---------- 12:59 14.09.2010 ----------
Bylam wczoraj na psychoterapii.
Nie bylam w takim stanie, ze nie moge sie podniesc. Wtedy szalalam , ale sile do zycia i dzialania mialam.
Teraz nie mam checi i sily na nic.
Wiem ,ze bedzie lepiej ,ale co ja mam zrobic ,zeby funkconowac?
Zawalę wszystko..
---------- 13:08 ----------
Następna terapia dopiero za tydziem, nawet nie mam sie do kogo zwrocic po pomoc.
Moja psychoterapeutka wysluchala wszystkiego , potem sie nastawila na moje wadliwe funkcjonowanie mojego zwiazku, partner tez ją interesowal.
Spyrtala sie czy chcę z nim byc.
Jak powinnam z nim rozmawiac, jakie blędy popelnilam w komunikacji z tego typu czlowiekiem .
Ona nie przekreslala wszystkiego , poniewaz to moje decyzja , czego chce dalej.
Mam prawo starac sie o niego , o ile on będzie chcial.
On natomiast nie akceptuje ani konfliktow w zwiazku ,ani klotni. W ogole. To powinien w sobie zmienic na terapii, inaczej bedzie mial problem w zwiazku. Ale to jego decyzja i nic z tym nie zrobimy.
Mialam z nim wczoraj romawiac , tak jak mnie nakierowala terapeutka, ale nie udalo mi sie. Te dwa zdania nie dotarly do niego , wiec gadalismy do 2 w nocy . Wszystko sobie powiedzielismy ,ale on czuje sie wypalony , nie widzi sensu w terapii, taki jest jaki jest. Szans nam tez specjalnie nie daje.
Moja terapia ma byc nastawiona na pozytywne aspekty mojego zycia i mojej osobowosci . Maj byc zastosowane jakies metody majace zmienic moj sposob myslenia i moje reakcje malej dziewczynki.
Na razie to mam inny problem , nie wiem jak przezyc , aby nie zwalic sobie wszytkiego .Nie ma mi kto pomoc, corka ma polpaśca, wiec kicha zupelna.