California 2 niewiadome

Problemy z partnerami.

Postprzez Szafirowa » 8 paź 2007, o 16:35

Oj california, straszliwa to jakaś dziecinada.
Tylko, że tu zabawką, igraszką - własne życie.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez california » 8 paź 2007, o 16:43

To co zrobic?
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Miriam » 8 paź 2007, o 16:49

Niestety, ale Szafirowa ma racje

Jeśli ma być dobrze...chcę. Jeśli nie , nie chcę


Tak sie nie da.
Byliscie zareczeni, a wiec w planach byl tez slub i wspolne zycie, a malzenstwo to bycie ze soba na DOBRE i na ZLE.
Miriam
 
Posty: 143
Dołączył(a): 17 cze 2007, o 19:27

Postprzez california » 8 paź 2007, o 16:56

ale co to ma do rzeczy w tej sytuacji to juz niemozemy dac szansy naszej milosci?
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Szafirowa » 8 paź 2007, o 17:12

Ależ california, co Ty opowiadasz ?

Najpierw było kilka tematów o tym, jak bardzo nie układa Ci się w związku. Jak czujesz się niepotrzebna, niekochana, nie szanowana.
Później były tematy o tym, że związku koniec i że cierpisz.
Co jest oczywiście rzeczą najnormalniejszą na świecie.
I z tego pisana zaczęło się (bynajmniej dla mnie) wyłaniać coś takiego bardzo fajnego.
Dojrzewałaś, zmieniałaś się. Czułam w Tobie potrzebę, chęć dystansu. Miałam wrażenie, że czujesz, że potrzebujesz czasu, że dobrze Wam zrobi jak pobędziecie sobie troszkę z dala od siebie, pozwoli ukazać, czy naprawdę jest jeszcze do czego wracać, pozwoli przemyśleć i ocenić, czy taki związek ma szanse być dla Was satysfakcjonującym.
Później zaczęło robić się dziwnie. Mimo Twej wielkiej miłości jaką darzysz Piotrka pojawił się jakiś superprzystojny kolega, perspektywa spotkania z nim ... tak jakbyś sama nie wiedziała czego chcesz, jakbyś pozbawiona była decyzyjności i przyjmowała wszystko co los zsyła, nie chcąc powiedzieć: Nie, dziękuję. Tego nie chcę.

I teraz po dwóch tygodniach od założenia tego tematu piszesz kilka lakonicznych zdań. Że spotkaliście się, i CHYBA jesteście razem.
Wybacz - ale brzmi to dla mnie wprost niedorzecznie.

Jesteście dorośli, nie macie przecież po 15 lat ?
Za Wami dość długi związek, w którym bywało bardzo różnie, przeróżnie, ale jednak który trwał mimo wszystko, niosąc ze sobą poważne decyzję - zaręczyny, wspólne mieszkanie, planowany ślub - czyli ŻYCIE.
Rozsypało się to, bo moim zdaniem nie mogło być inaczej, zbyt wiele złego się stało, żeby mogło trwać to w formie niezmienionej.
I teraz po kilku dniach już wszystko jest cacy, różowo i dajecie szansę swojej miłości ??
Ejże ... no powiedz sama, czy nie brzmi to conajmniej niepoważnie ?
Przecież jedyne co Was czeka, to wpadnięcie w "stare" koleiny, w "stare" schematy, które doprowadzą Was do takiej samej sytuacji i takich samych problemów. Jedyna różnica jest w tym, że tym razem stanie się to o wiele szybciej.

A gdzie świadomość istniejących problemów ? Gdzie rozmowy ? Ewentualnie nawet terapia, albo conajmniej mediacje, bo żadne z Was nie słyszy tak naprawdę tego co mówi drugie ...
Tak naprawdę, to trzeba wyburzyć zmruszałe fundamenty, wszystko wyrównać, zmieść z powierzchni ziemi, żeby to co zaczniemy budować na nowo mogło być solidne i trwałe.
Jak zaczniemy budować zamek na spróchniałej podmurówce, to wiadomo jakich efektów można się spodziewać.

Nie krytykuję Cię, ani nie atakuję. Nic z tych rzeczy. Po prostu smucę się, bo wiem, że brak odpowiedzialności i świadomości problemów, prowadzi do wielkich kłopotów.
A przecież ... wszyscy chcemy być szczęśliwi.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez KATKA » 8 paź 2007, o 19:29

a ja chyba wiem troche jak to jest....to wszystko jest poprostu trudne...jestem w podobnej sytuacji i czuje, ze całkiem sie motam...nie potrafiąc znaleźć odpowiedzi :roll:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez california » 8 paź 2007, o 19:31

Szafirowa, nie odbieram tego jako atak, dobrze wszystko ujęłas. Dokładnie 3 tygodnie temu Piotr podjął decyzję o rostaniu. Nie prosiłam o powrót, chcialam jedynie odpowiedzi, jak to wygląda z jego strony, czy on chce pracowac nad tym zwiazkiem. Zajelo mu to te 3 tygodnie. Nie mieszkamy dalej razem i na razie nie zamierzamy wcale tego robic. Mieszkalismy ze soba od początku naszego zwiazku. Rozmawialismy o powrocie, to nie jest tak bo tak wyszlo.
Ja dalej podchodze do tego z dystansem, ale boje sie, ze jak zwiazek bedzie sie toczyl ,to dalej będe taka niedowartosciowana i bede wszystko przyjmowac jako atak na siebie.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: irgiwidebu i 184 gości