certyfikatami nie warto się jakoś szczególnie sugerować, według mnie, ponieważ kupa jest na tym świecie debili z certyfikatem... i to nie tylko w tym zawodzie!
oczywiście nie mam tu na myśli certyfikatu... na debilizm!
własne odczucia, wyczucie, obserwacja i rozsądek - to najważniejsze! z jednym zastrzeżeniem - nie dopatrywać się debilizmu terapeuty tam, gdzie chodzi o to, że to my mamy problem, bo nas coś w jakimś obszarze boli, wścieka i nie radzimy z tym sobie, w głębi ducha czując, że tak jest, ale za boga nie potrafiąc się do tego przyznać! - to nie jest powód do zmiany terapeuty...
Sansevieria, zważywszy Twoje doświadczenie i wiek...
Twa szczera wiara w certyfikat mnie... rozbraja...