odszedł

Problemy z partnerami.

odszedł

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2010, o 11:03

Wczoraj.. włąsciwie bez powodu. Minęło półtora roku jak jestesmy razem.
jest mi ciężko ,ale zdaję sobie sprawę ,że tak jest lepiej.
Chodzę na terapię. Dowiedziałam się sporo o sprawach , o których nie miałam pojęcia. Mimo wcześniejszych terapii.
Sa rózne rodzaje dysfunkcyjnych związków, mój psycholog przedstawił mi ich schemat i ich analizę . W głowie mi się rozjaśniło.
Moj partner pełnił rolę rodzica w związku , jak to często dzieje się wc przypadku dzieci alkoholików, które muszą kontrolowac i zajmować się rodzicami ,ktorzy to powinni jeszcze zajmowac sie nimi.
Moj partner nie pozwalaml mi na wyrażanie swojego zdania , odchodząc i pokazując mi plecy ,mowiac ,ze nie ma ochoty TERAZ rozmawiac. Jak ojciec, ktorego coreczka nie spełnia jego wymagan i nie slucha sie.
Wczeniej nie wiedząc tego ,bałam się ,przepraszlam ,traciłam szacunek do siebie.
Mam tez dysfunkcje w sobie ,bo czesto przyjmuje rolę dziecka w związku, dlatego tak cierpię jak partner odchodzi . Jak dziecko ,ktore traci rodzica.
Przedwczoraj zaczęlam rozmowę o naszej wspolnej pracy , milam zastrzezenia ,ze nie wspiera mnie w rozmowach z pracownikami. Nie chcial; rozmawiac, wyszedl w polowie mojego zdania, a przeciez to sprawy firmy i jestesmy partnerami.
Mialam odwagę powiedziec mu ,ze sobie tego nie zyczę, bo to oznacza brak szacunku i prosz,ę go aby tak nie robil , bo mnie to boli i do niczego nie prowadzi.
Odwalil focha, caly dzien mnie unikal , w nocy spal na drugim koncu lozka, a rano stwierdzil ,ze wyjezdza, bo nie umiemy sie porozumiec.
Stwierdzil i nie interesowalo go moje zdanie.
Ale ja milam odwag,e powiedziec, co o tym mysle, powiedzialam mu otym ,co dowiedzialam sie u psycholkoga, ale on nie bedzie nigdzie chodzil i nie ma zamiaru pracowac nad zwiazkiem ,co to to nie.
Ja jestem konfliktowa, powinnam cicho siedziec i nie wypowiadac swojego zdania. Inaczej nie nadajemy sie, a jak stwierdzilam ,ze ludzie docieraja sie latami , jak im zalezy na sobie , on powiedzial ,ze on nie ma zamiaru.
Musialabym go ciagle przepraszac , ponizac sie, wczoraj moglam go przytulic, przeprosic, siasc na kolanka ,jak coreczka, to pewnie by zostal. Ale nie , mam dośc,
. , nie mogę stracic calego szacunku do siebie.
Powqiedzialam na spokojnie ,co mysl ę , a on mimo ,ze sprzedal mieszaknie ,mimo ,ze przedwczoraj planowal zalozenie ogrzewania za te pieniadze i wpolny biznes ,to wyjechal ,zostawiajac mnie ze wszystkim, bez samochodu ,bo kupil go on dla nas, wiec zabral i w trudnej sytuacji.
Bardzo mi przykro , ale wiem ,ze tak jest lepiej bo z tatusiem nie strworzę partnerskiego zwiazku ,chyba zeby chcial pojsc na terapie.
Ale on uwaza ,ze zawsze ma racj ę, ze nigdy nie musi przepraszac ,bo nie ma za co.
Wiem ,ze cierpie ,jak dziecko po stracie rodzica, ale dobrze ,ze rozumiem ten caly mechanizm , w koncu.
tak jest lepiej.
Myslę, ze nedlugo będe umiala wybrac odpowiedniego mężczyznę do partnerskiego zwiazku.
Szkoda mi tylko ,bo w sumie to bylby dobry facet ,gdyby tylko chcial cos zrozumiec... Szkoda wszytkiego ,tego co nas lączylo ,ale nie mozna tracic osobowosci aby raczyl zostac. Wyjezdzal juz trzy razy a cztery zrywal...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 11:15

---------- 11:14 07.09.2010 ----------

Wiesz co, może mój mąż i Twój partner są rodzeństwem, bo zauważam te same cech charakteru, podobne zachowania, mniemanie o sobie. Szok.
Jeśli możesz, to napisz mi bliżej o tych schematach zachowań, które przedstawił Ci psycholog. Chciałabym to wiedzieć, bo jestem w podobnej sytuacji.

---------- 11:15 ----------

Przykro mi też, że cierpisz. Bardzo. Musisz być dzielna. Dobrze, że z pomocą specjalisty, no i oczywiście tego forum starasz się sobie pomóc. Wyjdziesz z tego, wcześniej czy później, ale dasz radę.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Sanna » 7 wrz 2010, o 11:18

Lady, nie masz na to wpływu - nie zmienisz kogoś. Gdyby chciał zrozumieć, gdyby chciał zmienić, gdyby, gdyby ...... Ale on nie chce i juz - trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Ważne że Ty jesteś o kolejny krok do przodu. Wszystko dzieje się po coś . On odszedł - skup się na sobie i na terapii. Na pewno jest Ci teraz bardzo trudno, ale są tu na forum historie które dowodzą, że nawet najtrudniejsze chwile mijają, a to co wydawało się tragedią - z perspektywy czasu może okazać się najlepszym rozwiązaniem. Trzymaj się!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2010, o 11:31

---------- 11:21 07.09.2010 ----------

przedstawiam niżej schemat związków:

rodzic ---------------- rodzic

rodzic ----------------- partner


partner --------------- partner


rodzic -----------------dziecko


dziecko --------------- dziecko

Dojrzaly zwiazej jest w relcjach parner z partnerem . Wszystko inne to dysfunkcja. Normalny czlowiek NIGDY nie będzie tkwił w dysfunkcyjnym związku .Zwyczajnie odchodzi ,jak nie widzi szans zmian u partnera.
Inne dysfunkcyjne jakos trwaja a szczegolnie rodzic -- dziecko.
Jak pisalam partner przejmuj,ący rolę rodzica , musial zbyt wczesniej przejąc odpowiedzialnosc nad rodzicem, a partner przejmujący rolę dziecka mial rodzica bardzo stanowczego ,nie pozwalającego mu na wyrazanie swojego zdania.
Wiele osob potrafi uzdrowic swoje zwiazki i to zmienic , na szczęscie. Ale wazne aby miec swiadomosc i chciec oraz mic pomoc

---------- 11:31 ----------

wybralam psychologa ,ktory jest jednoczęsnie coachem i doradcą biznesowmym.
Bylismy u niego z moim partnerem w sprawach biznesu po poradę, duzo nam pomogl tez w tej kwestii.
Ma inne podejscie niz psychologowie z ktorymi pracoewalam. Tam tylko gadalam tu slucham i dowiaduje sie o sprawach , ktore byly obce dla mnie.
Juz wiem dlaczego tak zawsze cierpie , jak nienormalan przy rozstaniach ,dlaczego robie wszystko aby partner wrocil. Dobrze ,ze wiem.
Blanko , Ty potrafisz powiedziec swoje zdanie , ale juz jestes na granicy odejscia, to tylko świadczy o braku dysfunkcji. Widzę ,ze nie ponizasz sie ,jak ja robilam to wczesniej. Dwa razy wyblagalam aby byl ze mną. Widzialam jego satysfakcję. Teraz tez pewnie tak chcial ,bo nawet nie ma gdzie wrocic, Ale nie ,tym razem zachowalam sie z godnościa.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 12:29

dzięki Ladybird za odpowiedź. Przyznaję, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że na takiej płaszczyźnie można to rozpatrywać. Chyba nawet się gdzieś wpasowałam.
Nigdy nie byłam na żadnej terapii, chociaż moja teściowa mi powiedziała, że jeśli jest coś co mi przeszkadza w moim mężu lub czuję się w jakiś sposób krzywdzona, to powinnam się "ratować" m.in. poprzez po pierwsze: niezamykanie się w sobie tylko rozmowy, a po drugie poszukać sobie specjalisty, który mi pomoże. Powiedziała, że warto, bo ona sama była w trudnej sytuacji i takie spotkania z terapeutą pozwoliły jej inaczej spojrzeć na problemy i ich przyczyny.
W Twoim przypadku wydaje mi się, że już doszłaś do granic wytrzymałości. Dobrze, że się ratujesz, a nie pogrążasz jeszcze bardziej. Wydaje mi się, że droga, którą wybrałaś pozwoli Ci wyjść na prostą. Jedne na co musisz się przygotować, to czas. To trochę potrwa.
A skoro Twój partner nie widzi w swoim postępowaniu nic złego, to nie wydaje mi się żeby kiedyś zbudował trwały związek z inną kobietą. Chyba, że znajdzie strasznie uległą, z niską samooceną, mało odważną i być może zakompleksioną, która będzie się bała lub myślała, że tak musi być w związku, że jedno dominuje nad drugim.
Ciesz się, że bez względu na to, że błagałaś go żeby nie odchodzi, co teraz postrzegasz jako poniżanie się (i dobrze, bo to oznacza, że wracasz do "rzeczywistości") potrafisz stojąc z boku ocenić sytuację, a nie dalej dawać się w nią wciągać.
Trzymaj się dzielnie. W chwilach zwątpienia rozmawiaj z ludźmi, nie zostawaj sama z problemem i samą sobą. Zobaczysz jak wielu ludziom na Tobie zależy i jak wiele osób chce Ci pomóc.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2010, o 12:55

Dziękuję Blanko za słowa otuchy. Szkoda mi straconego czasu , naszego zwqiazku ,ktory moglby byc całkiem fajny gdyby nie jego upor i niechęc do pracy nad nim.
Przykre jest to tym bardziej ,ze on tak latwo potrafil odchodzic ,jakbym się nie liczyla dla niego .Wątpie czy mnie kochal...
Jakby mu nie zalezalo na mnie , a wiem ,ze nie cierpi samotnosci ,ale tu nie chodzilo o mnie ale o jakas tak kobietę, ktora spelni jego potrzeby . Mozna mnie zamienic przeciez jak mebel na lepszy egzemplarz.
Masz rację Blanko , bedzie mu cięzko. Juz ma za sobą nieudany zwiazek , zona odeszla ale nic go to nie nauczylo.
Warto isc do psychologa, choc nie zawsze kazdy jest w stanie pomoc. Zreszta psycholog tez musi się z nami dopasdowac osobowoscia... ale sprobuj , warto.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 13:50

Ladybird napisał(a): on tak latwo potrafil odchodzic ,jakbym się nie liczyla dla niego .
Mozna mnie zamienic przeciez jak mebel na lepszy egzemplarz.
Juz ma za sobą nieudany zwiazek , zona odeszla ale nic go to nie nauczylo.


Nie wiem czy się dla niego liczyłaś czy nie, ale sposób w jaki postępował z Tobą przekracza wszelkie granice. On zwyczajnie pastwił się nad Tobą i napawał Twoim bólem i cierpieniem. Tak nie postępuje człowiek, tak nawet zwierzęta nie postępują bo one nie zabijają dla przyjemności.
To nie z Tobą wszystko jest źle, uważam nawet, że sytuacja psychiczna w jakiej się znajdujesz to tylko i wyłącznie jego zasługa.
Popatrz, już miał jeden związek za sobą. Nie wiem czy znasz przyczyny jego rozpadu, te faktyczne, bo z jego relacji to pewnie żona się nie nadawała do związku.
Wypisz na kartce za i przeciw bycia razem, tak bez emocji i uczciwie, bez usprawiedliwiania partnera i dopiero oceń czy warto było. Czytaj tę kartkę aż do obrzydzenia, żeby Ci się "zakodowało" ile czasu byłaś nieszczęśliwa.
A skoro on traktuje Cię jak mebel, to mu powiedz, że właśnie opuszczasz piwnicę i udajesz się na salony.
To co się dzieje w naszym życiu, nie dzieje się bez powodu. Bez względu na to czy wydaje nam się to być sprawiedliwe czy nie. Tak więc wyciągnij wnioski z tego co Cię spotkało w życiu i staraj się to przyjąć jako pewnego rodzaju doświadczenie, które wzmacnia człowieka, a nie osłabia.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez pszyklejony » 7 wrz 2010, o 20:45

Ladybird, chwała Ci za postępy :)
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 21:11

Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w pewnym sensie jesteś w komfortowej sytuacji.
Wiem, że rozstanie boli. I z jednej strony dobrze, że pierwszy krok zrobił to on, bo Ty, tak mi się wydaje, takiego kroku byś nie zrobiła.
Dziewczyno, uwolniłas się od tyrana. Teraz postaraj się sobie pomóc i pozwól na to innym.
Cierpisz bardzo, ale pomyśl, że teraz to tylko dobre rzeczy przed Tobą. Tkwienie w sytuacji, w której byłaś, śmiem mniemać, mogło nawet doprowadzić do jakiejś tragedii. Ciesz się, że tego uniknęłaś.
Nie wiem, ale nie zamykaj się w domu. Wyjdź do ludzi, zapisz się na np. basen, aerobik, taniec itd. Staraj się mało czasu spędzać sama ze sobą i dręczącymi Cię myślami. Dobrze sie stało i tego się trzymaj. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale chętnie wybrałabym się z Tobą na kawę, do szkoły tańca, itd.
Bardzo mi Ciebie żal, bo doskonale rozumiem co czujesz, co przeżywasz i przeżywałaś.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2010, o 22:43

---------- 22:30 07.09.2010 ----------

Blanko ,ale on nie był az takim tyranem . Owszem przyjmowal rolę ojca w zwiazku ,ale pomagal mi we wszystkim, robil wszystko w domu , nawet sprzedal mieszkanie , aby byc ze mną ( tzn ,na razie wział zaliczkę) .
Jak byłam cicho , byłam miła, to on tez był wspanialy. Do czasu ,do jakiegos zdazenia, ktore mi nie odpowiadalo i smialam wypowidziec swoje zdanie.
Trzy tygodnie temu zacząl mi robic uwagi o pieniądze, nie sluchając moich wyjaśnien. W koncu jak tlumaczylam mu gdzie sie je wydaje ( koszty sa u nas duze ) to zacząl krzyczec na mnie .Potem sie tlumaczyl ,ze jak inaczej nie dociera , to musi uciekac sie do takich środkow. Gdybym ja tak zrobila, jestem pewna ,ze zaraz by sie spakowal i wyjechal . Wtedy cos umarlo we mnie , zdystansowalam sie bardzo ,wczesniej bylam kochająca, czula, a teraz juz nie umialam . Balam sie .ze znowu zaczyna byc zle i znowu wyjedzie, albo bde musiala go prosic o pozostanie, lu o powrot. Wiem ,ze zmienilam sie od tego czasu. Ale jego nie obchodzila przyczyna, stwierdzil, ze jestem konfliktowa i nie da sie ze mną zyc.
Moze ja mam za duze wymagania ?
Czasem myślę, ze mial duzo zalet więc powinnam sie nie odzywac i cieszyc sie ,ze mam faceta ,ktory jednak mi pomaga, wspiera.
Mialam operacje na nogę miesiac temu , przyjechal do kliniki z wielkim bukietem. Zaden z męzczyzn nie mial bukietu tylko on.
Szkoda mi , ja chcialabym popracowac, uzdrowic ten zwiazek ,pojsc z nim na terapie, ale on ma inne podejscie, ze nie warto ,ze lepiej szukac kogos kto idealnie spelni oczekiwania.
Jak mu mowilam ,co mi nie odpowiada w jego zachowaniu ,to zamiast przemyslec to ,postarac sie cos zmienic, stwierdzil, ze w takim razie mnie uwalnia od siebie.
Ręcę opadają, tak się nie da.. wiem.

---------- 22:43 ----------

Mieszkam kolo Warszawy , a Ty?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez żabka13 » 7 wrz 2010, o 23:22

Witaj Lady,
Twoj zwiazek byl krotki, ale b. bliski.Rozumiem jak Ci ciezko. Cos wiem na ten temat, bo moj maz stwierdzil po 22 latach, ze roznimy sie charakterami i musi odpoczac i odejsc. Stwierdzil, ze wlasciwie zawsze nie pasowalismy do siebie (po prawie 23 latch malzenstwa).
Chce zaczac nowe zycie, bo dotychczsowe sie nie liczy. Koszmar cos takiego uslyszec. Bedzie teraz szukal, bo twierdzi, ze nie ma kogos innego.
Ja tez tak jak ty bylam bardziej ulegla i nie krzyczaca, bo nie lubil kiedy sie podnosi glos. Tez dawal mi kwiaty i prezenty, a teraz mowi, ze to niewazne..
Nie wiem dlaczego oni tak postepuja, a potem sie tego wypieraja i staja sie innymi ludzmi. Nie zrozumiem nigdy takiego postepowania.
Ty wydaje mi sie, ze jestes duzo mlodsza i masz szanse na kolejny zwiazek i mozliwosc czyjegos ciepla i milosci. Czego Ci zycze.
Ja troche sie wypalilam, bo naprawde dalam duzo i dostalam kopa... Wydawalo mi sie, ze tez moge na niego liczyc, ale jak widac wydawalo mi sie tylko.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tak ssiebie rania i zadaja sobie bol...
Trzymaj sie dzielnie i dasz rade!!!
Pozdrawiam, ŻŻŻŻŻŻŻŻ
żabka13
 
Posty: 40
Dołączył(a): 8 lip 2010, o 14:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ladybird » 8 wrz 2010, o 06:40

---------- 05:54 08.09.2010 ----------

Dzięk Żabko za słowa otuchy.
Sledzę Twoj wątek od początku i jestem w szoku ,co ludzie sobie robią i to po tylu latach i w imię czego.
Najgorzej ,ze nam nie wolno owic co się mysli ,ani własciwie mic wlasnej woli w związku.
Zresztą jak mowisz bylas ulegla ,staralas się a i tak Cie zostawil.
Ja tak do konca nie umiem sie podporządkowac stad u nas juz szybko zaczęlo się zle dziac.
Wydaje mi sie Żabko ,że duzo mlodsza nie jestem . Ja tak się bujam cale życie z facetami , wybierajac nieodpowiednich . Tez mialam dlugi okres czasu , kiedy bylam sama ,bo mialam dosc. Jednak źle mi bylo samej , choć miałam spokoj. Chcę być z kimś, czemu mi nie wychodzi ?
Moze cos ze mną nie tak?
Sama nie wiem ,bo wszyscy moi partnerzy nie nadawali sie do związku. Juz ten ostatni i tak byl najlepszy , przynajmniej angazowal sie, pomagal i mial sporo pozytywnych cech.
Wkazdym związku nie mialam poczucia bezpieczenstwa, praktycznie kazdy z partnerow poza męzem , karał mnie i straszyl wyjazdami .
Albo robil , co mu się podobało, nie licząc się zupalnie ze mną.
Co ja mam robic?
Jak znaleźc odpowiedniego mężczyzne?
Moze takich juz nie ma, bo oni się nie rozstaja...

---------- 06:20 ----------

Opowiem Wam o co tak dokladnie poszlo .Muszę sie wygadac, zreszta chcialabym aby ktos z boku ocenil, gdzie jest racja.
Otoz w sobotę mielismy wesele na 80 osob w naszej sali . Caly tydzien zalatwialismy zakupy itp.
Do pracy byla wynajeta kucharka i jej dwie kelnerki oraz moja corkai jej kolezanka.
Od rana w sobote dekorowalam satoly ,robilam bukiety ukladalam zastawe i bankietowki.
Jestem po operacji nogi , ale mialam powiklania. Zrobily mi sie zakrzepy, bralam zastrzyki i mam sie oszczedzac.
BYlo umowione ,ze cala noc na sali beda dwie kelnerki i moja corka.
W kucni kucharka i pomoc.
Ale one sie nie wyrabialy ,wiec cala noc podawalam ja tez , a on pomagal myc.
O 4 kelnerki i kucharka stwierdzily ,ze konczą prace i zazyczyly sobie 250 zl. Jak u Magdy Gesler za noc.
Ja musialam wszystko znosic do rana.
On je odwiozl i zaplacil ile chcialy. Ani razu nie spytal sie jak sie czuje, ani razu nie okazal jakiegos cieplego gestu.
Nastepnego dnia powiedzialam mu ,ze oczekiwalam jego wsparcia w romowach z kucharka i kelnerkami , ze powinien im kazac zostac jak ja jestem w takim stanie , zreszta to byl ich obowiazek.
On nie umie sie postawic ludzim, ale w domu mnie to potrafi.
Nagle wstal, oznajmil ,ze nie ma ocoty tego sluchac co mowie i zamknal mi drzwi przed nosem w pol slowa.
Powiedzialam ,ze nie zycze sobie ,aby mnie tak traktowal, bez szacunku, zreszta to jest firma i nkt w firmie tak nie rozmawia.
I o to poszlo , zrobil na zlosc i nie przywiozl dziewczyny do sprzatanie, caly dzien sie izolowal , w nocy odsuwal , a rano stwierdzil ,ze wyjezdza, bo jestem konfliktowa i nigdy sie nie dogadamy, bo co kilka tygodni jest taki konflikt (sic! ) i on nie ma zamiaru zyc w takim zwiazku , bo tylko moze byc gorzej.
Nastepnego dnia po weselu lezalam ,majac noge jak bania, ani razu sie tez nie spytal o mojego samopoczucie, odwalajac focha ,tylko naprawde nie widze powodu.
Nawet nie podnislam glosu, ale on stwierdzil ,ze to klotnia i nie ma ocoty w niej brac udzialu. !!!!!!!

---------- 06:27 ----------

Jak mam rozpoznac takie chore zachowania u faceta?
Kiedy on byl taki zawsze odpowiedzialny , pomagal mi , zawsze dotrzymywal slowa, terminow.
Spotykalismy sie rok, dlugo przemiszkiwalismy u siebie.
Az do tej sprawy z koniem ,to byl pierwszy symtom tych dziwnych zachowan u niego. Ale to bylo juz rowno po roku.
Tak mam miec cale zycie - rok znajomosc i, cos wychodzi i następny...
Chce byc z kims , na dobre i na zle, z kims kto mnie nie bedzie zostawial co chcila, dla kogo bede sie liczyc.
Jak mam sie zachowywac, jak moge sie nie dystansowac , jak mi partner co chwila oznajmia, ze rzeba sie rozstac, bo powiedzialam lub zrobilam cos nie po jego mysli?
On wymaga ,,zebym byla taka jak dawniej ,ale ja juz nie potrafie...

---------- 06:40 ----------

Tak chcialabym aby on zrozumial , ze zle postepuje, ze mnie krzywdzi , bez powodu.
Do niego nic nie dociero i to najbardziej boli ,ze obwinia mnie o wszystko , ale przyjmuje taką forme rozmowy ,aby szybko ja zakonczyc. Typu jak jestem taki ,to Cie uwalniam od Ciebie, przyjmijmy ze jestem wszystkiemu winien , bedziesz miala spokoj itp.
Udalo mi sie przed jego wyjazdem powiedziec co mnie boli ,ale tylko to uslyszalam i jeszcze, ze jestem konfliktowa. Z dziecmi tez mam konflikty.
MNie ludzie obcy często podziwiali za cierpliwosc do dzieci , ale u nas po prostu sie wszystko mowi ,spontanicznie, a u niego w domu sie milczy i rozmawia o sprawach codziennych a nigdy o czyms glębszym.
Zreszta stwierdzil ,ze dzieci to sa dzieci i nie powinny wyrazac swego zdania (!) . Dzieci ??!!! Dorosle, kurcze..
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 8 wrz 2010, o 09:57

Ladybird napisał(a):---------- 22:30 07.09.2010 ----------

1. robil wszystko w domu ,
2. Jak byłam cicho , byłam miła, to on tez był wspanialy.
3. zacząl krzyczec na mnie .Potem sie tlumaczyl ,ze jak inaczej nie dociera , to musi uciekac sie do takich środkow. Gdybym ja tak zrobila, jestem pewna ,ze zaraz by sie spakowal i wyjechal .
4. Wtedy cos umarlo we mnie , zdystansowalam sie bardzo ,wczesniej bylam kochająca, czula, a teraz juz nie umialam . Balam sie .ze znowu zaczyna byc zle
5. jego nie obchodzila przyczyna, stwierdzil, ze jestem konfliktowa i nie da sie ze mną zyc.
6. Czasem myślę, ze mial duzo zalet więc powinnam sie nie odzywac i cieszyc sie ,ze mam faceta ,ktory jednak mi pomaga, wspiera.

7.Szkoda mi , ja chcialabym popracowac, uzdrowic ten zwiazek ,pojsc z nim na terapie, ale on ma inne podejscie, ze nie warto ,ze lepiej szukac kogos kto idealnie spelni oczekiwania.
8. Jak mu mowilam ,co mi nie odpowiada w jego zachowaniu ,to zamiast przemyslec to ,postarac sie cos zmienic, stwierdzil, ze w takim razie mnie uwalnia od siebie.
Ręcę opadają, tak się nie da.. wiem.

---------- 22:43 ----------

Mieszkam kolo Warszawy , a Ty?


Wypunktowałam fragmenty Twojej wypowiedzi, bo ja słyszę DOKŁADNIE to samo.
Napisałam w swoim watku, że mamy dzisiaj rozmawiać. Czekam więc.

Mieszkam w Warszawie. Nie wiem, z której strony Wa-wy Ty mieszkasz, ale ja od strony Anina, Międzylesia.

---------- 09:57 ----------

Ladybird napisał(a):---------- 05:54 08.09.2010 ----------


Tak chcialabym aby on zrozumial , ze zle postepuje, ze mnie krzywdzi , bez powodu.
Do niego nic nie dociero i to najbardziej boli ,ze obwinia mnie o wszystko , ale przyjmuje taką forme rozmowy ,aby szybko ja zakonczyc. Typu jak jestem taki ,to Cie uwalniam od Ciebie, przyjmijmy ze jestem wszystkiemu winien , bedziesz miala spokoj itp.



I jeszcze w tej kwestii mówi i zachowuje się identycznie. To chyba jakieś klony, szok.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez żabka13 » 8 wrz 2010, o 10:22

Witaj Lady,
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj sie dzielnie.
Piszesz takie rzeczy, których ja teraz tez doswiadczam. wydawalo mi sie, ze mysli o mnie i jest troskliwy, a teraz wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, ze mamy inne charaktery i dawno o tym myslal. A jesli byl mily to czasami siebie i mnie oszukiwal. Strasznie przykro uslyszec takie slowa od osoby, ktora mowila, ze mnie kocha.

Wspolczuje Tobie bardzo, ze sie tak zawiodlas.
Ja na razie chyba nikomu nie zaufam...
On planuje nowe zycie i liczy sie tylko przyszlosc.
Nie szanuje mnie, nie licze sie dla niego, choc tyle razem przeslismy i zlego i dobrego. I powtarzalismy sobie, ze jestesmy na dobre i na zle...
Jemu sie poprawilo finansowo i zyje wlasnym zyciem.

Dlaczego oni tak postepuja... I jak widze nie jestem odosobnionym przypadkiem, ktore to spotyka.

Tylko zawsze myslalam, ze trafilam na fajnego dobrego faceta, ktory popelnia bledy, ale podnosi sie i ogarniamy wszystko...

Trzymaj sie Lady Bird i daj sie stlamsic.

Faktycznie jesli masz dorosla corke, to mysle, ze mamy podobny "staz zyciowy".

Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze powodzenia!
Bedziemy w kontakcie,
ŻŻŻŻŻŻŻŻ
żabka13
 
Posty: 40
Dołączył(a): 8 lip 2010, o 14:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Filemon » 8 wrz 2010, o 10:31

odnośnie tych punktów, które wypisałaś Blanka na podstawie posta Ladybird, to wydaje mi się całkiem możliwe, że opisują one mężczyznę, który NIE POTRAFI BUDOWAĆ KONTAKTU...

być może partnerka to też w jakiś sposób utrudnia własnymi problemami, które wnosi w relację, ale mężczyzna w taki sposób scharakteryzowany sprawia na mnie wrażenie osoby, z którą można się względnie dogadać jedynie poprzez podporządkowanie się mu, dostosowanie do niego, itp. bowiem różnica zdań grozi szybkim "złożeniem wymówienia" z jego strony... a taki styl w relacji świadczy według mnie o niezdolności do budowania więzi i równorzędnej partnerskiej relacji...

mój były partner zachowywał się na tyle jednoznacznie, że dla mnie jest jasne, że sprawa była beznadziejna i rozstałem się już z nim definitywnie... (znaliśmy się w sumie około roku)

w wypadku Waszych partnerów powstaje takie wrażenie, że nie zachowują się oni krańcowo destruktywnie i pewne elementy tego co robią i mówią budzą nadzieję na to, że można by się jednak jakoś porozumieć i ułożyć względnie harmonijną relację...

JEDNAK MOŻLIWE, ŻE TO JEST TYLKO ZŁUDZENIE.... wynikające z potrzeb partnerki, która pod wpływem tych potrzeb tak a nie inaczej postrzega i opisuje partnera...

LUB TEŻ JEST TO TYLKO POZORNA, POTENCJALNA MOŻLIWOŚĆ - mój partner też wykazywał duży POTENCJAŁ, jednak DE FACTO, CZYLI REALNIE GO NIE REALIZOWAŁ, tak więc istniał jedynie POZÓR tego, że mogłoby być dobrze - W PRAKTYCE okazywało się to ABSOLUTNIE NIEMOŻLIWE, niemniej potencjał ten prowokował do ponawiania prób i podtrzymywał nadzieję... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 141 gości

cron