O przyjaźni.

Rozmowy ogólne.

O przyjaźni.

Postprzez kajunia » 8 wrz 2010, o 16:01

Polecacie często wiele dobrych książek o związkach, o toksycznych związkach przede wszystkim... I o ile na tym polu radzę sobie całkiem dobrze, o tyle nie radzę sobie jeśli chodzi o relacje przyjacielskie :( To jest mój ciągły problem, jakiś ból który ciągnie się za mną od dłuuuugiego czasu. Nie umiem mieć przyjaciół, wprawdzie są koło mnie bliskie mi osoby, ale żadnej z nich nie mogę nazwać przyjacielem. A brakuje mi tego bardzo... szczególnie takiej babskiej przyjaźni, szczerej, nieudawanej. Mam wrażenie, że ludzie mnie nie lubią, mimo, że staram się żyć uczciwie, jestem lojalna i wychodzę z inicjatywą. Poznaję nowe osoby, nie zamykam się w sobie, ale i tak nic z tego nie wychodzi. Czuję wokół siebie mur, dystans którego nie umiem przebić. Może ktoś z Was wie coś na ten temat, albo zna jakieś dobre książki na ten temat- bo ja szukałam i nadal nic nie mogę znaleźć.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Filemon » 8 wrz 2010, o 18:12

kiedy czytam Twojego posta, to mam przyjemny odbiór Twojej osoby, masz też sympatycznego, kwiatkowego awatara... :) aż mnie trochę dziwi, że nie udaje Ci się zbudować bliższej przyjaźni... hmm... znajdujesz w sobie jakąś konkretną trudność, która może stanowić przeszkodę? potrafisz powiedzieć coś więcej o tym "dystansie" i "murze", który odczuwasz...??

książek o które Ci chodzi chyba niestety nie znam, bo jakoś nic nie przychodzi mi do głowy...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kajunia » 8 wrz 2010, o 18:49

Dziękuję za miłe słowa! :)

Generalnie już kiedyś dawno temu pisałam o mojej wielkiej przyjaźni która się skończyła. Od tej pory ciągle mnie to męczy, już w sumie dawno ją pogrzebałam, poznałam nowych ludzi, ale... zawsze to było nie to. Zawsze mam nadzieje, że może tym razem spotkam kogoś z kim złapię bliższy kontakt, ale nigdy nic więcej z tego nie wychodzi. Z moją przyjaciółką wtedy byłam bardzo blisko, mówiłyśmy sobie dosłownie o wszystkim, bez skrępowania, bez ukwiecania, bez udawania. Teraz tak już nie potrafię, nie umiem mówić o swoim życiu tym najbardziej prywatnym. Nie czuję tej więzi z nikim... Zauważyłam też że nie umiem przytulić się do kogoś :/ Tak po prostu, nawet dla żartu, do koleżanki, objąć, dotknąć. Jedyną osobą którą do siebie dopuściłam tak blisko jest mój chłopak. Wydawało mi się, że jak "będę sobą" przestanę udawać to samo wyjdzie. Ale jednak chyba nie... mam wrażenie, że moja szczerość czasem powoduje same kłopoty, bo okazuje się, że mam inne poglądy religijne, polityczne etc od moich znajomych. Nie chcę krytykować niczyjej wiary, ale też nie umiem się nie zgodzić jak pojawia się jakaś dyskusja. W efekcie mam wrażenie, że zrażam do siebie ludzi, że staję się w tym zbyt agresywna :( Jak mam jakiś problem, chociażby ten o którym piszę, to nie chcę też o tym nikomu mówić, przyznać się że coś mi nie wychodzi.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Filemon » 8 wrz 2010, o 19:03

to brzmi tak, jakbyś przeżyła jakiś uraz i w dużej mierze straciła wiarę w drugiego człowieka... :( czy tak jest faktycznie? (bo wrażenie, które odnoszę nie musi być koniecznie trafne) a w efekcie tego wygląda na to, że trudno Ci się otworzyć... ponadto zastanawiam się jeszcze, kiedy czytam Twoją wypowiedź, czy Ty przypadkiem nie bronisz jakoś bardzo stanowczo swojego zdania i poglądów wtedy kiedy różnią się one od punktu widzenia drugiej osoby...

ja akurat taki właśnie jestem :? że niestety zapędzam się czasami zbyt daleko w obronie własnego zdania i zauważyłem, że nie jest to miło odbierane przez innych ludzi - pewnie dlatego, że w którymś momencie to może wyglądać tak, jakby moje opinie czy światopogląd były ważniejsze od mojego rozmówcy, z którym powiedzmy że właśnie próbuję nawiązać kontakt... ja zauważyłem, że zachowuję się tak bo podbudowuję w ten sposób w sobie poczucie pewności siebie i własnej wartości - widocznie jest ono podkopane gdzieś w obszarze emocjonalnym, skoro tak bardzo popycha mnie coś wewnętrznie do tego rodzaju dowartościowywania się intelektualnego...

poza tym jeszcze przypomina mi się pewien mój związek partnerski sprzed kilkunastu lat - był on dla mnie bardzo ważny - wówczas najważniejszy - i pamiętam, że kiedy się rozpadł, to przez parę lat nosiłem w sobie pewnego rodzaju załamanie wiary w siebie, jak i w drugiego człowieka - tak duże i przykre, bolesne było to dla mnie rozczarowanie... i długo to trwało, niestety... :( może u Ciebie jest to coś w tym rodzaju, tylko wytworzyło się na skutek zerwania tamtej bliskiej przyjaźni...?? jeśli tak, to może mogłabyś poszukać w sobie jakiejś drogi ku przekroczeniu tego etapu...?

pozdrawiam Cię... :)

Filemon
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Winogronko7 » 8 wrz 2010, o 21:44

Witaj! Ja znam taką książkę: DALE CARNEGIE ,,JAK ZDOBYĆ PRZYJACIÓŁ I ZJEDNAĆ SOBIE LUDZI" wydawnictwo: Studio Emka

pozdrawiam i ściskam! :)
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez 1KOR13 » 8 wrz 2010, o 23:00

1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez kajunia » 9 wrz 2010, o 09:22

Masz rację Filemonie, zdecydowanie straciłam wiarę w ludzi... ale może raczej nie w ludzi a w kobiety. Bo przecież mam obok siebie mężczyznę, któremu zaufałam i nie tworzyłam żadnej bariery. Ale nie ufam już zbytnio kobietom. Niby ufam, ale nie umiem już żadnej z nich opowiedzieć o swoim problemie. Chętniej dogaduję się z mężczyznami, ale brakuje mi kobiecej przyjaźni w życiu.

Jeśli chodzi o różne dyskusje, to wiadomo jak to jest... zaczyna się od błahej sprawy a kończy się na przerzucaniu argumentami. Zawsze myślałam o sobie jako o osobie bardzo tolerancyjnej, uważam że każdy ma prawo żyć jak chce we własnym domu i nie lubię kiedy ktoś obcy dyktuje co na świecie powinno być "normalne" a co "nienormalne". No i zauważyłam, że niestety nie potrafię być tolerancyjna dla ludzi konserwatywnych. Nawet nie lubię zaczynać drażliwych tematów bo strasznie to przeżywam, przepłakuję, nie umiem do niektórych kwestii podejść na luzie :( Ostatnio miałam właśnie taką małą rozmowę nt. zwierząt, tego że cierpią. Mój kolega stwierdził tylko, że nie można cierpienia ludzi i zwierząt traktować na równi, ponieważ zwierzę nie ma duszy :? Nie umiem nad bardzo ważnym dla mnie temat po prostu przejść obojętnie i daję się wkręcać w takie rozmowy :(

Może to jest to coś, co odrzuca innych ode mnie. Chodzi też o to, że interesuję się innymi, zależy mi na tym kontakcie, piszę, pytam co słychać, czy się spotkamy... Ale działa to tylko w jedną stronę :( Nikt nie pisze do mnie, co słychać, co u mnie. Więc zadaję sobie pytanie co ze mną musi być nie tak??
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Filemon » 9 wrz 2010, o 19:34

kajunia napisał(a):Niby ufam, ale nie umiem już żadnej z nich opowiedzieć o swoim problemie. Chętniej dogaduję się z mężczyznami, ale brakuje mi kobiecej przyjaźni w życiu.

Jeśli chodzi o różne dyskusje, to wiadomo jak to jest... zaczyna się od błahej sprawy a kończy się na przerzucaniu argumentami.

(.....)

Nie umiem nad bardzo ważnym dla mnie temat po prostu przejść obojętnie i daję się wkręcać w takie rozmowy :(

Może to jest to coś, co odrzuca innych ode mnie. Chodzi też o to, że interesuję się innymi, zależy mi na tym kontakcie, piszę, pytam co słychać, czy się spotkamy... Ale działa to tylko w jedną stronę :( Nikt nie pisze do mnie, co słychać, co u mnie. Więc zadaję sobie pytanie co ze mną musi być nie tak??


wcale się nie dziwię, że brakuje Ci przyjaźni osoby tej samej płci, bo taka potrzeba i relacja wydaje mi się w życiu czymś naturalnym... :)

nie wszyscy tak mają, że od błahej sprawy kończą na walce argumentami... według mnie to już o czymś świadczy - o jakichś kryjących się za tym emocjach i nie zrealizowanych potrzebach prawdopodobnie...

wydaje mi się, że ukształtowany światopogląd i przejrzysty system wartości, to zaleta i cecha atrakcyjna... co innego jednak, jeśli podskórnie drążą nas silne emocje, mające jakieś swoje niezbadane źródła... które popychają nas do walki, szermowania argumentami, nieustępliwości, zapalczywości to tego stopnia, że w którymś momencie tracimy z oczu drugiego człowieka i "po jego trupie" forsujemy "swoją prawdę"... to już może być bardzo niesympatyczne i zrażające ludzi do nas...

tylko Ty sama możesz ocenić jak się sprawy mają w Twoim przypadku...

to, że zabiegasz o kontakty, ale doświadczasz braku wzajemności jest przykre... :( jeśli nie jest to tylko Twoje odczucie a fakt obiektywny, to pojawia mi się taki pomysł, że może... warto by zapytać dwie czy trzy bliżej zaznajomione osoby o to dlaczego tak jest... poprosić o szczerość i posłuchać odpowiedzi... może dowiesz się czegoś istotnego...? a może też sprowokujesz poruszeniem tego tematu to czego pragniesz przynajmniej od jednej z tych osób...? :) ;)

ja bym zaryzykował...

pozdrawiam!

Fil
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez limonka » 9 wrz 2010, o 23:03

---------- 23:01 09.09.2010 ----------

Filemon napisał(a):
wcale się nie dziwię, że brakuje Ci przyjaźni osoby tej samej płci, bo taka potrzeba i relacja wydaje mi się w życiu czymś naturalnym... :)zgadzam sie:)

nie wszyscy tak mają, że od błahej sprawy kończą na walce argumentami... według mnie to już o czymś świadczy - o jakichś kryjących się za tym emocjach i nie zrealizowanych potrzebach prawdopodobnie... prawda..ja sie czasem na tym lapie..ciesze sie ze poruszyles te kwestie

wydaje mi się, że ukształtowany światopogląd i przejrzysty system wartości, to zaleta i cecha atrakcyjna... co innego jednak, jeśli podskórnie drążą nas silne emocje, mające jakieś swoje niezbadane źródła... które popychają nas do walki, szermowania argumentami, nieustępliwości, zapalczywości to tego stopnia, że w którymś momencie tracimy z oczu drugiego człowieka i "po jego trupie" forsujemy "swoją prawdę"... to już może być bardzo niesympatyczne i zrażające ludzi do nas...

masz racje..jedno to miec uksztaltowane poglady a inne to na sile kogos przekonywac...linia pomiedzy zdrowa dyskusja a klotnia jest bardzo cienka

to, że zabiegasz o kontakty, ale doświadczasz braku wzajemności jest przykre... :( jeśli nie jest to tylko Twoje odczucie a fakt obiektywny, to pojawia mi się taki pomysł, że może... warto by zapytać dwie czy trzy bliżej zaznajomione osoby o to dlaczego tak jest... poprosić o szczerość i posłuchać odpowiedzi... może dowiesz się czegoś istotnego...? a może też sprowokujesz poruszeniem tego tematu to czego pragniesz przynajmniej od jednej z tych osób...? :) ;)

ja bym zaryzykował...gra warta swieczki:) choc troche scary..zalezy na kogo sie trafi

pozdrawiam!

Fil


---------- 23:03 ----------

aha kajuniu jesli mozna wiedziec w jakim jestes wieku?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Filemon » 9 wrz 2010, o 23:10

limonka, pozdrawiam Cię serdecznie w tym wątku, bo widzę że już któryś raz odnosisz się do różnych moich wypowiedzi a ja jakoś nie znalazłem okazji, by odezwać się do Ciebie... :)

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kajunia » 10 wrz 2010, o 08:35

Mam 23 lata Limonko, czasem jednak odnoszę wrażenie, że wraz z wiekiem trudniej mi zjednywać sobie ludzi. Kiedy przyjaźń była prostsza....

Filemonie, kiedyś już próbowałam pytać, ale mam wrażenie że każda z tych osób jest zszokowana moim pytaniem, oczywiście zaprzecza i zwala to na brak czasu itp. Domyślam się, że ludzie są zajęci. Ja też jestem, studiuję i pracuję jednocześnie, ale mam czas się odezwać, zapytać, spotkać. Może więc to tylko moje wyobrażenie, że nikt mnie nie chce... Najgorszym dla mnie koszmarem jest wykluczenie z grupy- i wiem z czego to wynika. Najpierw niezbyt miłe doświadczenia w podstawówce, a potem koszmar jaki przeżyłam za sprawą owej przyjaciółki (nastawiła przeciwko mnie nasze najlepsze koleżanki i "wyleciałam" z tej paczki bo nagle przestałam być mile widziana, nie to żeby miały mi coś do zarzucenia, po prostu tak...).

Może faktycznie powinnam trochę spasować, nie dotykać trudnych dla mnie tematów, albo podejść do nich bardziej na luzie...
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez limonka » 11 wrz 2010, o 03:16

---------- 03:13 11.09.2010 ----------

Filemon napisał(a):limonka, pozdrawiam Cię serdecznie w tym wątku, bo widzę że już któryś raz odnosisz się do różnych moich wypowiedzi a ja jakoś nie znalazłem okazji, by odezwać się do Ciebie... :)

:kwiatek2:
thanks fil!!!!!!!!!! i feel honored:):)


23....jestes jeszcze mlodziutka:) twoje pragnienie przyjazni doskonale rozumiem...szczegolnie ze po wyprowdzce do innego kraju musialam nawiazywac je na nowo...to nie to samo..i brakuje mi tych z lat mlodizenczych:(

---------- 03:16 ----------

kajunia napisał(a):Mam 23 lata Limonko, czasem jednak odnoszę wrażenie, że wraz z wiekiem trudniej mi zjednywać sobie ludzi. Kiedy przyjaźń była prostsza....

Filemonie, kiedyś już próbowałam pytać, ale mam wrażenie że każda z tych osób jest zszokowana moim pytaniem, oczywiście zaprzecza i zwala to na brak czasu itp. Domyślam się, że ludzie są zajęci. Ja też jestem, studiuję i pracuję jednocześnie, ale mam czas się odezwać, zapytać, spotkać. Może więc to tylko moje wyobrażenie, że nikt mnie nie chce... .
czasem czuje podobnie:( ja co matka dwojki maluchow...zawsze znajde 5 minut aby choc na chwile sie odezwac...i czasem sie zastanawiam czy ten brak czasu to jest wymowka...co oni do cholery robia??????
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Abssinth » 11 wrz 2010, o 10:32

uważam że każdy ma prawo żyć jak chce we własnym domu i nie lubię kiedy ktoś obcy dyktuje co na świecie powinno być "normalne" a co "nienormalne". No i zauważyłam, że niestety nie potrafię być tolerancyjna dla ludzi konserwatywnych. Nawet nie lubię zaczynać drażliwych tematów bo strasznie to przeżywam, przepłakuję, nie umiem do niektórych kwestii podejść na luzie Sad Ostatnio miałam właśnie taką małą rozmowę nt. zwierząt, tego że cierpią. Mój kolega stwierdził tylko, że nie można cierpienia ludzi i zwierząt traktować na równi, ponieważ zwierzę nie ma duszy Confused Nie umiem nad bardzo ważnym dla mnie temat po prostu przejść obojętnie i daję się wkręcać w takie rozmowy


ale czy naprawde chodzi o to, by sie przyajznic na sile z osobami, ktorych poglady az tak drastycznie sie roznia od naszych?
dlaczego masz sie usmiechac i byc mila dla kogos, kto uwaza, ze zwierze nie ma duszy, wiec mozna z nim zrobic cokolwiek bo nie cierpi? no proooooosze... ja osobiscie bym chciala takie osoby trzymac jak najdalej od siebie!

wydaje mi sie, ze najlepsza droga prowadzi w druga strone, niz myslisz - zamiast starac sie zmienic dla innych osob, przelamywac swoje wlasne zasady i glebokie przekonania - wlasnie mow co myslisz, nie boj sie wyglaszac wlasnych pogladow, szanuj siebie i ufaj sobie!
Przeciez chyba chcesz miec przyajaciol ktorzy kochaja Ciebie za to kim jestes, a nie za to, jak ladnie udajesz kogos kim w ogogle nie jestes? przeciez takie udawanie to nie jest w ogole przyjazn, to jakis chory konstrukt!

to z mojej strony :)

jesli chodzi o pytanie...to takie dziecinne troche jak dla mnie ... jak w przedszkolu 'bedziesz moja najlepsza przyajciolka?'
W zyciu przyjazn po pprostu wychodzi sama z siebie - kiedy spedzasz z kims czas, okazuje sie ze macie podobne poglady na te same sprawy, ze szanujecie swoje poglady nawzajem i mozecie o nichg dyskutowac, ze macie podobne wartosci i zasady, ze po prostu sie lubicie!
przyszlego przyjaciela sie poznaje wlasnie po tym, ze nie trzeba udawac, ze nie trzeba grac kogos kim sie nie jest....tak sie rodzi przyjazn.

no! :P
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 11 wrz 2010, o 10:41

...i mimo uplywu lat,mimo wydarzen i zmian nadal macie sobie cos do powiedzenia.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 11 wrz 2010, o 10:47

o tak Cat!

(wlasnie zauwazylam, ze zaczyna mi brakowac tutaj przycisku LIKE ....eee 'polub to'? ...za duzo czasu na facebooku, heheh)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 269 gości

cron