rodzice tez sie glowią nad naszym problemme, widza jak zyjemy, ale nie maja odwagi powiedziec rzuc prace, zmien i zarabiaj 2,5 tysiaca bo wiedza ze z takich pieniedzy nie wyzyjemy i chyba sami by nam musieli pomóc...nasza sytuacja jest tak patowa ze takze szwagier ciezko nad nia myslal z anglii ktory wlasnie to co wymyslil wymyslil i to jest do przemyslenia...nikt nie potrafi nam nic podpowiedziec bo to pierdolona matnia nie widzisz tego?! i tak jak pisalam to ze wisza opłaty i to że od rana do nocy sie nie widzimy to jest jak najabardziej realny problem ktory rodzi frustracje nas obojga, a z bezsilnosci i frustracji wynika tez agresja!! zwlaszcza u kogos kto mial juz z tym problem...
a moze mam wałkować temat tej dziewczyny nadal i uslyszec po raz 50 ty ze nic go z nia nie łączy? czy moge w tej sprawie jeszcze cos zrobic???
Doduś ta sa tylko słowa to co napisales, nic realnego ani konkretnego...