sala nr. 5 / Sanatorium Pod Zwiędłym Filemonem... ;-))

Problemy z partnerami.

Postprzez kici » 12 sie 2010, o 11:20

Podniebna podziekowac za lizaczka :kwiatek: piekny, pyszny kolorowy w sam raz z kawa od Cacanki, ktora tez byla pyszna i wypilam az 3 :roll: wiec wybaczcie jak dla kogos zabraknie...

Filemonie :pocieszacz: ja wierze mocno w to, ze te wszytskie decyzje i roztrzygniecia beda dla Ciebie dobre. wierze i trzymam za to kciuki. wiem,ze czasami bardzo pragnie sie cieplego slowa od najblizszych, takiego poprostu bycia i zrozumienia i jak tego nie dostaniemy, to jest nam wowczas jeszcze bardziej smutno w tych gorszych chwilach...
ale zawsze masz tu salke nr.5 gdzie mozesz pobyc z nami wszystkimi i wlasnie takie cieplo slowo uslyszec - wiem, ze to nie to samo, ale lepsze niz bycie samemu. a i tez w gratisie mozna dostac lizaka, kawke czy kawalek ciacha, no i owoce tez :D
Trzymaj sie cieplutko dzis :slonko:
Avatar użytkownika
kici
 
Posty: 588
Dołączył(a): 11 wrz 2009, o 23:38

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 12:31

hej kici... dzięki Ci za przyjazne słowa... czuję się przez Ciebie rozumiany i to jest dla mnie cenne wsparcie :) jakoś próbuję "wiosłować"...

po części moje złe samopoczucie to także efekt chwiejności emocjonalnej - to rodzaj choroby, która się nasila w trudnych okolicznościach zewnętrznych... :( nie mam zaleconych żadnych leków na stałe (jedynie czasem, doraźnie), więc w sumie muszę sobie z tymi stanami radzić o własnych siłach... kiedy życiowe trudności się piętrzą i ze strony najbliższych osób nie widzę dobrej woli, to wtedy zaczyna mnie to przerastać...

dziękuję też pozostałym osobom za słowa wsparcia...

proszę, trzymajcie za mnie kciuki, bo jest mi ciężko... :(
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Cacanka » 12 sie 2010, o 12:32

Filemonku, Maluszku :pocieszacz: podpisuję się obiema łapkami pod tym co napisała Kici!

Wiem, że to trudne, ale może czasu trzeba. Dla siebie- żeby odetchnąć. Z perspektywy emocje wyglądają zupełnie inaczej!

Przytulam Cię mocno. Pamiętaj, że masz tu drużynę, która czek na Ciebie, żeby wysłuchać, przytulić, pocieszyć i przykryć kocykiem- gdy nie będziesz miał sił na nic innego, tylko na zwinięcie się w kłębek na łóżku... :serce2:

A dziś, żeby rozładować emocje i troszeczkę bardziej się polubić- proponuję ognisko!

I dla każdego coś dobrego- będą kiełbaski, szaszłyki, skzydełka, a może zrobimy prażonki???

Zabiorę gitarę...I może nie mam takiej wypasionej lampki, jak kolega na zdjęciu, ale pośpiewamy tak mocno, że jutro będzie zbiorowe płukanie gardła na oddziale nr 5...:)

Obrazek
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 15:48

Cacanka napisał(a):Pamiętaj, że masz tu drużynę, która czek na Ciebie, żeby wysłuchać, przytulić, pocieszyć i przykryć kocykiem- gdy nie będziesz miał sił na nic innego, tylko na zwinięcie się w kłębek na łóżku... :serce2:


...no właśnie dzisiaj, to już bym naprawdę najchętniej tak zwinął się w kłębek, gdzieś pośród takiej przyjaznej "drużyny"... :) i zrobiłbym to w realu, gdyby tam tylko istniała nasza sala nr. 5... - serio! dziś chętnie położyłbym się na taki otwarty oddział, tylko aby z dala od tego miejsca gdzie jestem i od tych ludzi, wśród których żyję (chociaż oni wcale nie są tacy źli, tylko że po prostu "nie idzie" się dogadać i zrozumieć wzajemnie w żaden sposób - stąd uczucie obcości, żalu, złość, smutek i ból... :( ) i jeszcze jak by to sanatorium było gdzieś pośród lasu, w spokojnym, pachnącym zielenią miejscu, na skraju łąki, gdzie wieczorem można zrobić takie ognisko... ;) to już bym więcej do mojego domu nie wrócił, tylko został tam chyba na zawsze...

okropnie mnie boli to wszystko i ciężko mi... :(
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kici » 12 sie 2010, o 16:39

Filemonie :pocieszacz: tak mi sie smutno jakos na duszy robi jak czytam, ze Ci zle i ciezko. a to pewnie dlatego, ze sama wiem jak to jest...ze czesto borykam sie z tym "zle mi i ciezko i wszystko dookola boli" :pocieszacz:
Filemon napisał(a): i jeszcze jak by to sanatorium było gdzieś pośród lasu, w spokojnym, pachnącym zielenią miejscu, na skraju łąki, gdzie wieczorem można zrobić takie ognisko... ;) to już bym więcej do mojego domu nie wrócił, tylko został tam chyba na zawsze...

wiesz tak sobie mysle, ze dobrze by bylo miec wlasnie takie miejsce o ktorym piszesz, ale tylko po to zeby wpadac sobie tam jak jest zle. a to dlatego, ze ucieczka chyba jednak nic nie daje...odpedza wszystko tylko na jakis czas, a pozniej to niestety wraca i jednak trzeba sie z tym wszystkim zmierzyc, przezyc to, powalczyc, potknac sie i znow podniesc, az calkowicie sie stanie na nogi!!
tak czytam sobie ktorys juz raz z rzedu te slowa i strasznie wiele daly mi do myslenie...tzn. jakos tak troche personalnie je odbieram. moge powiedziec ze z perspektywy czasu zauwazylam, ze ja chyba swoj wyjzad tutaj, to miejsce potraktowalam jak takie "sanatorium na zielonej łące" z dala od wszystkiego co boli, co wkurza i co meczy...
i czy wyszlo mi to na dobre...hmm, nie wiem. bo chyba sama obiektywnie nie potrafie tego ocenic. ale mysle, ze po tych kilku latach tutaj pewne sprawy wracaja - sprawy, o ktorych wczesniej nie mialam pojecia, ktore nie docieraly do mojej swiadomosci wracaja, bo gdzies tam kiedys sie z nimi nie zmierzylam...
taka mnie naszla reflekcja, nie wiem czy sluszna, ale jakos tak to w tej chwili odebralam wzgledem siebie.

piszesz, ze zyjesz wsrod ludzi, ktorzy nie sa zli, a z ktorymi nie mozna sie dogadac. wiesz, bo mi sie tak wydaje ze inni ludzie (w tym tez my) nie sa zli - czyli tak jak piszesz, tylko ze jest "cos" co sprawia ze nie potrafimy sie dogadac, zrozumiec, wysluchac czy przytulic...i wlasnie tym ludziom, ktorzy potrzebuja tego zrozumienia, przytuenia czy wysluchania to przeszkadza i zaczynaja te "zaklocenia" dostrzegac i rozmyslac nad tym w roznych kategoriach...bo tak jak niby wszytsko jest ok, to pewnych rzeczy sie nie widzi...
aj, cos dzis refleksyjna jestem. moze te moje mysli nie ida w odpowiednim kierunku wiec wybaczcie, ale moze to byc ostatnio spowodowane tym, ze zbyt wiele mysle o wszystkim i zbyt wiele analizuje... :?
i chyba mialam jakas taka potrzebe ustosunkowania sie do tego co napisales Fil.

Trzymaj sie cieplo Filemonie :kwiatek2: , a ja tu tez o Tobie cieplo mysle.
Avatar użytkownika
kici
 
Posty: 588
Dołączył(a): 11 wrz 2009, o 23:38

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 17:22

---------- 17:03 12.08.2010 ----------

kici, dobrze mi robi to, że właśnie odniosłaś się do tego co napisałem w taki a nie inny sposób... mam poczucie, że mnie odbierasz, współodczuwasz i to mi pomaga, bo właśnie się okazało, że od najbliższej przyjaciółki nie mogę obecnie na to liczyć a od ponad 20 lat nie mam też tego od matki... :(

mnie się przez wiele lat marzył wyjazd na stałe do Londynu, ewentualnie do Szkocji, bo byłem tam kiedyś i to jest takie moje dobre miejsce na ziemi... :) nie zrealizowało mi się to pragnienie, choć może jeszcze kiedyś się ziści... kto wie? jednak całkiem możliwe, że gdyby się spełniło, to mój "raj" zakłócałyby pewne sprawy - podobnie jak u Ciebie - nie załatwione, z przeszłości mniej lub bardziej odległej...

tylko czasami zakrada się we mnie zwątpienie czy takie sprawy w ogóle można naprawdę raz na zawsze załatwić...? gdzieś w głębi siebie czuję nadzieję, że można, że jest to możliwe - może jednak trzeba natrafić w życiu na jakąś właściwą ścieżkę, czy też drogę, która do tego może nas poprowadzić... możliwe, że jak dotąd ja błądzę a nikt nie potrafi mi podpowiedzieć właściwego kierunku... bo tak sobie myślę, że samo pragnienie uporządkowania swojego życia i znalezienia rozwiązań swoich problemów, to jeszcze zbyt mało - bo musi się człowiekowi udać tę jakąś właściwą drogę znaleźć i przynajmniej nią pójść i dojść chociaż w jakiejś części do celu...

---------- 17:22 ----------

p.s.
dziś stała się dziwna rzecz: moja matka powiedziała mi, że mnie kocha i że jestem przecież jej dzieckiem... :? w ogóle tego nie czuję, bo zbyt długo już zachowuje się w sposób, który temu przeczy... :(

najgorsze (?) jest to, że ja już się z tym jakby pogodziłem... sam mam uczucie, że jej nie kocham i nie oczekuję od niej miłości... :( nie czuję już, żeby mi to sprawiało jakiś problem - a kiedyś miałem odczucie, że to mnie niemal przerasta... tylko, że ja nie chcę tak żyć... jednocześnie nie radzę sobie, nie jestem w pełni samodzielny, chociaż jakoś tam "łatam" sprawy jak się da... ten brak psychicznej samodzielności rozkłada moje sprawy, podobnie jak stany lękowe, z którymi zmagam się właściwie całe życie...

wydaje mi się, że tłumiąc lęki i starając się uporać z żalem i bólem z powodu nieudanej relacji z matką odciąłem się chyba nie chcący w ogóle od swoich uczuć - w dużo większym stopniu niż bym sobie tego życzył... :( możliwe, że teraz z powrotem się jakby trochę otwieram... możliwe, że jakby wracam... (z wewnętrznej Szkocji ;) która stała się jednak jakby pałacem z lodu...), tylko że sam powrót niczego nie rozwiąże - trzeba jeszcze umieć i móc coś w sobie zmienić... tak mi się przynajmniej wydaje...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kici » 12 sie 2010, o 17:34

Filemon napisał(a):kici, dobrze mi robi to, że właśnie odniosłaś się do tego co napisałem w taki a nie inny sposób... mam poczucie, że mnie odbierasz, współodczuwasz i to mi pomaga

milo mi czytac, ze wlasnie tak mnie odbierasz. i ani przez chwile moj "odbior Ciebie" nie byl inny niz to co pisalam :usmiech2:

mnie się przez wiele lat marzył wyjazd na stałe do Londynu, ewentualnie do Szkocji, bo byłem tam kiedyś i to jest takie moje dobre miejsce na ziemi... :) nie zrealizowało mi się to pragnienie, choć może jeszcze kiedyś się ziści...

wiele w zyciu niestety badz stety zalezy od Nas samych...wiec jesli ocenisz relanie swoje mozliwosci, to taki wyjazd nastapi :) czego ja Ci z calego serca zycze jesli nadal oczywiscie jest to Twoje marzenie :wink:
wiesz, moj wyjazd nie byl jakos specjlanie planowany...totalny spontan, ze tak powiem. no i jakos juz mi sie tu zakorzenilo tak kilka lat temu...
tak wogole, to ja kiedys uwazalam, ze marzenia sa po to zeby sie spelniac, wiec moze cos w tym jest :wink: i moze i TY zakorzenisz w tym wymarzonym miejscu spokojny i szczesliwy!! :)
tylko czasami zakrada się we mnie zwątpienie czy takie sprawy w ogóle można naprawdę raz na zawsze załatwić...? gdzieś w głębi siebie czuję nadzieję, że można, że jest to możliwe - może jednak trzeba natrafić w życiu na jakąś właściwą ścieżkę, czy też drogę

oj ja czesto tez zadaje sobie taki pytanie, a na dodatek zadreczam sie myslami "czy to ma wogole sens". i mysle podobnie jak TY, ze jednak chyba trzeba trafic na odpowiednia sciezke, otrzymac pomocna dlon od odpowiedniej osoby no i jeszcze samemu chciec...i byc moze jest to mozliwe, ale podobnie jak Ty mam wiele watpliwosci...
Avatar użytkownika
kici
 
Posty: 588
Dołączył(a): 11 wrz 2009, o 23:38

Postprzez Sansevieria » 12 sie 2010, o 21:25

Filemonie, a myslałeś kiedyś o tym, żeby zaufać sobie? Że może Ty jesteś tym, który jako jedyny zna tę drogę, ten kierunek? Na tej zasadzie, że jesteś jedyny, niepowtarzalny i w związku z tym jest jedna, jedyna Twoja droga. Znana tylko Tobie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 22:10

oj tak, san... ja zresztą mam w ogóle pewien przerost pewności siebie w obszarze zaufania własnemu osądowi, przekonaniom, odbiorowi, wrażeniom, odczuciom, itp... ;) i nawet myślę, że to jest trochę chorobliwe... choć czasami przeżywam też wątpliwości i próbuję sprawdzać, czy to co czuję jest adekwatne...

ja sądzę, że ja sobie jednak sam z moimi problemami nie poradzę - mnie musi ktoś światły, że tak powiem, umiejętnie pomóc... no ale jak wiadomo tych światłych, to ze świecą... ;) niemniej nie tracę nadziei i próbuję...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kici » 12 sie 2010, o 22:33

a ja poprosze garsc porzadnych tabletek na spanie!!! a jak bedzie trzeba to wiecej!!!
mam juz dosc bezsennosci :zalamka:
Avatar użytkownika
kici
 
Posty: 588
Dołączył(a): 11 wrz 2009, o 23:38

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 22:50

a ja właśnie wziąłem tabletkę od bólu głowy, który mam taki specyficzny, bo jakby na tle nerwowym i z pobolewaniem zatok... :?

kici, szkoda że jesteśmy tak daleko od siebie... :) bo gdybyśmy byli w jednym mieście, to bym Cię zaprosił na jakiś nocny spacer (aby w bezpiecznym miejscu, bo ja generalnie nie lubię włóczyć się po nocy tam gdzie zbyt bezpiecznie nie jest...)... albo urządzilibyśmy sobie pogaduchy z nocnym markowaniem... ;) i idę o zakład, że po paru takich sesjach zacząłby nas... regularnie morzyć sen! :) - nie z nudów :lol: ;) tylko na zasadzie odprężenia, uspokojenia i obecności bratniej duszy u boku... tak przynajmniej przypuszczam... no... wręcz jestem prawie pewien! :D

a czy Tobie jakieś konkretne myśli czasem po głowie chodzą, kiedy tak trudno Ci zasnąć...? czy po prostu to jest jakieś ogólne, nieokreślone napięcie...? jak Ty to odczuwasz...?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kici » 12 sie 2010, o 23:06

dziekuje za zaproszenie Fil. :kwiatek2:
sympatycznie by sie taki spacer zapowiadal z pogaduchami :)
Kiedys jak mialam pieska, to sobie chodzilysmy na wieczorne spacerki...ale wowczas nie mialam klopotow ze snem, a taki spacer dodatkowo mnie relaksowal i czasem dobrze ze Lara znala droge do domu, bo ja zasypialam na stojaco :wink:

konkretne mysli i napiecie jest wynikiem braku snu. bo co z tego ze klade sie do lozka, ze przewracam sie z boku na bok jak zansac nie moge...no to wowczas sobie mysle duzo...
najgorzej jest jak jestem strasznie zmeczona i wowczas nie moge zasnac. to mnie meczy jeszcze bardziej :?
nawet nie pomaga wino po ktorym zawsze zasypialam na imprezach :wink:
no i wogole teraz to sie wkurzam sama na siebie za to ze nie czuje sennosci :(
Avatar użytkownika
kici
 
Posty: 588
Dołączył(a): 11 wrz 2009, o 23:38

Postprzez Filemon » 12 sie 2010, o 23:38

Lara.... ładne imię :)

ja wychowywałem się nieustannie wśród psów i kotów - najbardziej chyba kochana była suka bokserka (bardzo lubię tę rasę! :) )ale było też dużo innych przemiłych zwierząt a każde z nich miało swój charakter...

obecnie już zostały tylko dwa kotki (jeden w główce ;) :lol: drugi obok, na kocyku... )

wiesz co...? w moim mieście poszlibyśmy na taką jedną z głównych ulic, oświetlonych stylizowanymi latarniami, przy której w nocy wszystko chyba jest pozamykane, ale pali się sporo świateł... a dalej przeszlibyśmy w kolejną ulicę, przy której są stare hotele, nieduży park, jakieś knajpki a na koniec doszlibyśmy do... zamku :) później przeszlibyśmy starym miastem spory kawałek, wąskimi uliczkami pomiędzy kolorowymi kamienicami, przecięlibyśmy barbakan i... o ile tam po drodze nikt nie dałby nam po łbie, to dotarlibyśmy do miłej nocnej knajpki, w której usiedlibyśmy na piwko, kawę a może i ciacho...? :) - ha i teraz zgadnij sobie jakie to miasto w Polsce! ;) ale nie mów głośno! :D


a tam gdzie Ty mieszkasz, jak mógłby wyglądać nasz nocny spacer...?

wiesz, przyszło mi do głowy, że mogłabyś spróbować czegoś innego niż leżeć i myśleć, kiedy nie daje się zasnąć...

ja bym chyba filmy oglądał albo słuchał muzyki, na przykład i może stopniowo oczy by się zaczęły zamykać... ? ale coś mi się zdaje, że Tobie by jednak przydał się na krótką metę jakiś lek, żeby się dało przełamać po prostu ten stan i zaznać ulgi... może gdybyś tak miała w domu tylko parę tabletek - aby uniknąć ryzyka, że zaczniesz je brać na okrągło - no bo na dłuższą metę, to Ty popadniesz w jakieś wycieńczenie... chyba, że możesz odsypiać w ciągu dnia...?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 12 sie 2010, o 23:51

Fajnie, że sobie tutaj tak gaworzycie :kwiatek2:.

Filemon, przyjemnie mi Ciebie czytać.
I kici się ostatnio (czyt.-od założenia tego wątku) jakoś więcej udziela.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez żabka » 12 sie 2010, o 23:53

ja idę powoli spac..
wezmę kocyk z środkami nasennymi..bo popołudniu odespałam nocne ..szaleństwa i ranne wstawanie..a jutro trzeba wstac o 7.30 bo terapia rano mam..

i jakiejs fajnej muzyki posłucham na dobranoc ..
Avatar użytkownika
żabka
 
Posty: 205
Dołączył(a): 14 lip 2009, o 14:48
Lokalizacja: w krainie żubra, pingwina i niedźwiedzi

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: onasacaci i 92 gości