odszedł

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 15 wrz 2010, o 19:47

a co TY myslisz?

bo jak na razie to ja widze ze Twoje zycie bazuje na demokracji - im wiecej osob Ci cos powie, Ty w to wierzysz. Gdzie jestes TY , Lady? Gdzie Twoje uczucia, emocje, poczucie co jest dobre a co zle, Twoja niezaleznosc, Twoja za siebie odpowiedzialnosc????

idziesz do psychologa i jak on Ci powie, ze dobrze, to bedziesz cos tam robic, Jak Ci powie ze zle, to powiesz mu 'a na forum mi powiedzieli ze tak powinnam byla postapic'.

Jak zaglosujemy, ze masz sie isc utopic, to pojdziesz?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez mahika » 15 wrz 2010, o 19:52

Lad, niektórym ciągle sra sie w życiu :(

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 15 wrz 2010, o 20:21

---------- 20:16 15.09.2010 ----------

Ano tak ,Mahiko . Dzięki za troche ciepełka.
Co zrobić , aby się przestało srać?

---------- 20:21 ----------

Abss, czy Ty naprawdę tak myślisz?
Ja tylko bronie swoich racji , co jak juz wczesniej uslyszalam tez jest niewlasciwe.
Mam inne zdanie niz niektorzy z was, wiec o tym mowie glośno. Zreszta o wszystkim mowie, bo lubie. Taka juz jestem i akurat z tym mi dobrze.
Spytam się na terapii, bo podobno jestem dysfunkcyjna, jak sie tu mnie ocenia, wiec musze pytac sie fachowca. Czasem przestaje sobie dowierzac, jak 90 % forum jest przeciwnego zdania.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 15 wrz 2010, o 20:22

a bo ja wiem? może najlepiej nic... czasem mam wrażenie że im bardziej sie che życ "normalnie" tym bardziej sie psuje. Tak jakby te "normalnie" był wbrew nam... dlatego nie wychodzi.
Sama nie wiem Lad. Szukaj siły w sobie. Nie w innych.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 15 wrz 2010, o 20:28

Lady ale tu nie chodzi o bronienie swoich racji...uważam, zę bycie na tym forum wiele Ci dało...widać różnicę ale to nadal dla Ciebie za mało. oczywiście takie miejsce jak to nie jest lekarstwem...ale ślepa wiara w słowa, które słyszysz i które dodatkowo są zgodne z tym w co byś chciała wierzyc jest trochę bezcelowe. jesteś dorosła kobietą, która powinna samodzielnie podejmowac decyzje i rozważania...oczywiscie nie musza być one zawsze dobre. Błedem jest jednak szukanie poparcia w głosach innych...bo to oznacza, ze nie jesteś pewna swojego zdania.
Pamietam jak miałam naście lat też moim ulubionym argumentem był, ze inni tez tak myślą. Ale drugą stronę często guzik obchodzi co mysli reszta, moze ja obchodzić zdanie Twoje i jej własne. i co wtedy....jesteś zagubiona :( masz do czyniena z dorosłym meżczyzną, na któego takie zagrywki mogą nie działąć...na dodatek może nie odpowiadać mu, zę nie potrafisz mieć własnej oceny sytuacji.
Rozumiem przyjscie i wygadanie sie....mi też to zawsze pomaga...poklepanie po ramieniu czy nawet rada....ale nie ślepe oczekiwanie na lekarstwo na całe zło, które Cię spotyka....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 15 wrz 2010, o 20:28

Szukam sily , zawsze i takie wrazenie robię na ludziach , ktorzy mnie znaja, ale znaja inaczej, tak z daleka, z obserwacji.
Jak to jest ? Czy brak jednak tej wewnetrznej sily.
Pewnie tak, bo ryczec mi sie chce teraz, ze z takich prozaicznych powodow facet mnie zostawil , po wielkich deklaracjach i to nie tylko slownych.

Poczytalam swok stary wątek i co znalazlam? Cytuje:
"Powiedzialam mu o tych swoich lękach ,on tez ma swoje, nie chcialby w przyszlosci uslyszec ode mnie ,ze zmarnowalam sobie zycie bedąc z nim ,ze nie spelnil moich oczekiwan i tego sie boi. To uslyszal od zony przy rozstaniu."

Szkoda , ze otym zapomnialam . Traktowalabym go inaczej, bo jemu nic nie mozna powiedziec ,slowa krytyki, nie - nie krytyki ,a moich oczekiwan. On tego nie jest w stanie tolerowac, bo boi sie porzucenia.
Kurcze, juz zrozumialam, ale za poźno.
Szkoda..
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 15 wrz 2010, o 20:34

Lad, płacz nie jest oznaką braku siły. Jest Ci przykro, to zrozumiale.
Siła która jest w Tobie jest niewidoczna dla innych. Ty sama musisz ją odkryc. To co widzą inni, to tylko Twoja maska. Dasz radę, przeżyłaś już tyle. w końcu odnajdziesz siebie. cieszę sie że chodzisz na terapię. Ja w krytycznych momentach też otrzymałam pomoc fachowca.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 15 wrz 2010, o 21:17

na początku zawsze są obietnice i motylki...potem jest życie, które weryfikuje te uczucia.....i związki
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 16 wrz 2010, o 05:30

Katka napisala:

Ale drugą stronę często guzik obchodzi co mysli reszta, moze ja obchodzić zdanie Twoje i jej własne. i co wtedy....jesteś zagubiona Sad masz do czyniena z dorosłym meżczyzną, na któego takie zagrywki mogą nie działąć...na dodatek może nie odpowiadać mu, zę nie potrafisz mieć własnej oceny sytuacji.


Katko , co miałąs na myśli. Ja jestem daleka od wszelkich zagrywek. Nawet ich nie rozumiem i nie umiem stosowac, czasem cows robie pod wplywem impulsu , bez zastanowienia. Nawet moj partner cenil we mnie glownie szczerosc.
Chce się sama zrozumiec, wydaje mi się ,ze się rozumiem , ale czasem rozne opinie na tym forum są dla mnie zaskakuj,ące.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez KATKA » 16 wrz 2010, o 10:26

Rózne opinie wynikaja z tego, ze każdy z nas jest inny...i każdy próbuje ocenić sytuację na swój sposób, nikt nie jetst w Twojej skórze i nigdy do końca nie będzie mógł Cię ocenić...nawet psycholog po milionach rozmów. Od innych mozesz dostać jedynie wskazówke ale nie rozwiazanie...złotych środków nie ma. mam 26 lat i juz jakiś czas temu to zauwazyłam. Mój zwiazek jest daleki od ideału, a od paru dni znów tragedia na całej lini...ale co zrobić....już nawet o tym nie myślę, bo nie chce się łamac, co ma być to bedzie...czasem lepsze są rozstania....
Zycie to niespodzianki...czasem jest fajnie....ale jednak czesciej coś nie ta, wynika to pewnie z naszego podejscia, człowieka nigdy nie mozna do końca zadowolić.
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Sanna » 16 wrz 2010, o 11:54

Ladybird napisał(a):---------- 17:57 15.09.2010 ----------

Sanno , mowisz o budowaniu związku , kiedy facet pakuje się i wyjeżdza?



Mówię o tym, że czyjeś dziecinne lub niedojrzałe zachowanie nie usprawiedliwia naszego dziecinnego lub niedojrzałego zachowania i nie czyni go mniej niedojrzałym.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 16 wrz 2010, o 12:29

Abbsinth napisała:


bo jak na razie to ja widze ze Twoje zycie bazuje na demokracji - im wiecej osob Ci cos powie, Ty w to wierzysz. Gdzie jestes TY , Lady? Gdzie Twoje uczucia, emocje, poczucie co jest dobre a co zle, Twoja niezaleznosc, Twoja za siebie odpowiedzialnosc????


Mam niezaleznosc. Owszem pisze tu ,czytam ,ale mam SWOJE emocje , SWOJE odczucia i SWOJE poglądy , w zwiazku z tym nic nie robie na ,ślepo , co mi tu powiedziano .
Naprzyklad uwazam, ze warto walczyc o ten moj zwiazek , ktorego nie ma wedlug wiekszości z was.
Ja znam najlepiej mojego partnera i wiem , ze przy cierpliwej pracy , mozna do niego dotrzec. Wiem ,ze ma ten sam problem ,co ja . Nie lubi klotni ,nie lubi agresji w stosunku do niego , wwtedy sie wycofuje a ja sie chowam w skorupie.
Wiem ,ze teraz nie che uwierzyc ,ze mozna to naprawic- rozmową, wqyjaśnieniem pewnych kwestii , czy chocby terapia dla par.
Będe wiec sie starac do niego dotrzec.
Nie zaleznie od pogladow uzytkownikow forum, wiec mam swoja osobowosc .
Dzis rozmawialam z nim 3 godziny, ciagle mowi ,ze za duzo bylo nieporozumien i nie wierzy ,ze mozna to zmienic.
Jednak teraz rozmawiamy i rozumiemy sie az za dobrze, wiec chyba mozna sie dograc?
Chce ,aby to zrozumial .
Rozmawia ze mna, nie przerywa , nie konczy rozmowy .
Myslę ,ze są szanse.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Szafirowa » 16 wrz 2010, o 12:34

No to zobaczymy Lady ... jak to mówią: czas pokaże ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez carita » 16 wrz 2010, o 13:58

Skoro jesteś tak pewna tego, że musisz być terapeutą tego faceta, to dlaczego tyle razy pytasz na forum: "Jak mam sobie pomóc?". Wprowadzasz takimi pytaniami w błąd tych, którzy Ci odpowiadają na to pytanie, a potem się na nich złościsz. Skoro masz "swoją osobowość niezależnie od uczestników forum", to dlaczego zaczynasz dzień od 5.30 na forum, sprawdzenia, co inni napisali, i próbujesz za wszelką cenę przekonać niektórych, że racji nie mają? Same sprzeczności w Twoich wypowiedziach, zamierzeniach, emocjach, ocenie innych ludzi. Od samego czytania można dostać poplątania, a co dopiero od przeżywania takich huśtawek...

Dedykuję Ci fragment "Przebudzenia":

Niektórych z nas budzą bardzo twarde doświadczenia życiowe. Cierpimy tak bardzo, że się budzimy. Ale ludzie wciąż na nowo zderzają się z życiem. I kontynuują swój lunatyczny marsz. Nie budzą się nigdy. Nawet nie podejrzewają, że może być jakaś inna droga. Do głowy im nie przyjdzie, że może istnieć coś lepszego. A jednak, jeśli nawet nie zderzyłeś się wystarczająco z życiem i nie nacierpiałeś się dostatecznie, masz jeszcze jedną drogę prowadzącą do przebudzenia. Po prostu naucz się słuchać. Nie znaczy to, że musisz się ze mną zgadzać. To nie byłoby słuchanie. Wierz mi, tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia to, czy zgadzasz się ze mną czy nie. A to dlatego, że zgoda i niezgoda odnoszą się do słów, koncepcji, teorii. Nie mają nic wspólnego z prawdą. Prawdy nie da się wyrazić słowami. Prawdę dostrzega się nagle, jako skutek przyjęcia określonej postawy. A więc możesz się nie zgadzać ze mną, a jednak dostrzec prawdę. Konieczna jest tu tylko otwartość, chęć odkrywania czegoś nowego. I to tylko jest ważne, a nie to, czy zgadzasz się ze mną lub nie. W końcu to, co tu przekazuję, to - nie da się ukryć - teorie. Żadna teoria nie pokrywa się całkowicie z rzeczywistością. A więc mogę ci mówić nie o samej prawdzie, ale o przeszkodach w dotarciu do niej. Potrafię to opisać. Nie mogę natomiast opisać prawdy. Nikt nie może tego dokonać. Jedyne, co mogę opisać, to błąd - abyś mógł go porzucić. Jedyne, co mogę dla ciebie zrobić, to rzucić wyzwanie twej wierze i systemowi wierzeń, które cię unieszczęśliwiają. Jedyne, co mogę dla ciebie zrobić, to pomóc ci oduczyć się. Oto na czym polega uczenie się duchowości: oduczanie się prawie wszystkiego, czego cię nauczono. Jest to chęć oduczania się, umiejętność słuchania.

Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to większość ludzi, którzy słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcześniej wiedzą? Poobserwuj siebie wtedy, gdy do ciebie mówię. Często będziesz wstrząśnięty, może zszokowany, zbulwersowany, zirytowany, sfrustrowany.

A może powiesz: "Świetnie!"

Czy słuchasz jedynie po to, by potwierdzić swe dotychczasowe przekonania? A może słuchasz, by odkryć coś nowego? To bardzo ważne, po co słuchasz. I jakże trudno śpiącym to odróżnić...
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Ladybird » 17 wrz 2010, o 09:21

Powiedzial mi wcoraj ,ze zalogowal się na sympatii, bo jak wyjeżdżal połozylam mu torbę na samochodzie z resztą jego rzeczy. Tzn. wg niego ,ze nie chcialam się pozegnac. Jak mogłam ?!!! Dla niego nie do zaakceptowania, wiec zalogowal sie, aby mi sie odgryźć.
Mowil, też ,ze wyjechal , bo po naszej wspolnej imprezie, kiedy bylam po 24 godzinach na nogach ,z nogą jak bania po opracji , kiedy mialam żal ,ze odwiozl pracownice i sami musielismy wszystko robic do rana, odezwalam sie do niego z pratensją i agresją w glosie.
On sie nie znajduje w takich sytuacjach , wiec wyjechal.
Tylko jemu wczesniej zdazalo sie nawet na mnie krzyczec, czego sam nie lubi i ja nie rozstawalam sie potym. Ma pretensje, ze jak wydarl sie na mnie ,to ja reaguje zbyt duza wrazliwoscia, nie mozna nic powiedziec do mnie, bo sie dystansuje.
A jemu mozna??? On za to wyjezdza.
On nie rozumie ,ze nieporozumienia sa po to aby je rozwiazywac,. Ma od razu byc ideal.
My mielismy przez 1,5 roku 4 konflikty.
To za duzo dla niego , a ostanio byo wiecej. Fakt bo xamieszkalismy ze soba, docieralismy się, pracowalismy razem, bylismy 24 godz na dobe ze soba.
Nielatwe, a ja i tak uwazam ,ze w wiekszosci spraw sie bardzo dobrze rozumielismy , mielismy, plany, prace, wspolnie organizowalismy nasz biznes, zakupy biznesowe i in. Nawet go nauczylam jeździc na koniu.
Szukalismy tez czegos nowego , bo tu jest nie za bardzo, calymi dniami na internecie i mielismy podobne wizje.
Jestem rozżalona, wściekła, zla.
Jak mogl mnie zostawic?
Kiedy kupil samochod dla nas , a swoj sprzedlam aby wlozyc pieniadze w biznes. Teraz mam - zostalam z ręką w nocniku.
Zabral samoco , nawet dwa, a ja nie ma zadnego.
Kiedy sprzedal mieszkanie i mielismy cos wspolnego za to zrobic i zalozyc ogrzewanie.
Teraz dupa , nie ma na to srodkow , ludzie dzwonia, chca slae wynajmowac, co ja mam im mówic???
On ma to gdzieś, przeciez mielismy byc razem ,tyle planow, zobowiazan.
Ja mu powiedzialam ,ze moj dom jest jego domem. Moze tu sobie zmieniac, pomalowac inaczej itp.
Trzeba papierek w urzędzie ???
Gdzie slowo , mozna się nim podetrzec???
NIc mu nie zrobilam.
On sie zachowal tak conajmniej jakbym go zdradzila tej nocy i nagle sie dowiedzial o tym.
Ludzie, co za ch,,, swiat?
Jak mozna komus zaufac!!!! Uwierzyc!!!
Caly dzien wczoraj p;akalam nad soba, teraz znowu nie mogę sie opanowac , jak to piszę. Dzieci widzą, poprzebne sa pieniadze , a ja musze klientom odmawiac, bo juz jest za zimno.
Tylko sie upic, bo innego wyjscia nie ma...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 356 gości