Dziwna sprawa!!!

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 18 wrz 2010, o 22:14

gdyby uznał swój błąd, przeprosił, zadośćuczynił i... NIE UDERZYŁ WIĘCEJ... to nie byłoby ani żadnej tam fazy miodowego miesiąca ani toksycznej relacji - tylko początek wyjścia na prostą... prawda? :P

a żeby więcej nie uderzył, to można by podjąć leczenie - na przykład niebieska linia zajmuje się takimi terapiami (w moim mieście wiadomo mi o dwóch takich placówkach) i wiem ze źródła, że bywają również przypadki przemocy, których można uniknąć, jeżeli partner agresora uświadomi sobie jakiego rodzaju "czerwoną płachtą" macha mu przed oczami a agresor nauczy się kontrolować impulsy... bywa, że tego typu sytuacje mają "dwie strony medalu" - ja osobiście miałem W PEWNEJ MIERZE takie właśnie wrażenie czytając wcześniejsze posty i dałem temu wyraz...

generalnie, to NALEŻEĆ się może komuś kto sam używa przemocy, albo wulgarnie poniża, lży, itp... ja osobiście dałbym po pysku (jak bym się nie bał... ;) ) - nic takiego w tym wątku ze strony Jego autorki nie przeczytałem - natomiast czytałem o pewnych zachowaniach, które mnie by wkurzyły i wzbudziły moją niechęć lub chęć wycofania się... - jednak nie agresję fizyczną, gdyż nie miałbym poczucia, że byłaby adekwatna...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 18 wrz 2010, o 22:21

---------- 22:19 18.09.2010 ----------

Wiem, że łatwo powiedzieć odchodzę, ale w Twoim przypadku ja bałabym się dawania kolejnych szans.
Przecież już krzesła latały, co jeszcze ma latać? Ty z dzieckiem???
Może i można się z tego wyleczyć, ale zanim do tego dojdzie on stwarza zagrożenie dla Ciebie i małej.

To, że się kłócicie, macie różne zdania, prowokujecie wzajemnie nie daje nikomu upoważnienia do używania przemocy.

Czy to, że oczekiwałaś od niego prawdy w odniesieniu do jego "koleżanki" dało mu prawo do bicia??? To gdybyś się dowiedziała o jego zdradzie i byś mu to powiedziała to czego mogłabyś się spodziewać w zamian??? Aż strach pomyśleć.

Ja bym tego płazem nie puścila. Też mam problemy z dotarciem się ze swoim mężem, ale do rękoczynów nawet nie miał zapędów.

Będą przeprosiny, kwiaty i co? Będziesz czekała w strachu do następnego razu tak jak i teraz czekałaś, bo kilka razy wspominałaś o tych latających krzesłach.

Teraz potrzebny Ci spokój, rozmowa z bliskimi i postanowienia co dalej. Twój wybór i decyzja.

Przykro mi bardzo z powodu tego co przeżywasz.

---------- 22:21 ----------

Jak można określić uczucie do tego czlowieka? Miłością? Jaką miłością można darzyć kata? Oby to nie było uzależnienie i strach przed odejściem. To takie stereotypowe w wielu przypadkach.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 18 wrz 2010, o 22:27

---------- 22:25 18.09.2010 ----------

blanka77 napisał(a):Będą przeprosiny, kwiaty i co?


i terapia nastawiona na usunięcie przemocy w rodzinie... - wówczas siłą rzeczy będzie też świadek takiego problemu i agresywnych zachowań męża - w osobie terapeuty... ponadto w takich ośrodkach bywają też prawnicy, pracownicy socjalni, itp... którzy też mogą męża pouczyć o konsekwencjach bicia żony a w razie potrzeby sprawić, żeby je poniósł...

w takich działaniach ja widzę szansę, którą bym podjął, szczególnie jeśli jest małe dziecko...

jeśli natomiast mąż by odmówił - to do widzenia: wówczas nie widzę innego wyjścia jak się wycofać....

z tym, że to powinno zostać ustalone natychmiast - na co się mąż decyduje a na co nie... bo nie ryzykowałbym następnej sytuacji, w której może pojawić się fizyczna przemoc - obojętne czy w jakiejś mierze sprowokowana czymkolwiek, czy zupełnie niczym...

---------- 22:27 ----------

blanka77 napisał(a):Jak można określić uczucie do tego czlowieka? Miłością? Jaką miłością można darzyć kata? Oby to nie było uzależnienie i strach przed odejściem. To takie stereotypowe w wielu przypadkach.


no jasne, że w takim przypadku nie ma w ogóle o czym mówić, jeśli chodzi o utrzymanie związku... tylko należy wówczas leczyć się samemu i zwiewać od partnera stosującego przemoc...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 18 wrz 2010, o 22:40

---------- 22:38 18.09.2010 ----------

Z tego co pamiętam to on chyba nie miał ochoty na terapię. Najlepszą jego wymówką była praca.

Życzę jej tego,żeby on się zgodził, ale warunek jest jeden, żeby on sobie uświadomił, że jest z nim coś nie tak. Bo terapia taka, że żona go wyśle nic nie da. "odwali" swoje, nie przyłoży się do tego i będzie zero efektu.
Wydaje mi się,że daleka droga jest pomiędzy uświadomieniem sobie dysfunkcji a terapią.

Szkoda mi jej ogromnie i podziwiam, że mu zaufała, że nie dojdzie już do rękoczynów. Ja czytając jej posty widziałam ten strach przed biciem i nawet przed dzisiejszym zajściem coś mi mówiło, że nie będzie jej łatwo.

Mnie coś takiego nigdy w życiu nie spotkało, a przezyłam już trochę. Też mam dziecko i nie wyobrażam sobie, żeby patrzyło jak facet mnie leje.

Każdy zasługuje na drugą szansę, ale wydaje mi się, że jej mąż już ją dostał. Chyba że się mylę?

Teraz powinna się od niego odizolować, to obojgu dobrze zrobi. Boję się tego co będzie potem. Nawet gdy do siebie wrócą, to i tak będzie żyła w strachu. Współczuję bardzo każdej kobiecie w podobnej sytuacji.

---------- 22:40 ----------

Ja może mam inny charakter. Wiele znoszę, ale gdy sprawy przekraczają granice, nie mam sentymentów. Robię co powinnam, bez oglądania się za siebie. Wydaje mi się, że to dobrze, bo inaczej byłoby ze mna kiepsko. Trzeba być silnym, nie każdy jest.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 18 wrz 2010, o 22:45

blanka, całkiem możliwe, że Twój punkt widzenia jest słuszny - podaliśmy obydwoje jak gdyby dwie opcje... (Ty jedną a ja drugą) - wyboru musi dokonać Bianka, w oparciu o swoje najlepsze rozeznanie sytuacji... aby tylko nie przede wszystkim w oparciu o emocje lub w oparciu o niezdrowe uzależnienie (jeśli miałoby ono miejsce)...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sansevieria » 18 wrz 2010, o 22:52

Filemon napisał(a):gdyby uznał swój błąd, przeprosił, zadośćuczynił i... NIE UDERZYŁ WIĘCEJ... to nie byłoby ani żadnej tam fazy miodowego miesiąca ani toksycznej relacji - tylko początek wyjścia na prostą... prawda? :P

To jest właśnie "faza miodowego miesiąca". Jak Bianka pisała, już kiedyś krzesła latały. To jest jeszcze do przejścia. Teraz uderzenie. Naruszenie nietykalności fizycznej. To jest toksyczny związek. Od tego momentu, od tego uderzenia bezdyskusyjnie jest ofiara i sprawca przemocy. Właśnie na tym "on obiecał, że więcej nie uderzy i przeprosił i się stara" opiera się cykl wieloletniej przemocy domowej. Na czekaniu przez ofiarę na następny cios, nadziei, że się go uniknie odpowiednio się zachowując i nie drażniąc sprawcy.
Strasznie bezduszne to teoretyzowanie, ale może mieć jakieś zalety - ewidentnie moja przeszłość przeze mnie nie przemawia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 18 wrz 2010, o 23:00

Sansevieria, powtarzasz się... a to może nie jest akurat bezduszne, ale jak dla mnie - nudne ;) :P

to co nazywasz teoretyzowaniem można usłyszeć jak się idzie na terapię przemocy w rodzinie - ja to podałem jeno w paru przykładowych zdaniach...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 18 wrz 2010, o 23:11

Rozpatruję jeszcze inną możliwość. Nie wiem na czym polegało "już kiedyś mnie uderzył" i jak wyglądało uderzenie dzisiaj. Ja sama dałam facetowi z tzw. "liścia" dwa razy w życiu, ale to w chwili, gdy doprowadził mnie prawie do szału, gdy nie byłam winna, gdy w pewnym momencie stałam się bezsilna tak jak moje argumenty i stało się. Nie byłam z siebie dumna, ale to było z bezsilności mojej.

Może to głupio zabrzmi, ale w przypadku Bianki może było podobnie. Niczego nie usprawiedliwiam, ale już różne myśli mi do głowy przychodzą.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 18 wrz 2010, o 23:26

w moich związkach nigdy nie miałem rękoczynów, ale w pewnej innego rodzaju relacji... oddałem kiedyś uderzenie w twarz (też z liścia) i to kobiecie... - bardzo nieprzyjemne, ale... nie żałuję! co więcej, mam odczucie, że zablokowało to ze strony tej osoby kolejne takie poczynania a pozwalała sobie mooooooooocno za dużo... i piszę sobie na dużego plusa, że to nie ja pierwszy ją strzeliłem, bo prawdę mówiąc naprawdę się jej należało... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 18 wrz 2010, o 23:39

Może w ich przypadku też tak było, nie wiemy tego.

Takie akcje z "liściem" jak u Ciebie Fil, czy u mnie czy kogokolwiek rozumiem, ale nic więcej poza te granice.

musimy poczekać aż Bianka się odezwie i powie coś więcej. Miejmy nadzieję, że sobie radzi.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez caterpillar » 19 wrz 2010, o 00:30

---------- 00:19 19.09.2010 ----------

wiecie co :? czytam ta historie od poczatku i widze tu duzo negatywnego nakrecania zarowno Twojego Bianko jak i innych.
Mam bardzo mieszane uczucia i jakos mimo wszystko jestem daleka od oceniania meza bianki od faceta z mega problemami emocjonalnymi,sadysty. Jesli faktycznie zadnego romansu nie ma (a mysle ,ze nie ma) To ja szczerze mowiac troche mu wspolczuje,ze wzgledu na system jego pracy (wlasciwie ciagla praca),odpowiedzialnosc jako jedynego zywiciela rodziny,zagrozona ciaza i do tego zona (kobieta po przejsciach ,ktora jak wnioskuje tez daje mu do zrozumienia ,ze nie odnajduje sie w tej sytuacji)

zanim wyslecie faceta na terapie a bianke do sadu po rozwod,to pomyslcie sami ilu z was utrzymalo by super zwiazek w takiej atmosferze??

Nikogo nie chce bronic ale uwazam ,ze zarowno i biance i jej mezowi przydala by sie totalna zmiana sytuacji materilanej ,normalnych godzin pracy i czasu dla rodziny.

sorry ale jesli ktos zapierdziela od 5 rano do 23 dzien w dzien to po takim tygodnio trudno oczekiwac ,ze bedzie wyciszony i z przyjemnascia wracal do domu gdzie czekaja go kolejne obowiazki.
Nie znam kolesia ale mysle ,ze tez zyje pod niezla presja calej tej sytuacji.

Bianko skoro decydowaliscie sie na slub i dziecko to waszym obowiazkiem jest ratowac malzenstwo .

Zycze wam duzo sily.

---------- 00:30 ----------

i jeszcze jedno..podobno ci powiedzial,ze kiedys bylas bardziej "rozmemlana" a teraz jestes twarda sztuka i to mu sie podoba (cos w ten desen)

i tu historia (chyba woman) kobiety ktora zaczela ZYC bardzo mi sie spodobala.

abstrachujac od tej calej sytuacji z telefonem..musisz bianko zaczac zyc swoim zyciem,znalezc kolezanki wyjsc do ludzi,bo inaczej bedziesz sfrustrowana kobieta z dzieckiem wiecznie liczaca godziny do powrotu meza .Jesli nie ma szans na zmiane jego pracy musisz jak najszybciej uatrakcyjnic sobie jakos zycie..bo siedzac w domu widzi sie same problemy :?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 19 wrz 2010, o 12:31

byla juz przemoc przed slubem.

byla terapia nastawiona na opanowanie agresji.

PRZED SLUBEM juz, czyli kilka lat temu - pamietam, bo ja tez bylam wtedy w toksycznym zwiazku i bardzo czulam, ze nasze sytuacje sa podobne.

czyli, Fil - to juz kolejna szansa jest dla niego.

------------------------

jesli chodzi o Bianke - pisalas, ze to nie pierwszy taki zwiazek. Ze bylas na terapii..nie pamietam jakiej i kiedy dokladnie.
Prosze, zrozwaz kolejna terapie....to nie jest w porzadku...w dobrym zwiazku nie ma potrzeby na ograniczanie kogos, na kontrolowanie siebie i innych, w dobrym, normalnym zwiazku oboje partnerzy maja do siebie szacunek i kochaja sie - nie tylko w slowach ale i w czynach. takie zwiazki istnieja, nie musi byc tak, ze jest stres i walka, i ukrywanie pewnych rzeczy przed rodzina, znajomymi, policja itd...

ratuj siebie. walcz o sibie, walcz o dobre zycie dla swojej coreczki - czy chcesz, zeby ona w przyszlosci tez musiala uciekac z domu przed wlasnym mezem? a niestety, wzorce sie powtarzaja... pokaz jej, ze mozna kochac siebie, ze mozna o siebie dbac.

Ze lepiej czasem, jest byc szczesliwa samej niz za wszelka cene trzymac sie meskich bylejakich spodni.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 19 wrz 2010, o 13:28

Abssinth napisał(a):byla juz przemoc przed slubem.

byla terapia nastawiona na opanowanie agresji.

PRZED SLUBEM juz, czyli kilka lat temu - pamietam, bo ja tez bylam wtedy w toksycznym zwiazku i bardzo czulam, ze nasze sytuacje sa podobne.

czyli, Fil - to juz kolejna szansa jest dla niego.



no jeżeli faktycznie były już takie próby i teraz od nowa zaczyna się to samo, to można postawić znak zapytania odnośnie tego czy ma to sens - kwestia indywidualnego wyboru... bo na przykład w alkoholizmie też bywają nawroty i jedni potrafią z nich wyjść i żyć dalej w trzeźwości a inni rozpijają się ponownie... :?

trudno przewidzieć - ciężka sprawa... a życie z taką osobą, to niewątpliwie ryzyko...

zresztą ja, jak już nie raz pisałem, nie pokładam wielkich nadziei w terapiach, gdyż uważam, że mogą one być tylko jednym ze środków do celu i jakąś składową różnych działań... więc jeśli raz już nie pomogło a nie bardzo wiadomo jakie inne działania mogłyby prowadzić do opanowanie przemocy w rodzinie, to możliwe, że najlepszym wyjściem jest się wycofać... :(

decyzję może i musi podjąć ta osoba, która w całej tej sytuacji się znalazła - z tym, że ja skonsultowałbym się jeszcze z kimś, kto ma doświadczenie w tych sprawach i zasięgnął opinii - choćby po to, żeby mieć poczucie, że zrobiłem wszystko co mogłem, żeby zawalczyć o rodzinę... (oczywiście nie przekraczając granic jakie dyktuje mi instynkt samozachowawczy)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez caterpillar » 19 wrz 2010, o 15:08

to chyba gdzies mi umknol fragment na temat agresji przed slubem..wiem ze raz juz uderzyl ALE jak dla mnie nie znaczy ,ze to juz emocjonalna patologia.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 19 wrz 2010, o 21:22

caterpillar napisał(a):---------- 00:19 19.09.2010 ----------

1.To ja szczerze mowiac troche mu wspolczuje,ze wzgledu na system jego pracy (wlasciwie ciagla praca)



2.Nikogo nie chce bronic ale uwazam ,ze zarowno i biance i jej mezowi przydala by sie totalna zmiana sytuacji materilanej ,normalnych godzin pracy i czasu dla rodziny.

3.sorry ale jesli ktos zapierdziela od 5 rano do 23 dzien w dzien to po takim tygodnio trudno oczekiwac ,ze bedzie wyciszony i z przyjemnascia wracal do domu gdzie czekaja go kolejne obowiazki.
Nie znam kolesia ale mysle ,ze tez zyje pod niezla presja calej tej sytuacji.

4.Bianko skoro decydowaliscie sie na slub i dziecko to waszym obowiazkiem jest ratowac malzenstwo .



---------- 00:30 ----------



5.abstrachujac od tej calej sytuacji z telefonem..musisz bianko zaczac zyc swoim zyciem,znalezc kolezanki wyjsc do ludzi:?


ad 1 Cat co do pierwszej części którą cytuję to czy mi współczujesz tego systemu pracy? mój mąż swoją pracę lubi, bardzo lubi i on raczej nie przeglądał innych ofert...ja to robiłam i mu podsuwałam ale wszystkie są o 1000 albo 2000 mniejsze zarobki i jesteśmy w kropce...On lubi być ciąglew w pracy to pracoholik...

ad 2 Owszem przydałaby się nam totalna zmiana godzin, jakiś normalny tryb, jakaś reguła, poczucie bezpieczeństwa że jesli mówi będę za godzinę to nie jest za 4!

ad3. jak juz pisałam przyzwyczaił się, to nie jest tylko taki tydzień, tak jest od 2,5 roku...mógł umówić się jakoś z szefem na ten temat, albo potruć mu trochę że jeśli jeden dzień kończy o 23 to drugi chce wcześniej, ale to trzeba umieć się odezwać...on się przyzwyczaił ale ja nie...

ad 4. No tak i ja sie staram ratować ale on nie robi nic:(

ad 5. Nie wiem jak mam to zrobić tu, już kiedyś o tym pisałam, nie mam gdzie poznać kogoś bo nie mam dokąd wychodzić, na ulicy nie zaczepię, taki ze mnie typ...jestem w obcym mieście...ale myślę że nie tylko ja w tej sytuacji bym miała z tym problem. Teraz z malutką jest częśto w ogóle niemożliwe się ruszyć, a moje stąd koleżanki są wiecznie zajęte a wyjśc to by najlepiej chciały na drina, wieczorem kiedy mała moja śpi a męża nie ma i nie mam możliwości z nikim jej zostawić...

Wtedy po awanturze wyszedł, ja zadzwonilam po kolezanke, która chciała mi pomóc przenieść się do rodziców, ale nie zrobiłam tego...Już widziałam ich miny, mojej mamy samopoczucie z tego powodu schorowanej po 60tce kobiety która za niepowodzenia z mężem będzie szukać winy we mnie tylko i wyłąćznie a której prawdy nie powiem bo bym potem musiała się jej stanem martwić (mimo że sama to przeżyła z moim ojcem)
Zresztą tu widzę też szukanie winy w kobiecie...smutne to...
Przed ślubem potrafił się tak zachować nawet bez takiego powodu jak tu że ja coś mówię do niego i trzymam w ręku jego telefon...bo taka była sytuacja...oberwałam bo wróciłam do tematu trzymając w ręku jego telefon i pytając o jednego z kilku smsów...wiadome jest że mam potrzebę zadawania pytań bo to wszystko świeże...

Dziś napomknęłam coś o tym że mogę wyjechać do rodziców, że chłopak wspomnianej kol. mógł mnie zawiezc, a on na to jak na lato oprócz tego że któś ma nas wiezc, tylko że on to zrobi :shock: bo on nie wie co zrobić ani jak to ratować...
Aha zapomniałam napisać że jak siedziałam z kol. po wszystkim to napisał mi smsa że chciałby żebyśmy usiedli i porozmawiali, zabrali gdzes dziecko i pogadali...ale potem jakby zapomnial ze mamy rozmawiac...
No więc jak już miałam dzwonic do mamy powiedzial tylko że mam tego nie robić...Zapytalam czy chce ratowac, czy mnie kocha itp, na wszystko odpowiadal ze tak ale nie wie co ma zrobic...
Zaproponowalam terapie- powiedzial ze brak czasu....
Zmianę jakąkolwiek bo ta praca nas zabija - że kasa, że gdzie indziej za mało i koło się zamknęło...
Ja jestem tak już zmęczona że poddaję się...
W tamtym smsie pisał że ma wyrzuty sumienia, ale jeszcze mnie nie przeprosił, była jednak załamany że ataki wróciły, że udało się 3 lata nie robić tego a tu dupa...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: onasacaci i 103 gości