Ja uważam, że przede wszystkim dla dobra psychicznego swojego i dziecka powinnaś od niego odejść. Bo nawet jeśli będzie miał dobry kontakt z dzieckiem, a Tobą poniewierał to powiedz jaki obraz Ciebie powstanie w psychice dziecka? Myślisz, że dziecko będzie Cię szanowało jeśli ojciec od początku zrobi mu pranie mózgu? Pomyśl o tym też.
A tak w ogóle to nie ma siły żebyś nie dała sobie rady sama. Powiem Ci coś co mnie spotkało. Byłam młoda, zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko. Tatuś od mniej więcej 4 miesiąca ciąży pojawiał się u mnie tylko w tygodniu bo dziwnym trafem w każdy weekend COŚ mu wypadało. A były to głownie dyskoteki i dziewczyny (oczywiście wszyscy wiedzieli tylko ja nie, na szczęście do czasu). Gdy się dowiedziałam, kazałam mu się wynosić z naszego życia. No i on sie wyniósł do czasu porodu. W tym dniu nagle się zainteresował, a ja w to uwierzyłam. I jeszcze przez 1,5 roku wierzyłam, że wszystko będzie ok. W lipcu danego roku zaręczyliśmy się, ślub miał być w grudniu, ale w sierpniu kazałam mu ponownie zniknąć z naszego życia. Nie mogłam znieść jego zdrad, kłamstw i krętactwa. Nie będę się tu bawiła w szczegóły. Zostałam sama z dzieckiem, fakt pomagali mi rodzice, bo od niego nie dostaję ani nigdy nie dostałam pieniędzy na dziecko. Po rozstaniu cierpiałam, strasznie cierpiałam 2 lata. Do czasu aż poznałam kogoś, kto pokazał mi, że mogę żyć normalnie bo świat się nie skończył, że jest tyle pięknych rzeczy, których nie zauważam. Był to facet, z którym nie byłam w związku, poznałam go przypadkiem podczas wyjazdu wakacyjnego. To on zabrał mnie na plażę wieczorem pokazał jakie piękne jest nocą morze, gwiazdy itd. Nie był to romans, zauroczenie ani do niczego między nami nie doszło. To była taka dobra dusza, którą Bóg postawił na mojej drodze, bo chyba miał już dosyć mojego cierpienia
Od tamtego momentu zaczęłam żyć innym życiem. Też mam problemy i zawsze je miałam, ale wiem że można je pokonać, jakoś mozna. Tatuś mojego dziecka od pamiętnego sierpnia gdy wyszedł z mojego domu nie odezwał się do dziecka ani razu, a moje dziecko ma teraz 15 lat.
Z jednej strony jestem mu wdzięczna, bo nie właził z butami w nasze życie tylko po to, żeby nam je zabrudzić, z drugiej strony nie chcę go znać, bo jak można tak traktować swoje dziecko. Ja małemu nigdy nic złego nie powiedziałam na temat ojca. On mało pytał. Ale zna część prawdy, nie wie tylko, że mnie zdradzał. O tym, że cierpiałam doskonale sobie zdaje sprawę. Nie tak dawno, odnalazł ojca na naszej klasie i napisał do jego żony co o nim myśli. Nie czytałam tych wiadomości, ale uważam, że miał prawo do wyrażenia swoich emocji i skrywanych żali. Nie mają jednak ze sobą kontaktu, bo raczej by mi dziecko powiedziało.
Co się ze mną działo przez te wszystkie lata? Skończyłam studia, sporo podróżowałam, miałam kilka krótkich ale ciekawych związków, będąc jeszcze na studiach znalazłam super pracę, no a teraz mam męża, zmieniłam miejsce zamieszkania i pracę też. No i mam problemy, zapomniałabym
Ale wierzę, że skoro tyle przeszłam to i teraz sobie poradzę.
Przepraszam za tę prywatę w Twoim wątku, ale chciałabym Ci uświadomić, że na facecie życie się ani nie kończy, ani nie zaczyna. Życie szykuje rózne niespodzianki. Jestem szczęśliwa, że moje dziecko, chociaż wychowywałam go sama, nie miało styczności z jakąś patologią, przemocą i Bóg wie z czym jeszcze. Uwierz, że się da, trzeba jednak starać się podejmować racjonalne decyzje, być konsekwentną, nawet jeśli początkową ceną za to będą zły, ból i nienawiść do całego świata.
Dasz radę, niejedna kobieta w podobnej sytuacji podołała. Tobie też się uda. Jakie to dobro dziecka, jeśli ono patrzy, że jego rodzice się nie kochają, a wręcz nienawidzą. Ono będzie ofiarą, może nie będzie tego widać na początku, to wyjdzie po latach kiedy samo będzie miało stworzyć związek, rodzinę. Taka niestety jest prawda, czego przykładem jest niejeden wątek na tym forum.