Dziwna sprawa!!!

Problemy z partnerami.

Postprzez doduś » 15 wrz 2010, o 13:43

Abssinth napisał(a):
. Moim zdaniem partner Bianki nie jest POGUBIONY, lecz ma POWAŻNE PROBLEMY EMOCJONALNE. Z problemami radzi sobie tak, jak umie - tutaj jedną z metod jest niestety przemoc psychiczna


odpowiedzia na to jest odejscie od palanta, moze i ma problemy i pamietam ze mial je juz od wielu lat, ale Bianka nie jest workiem treningowym na jego problemy, on sobie z nimu MUSI poradzic SAM.

czlowiek odpowiedzialny nie wyzywa sie na innych, nie tworzy atmosfery strachu, jego zachowanie nie jest zagrozeniem dla innych. niszczenie mebli, przedmiotow - to krok od przemocy fizycznej.

Bianeczko - trzymaj sie cieplo, dbaj o siebie jak mozesz....

sciskam,
A.

Odpowiedzi widzę co najmniej trzy.
Pierwsza to definitywne odejscie
Druga to praca nad sobą partnera - tu oczywiscie podstawowy warunek jest taki, żę on chce, widzi porblem i rzeczywiscie chce go rozwiazać.
Trzecie: trwanie w impasie
Abs... Piszesz o funkcjonalnym facecie (odpowiedzialność) Facet Bianki jest dysfunkcyjny. Podkreślam, że to nie usprawiedliwienie lecz wyjaśnienie.

Żeby nie było że jadę z ksieżyca.
Ja również, po odważnym zapoznaniu się z przejawami przemocy psychicznej przyznałęm się przed sobą, że uzywałem w domu przemocy psychicznej. NIe oceniam skali, po prostu była. I nie przez tydzień czy dwa, lecz przez lata. JEdnak postawinie tezy, że od przemocy psychicznej do fizycznej tylko krok wydaje mi się dużym uproszczeniem

Zakłądam też, że istnieje mozliwosć, że partner Bianki nie zdaje sobie sprawy, że jego zachowanie moze mieć negatywny wpływ na Biankę, ba moze nawet w sowim rozumieniu za nic w świecie nie chcieć jej skrzywdzić. To skomplikowane i nie umiem wyjaśnic. Znam to z autopsji.

Dobre rozwiązanie jest takie, w którym Bianka pomaga przede wszystkim sobie. czy da szanse partnerowi to jej wybór - moim zdaniem moze mu dać szansę lecz pod jednym koniecznym warunkiem - on z własnej woli pójdzie na terapię, co oznacza, że zobaczy przede wszystkim, że on ma problem.

PS.

Piszę posty, których terść wydaje mi się, ze powinna być oczywista.
Proszę Pana o więcej pokory
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez limonka » 15 wrz 2010, o 13:50

---------- 13:49 15.09.2010 ----------

Bianko, wiele cennych rad..
Mysle ze nie ma romansu a on jak mial (wiesz ze sledze twoje wpisy od poczatku) to I ma wiele problemow ze soba :( teraz w waszym zyciu wiele sie zmienilo co niewatpliwe wystawia was na probe.. Do tego te dlugie godziny pracy... Jak pisze Noel role rodzicow w spoleczenstwie sie zmienily.. I w tej kwestii mysle ze on pozostaje bierny... I to trzeba zmienic...mysle ze z "ucieczka' do rodzicow powinnas sie wstrzymac.. Na na

---------- 13:50 ----------

To zawsze jest czas.. Tam bedziesz sie gryzla , nie bedzie mozliwosci ewentualnej rozmowy a on tu bedzie wiodl kawalerskie zycie:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Abssinth » 15 wrz 2010, o 13:59

od przemocy psychicznej do fizycznej tylko krok wydaje mi się dużym uproszczeniem


chodzilo mi o niszcenie mebli, przedmiotow - to jest przemoc fizyczna jakby przeniesiona, nie pamietam dokladnego terminu, ale tak, nastepny krok to przemoc fizyczna.

zreszta, z tego co Bianka pisala jeszcze przed slubem, to przemoc fizyczna juz byla w tym domu. I podobno byla rowniez terapia.


Teraz tak naprawde sadze, ze najlepszym wyjsciem bedzie terapia dla Bianki, i to dosc intensywna terapia.

_____________
jesli chodzi o dysfunkcyjnosc... stracilam troche czasu w zyciu na uzeranie sie z panem 'ja mialem tyle problemow w zyciu, wiec teraz mam prawo robic to i tamto' ...sorry, nie ma po co dawac drugiej trzeciej i pietnastej szansy, przemocowiec musi sie sam obudzic i zrozumiec, ze sie skonczyla opieka nad nim.

poza tym - tu jest nie tylko przemoc, ale rowniez klamstwo i byc moze zdrada - po co, sie pytam, marnowac sobie zycie na kogos kto na to nie zasluguje? na swiecie jest tylu wspanialych i czesto nie zauwazanych ludzi...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 15 wrz 2010, o 14:07

Nie śledzę od początku problemów Bianki, więc pewne sprawy mogły mi umknąć i na pewno umknęły.
jesli chodzi o dysfunkcyjnosc... stracilam troche czasu w zyciu na uzeranie sie z panem 'ja mialem tyle problemow w zyciu, wiec teraz mam prawo robic to i tamto' ...sorry, nie ma po co dawac drugiej trzeciej i pietnastej szansy, przemocowiec musi sie sam obudzic i zrozumiec, ze sie skonczyla opieka nad nim.

poza tym - tu jest nie tylko przemoc, ale rowniez klamstwo i byc moze zdrada - po co, sie pytam, marnowac sobie zycie na kogos kto na to nie zasluguje? na swiecie jest tylu wspanialych i czesto nie zauwazanych ludzi...


Zgadzam się z tym, że potrzebne jest przebudzenie. Domyslam się, że wiele przeszłaś i współczuję.
Ja jestem zwolennikiem dawania szansy. Czasem drugiej, bo zdarza się, że nawet jeśli ktoś rozpoczyna terapię, to nie jest ten czas albo ten terapeuta. Ale zgadzam się, żę nie piętnastu czy dwudziestu. Jestem zwolennikiem, ponieważ mnie szansę dano :)
No i kwestia, w któej się zgadzamy, Bianka ne stworzy funkcyjnen relacji jeśli nie zabierze sie gruntownie za swoje sprawy.

PS> Tam gdzie partner bije partnera nie widzę innego rozwiazania jak natychmiastowe odejście na bezpieczną odległość.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Bianka » 15 wrz 2010, o 14:56

---------- 14:53 15.09.2010 ----------

Co ja bym bez Was zrobiła, dzięki, wszystko co piszecie chłonę jak gąbka i wszystkie posty są dla mnie bardzo cenne...Niestety mam taki mętlik i chaos że chyba nie potrafię na wszystko odpowiedzieć:(

Noela on tak pracuje od 2,5 roku...wiem że rzadko to się zdarza ale w tej firmie tak jest, jest to prywatna firma, zatrudnia okolo 5, 6 osób które jezdza po całej Polsce po to by zakładać w autach różne rzeczy...np mój mąż ostatnio jechał sam do Suwałk z Poznania...wracał tego samego dnia i jeszcze na miejscu pracował około 8 godzin!! Bywały czasy że zleceń było mniej i wracał wcześniej...firma nie działa zgodnie z prawem! no ale za to płaci więcej niż gdziekolwiek indziej by zarobił...były rozmowy na ten temat...miał zmienić pracę, ale on to lubi robić, jest doceniony, jest już uzależniony od tej pracy!:( Wiem też że ucieka bo po takim dniu pracy jak te Suwałki szef zgodzi się żeby następny dzien byl wolny ale trzeba mu o tym powiedziec bo jesli nie to szef proponuje przyjdz jak sie wyspisz i pojedziesz na jakis lajcik...i on sie na to godzi bo nie umie siedziec w domu albo nie chce...zawsze mial lekkie ADHD, nawet jak mala karmi to nie moze wysiedziec tych 20 minut...Takze to nie od teraz on pracuje po tyle godzin, juz sie do tego przyzwyczail, a ze to nie sciema wiem bo mam kontakt ze wszystkimi pracownikami, mialam klotnie kiedys z jego szefem...rozmawialam z żonami pracowników które też mają tego dość...był moment że prawie zmienił pracę, tylko na dosc podobną w ktorej zarobil by polowe tego co zarabia, a szef widzial po nim co sie kroi i dal mu podwyzke!
Powiem wiecej ta praca jest tym naszym problemem, od niej sie to zaczelo, w sensie oddalanie sie od siebie, ja uciekalam do rodzicow, on prowadzil zycie kawalera...ile mozna gnic w domu? jak pracowalam bylo lepiej choc tez nieciekawie bo wracalam i go nie bylo:( a potem jak przestalam pracowac to juz totalna mogiła...na wszystkich imprezach rodzinnych SAMA, na wesele szlismy to przyjechal o 20...tydzien po stracie dziecka 1 dziecka to bylo:(kiedys pracowali 6 dni w tyg. kazda sobotę, teraz co drugą bo sie buntowali...
Ta praca zrobila bardzo wiele zlego w naszym zyciu ale jak teraz mial ja zmienic na mniejsze zarobki to ja sama nie chcialam zeby zmienial dlatego ze nowa pensja wynosila tyle co nasze wszystkie oplaty! i nic nie zostawalo na zycie...pat...

Jesli chodzi o przemoc to zdziwilo mnie to co napisaliscie ale potem doszlam do wniosku ze faktycznie tak jest, jednak wiem aze jesli bym mu to powiedziala to on szczerze by sie zdziwil i powiedzial ze zwariowalam, WIEM ze tego nie widzi...
Przemoc fizyczna była, chodził na terapię, był młodziutki, dobre rokowania, skonczyla sie dlatego przyjelam oswiadczyny, bo moj mąż nic nie robi na pol gwizdka jak kocha to kocha na zabój jak sie wkurza to furia itp itd
Ja tez chodzilam na terapię ale wiecie co ja jestem totalnie uwiązana czy uwięziona w domu!!:( ja nigdzie juz nie moge wyjsc, mala jest za mala, jak nie ma pogody to nawet na spacer, a jakies jazdy autobusami do miasta, terapia godzinę w przychodni, powrót, to jest niewykonalne...
On byl na terapi tez pozniej po tamtej przmocowej ale chwile, bo nigdy mu godzinowo nie pasowalo!! Ale chcial, specjalnie sie nawet kiedys zwolnil z pracy i akurat wtedy terapeuta nawalil:( wiem bo ja chodzilam do tej samej przychodni i moja psycholog mnie przepraszala za to...potem na terapii obiecal ze zmieni pracę no i więcej nie poszedl bo wstyd mu bylo ze nie dotrzymal słowa:(
Wiem ze nie pojdzie, w tym trybie pracy...
Teraz myślę o terapii par, ale musielibysmy zalatwic nianie i on by musial kombinowac z pracą:(mysle ze nie zrobi tego...

Powiem Wam co bylo dalej, wieczorem zasnal i spal juz tak do rana w ciuchach w duzym pokoju...wiedzialam ze idzie na 7, karmilam dziecko w tym czasie ale nie obudzilam go...co mnie to obchodzi pomyslalam...o 7:40 zadzwonil szef po niego, zastanawialam sie czy zajrzy do nas, zajrzal, poglaskal mala po glowie i powiedzial
on- jak chcesz żeby zasnela to scisz tv
ja- wiem co mam robic
on- ja tez wiem
i wyszedl...
Nie wiem czy mial na mysli co robic z nami czy z dzieckiem...

Myslalam ze nie bedzie dzwonil ale zadzwonil:
on- halo
ja- halo
on- NO HALO
ja- mowilam halo raz nie wystarczy?
on- nie slyszalem, co tam?
ja- nic tam
on- aha, to narazie
ja- narazie
...
Ja zaczelam w glowie snuc plan zycia bez niego, wrócę do rodzicow, do świąt posiedzę, potem znajdę pracę, mala będzie miala pol roku, tam sa tansze opiekunki, moze sie uda, wynajmę mieszkanie i tyle, facet? nie chce zadnego...moze kiedys...ale zadne mieszkanie razem, zadne sluby itp, ma byc bogaty i dobry dla mojego dziecka i tyle hehe poczulam sie lepiej, poczulam ze jesli on nie zadziala to trudno, zmienie swoje zycie...
Z drugiej strony chcialabym ze sie zmienil...

Woman jak Ty zachowywalas sie wobec swojego wtedy? milczalas, rozmawialas jak gdyby nigdy nic? ja nie wiem czy sie odzywac czy nie?co robic jak wroci, co mowic? czy nie mowic, nie wiem jaka obrać strategie...

---------- 14:56 ----------

Aha Noela on nie pomyslal o bylej jak urodzilo sie dziecko, tylko o wiele wczesniej...pierwsze wiesci o Mateuszu sa z marca....a ich spotkanie o ktorym sie dowiedzialam bylo juz 3 lata temu:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez woman » 15 wrz 2010, o 20:45

Bianka napisał(a):Woman jak Ty zachowywalas sie wobec swojego wtedy? milczalas, rozmawialas jak gdyby nigdy nic? ja nie wiem czy sie odzywac czy nie?co robic jak wroci, co mowic? czy nie mowic, nie wiem jaka obrać strategie...

Każdy przypadek jest inny, każdy człowiek jest inny.
Bianka, ja powiedziałam wprost jak bardzo mnie rani swoim zachowaniem, że dalsze nasze funkcjonowanie razem uważam za niemozliwe na tych warunkach, że jego postępowanie musi się zmienić.
Po tym wszystkim byłam oschła, taka służbowa i raczej niedostępna.
Tak jak już pisałam, zajęłam się swoimi sprawami, wychodziłam bez niego, czasem też w weekendy. Jeżdziłam na wycieczki z dziećmi, do rodziców i siostry po pociechę i dobrą energię.
Minęło kilka tygodni, widziałąm że intensywnie myśli, gryzie się sam ze sobą, aż coś w nim pękło, przyszedł z kwiatami, przeprosił, rozmawiał otwarcie, szczerze.

Nie było super od razu, a ja jeszcze dośc długo byłam przeczulona i reagowałam bólem brzucha kiedy wieczorem za długo nie wracał do domu.
Jednak myslę, że udało się.

Czego i Tobie Bianka życzę.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Bianka » 15 wrz 2010, o 22:59

No widzisz a moim słabym punktem jest to ze jestem tu uwieziona, nikt mnie nie odwiedza, do miasta sie nie dostane z małą, nie pojade do rodzicow...mała jest za mała:/ i on to wie, ze siedze jak dupa:(

Dopiero wrocil...dzis od 8 do 22:30, zapytal o dziecko i poszedl do lazienki...tak teraz bedziemy zyc poki nie spakuje sie i nie wyjade:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez noela » 15 wrz 2010, o 23:30

Bianka nie wiem czy to jest dobry pomysł z tym Twoim wyjazdem. Usuniesz mu sie po prostu z drogi. Może jest inne wyjscie?
Wyjedziesz do rodziców i dalej będziesz się zamartwiać co dalej będzie, co z Wami...Ty go znasz najlepiej, jezeli uwazasz, ze to dobrze na niego zadziała to zrób tak, ale jeżeli nie jesteś pewna to daj sobie jeszcze chwilę.
A co Ty w ogóle do niego teraz czujesz? Kochasz go jeszcze? Chcesz z nim być i zależy Ci na nim?
A i jeszcze jedno pytanie mam. Czy on kiedykolwiek podniósł na Ciebie rękę? (Nie mam tu na myśli latających krzeseł, tylko jednoznacznego ruchu z jego strony)
noela
 
Posty: 38
Dołączył(a): 11 wrz 2010, o 22:29

Postprzez Bianka » 15 wrz 2010, o 23:51

Nie wyjezdzam jutro, daję mu czas na jakies reakcje, teraz siedzi i gapi sie w kompa, zagaduje o jakies przyziemne sprawy i tyle...

Nie wiem co czuję, jak narazie chyba nic, jestem zamrożona, ale czuje tez napięcie...nie wiem naprawdę nie wiem...nie wiem narazie co robić...to zalezy od jego ruchów teraz czy będzie mi zależeć..w tej chwili robi wszystko żebym go znienawidziła bo nie robi nic, nie ratuje nas...

Tak podniósł...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Filemon » 16 wrz 2010, o 00:30

Bianka, ale mnie się nasuwa taka myśl, że przykładowo... jeśli płynie się wspólnie jedną łodzią i jedno z Was jakoś zrobiło w tej łodzi dziurę i zaczyna nabierać się woda... to jeśli chcecie się ratować, to WSPÓLNIE musicie się starać tę wodę wybierać i jeśli się da, to załatać dziurę...

nie wiem czy moja rada jest dobra, ale mnie się wydaje, że kobieta powinna wyjść w takiej sytuacji mężczyźnie na przeciw i w jakiś sposób podać rękę... na przykład wyrazić jasno swoje oczekiwania i zapytać jak On to widzi... no i dopiero gdyby się okazało, że On to wszystko widzi całkiem inaczej, albo jeszcze do tego okazuje brak szacunku i zabiera się do awantur, no to wtedy faktycznie pozostaje się oddzielić się od Niego i układać sobie życie niezależnie... jednak Ty się na to nie zdecydowałaś - próbujesz jeszcze coś naprawić i wygląda na to, że są pewne szanse (On się zdeklarował, dzwoni, pyta, wyraża jakieś zainteresowanie, no i nie ma dowodów zdrady a jedynie były kłamstwa i ukrywanie, jednak nie wiadomo na pewno czemu to miało służyć...) skoro zatem jeszcze próbujesz... to PRÓBUJ - Ty też! - WSPÓLNIE, dopóki jesteście razem i jesteście małżeństwem... i może powiedz Mu nawet coś takiego - żeby nie myślał, że to wynika z Twojej słabości, tylko żeby wiedział, że chcesz być współodpowiedzialna za Waszą przyszłość i mieć też na nią wpływ...

gdybyś się przekonała, że nic z tego, no to wtedy pozostaje się wycofać i odseparować - też nie zrywałbym wówczas wszystkiego do końca, bo jest przecież maleńkie dziecko a w takiej sytuacji, powinno się wykorzystać wszelkie SENSOWNE możliwości...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Bianka » 16 wrz 2010, o 08:53

Filemon ja nie uważam że wspólnie, bo ja zrobiłam już wszystko, to jakis absurd ze w takiej sytuacji kiedy on mnie jeszcze zgnoił po tym wszystkim, niczego mi nie wyjasnil, poddal nowe watpliwosci, teraz łazi obrażony, śpi osobno, nie mowi kiedy wróci, teraz ja mam wyciągać do niego rękę? ja mam naprawiać kiedy on nie robi nic, ja mam tylko łatać tę dziurę? to nie ja kłamałam i nie wiadomo co jeszcze...bo tego się nigdy nie dowiem...skrzywdził mnie i ja mam łatać? nie, napewno nie...nie wykazuje minimum zainteresowania żeby coś naprawić, nie ma skruchy, jakby nic mi nie zrobił!:(

Moim łataniem jest to że jeszcze z nim siedzę i czekam na jego ruch, bo teraz jest JEGO ruch! ja próbowałam rozmawiać, spokojnie, cały dzień czekałam na dobry moment, przygotowałam go, poprosiłam o spokojną rozmowę...mimo że mogłam mu rzucić tym w twarz, wściec się od razu i odwrócić się od niego, nie ja bylam gotowa go wysłuchać!
ale on nie był łaskaw mi nic powiedzieć...
To ja do cholery pije melise za melisą, mam niepokój wewnętrzny stały, ledwo żywa jestem i ja mam wyciągać do księcia ręke, zrobił mi krzywdę i nadal robi!
Gdyby była odwrotna sytuacja to by mnie zabił, a napewno spakował i wywalił za drzwi, potem pojechał by do mojego byłego i powiedział jego żonie albo nie wiem co jeszcze, a napewno nie chciał by mnie słuchać, ze mną rozmawiać...świadoma tego jestem, nie robie syfu i czekam...to powinien DUPEK SKOŃCZONY docenić...nie troszczy się o to jak ja się teraz czuje! ale ja powinnam ratować , wyciągać ręke, NIE!
:cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez woman » 16 wrz 2010, o 09:29

Ja bym chyba też nie potrafiła wyciągać ręki w tej sytuacji.
On korzysta z tego że jesteś na jego łasce Bianka i bardzo mi się to nie podoba.
Stosuje też podwójne standardy, inne dla siebie a inne dla Ciebie.
Zdecydowanie Jemu wolno więcej.
To jest jakiś paradoks, że to ON zawinił a mimo to Ty odchodzisz od zmysłów.

Widzę, ze wezbrała w Tobie złość i uczucie niesprawiedliwości.
Może to dobry zaczątek nowej Bianki, silniejszej, stanowczej i egzekwującej swoje prawa.
Jedno jest pewne, na takich zasadach Wasza relacja nie jest w najmniejszym stopniu partnerska ani uczciwa.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Bianka » 16 wrz 2010, o 10:13

---------- 10:04 16.09.2010 ----------

woman napisał(a):To jest jakiś paradoks, że to ON zawinił a mimo to Ty odchodzisz od zmysłów.



No wlasnie, to mnie tak wkurza caly czas, od poczatku...tylko co ja mam zrobic zeby on to pojal, zobaczyl??ja w tej sytuacji nic nie moge zrobic bo to on teraz ma dzialac...

A jesli chodzi o nową Bianke to juz jest:) kiedys bylam okropna:( uległa, dająca sobie wchodzic na glowe, bezbronna, okazywalam to i moj byly np wykorzystal to strasznie, dlatego z nim postepuje inaczej od poczatku...on nie wie jak ja sie boję...gdyby to wiedzial to by mnie zniszczyl..

---------- 10:13 ----------

Wiesz stara Bianka to by przepraszała za ten telefon Bóg wie ile, płakała na jego oczach i prosiła o rozmowę, prosiła o przytulenie i o to żeby nie był już taki zimny i obcy, żeby spał z nią w jednym łóżku, dzwoniła by do pracy kiedy wróci i czy dziś juz porozmawiamy :?
nigdy więcej....
a może myślicie że stara Bianka jest lepsza od nowej??

Tak sie wkurzyłam propozycją Filemona że nie napisałam Wam co dziś rano...no więc rano przyszedl do nas, zagadal dzidzie, wstawił wodę na mleko, przyniósł mi laktator, zapytal czy przwinąć, przewinął dziecko i potem podal mi do karmienia, podal mi tabletkę, jednak wychodząc powiedzial tylko narazie, ani słowa dokąd dziś jedzie i o której mniej więcej może wrócić:( myślicie że powinnam się z tego cieszyć że przyszedł?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez blanka77 » 16 wrz 2010, o 10:34

Bianka napisał(a):

A jesli chodzi o nową Bianke to juz jest:) kiedys bylam okropna:( uległa, dająca sobie wchodzic na glowe, bezbronna, okazywalam to i moj byly np wykorzystal to strasznie, dlatego z nim postepuje inaczej od poczatku...on nie wie jak ja sie boję...gdyby to wiedzial to by mnie zniszczyl..

Wiesz stara Bianka to by przepraszała za ten telefon Bóg wie ile, płakała na jego oczach i prosiła o rozmowę, prosiła o przytulenie i o to żeby nie był już taki zimny i obcy, żeby spał z nią w jednym łóżku, dzwoniła by do pracy kiedy wróci i czy dziś juz porozmawiamy :?
nigdy więcej....
a może myślicie że stara Bianka jest lepsza od nowej??


Strasznie mi jest przykro z tego powodu co przechodziłaś i co przechodzisz teraz.
Ja uważam, że NOWA Bianka jest lepsza, jeśli tylko jesteś pewna, że taką osobą chcesz być. Bo jedni są bardziej ulegli inni mniej, ale najważniejsze jest być sobą, nie zmuszać się do odgrywania ról, które są sprzeczne z naszą naturą.
Poniekąd nauczyłaś go tej starej Bianki, a on teraz nie potrafi się przestawić. Zawładnął wszystkimi i wszystkim. Chyba czeka aż przyjdziesz do niego na kolanach. Nie dopuść do tego, wtedy utwierdzisz go w tym, że to on jest panem i guru tego związku. A związek to nie dążenie do zdominowania, ale dążenie do partnerstwa. Coś na ten temat wiem, bo sama z tym walczę.
Rozumiem, że strona, która zawiniła powinna robić wiele, żeby przeprosić, przekonać, pojednać się. Ale Ty nie możesz robić tego za niego, bo jeszcze trochę to dojdzie do tego, że będziesz go przepraszała za to, że żyjesz, oddychasz itd.
Musisz być stanowcza i konsekwentna w postawie, którą teraz przyjęłaś. Albo on zmięknie do tego stopnia, że zajmiecie się naprawą swojego związku, albo to wszystko trzeba będzie zakończyć bo nic konstruktywnego nie będzie się dało zbudować.
On też musi to zrozumieć, musi to wypływać z niego, bo na siłę to wiesz co można... Takie zrobienie tylko bo ktoś inny czegoś chce, a ja niekoniecznie, do niczego dobrego nie doprowadzi.
Zaniepokoił mnie fakt, że kiedyś podniósł na Ciebie rękę. Uważaj na siebie.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Bianka » 16 wrz 2010, o 11:36

Blanko starej Bianki on nie zna..stara Bianka odeszła w cień po innych niedobrych związkach i już nie ma do niej powrotu, już nie umiem taka być...Z nim było tak że np jesli w awanturze zaczynal się pakować ja siedziałam na kanapie i udawałam że mnie to nie rusza, za chwilę wracał...nigdy za nim nie pobiegłam i różne takie, ponieważ to przemocowiec nie mogłam, bo by wszedł mi kompletnie na głowę, ja go można powiedzieć dość utemperowałam, zawsze mówi że to ja rządze, był na terapii bo bał się że odejdę, nie wiedział że nie potrafię...przestał używać przemocy, dużo dobrego się z nim stało kiedy mnie poznał..wcześniej pił, bił i porzucał inne dziewczyny ale miał 19 lat!! nie były to utrwalone zachowania, bo np facet 30 letniego nie udało by si już zreformować...tak mówili na jego terapii..Miał 19 lat jak mnie poznał a 18 jak z matką wyrzucili z domu ojca potwora i kata jego...
Jednak ja nie chciałam nigdy słyszeć o tym że to jest usprawiedliwienie, to on teraz odpowiada za swoje zachowania, nie ojciec...uważam że nie przerobił tego na terapii, nie umie reagować prawidłowo itp
Chce pozostać nową Bianką choć nie pasuje mi rola zrzędy a taką się stałam jak zaczął tak pracować, ten tryb życia mi nie odpowiada:( on myśli że mi przejdzie? no nie może przejść, nie zaakceptuje tego że go nie ma od świtu do nocy dosłownie...
Co śmieszne w naszym gronie znajomych uchodził zawsze za owszem nerwusa, gorącego w wodzie kompanego itp ale za to za uczciwego który brzydzi się zdradą, on nawet nie mógł słuchać o mojej koleżance która zdradza, nawet przestał się do niej odzywać, ogólnie go wkurzała...może dlatego że jego matka dość lekko podchodzi do związków, także z jego ojcem....
eh zapędziłam się z jego analizą czego nie mam zamiaru robić w tej teraz sytuacji, żadne okoliczności nie łagodzą jego przewinień, jeśli nie zacznie łatać dziury w łodzi zatoniemy:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: exuhahtebup i 20 gości