Tak Filemonie - taka opcja też jest prawdopodobna.
Na szczęście w teście na pytanie:
- czy słyszysz głosy duchów, które coś ci karzą zrobić?
mogłem odpowiedzieć "nie"
Rozgrywanie sytuacji w głowie nie jest tożsame z dialogiem z jakimś bytem, o którym nie wie się, że na 100% nie istnieje. Świadomość tworzenia scenariuszy jest w takiej sytuacji chyba prawdopodobną miarą, że aż tak źle nie jest.
W innym wypadku sprawa ewidentnie nadaje się do specjalisty.
Na moją walkę z tematem DDA nałożyły się różne kwestie:
- wielomiesięczne, intensywne zajmowania się problemami innych ludzi, którymi winni zajmować się specjaliści
- potem nastąpiło samodzielne rozgrzebanie tematu i próby autoterapii
- jak się po czasie okazało wtedy nastąpiła kulminacja epizodu depresyjnego (okazało się, gdy już zrezygnowałem z samodzielności)
- niefajne dla mnie wydarzenie
Pani psycholog po czasie mi powiedziała, że się zastanawiała, czy nie skierować mnie do kolegi, który jest psychiatrą, bo było źle - ale zawierzyła temu, że przyszedłem do niej, gdy jakieś efekty sam już wypracowałem i obyło się bez piguł itp. Samodzielna praca jednak nie była kulą w płot. Na szczęście żyjemy w czasie dostępności informacji i łatwości kontaktu.
Nie wiem, jak daleka i czy istnieje droga od przerabiania scenariuszy, dialogów w głowie to utraty poczucia, że dzieją się one tylko w umyśle. Wydaje mi się, że raczej daleka - aczkolwiek możliwa.