Od jakiegos dłuzeszgo czasu bodaj od 5 lat mam rózne dziwne stany,ostatnio bardzo sie to nasiliło,raz było po pigułkach 'anty' - wiec było wytłumaczenie skad to,potem że depresja jesienna - ze brzydko za oknem.
Potrafie na tyle zdac sobie sprawe że jestem tu gdzie nie chce byc że trace siły,płacze nie moge sie totalnie ogarnac,pozniej przychodzi moment gdzie łapie sie jakiejs małej nadzieji i jakos funkcjonuje dopoki znowu cos sie nie stanie.
Potrafie zjec dosłownie konia z kopytami a innego dnia nie jesc nic.
Czuje się czesto beznadziejnie,że to nie tak miało byc.Bezwartosciowa,obwiniam sie za wszytsko ,nie potrafie znalesc wyjscia z kazdej sytuacji,ilo krotnie zdam sobie sprawe z powagi sytuacji i plusow i minusow - znowu wpadam w panike ,alcze nie moge sie ogarnac-chociaz bywa ze juz naprawde chce normalnosci.
Mam problemy z Praca,meżczyzną,z rodzicami - wsyztscy widza ze cos jest nie tak.Moja mama ostatnio stwierdzila ze dopoki byłam z rodzicami i w rodzinie tzn,zę nie pracowała byłam normalna a jak wyszłam do ludzi to mi odbiło.
Ostatnio nawet doszły mnie mysli żeby zostawic to wsyztsko i zniknac gdzies że mam dosyc i że sobie nie radze,nikt mnie nie rozumie,staraja sie wpoic ze inaczej powinno się Myslec.
Ale ja inaczej nie potrafie i nie umiem zrozumiec czemu taka jestem,widze że inni ,żyja normalnie maja sowje problemy ,ale co do cholery ze mna jest nie tak :/