Rozstanie dla dobra dziecka?

Problemy z partnerami.

Postprzez limonka » 19 wrz 2010, o 16:25

jak dla mnie obydwoje potrzebujecie silnej terapii z dala od siebie... im szybciej tym lepiej....pod gorke mowisz??? na razie dziecko jest w brzuchu wiec uporzadkuj swoje zycie ..wykorzystaj ten czas..jak sie urodzi bedziesz uwiazana w domu ...niemowlak potrzebuje ciaglej uwagi i opieki...i tedy bedzie naprawde pod gorke... nie daj boze trzepnie cie depresja poporodowa, bo w takim otoczeniu masz wieksze predyspozycje...i co wtedy??? jescze tatus zrobi z ciebie wariatke i zaberzierze dziecko (znalam takie przypadki)..wiec przestan zajmowac sie nim, jego bylo , zajmij sie soba i przyszloscia dziecka i DO DZIELA!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez blanka77 » 19 wrz 2010, o 16:46

Zgadzam się z limonką. Z tą depresją nie ma żartów. Nie wiesz co on kombinuje i uważaj żeby nie wykorzystał kiedyś Twojego obecnego rozchwiania emocjonalnego (bez względu czy masz rację obecnie czy nie).
Wiesz, że pierwsze 3 miesiące są najważniejsze jeśli chodzi o rozwój dziecka? Miej to na uwadze. To ono jest teraz najważniejsze, a nie Twój partner czy jego była żona. To co zgotujesz teraz Twojemu dziecku może się odbić na jego rozwoju zarówno fizycznym jak i psychicznym.
Potrzebujesz spokoju, wyciszenia i szybkiego ogarnięcia spraw. Tym się zajmij i nie daj się wyprowadzać z równowagi.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Jaga82 » 19 wrz 2010, o 17:38

Ja wiem, ze terapii potrzebuje, dlatego biore w niej udzial (jutro kolejne spotkanie). Gdy ostatnio w klotni mi zarzucil, ze nie ma postepow mojego leczenia, powiedzialam, ze ja przynajmniej cos robie i wiem, ze za jakis czas wszystko sie u mnie pouklada i ze jemu rowniez potrzebna jest pomoc specjalisty. Oczywiscie powiedzial, ze on problemu zadnego nie ma, to ja jestem wariatka a z nim jest wszystko w jak najlepszym porzadku.
Zazdrosc o jego eks byla jak najbardziej uzasadniona lecz wg niego zupelnie niedorzeczna i bezpodstawna. Natomiast zazdrosc o aktorki, sportsmenki czy ladne kasjerki w sklepie juz chyba troche mniej... Powiedzial kilka slow za duzo na temat innych kobiet na poczatku naszej znajomosci a ja nie potrafilam o tym zapomniec, za kazdym razem zastanawialam sie czy teraz mysli podobnie o innych i kim ja jestem dla niego...
Jesli chodzi o to by nie dac sie wyprowadzic z rownowagi-gdy ja sie wkurzam, mowie co mysle, wychodze z domu by ochlonac, ewentualnie napisze jeszcze kilka smsow o tym, co mnie boli. Potem wracam, zazwyczaj sie nie odzywam, mowie mu, ze nie chce mi sie gadac. Wtedy on zaczyna. Jaka ja jestem, bylam zla, najgorsza, jakim jestem zerem, ze sie mna brzydzi bardziej niz kur..mi, ktore mial na jeden raz, ze jego byla jest lepsza ode mnie, ze tylko do lozka sie nadawalam i to nie zawsze, ze mam sie spakowac i wynosic (w srodku nocy), itp. Czy mozna nie dac sie sprowokowac? Czy mozna spokojnie sluchac tego wszystkiego? Gdy sie w koncu zdenerwuje i nie pozostaje mu dluzna w slowach-jestem nienormalna i nie dbam o dziecko, bo powinnam byc spokojna. JAK???
Caly czas intensywnie szukam czegos dla siebie. Jestem zla na siebie, ze z nim ponownie zamieszkalam. Widzialam, ze nie jestem na to gotowa z moja chora zazdroscia, no i on jakos specjalnie sie nie zmienil. Dlaczego ja to zrobilam???
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Sanna » 19 wrz 2010, o 17:59

---------- 17:58 19.09.2010 ----------

Jago, pod żadnym pozorem nie rezygnuj z terapii, bardzo Cie proszę. To Twoja jedyna droga do dobrego życia. O tym facecie nawet nie ma co gadać . On też powinien się leczyć, ale to wyłącznie jego decyzja.

---------- 17:59 ----------

A docinki o braku postępów w terapii można tylko wysmiać. Terapia może trwać kilka lat i nie jest to nic niezwykłego.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Jaga82 » 19 wrz 2010, o 18:06

---------- 18:03 19.09.2010 ----------

Ja wiem, ze na efekty potrzeba czasu i mowie mu o tym. Tylko jak juz wczesniej pisalam on nigdy nie mial do niczego cierpliwosci. Wszystko chcial juz, teraz, natychmiast, bo w przeciwnym razie sie zniechecal i stwierdzal, ze czekanie nie ma sensu. Tak jest i w tym przypadku. Pisalam juz o tym, ze on pewnie myslal, ze pojde raz na spotkanie z terapeuta i wroce cala odmieniona i rzuce mu sie na szyje z przeprosinami i prosba o wybaczenie. Niestety, to tak nie dziala, choc bardzo bym chciala...

---------- 18:06 ----------

No i nie zamierzam rezygnowac z terapii :) Chce zrobic porzadek w mojej glowie po tym, co on tam narobil, po tym, co narobili rodzice, by byc moze kiedys w przyszlosci w kolejnym zwiazku nie powtarzac ciagle tych samych bledow. Chce byc normalna i czuc sie dobrze ze soba. Bo na chwile obecna sama siebie strasznie mecze...
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez blanka77 » 19 wrz 2010, o 18:18

To czego on właściwie chce? Ty mu nie odpowiadasz, nie pasuje mu co robisz, jak to robisz, jego była jest lepsza od Ciebie, nawet na matkę się nie nadajesz. Po co więc chciał do Ciebie wrócić i po co tkwi nadal w tak niewygodnym układzie, bo dla mnie to nawet związek nie jest. Sorry, ale w taki sposób jak pisałaś nie odnoszą się do siebie osoby zakochane, nie mówią sobie takich rzeczy jak o tych kur...ch. Dla mnie to jest szok.

W kwestii wyciszenia w moim ostatnim poście do Ciebie, to miałam na myśli z dala od niego, myślałam, że to oczywiste. Bo jak można się wyciszyć w takich warunkach.

Powiedz mi jedno, na jakie efekty terapii liczysz, skoro nawet "prac domowych" nie możesz odrabiać ponieważ nie masz takich warunków. Jak ma być lepiej skoro za każdym razem wracasz do takiej patologii jaką masz w domu? Nie leczy się przeziębienia zażywając antybiotyk i stojąc boso na mrozie. Wydaje mi się, że trudno będzie Ci osiągnąć równowagę, bo do dalszego leczenia to ją powinnaś na początku osiągnąć.

mam nadzieję, że niczym Cię nie obraziłam, bo nie chciałabym Ciebie urazić. To są moje przemyślenia, przypuszczenia odnośnie Twojej sytuacji. Próbuję się postawić na twoim miejscu, ale nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. Sporo potrafisz znieść, ale takie przeżycia pozostawiają zawsze jakiś ślad.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Jaga82 » 19 wrz 2010, o 20:15

Nie urazilas mnie blanko :) Na jakie efekty licze? Na to, ze nie bede taka zazdrosna i zaborcza w kolejnych zwiazkach (o ile takowe mi sie przydarza), ze zaczne wierzyc w to, ze mozna mnie kochac za to, ze jestem a nie za to, co zrobie lub czy sobie na milosc zasluze, chce sama siebie polubic, uwierzyc, ze nie jestem nic nie warta, nie chce czuc zagrozenia ze strony innych kobiet (w stosunku do mojego faceta), chce w nowym zwiazku miec pewnosc, ze jestem JEDYNA i NAJWAZNIEJSZA dla mojego faceta, chce tez byc spokojna, bezpieczna, pewna siebie, radosna, szczesliwa ze soba. Tego wszystkiego musze sie nauczyc. Musze w mojej glowie zmienic myslenie na pewne tematy, musze wyrzucic jakies stare mechanizmy, ktore mna rzadza. Wiem, ze mi sie uda. Kiedys...
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Szafirowa » 20 wrz 2010, o 00:31

Jaguś, to jest wszystko ładnie pięknie.
Ale powinnas raczej skupić się na obecnych problemach, a nie na ewentualnych kłopotach, jakie mogą, choć wcale nie muszą spotkać Ciebie w przyszłości.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Jaga82 » 20 wrz 2010, o 00:38

Już tak mam, że lubię być przygotowana na ewentualne najgorsze możliwości :?
Cały czas jestem skupiona na moich problemach-wszystkich. Wszystko po tysiąc razy analizuję, wymyślam najlepsze możliwe rozwiązania (najlepsze przynajmniej na tą chwilę) i będę je wprowadzać w życie. Muszę zacząć od tego nieszczęsnego pokoju a potem... Zobaczymy.
Ten tydzień mam nadzieję będzie należał do spokojnych, mamy różne zmiany w pracy, takie, że będziemy się mijać i nie będziemy spędzać razem czasu.
Czy ktoś może mi powiedzieć, że moje życie w końcu będzie lepsze...? Jeśli tak, to kiedy? Bo jestem już nim zmęczona...
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Szafirowa » 20 wrz 2010, o 00:46

Hm ... to trudne pytanie i nie wiem, czy ktoś zna na nie właściwą odpowiedź.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tylko, że zmiany nadejdą wtedy, kiedy naprawdę będziesz na nie gotowa, kiedy naprawdę będziesz ich chciała, i kiedy popracujesz nad tym, żeby przygotować grunt dla tychże właśnie zmian na lepsze ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Jaga82 » 20 wrz 2010, o 14:33

Dziś kolejne spotkanie DDA. Jadę wieczorem. Gdy tydzień temu pojechałam (wcześniej rozmawiałam z moim facetem, że będę jeździć na takie spotkania, dokąd i jak długo będą trwały) miałam awanturę, bo on już o całej rozmowie na ten temat zapomnia. Mówił, że nie słyszał o tym by terapia trwała prawie trzy godziny, że on nie jest moim byłym mężem, którego okłamywałam, i że takie kity to właśnie byłemu mogę wciskać a nie jemu, bo on nie ma trzech lat, że pewnie się z kimś dobrze bawię itp.
Nie odezwał się dziś słowem do mnie ale pewnie przemówi, gdy będę wychodzić z domu, bo będzie chciał wiedzieć dokąd się wybieram (tak jak wczoraj gdy szłam do pracy). Nie chcę mu mówić dokąd, po co, z kim, na jak długo idę ale wiem, że gdy tego nie zrobię to będzie awantura, wiem, że moje milczenie sprowokuje jego agresję. Siostra wyjechała, nie mam do kogo iść, żeby pooddychać świeżym powietrzem.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Abssinth » 20 wrz 2010, o 14:57

---------- 14:55 20.09.2010 ----------

z innego forum, do innej kobiety, o Twoim facecie...labo jego bracie-blizniaku :P

witaj to są normalne mechanizmy u psychopatów.wklejam bo nie umiem tego opisać # niezdolność przewidywania skutków swojego postępowania,
# niezdolność wyciągania wniosków z przeszłych doświadczeń (tj. nieefektywność uczenia się),
# nie dające się logicznie wyjaśnić przerywanie konstruktywnej działalności,
# w miarę sprawna ogólna inteligencja, formalnie niezaburzona,
# nierozróżnianie granicy między rzeczywistością a fikcją, prawdą a kłamstwem,
Ponieważ on sam zyje na granicy swych kłamstw i nie pamięta (sprawdziłam niestety , nie pamietają albo celowo falszują rzeczywistość jak przyłapiesz go na kłamstwie)tego co mowił albo pamieta i naprawdę zrobi i powie wszystko żeby się wybielić ,ludzie przebywający w jego otoczeniu często czuja się jak
wariaci.Ja miałąm sytuację gdzie
przytoczyłam coś co mówił ,on stwierdził ,że nie mówił.Spytałąm się syna i syn potwierdził ,on szedł w zaparte z taka postawą skrzywdzonego niewiniątka ,że faktycznie gdybym go nie znałą czułabym sie jak wariatka mająca konfabulację.To jest bardzo częsta postawa u takich ludz ,manipulują bardzo umiejętnie osobami,,do czasu.Natomiast gdy jesteś w stanie zweryfikować jego kłamstwa ,stajesz się nieczuła na inwektywy ,manipulacje ,szantaże emocjonalne ---szybko biegną szukac nowej ofiary.Oni wiecznie muszą być w świetle jupiterów.Wieczne narcyzy.


---------- 14:57 ----------

przejdz sie na spacer, sama...

piszesz, ze siostra wyjechala - czy powiedzialas jej o tym, co sie u Ciebie dzieje? czy ona moze Ci pomoc znalezc jakis pokoj, moze cos razem?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Jaga82 » 26 wrz 2010, o 14:27

---------- 15:13 20.09.2010 ----------

Dodaję link, który bardzo dobrze określa mojego faceta. Terapeutka na spotkaniach powiedziała mi, że on prezentuje cechy osobowości antyspołecznej, gdy jej o wszystkim, co sie u mnie dzieje opowiedziałam. Poczytałam sporo na ten temat i raczej przyznaję jej rację. Osoby z tym zaburzeniem twierdzą, że żyją dobrze, tak jak trzeba a wszyscy dookoła mają problemy ze sobą. Jest cholernie wyczulony na krytykę pod swoim adresem. Gdy mu się naciśnie na odcisk, oddaje tak mocno, by zapamiętać ból do końca życia. Zero autorytetów. Sam dla siebie jest wzorcem. I wiele, wiele innych...


http://psychoterapia.wordpress.com/2007 ... spoleczna/



Odnośnie siostry-ona jest również cholernie dziwna. Mogę jej powiedzieć o tym, co sie u mnie dzieje (kiedyś mówiłam, teraz mi wstyd i duszę wszystko w sobie) ale na pomoc z jej strony iczyć nie mogę. Zawsze znajdzie milion różnych przeciwności, by mi pomóc. Nawet w drobnych sprawach. Np. wracam z Polski, ale zapomniałam kupić chleb i masło. Gdy dojadę na miejsce sklepy będą zamknięte. Dzwonię do niej z drogi z prośbą o pomoc a ona mówi, że o czym ja myślałam, że mogłam sobie zapisać, co kupić, żeby nie zapomnieć, że nie chce jej się iść, że idzie na noc do pracy (jest 15.00) i dużo innych powodów, dla których pomoc mi nie może. Rozłączam się wściekła. I tak jest za każdym razem. Mogę z nią gadać o du..e Maryni ale jeśli chodzi o pomoc z jej strony to wiem, że to ciężki temat. Najpierw znajdzie powody przeciwko pomocy, potem się pokłócimy a potem dzwoni lub pisze, że jednak coś zrobi, ale daje mi odczuć, że z jej strony to łaska i wielkie poświęcenie. Boli mnie to, bo wiem, że dla swoich przyjaciółek czy koleżanek jest zdolna do poświęceń. Rodziny się nie wybiera :)

---------- 02:49 21.09.2010 ----------

Kurka, poczytałam moje wszystkie wątki i jestem w szoku, że ja to wszystko zniosłam :shock:

Mam nadzieję, że tym razem mi się już uda na dobre wyrwać z tego układu. Gdyby chodziło tylko o mnie pewnie bym z nim została, ale jestem teraz odpowiedzialna również za ten centymetr człowieczka w moim łonie :)

Powiedziałam mu ostatnio, że go nie kocham od dawna. Zapytał dlaczego zatem tak długo z nim jestem. Odpowiedziałam, że to współuzależnienie. Teraz to widzę ciut wyraźniej aczkolwiek nie do końca jestem pewna, że nie ma w tym ani grama miłości z mojej strony. Powiedziałam mu, że go nie kocham, żeby go zranić, żeby czuł to, co mi fundował...

Nie wierzę, że on się zmieni. On nie widzi swojego problemu. Ale to już nie moje zmartwienie.

---------- 14:27 26.09.2010 ----------

Znalazłam pokój! :) W tym tygodniu będę się sukcesywnie wyprowadzać, bo muszę to zrobić do pierwszego a chodzę jeszcze do pracy, więc w jeden dzień rady nie dam.
Będę mieszkać z jakimiś dwoma Polakami. Mojemu (?) facetowi nie powiedziałam gdzie i z kim będę mieszkać. Gdyby się dowiedział, że tam mieszka dwóch facetów usłyszałabym kim jestem i że zawsze miałam to we krwi... Panowie powiedzieli, że odmalują mi pokój :) Więc będzie czysto. Nie mówiłam, że jestem w ciąży. Nie wiem czy będę mogła tam mieszkać aż do rozwiązania czy im to przeszkadza. Okaże się z czasem. Jeszcze u mnie brzuszka nie widać, chyba że założę coś obcisłego :)
A mój facet? Nie gadamy ze sobą o niczym, jak już to on pyta kiedy się wynoszę i takie tam. Wczoraj poszłam do siostry i siedziałam u niej prawie do jedenastej wieczorem. Co chwię esy dostawałam typu-gdzie ty tak ku..a długo jesteś? Znowu się szlajasz itp. Powiedziałam mu, że jest conajmniej śmieszny, że codziennie mnie wygania, nie chce znać, mówi, że razem nie jesteśmy a gdy znikam to dostaje szału. Gdy wróciłam do domu jak zwykle cisza, zero rozmowy (zresztą nie chce mi się z nim gadać). Położyłam się spać, on oglądał tv, gdy skończył władował się do mojego łóżka jakby nigdy nic (przez te dwa m-ce, które teraz razem mieszkamy spaliśmy razem może z 5razy, a tak to każde na swoim łóżku). Powiedziałam mu, że chyba się pomylił i żeby spadał do siebie, bo nie jestem jakąś prostytutką, do której może sobie przyjść gdy jemu się chce bzykać. Powiedział, że to przez wzgląd na te dwa lata, że przecież noszę nasze dziecko, że chciał mi dać poczucie bezpieczeństwa i spokoju (!!!!!). Już mi się nawet nie chciało z nim gadać, że na co dzień jakoś zapomina o tym, że jestem w ciąży i NALEŻY mi się spokój i bezpieczeństwo a on mi daje tylko stres. Powiedział mi jeszcze, żebym nie żałowała tego do końca życia :roll:
Teraz gdzieś sobie poszedł. Wyszedł z pokoju po chwili się cofnął, tak kontrolnie czy już do kogoś piszę lub coś w tym stylu jak znam jego tok myślenia i pyta mnie-to z kim flirtujesz? Ja mu na to, że z każdym. A on-czyli nic się nie zmieniło. A zapytał o to, bo nie może znieść, że siedzę przed kompem a on nie wie, co robię i jakie strony odwiedzam. Też ustawiłam sobie hasło na wypadek gdyby chciał buszować.
Jeszcze tylko kilka dni. Jutro idę na grupę. Jakoś zleci. Najgorsze, że w moim nowym domu nie ma internetu :cry: i będę musiała sobie kupić, żeby mieć kontakt ze światem.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Bianka » 26 wrz 2010, o 15:18

Woow Jaguś jestem pełna podziwu :ok: :ok: :oklaski: silna babka z Ciebie, dasz radę:))
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 26 wrz 2010, o 21:06

pierwszy krok do normalnosci:):):) trzymam kciuki!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 120 gości

cron