a On faktycznie nie chce takiej terapii, jak wtedy...? czy chciałby, ale mówi, że jest trudność ze względu na tryb Jego pracy...?
ja bym Mu chyba powiedział, że przecież, jeśli rękoczyny zaczęłyby się powtarzać, to nie miałabyś wyjścia, tylko musiałabyś się wyprowadzić do rodziców i zgłosić to na policję a następnie byłby rozwód, z orzeczeniem o Jego winie i rozpad Waszej rodziny... i zapytałbym Go, jak On myśli ratować się przed tym? co możecie WSPÓLNIE zrobić... niech On spróbuje też nad tym pomyśleć i dać jakąś odpowiedź...
może coś RAZEM wymyślicie...?
aha, no jeśli w Anglii macie niezłe zaplecze, to może faktycznie to dobry pomysł...? chociaż coś mi tak podszeptuje, że tu w Polsce sytuacja jest bezpieczniejsza dla Ciebie i w razie czego, to no... jak by zaczęło być bardzo źle, to przecież nie dałabyś bić siebie i jeszcze żeby może dziecko było na to patrzyło, tylko pewnie chciał nie chciał wróciłabyś do matki a Twój mąż o tym wie, że tutaj masz bliżej do rodziców (no bo czy siostra lub brat w razie konieczności przyjęliby Cię pod swój dach z dzieckiem i bez pracy?) no i tu masz polskich terapeutów i w razie czego (odpukać!!!) polski wymiar sprawiedliwości, do którego możesz się zwrócić w ostatecznej potrzebie... tam będziesz oddalona i bardziej zdana na Niego, no i na obczyźnie, przez co On może czuć się bardziej bezkarny, gdyby zaczęło mu odbijać...
trudny wybór, jak dla mnie...
trzeba to przemyśleć... tak czy siak, ja bym zaczął od tego, że jednak skorzystałbym z jakiegoś poradnictwa w jakimś ośrodku specjalizującym się w takich problemach przemocy w rodzinie...
P.S
a jeśli On nie potrafiłby nic wymyślić i oczekiwał tylko od Ciebie rozwiązań, które gotów by był wypróbować, to wówczas w poście noeli powyżej masz bardzo dobre według mnie propozycje...
powiedziałbym, że skoro On nie ma pomysłów, to Ty masz i wobec tego trzeba przystąpić do ich realizacji, bo alternatywa jest taka, że znowu będą rękoczyny a wtedy skończy się w końcu policją, sądem, rozwodem i rozpadem rodziny - tak bym postawił sprawę... i w tym miejscu chyba warto byłoby mu pokazać tę stanowczość, której trochę nabrałaś - z jednej strony gotowość do współpracy z nim i chęć ratowania Waszej rodziny a z drugiej jakąś Twoją wizję i stanowczą wolę podjęcia działań, tym bardziej jeśli On nie ma własnych pomysłów...