No nie zrozumiałysmy się...
Mam na myśli rząd. Rodziny to drugie, czego w to nie mieszam, tylko zastanawia mnie dlaczego jak ludzi spotykają tragedie takich zwykłych, szarych (nie mówię tu o sobie), tylko o tych, którzy potrzebują pomocy od Państwa, miasta i jej nie uzyskują. W zimie oglądałam reportaż.... trzaskający mróz, matka z tróką dzieci mieszkała właściwie w szopie a tatuś alkoholik był za ścianą... Po głębszym dochodzeniu okzało się, ze nia ma tam żadnych warunków do mieszkania, bez ogrzewania, dzieci uczyły się bez światła...
Kiedy zapytano przeydenta miasta czy jest możliwość, ze w tej krytycznej sytuacji rodzina dostanie mieszkanie nie uzyskano odpowiedzi... Okazało się, ze tego mieszkania nie dostali...
Myślisz, ze Ci ludzie wielce ned tym ubolewają? Interesują się trządem i ubolewaniem po kimś, kto rządzi takim krajem?
Rodzinom, żonom i dziecią jako rodzinie bardzo współczuje, bo dla rodziny to straszne, ale jakoś wiece nad całością nie ubolewam...
Będę ich żałować a oni i tak mają w nosie jak mniej ważnym ludziom ciężko... i nie liczy się to dla nich, bo gdyby się liczyło, to warunki życie tutaj bhy się zmieniały...