nie potrafię dojść do porządku w swoim związku.Jesteśmy zaręczeni a ja mam wrażenie że to wszystko jest takie jałowe...jakby wszystko podłączone było do aparatury podtrzymującej życie
Myślałam że lepiej sobie radzę,ale dziś wystarczyło że usłyszałam coś od kogoś kogo nie powinnam była słuchać i że zobaczyłam kogoś kogo nie powinnam była widzieć
Wszystko wraca...wszystko jest jak powracająca fala...
Czy myślicie że wszystko w życiu jest do naprawienia?Nawet jak bardzo BARDZO się spieprzyło???
Ja jestem winna,90% winy należy do mnie i już nie potrafię sobie z tym radzić.
Chciałabym żeby znów było dobrze...nie wiem jak do tego wrócić...znów wszystkie emocje we mnie wzbierają a najgorsze że nie potrafią znaleźć ujścia...
Nie wiem co robić
I czy coś powinnam robić,czy zostawić wszystko czasowi...
Jak mogłam być taka głupia...
Tak,zrobiłam coś za co na tym forum jest się zjechanym z góry na dół jak pies.Ale nie mam gdzie z tym iść,dlatego przychodzę tutaj