Na skraju załamania...

Problemy z partnerami.

Postprzez pszyklejony » 6 wrz 2010, o 17:29

Mnie, to się niedobrze robi, ale z powodu Twojego zakłamania, Blanka. On, to on, realizuje swoje interesy, ale Ty wiedziałaś o tym przed ślubem. Nie potrafisz wyznaczyć granic, nie wiesz kim jesteś. To jest właśnie pierniczona dysfunkcja.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez yages » 6 wrz 2010, o 22:19

Mimo że jestem tu świerzakiem,to nie chcę wywołac jakiegoś oburzenia, lecz Przyklejony , troche przeginasz z powyższym stwierdzeniem, nie rób z ofiary (Blanki) Kata

Kobieta w żadnym wypadku nie jest az tak traumatycznie obłudna,gdyby tak było, nie było by jej tu na forum, nie szukała by wsparcia, wcale swojego "Gigusia"go nie broni, kipi z niej bezradnośc a nie obłuda

Domyslam sie co chciałes przekazac (forma motywacji), lecz kobieta jest zagubiona, troszeczke radze łagodniej, nie daj cos, a zacznie odbierac to że w sumie ona jest wszystkiemu winna, lecz jak wspomniałem, nie robi się z ofiary autooprawcy (jesli mówimy o Blanki sytuacji)
yages
 
Posty: 48
Dołączył(a): 20 sie 2010, o 20:30

Postprzez pszyklejony » 6 wrz 2010, o 23:00

Dysfuncja, to nie znaczy autooprawca, to znaczy, że nie rozumie samej siebie, tego mechanizmu samooszukiwania, który podpowiadał jej, jaki fajny facet, będę miała męża a spychał jego katastrofalne wady w kąt.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Winogronko7 » 6 wrz 2010, o 23:06

Wielu ludzi chce wierzyć, że jest inaczej i tak często się staje.
Bezradność ludzka rzecz, zagubienie...
Ja myślę poprostu, że Przyklejony twardo stąpa po ziemi i być może ta sytuacja jest Mu bliższa niż nam.

Yages- fakt, z kobietami trzeba delikatnie:)
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez Filemon » 7 wrz 2010, o 00:05

jak dotąd nie widzę żadnego szczególnego zakłamania u blanki, choć widzę w niej rozmaite trudności, pewną niekonsekwencję, czy może słabość... ale dostrzegam też wysiłek wkładany w zrozumienie siebie, partnera, sytuacji i w podjęcie rozsądnej decyzji nie opartej jedynie na grze intensywnych emocji...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pszyklejony » 7 wrz 2010, o 00:17

Nie widzisz u siebie, nie widzisz u niej.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Filemon » 7 wrz 2010, o 01:59

za to widzę u Ciebie - nagłą, nasiloną skłonność do ocen...
a w innych wątkach - rasistowskie odchyłki i katolickie klapki na oczach... ;)

przeleć się na jakiś miting i tam pooceniaj... ;)
to Ci dobrze zrobi, bo prowadzący każe Ci się zamknąć... ;) i zachęci Cię do dzielenia się siłą, nadzieją i doświadczeniem a wówczas... przyklejony zamilkniesz niczym karp w wannie... :lol: i można będzie posłuchać z ust kogoś innego czegoś innego niż w kółko te same Twoje monotonne, teoretyczne formułki...

mnie osobiście Twoje oceny latają koło... lewego ucha ;) choćby dlatego, że sprawiasz na mnie wrażenie zbyt prostego w swoim podejściu i powtarzającego się ciągle z tym samym a do tego kompletnie nie pokazujesz siebie poprzez odsłonięcie własnych przeżyć i doświadczeń...

tak właściwie to z mitingu by Cię wywalili po paru takich razach, kiedy krytykowałbyś kogoś a jednocześnie nic nie mówił o sobie - bo w sumie to jest właśnie pewnego rodzaju nieuczciwość, no i mnie kojarzy się ze zwykłym tchórzostwem...

wobec blanki, moim zdaniem, pozwoliłeś sobie trochę na zbyt wiele i dostałeś od razu w tej sprawie zwroty a na mnie to właściwie nie robisz większego wrażenia... przestałem Cię lubić i jeśli mam być szczery, to chyba trochę Cię lekceważę... :P

i chyba będę lekceważyć, dopóki zamiast monotonnego mądrzenia się nie usłyszę wreszcie choćby jakiejś części Twojej żywej historii płynącej z głębi Twoich przeżyć i uczuć...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 10:12

---------- 10:04 07.09.2010 ----------

pszyklejony napisał(a):Dysfuncja, to nie znaczy autooprawca, to znaczy, że nie rozumie samej siebie, tego mechanizmu samooszukiwania, który podpowiadał jej, jaki fajny facet, będę miała męża a spychał jego katastrofalne wady w kąt.


Doskonale rozumiem sama siebie, wiem czego chcę i wiążąc się z nim nie byłam zmotywowana czy wręcz zdesperowana chęcią POSIADANIA męża. Wady mam ja i wady ma on. O jednych wiedziałam przed ślubem o innych nie. A wspólne życie przyniosło jeszcze inne doświadczenia.
Gdy wszystko było takie łatwe i proste ja Ci się wydaje, to ludzie nie mieliby tylu problemów i nie przeżywaliby tak wielu rozterek.
Najłatwiej to powiedzieć koniec związku i cześć. Ja jestem jeszcze na etapie walki o niego, poznawania czy warto. Mój mąż ma jeszcze nawyki, określę to "z czasów kawalerskich". Albo się to zmieni, albo nie. Nie mam zamiaru rozliczać go z tego co robił wcześniej bo to jego życie i jego sprawa. Mnie interesuje co on robi teraz. Ja też nie byłam ideałem. Mamy bardzo różne charaktery i albo uda nam się dogadać, albo nie i wtedy trzeba będzie podjąć decyzję o dalszych naszych losach.
Nie jest u nas tak, że cały czas to jeden wielki stres, tragedia itd. Po to weszłam na to forum bo mam problem i chciałam posłuchać co inni o tym myślą. Nie chciałam czuć się samotna. I tylko na tym problemie się skupiłam, poza tym jestem w "dziale" problemy w związkach". Mnie nie potrzeba oceny, bo jestem osobą myślącą i potrafię trzeźwo oceniać sytuację. Gdyby tak nie było, to pewnie myślałabym, tak jak jedna z osób napisała wyżej, że to moja wina. Nie jestem osobą zakompleksioną, bezradną itd. Staram się tylko rozwiązać swój problem. A czy Ty mi powiesz: odejdź od niego, czy zostań z nim to i tak zrobię jak będę JA uważała.

---------- 10:12 ----------

Filemon napisał(a):jak dotąd nie widzę żadnego szczególnego zakłamania u blanki, choć widzę w niej rozmaite trudności, pewną niekonsekwencję, czy może słabość... ale dostrzegam też wysiłek wkładany w zrozumienie siebie, partnera, sytuacji i w podjęcie rozsądnej decyzji nie opartej jedynie na grze intensywnych emocji...


Masz rację Filemonie, moją wadą jest pewna niekonsekwencja, od jakiegoś czasu mam tego świadomość. I pewnie słabość jakąś też mam do niego. Ale chciałam zwrócić Waszą uwagę na to, że jesteśmy małżeństwem od zaledwie 5 miesięcy i jest mi cholernie szkoda tego wszystkiego. Dlatego jeszcze próbuję coś z tym zrobić. Albo mi się uda, albo nie, ale chcę być uczciwa wobec siębie żebym kiedyś mogła z czystym sumieniem powiedzieć: z mojej strony zrobiłam wszystko co mogłam.
Nie znacie całej mojej historii życia. Wiele przeszłam i pewnie wiele jeszcze przejdę. Jak każdy. Ale nie pozwolę sobą pomiatać nikomu. Są lepsze i gorsze chwile w życiu. Ja, mam nadzieję, że chwilowo, nie jestem zbytnio szczęśliwa jeśli chodzi o związek. A w pozostałych kwestiach, to nigdy nie byłam aż tak bardzo szczęśliwa.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez woman » 7 wrz 2010, o 10:32

Blanko, właśnie tak wyglądają toksyczne związki. Dostarczają mnóstwa emocji, przy czym chwile "szczęścia" są o wiele bardziej odczuwalne niż w nazwijmy to nudnej stabilizacji.
Te zmiany nastrojów, huśtawki emocjonalne, nieznajomość jutra, nieprzewidywalność partnera a co za tym idzie dreszczyk niepokoju.
To uczucie osiągnięcia dna aby za chwilę bujać w chmurach ze szczęścia.........
To wszystko uzależnia jak narkotyk, uwierz wiem co mówię :(

Nie znaczy to że u Ciebie tak już jest, ale śmiem twierdzić że zmierza to w tym kierunku.
Najważniejsze abyś nie przegapiła tego stanu kontroli sytuacji i obiektywnego spojrzenia na Wasz związek, zanim zaczniesz go bez umiaru usprawiedliwiać, mydlić innym, a przede wszystkim sobie oczy, bo przecież bywają chwile kiedy jest dla mnie taki idealny i jestem wówczas taka szczęśliwa.

Ps. Filemon :wink:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 10:53

woman napisał(a):Blanko, właśnie tak wyglądają toksyczne związki. Dostarczają mnóstwa emocji, przy czym chwile "szczęścia" są o wiele bardziej odczuwalne niż w nazwijmy to nudnej stabilizacji.

Najważniejsze abyś nie przegapiła tego stanu kontroli sytuacji i obiektywnego spojrzenia na Wasz związek, zanim zaczniesz go bez umiaru usprawiedliwiać, mydlić innym, a przede wszystkim sobie oczy, bo przecież bywają chwile kiedy jest dla mnie taki idealny i jestem wówczas taka szczęśliwa.



To nie jest tak, że gdy on jest dla mnie dobry to ja jestem taka szczęśliwa, że zapominam o krzywdzie. Pamiętam o tym.
I być może masz rację, że to zmierza w kierunku klęski. Przykro mi, że masz takie złe doświadczenia.
Staram się myśleć racjonalnie i nie pozwalam się zdominować. Potrafię jednak powiedzieć nie i wierzę, że będę miała siłę kiedyś w przyszłości to zrobić, jeśli zajdzie taka konieczność.
Obecnie dałam nam czas na wyklarowanie się tego wszystkiego. Jaki będzie rezultat, czas pokaże.
Zdaję sobie też sprawę z tego, że toksyczny związek niszczy człowieka. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Może robię błąd, a może nie. Tak właściwie to nikt tego nie wie na 100%. Ja jestem realistką. Nie zakładam, że będzie dobrze lub źle. Odniosę się w swoim postępowaniu do rzeczywistości. Wtedy podejmę stosowne kroki.
Ja mam dla kogo żyć i tą osobą nie jest mój mąż. Na nim mój świat ani się nie zaczął ani się nie kończy.
Dzięki za ocenę sytuacji z Twojego punktu widzenia. Bardzo jest to dla mnie cenne i mam na uwadze to co napisałaś.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Sanna » 7 wrz 2010, o 11:39

blanka77 napisał(a):[13:04 06.09.2010 ----------[/size][/color]

Teściowa jest kochana, ale też po przejściach. Były mąż alkoholik, bił ją i co za tym idzie poniżał. Mój chyba nie miał dobrego wzorca w domu, teraz stara się żeby było idealnie (teoretycznie), ale jego metody zawodzą.
Nie wiem jak do niego podejść.


Blanko, może powinnaś poczytać trochę na temat DDA. To poważna sprawa i znajomość spustoszeń jakich dokonuje dzieciństwo w alkoholowym i przemocowym domu, może ułatwi Ci zrozumienie zachowań męża. Zrozumienie nie znaczy - danie przyzwolenia, usprawiedliwienie itp.

W wątku DDA były podawane nieraz lektury, które są jakby klasyką tematu:Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Pozdrawiam
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 11:59

Sanna napisał(a):
blanka77 napisał(a):[13:04 06.09.2010 ----------[/size][/color]



Blanko, może powinnaś poczytać trochę na temat DDA. To poważna sprawa i znajomość spustoszeń jakich dokonuje dzieciństwo w alkoholowym i przemocowym domu, może ułatwi Ci zrozumienie zachowań męża. Zrozumienie nie znaczy - danie przyzwolenia, usprawiedliwienie itp.

W wątku DDA były podawane nieraz lektury, które są jakby klasyką tematu:Dorosłe Dzieci Alkoholików.



Celna uwaga. Teściowa sama chodziła na terapię po tym wszystkim co ją spotkało. Tez mi mówiła, żebym o tym poczytała i to przemyślała. Brat mojego męża, z powodu alkoholizmu ojca, chodzi na terapię dla dzieci alkoholików. On chodzi, a mój jakoś nie widzi problemu.
Wiesz, poczytam o DDA, poczytam wypowiedzi na forum. Może to jakoś rozjaśni mi w głowie.
Bardzo dziękuję
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez limonka » 7 wrz 2010, o 15:30

bianko,
sledze watek od poczatku i pozwole napisac co mysle...mysle ze cala prawde o swoim zwiazku i twoim w nim samopoczuciu opisalas w sowim pierwszym poscie.....problem z ktorym niestety sama sie borykasz nie jest zwyklym , jakims tam problemem...jjest on olbrzymi... moim zdaniem twoj maz jest zwyczajnie uzalezniony od seksu...niestety nie z toba....podniecaja go coraz to nowe laski pozanane na necie..chce tez jak sama pisalas sexu grupowego.....(co jest ok jesli dwoje partnerow sie na to zgadza...ale dasanie i obrazanie sie aby wymusic twojazgode jest absolutnie niedopuszczlane)....
te zachowania sa gleboko zakorzenione w twoim mezu...tylko dluga terapia i jego faktyczne przyznanie sie ze ma problem moga byc pierwszym krokiem do wyleczenia twojego meza...zadne ciche dni, czy rozmowy nic tu nie dadza..zalecza problem na chwile...a potem znow znajdziesz cos na kompie czy na komorce...i uslyszeysz kolejne klamstwa. Zgodze sie z toba ze moze i chcesz sprobowac i cos ratowac...bo dopiero co braliscie slub...ale on tez musi wyciagnac do ciebie reke...aha czy przed slubem mialas juz jakies sygnaly ze cos jest nie tak???

pozdr
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez blanka77 » 7 wrz 2010, o 15:50

limonka napisał(a):bianko,
moim zdaniem twoj maz jest zwyczajnie uzalezniony od seksu...niestety nie z toba....podniecaja go coraz to nowe laski pozanane na necie..chce tez jak sama pisalas sexu grupowego.....
te zachowania sa gleboko zakorzenione w twoim mezu...tylko dluga terapia i jego faktyczne przyznanie sie ze ma problem moga byc pierwszym krokiem do wyleczenia twojego meza...zadne ciche dni, czy rozmowy nic tu nie dadza..zalecza problem na chwile...
czy przed slubem mialas juz jakies sygnaly ze cos jest nie tak???

pozdr


Też brałam pod uwagę, że jest uzależniony. Nie wiem jakie są uzależnienia od seksu, czy to określa się ogólnie, czy są uzależnienia od jakiegoś rodzaju seksu np. Mój ma parcie na ten seks grupowy. To nie jest tak, że mnie tym zamęcza każdego dnia, ale co jakiś czas o tym mówi.
Musiałabym na ten temat poczytać, żeby chociaż wiedzieć jak z tego typu osobą rozmawiać. Nie można powiedzieć: jestes uzalezniony od seksu i idź się lecz. Bo to pewnie jak z alkoholikiem, zawsze powie, że nie jest. Wydaje mi się, że tu trzeba kogoś takiego "podejść" sposobem. Tak to sobie wyobrażam. Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów, więc jestem zielona w tym temacie. Nie wiadomo mi też nic, żeby ktoś ze znajomych miał podobne kłopoty.
Przed ślubem wiedziałam, że ma stronę na portalu typu sex, ale na długo przed ślubem ją zlikwidował. Nie wiem czy gdzieś jeszcze ma, bo ja na takich stronach nigdy nie bywałam, a tę jego "odkryłam" gdy otwierał przy mnie swoją pocztę.
Wiem, że sprawy seksu są dla niego b. ważne, dużo o tym rozmawiamy, ale co z tego. Zawsze wszystko sprowadza się do tej przeklętej grupy. Gdybym wiedział przed ślubem, że będzie chciał mnie w to wciągnąć, to bym mu podziękowała. Ale tego nie robił. Problem zrodził się po.
Wiem też, że milczenie czy fochy sprawy nie załatwią, a wręcz odwrotnie. Ja jestem osobą taką, która w pewnych kwestiach lubi być przygotowana, lubię mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, poukładane i nie być w miarę zaskoczona. Dlatego nie podejmuję w tym momencie ostatecznych decyzji. Wolę poznać naturę pewnych zjawisk, które "rządzą" człowiekiem i popychają do określonego działania. Taki mam charakter. Ja pewne rzeczy muszę przetrawić żeby być pewną tego co robię. Nie każdy tak ma, ja akurat mam. I niejedna osoba będąca na moim miejscu już dawno dałaby sobie spokój z nim, a ja dalej w tym tkwię. Może to walka z wiatrakami. Podobno my kobiety w 80% procentach kierujemy się emocjami, a w 20% logiką. Mężczyźni odwrotnie. Czy aby napewno? :)
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2010, o 16:03

To Ci sie chwali, Blanko ,że njapierw myslisz a potem działasz. Oj masz racje mężczyzni tez często dzialaja pod wplywem chwili , może nie widac tych emocji ,ale ich decyzje tez potrafia byc nie przemyslane.
Wydaje mi się ,ze powinnas isc do specjalisty , poradzic sie ,co robic w takim przypadku . Ja się poradzilam i otrzymalam odpowiedz, że nie dam rady zyc w takim zwiazku o ile moj partner nie będzie chcial przyjsc na terapie dla par ze mną. Owszem jak bylo dobrze ,to sluchal mnie uwaznie ,ale wtedy nie czulismy potrzeby terapii, a jak bylo źle ja czulam ,a on mial tylko potrzebę ucieczki.
To jest podstawa pozytywnych zmian w Wszym związku.
A tak swoją drogą podziwiam Cię , że potrafisz zyc dalej ,nie zalamujesz sie i na chlodno rozwazasz wasza przyszlosc.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 355 gości