ja kiedyś słyszałem taką opowieść od osoby, która mieszkała w domu, w którym w biały dzień same dzwoniły szyby i naczynia w kredensie, kiedyś nie wiadomo skąd słychać było jakiś silny huk, że aż cała chałupa zadrżała, innym razem ktoś powiedział głośno dzień dobry i wszyscy domownicy odruchowo odpowiedzieli, spojrzeli na drzwi a tam... nikogo nie było
i jeszcze sąsiadka do nich kiedyś przyszła i powiedziała, że ona przeprasza, że się wtrąca, ale chciała zapytać, kto u nich w domu tak strasznie płacze po nocach, bo ona często to słyszy i serce jej się kraje - tymczasem nic takiego wśród ludzi tam mieszkających nie miało miejsca
i jeszcze jedno fajne wydarzenie tam było - oni mieli małego pieska i jedna z kobiet zawołała mężczyznę z drugiego pokoju i poprosiła, żeby wyjął jej spod kołdry tego pieska, bo ona go delikatnie próbuje nogą wypchnąć z łóżka a on się zapiera i nie chce wyjść a jej jest z nim za gorąco... więc ten mężczyzna wsunął rękę pod kołdrę i chciał tego pieska wyjąć, ale... okazało się, że go tam wcale nie ma...
a ta kobieta na to: - no jak to nie ma, przecież czuję wyraźnie, jak mi się o nogę sierścią ociera i ciepły taki jest a mnie jest gorąco... no to ten mężczyzna ściągnął całą kołdrę z niej i wtedy ona zobaczyła, że tam faktycznie nic nie ma, żadnego pieska! i wtedy wpadła w taki popłoch, że na noc jej łóżko przesuwali do drugiego pokoju, bo ona bała się tam sama u siebie spać!