rzecz jasna i oczywista, że nikt nikogo nie ma prawa bić...
ale ja miałem wrażenie, że Twoje zachowanie mogło być prowokujące, gdyż nie podejmowałaś jego prób wyjścia do Ciebie nawet wówczas kiedy On MÓWIŁ CI CO CZUJE... okazywałaś dystans, wypowiadałaś się zdawkowo, itp. - wiem, że robiłaś tak, bo nie ufałaś Mu i zakładałaś, że On Tobą chce manipulować a On nawet przyznał się na pewnym etapie do tego... - to bardzo dużo, moim zdaniem, bo to było istotne odkłamanie w pewnym obszarze z Jego strony i ujawnienie przez Niego tego co w Nim... jak na agresywnego i kłamiącego mężczyznę, wydaje mi się to pewnym postępem z Jego strony...
co się stało, że taka sytuacja mogąca posłużyć do naprawiania związku przepadła i nie dała pozytywnych rezultatów...??
mam taką wątpliwość, czy Ty się przypadkiem jednak nie zachowujesz w stosunku do Niego w sposób, który faktycznie może drażnić... a On z kolei nie panuje nad swoimi emocjami...
nachodzi mnie też myśl, że między Wami odchodził ostatnio jakby jakiś rodzaj gry, w której Ty chyba też brałaś udział... czy nie była to gra o dominację...??
ja bym zażądał od Niego przeprosin oraz jakiegoś zadośćuczynienia - a jeśli nie... to do widzenia...
jeśli są ślady po uderzeniu to policja i obdukcja lekarska też wchodzi w grę... żeby se facet nie myślał, że może bezkarnie tracić nad sobą kontrolę... tylko jeżeli to było jednak jakoś sprowokowane, to ja bym się zastanowił RÓWNIEŻ nad zmianą własnych zachowań...