Was, to się jednak trzeba słuchać .
Było ok. Wczoraj właściwie się przyglądałam, dopiero dziś kasowałam. Powoli mnie wdrażają. Na prawdę jestem w szoku. Jeszcze się muszę wiele nauczyć, bo stacja, to co innego niż sklep. Mam nadzieję, że atmosfera się z czasem nie zmieni, bo na prawdę chce mi się iść do pracy pomimo strachu...
Nie odzywałam się wczoraj, bo Maks nam się nadział na płot. Chciał przeskoczyć, nie wiem czy za kotem chciał leciec. Dpbrze się już czuje chyba, że tak go ponosiło...
y
Dostał narkozę i został zszyty... Dziś chodzi w takim dużym kołnierzu. Dobrze, że nie nadział się na brzuch...
Widok i tak był przerażający, krew z pyska, pies wyglądał jak świnka na haku. Zobaczyłam to w miarę szybko na szczęście... aczkolwiek nogiu mi się ugieły i rykłam takim płaczem, bo myślałam, że go stracę. Brat musiał go ściągać jak z wieszaka. Na szczęście nie wbił się do wnętrza nigdzie...
Dziś już chodzi o własnych siłach na szczęscie...
Wrażeń mam ostatnio duźzo