Terapia grupowa

Rozmowy ogólne.

Postprzez desiderata » 11 sie 2010, o 08:12

---------- 09:44 07.08.2010 ----------

Partner próbuje zachęcić mnie do terapii grupowej dla osób współuzależnionych.
Czy ktoś z was chodził na taka terapie ?? co możecie o niej powiedzieć , jakie były wasze odczucia .

I drugie pytanie , nie jestem pewna co do grupy dla osób współuzależnionych , w końcu to ja jestem uzależniona , jestem " bierną " narkomankom , od 4 lat czysta .

---------- 08:12 11.08.2010 ----------

Nie no nie szalejcie tak z odpowiedziami bo nie nadążam czytać ;P
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez doduś » 11 sie 2010, o 10:21

a spytałaś go od czego on jest uzależniony ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez bunia » 11 sie 2010, o 13:04

"probuje zachecic" - dlaczego ?....co sama o tym myslisz ?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Bianka » 11 sie 2010, o 13:38

co to znaczy bierną narkomanką? sorki nie zrozumiałam, jestes uzalezniona czy wspoluzalezniona?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez desiderata » 11 sie 2010, o 15:11

Doduś on nie jest uzależniony .

bunia - dlaczego on próbuje , pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny ( ojciec alkoholik ) i całe życie zmagał się ze stresem , lękiem , nerwicą itd... terapia mu pomogła , wręcz zmieniła jego życie
, ja również pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny ( przemoc ) i mam pewne problemy z którymi mniej lub bardziej sobie radze .

Co sama o tym myślę , z jednej strony bardzo chce iść bo widzę jaki jest mój partner a on twierdzi ze to wszystko dzięki terapii .
z drugiej boje się że będzie to coś na zasadzie prania mózgu i wciskania ludziom jakiejś drogi życiowej dzięki której wszystko stanie się cudowne .

Bianka bierny to taki który ćpał ale już tego nie robi , czynny to taki który ćpa cały czas a wiadomo ze uzależnionym jest się do końca życia więc można biernie lub czynnie;)

Nie czuje się współuzależniona ale podobno każdy człowiek jest w jakimś stopniu współuzależniony od kogoś lub czegoś .

Na prawdę nikt nie był na terapii grupowej ??
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez oliwia » 11 sie 2010, o 15:24

desiderata ja się zastanawiałam swego czasu czy podjać sie terapii dla współuzaleznionych, ale zrezygnowałam...
ale myślę, że Ty powinnaś się zdecydować, przecież nic nie tracisz...prawda?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez doduś » 11 sie 2010, o 15:30

Desiderata - z tego co piszesz wynika, że oboje jesteście DDx - ja nie wiem, co lepsze, terapia indywidualna czy grupowa, uzależnienia czy współuzależnienia. JA zrobiłbym tak, że poszedłbym do dobrego terapeuty i stamtąd wywiódł powoli jakiej pomocy potrzebuję (jeśli potrzebuję)
Mam też inne uczucie w sobie, pewnie wynikające z moich lęków i niewiary w ludzką bezinteresowność - jakie są te pobudki z Jego strony ? Chęć niesienia pomocy ? Skoro był w terapii to wie, że jeśli nie zdecydujesz się sama, to żadną siłą Cię nie namówi. Cos mi się widzi tak na szybko, że on jest uzależniony od Ciebie - jeśli ty sobie pomożesz, to on poczuje się lepiej. Tak sobie myślę. A to guzik prawda, lepiej się poczuje ale tylko na moment.

Terapia to nie sekta :) nie martw się o to :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Bianka » 11 sie 2010, o 16:34

aha teraz rozumiem, a dlaczego akurat dla współuzależnionych skoro Ciebie to nie dotyczy bo nie jesteś współuzależniona?
Ja w szpitalu miałam grupową, polecam, zawsze czegoś można się o sobie dowiedzieć...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez eta » 11 sie 2010, o 18:57

Z własnego doświadczenia powiem, że terapia grupowa przysporzyć Ci może dobrych znajomych, może nie z takimi samymi problemami, ale podobnymi. Czy pomaga? nie wiem. Dwa razy zerwałam te formę leczenia, ale kontakt pozostał. Źle się czułam na grupowej, bo nie lubię jak ktoś patrzy jak płaczę. Ale też zobaczyłam jak wielki problem z alkoholem ma moja rodzina ze strony matki jak i ojca (tworzenie tzw. genogramu). Tak jak napisałam kontakt pozostał, nawet mieszkam teraz z koleżanką z terapii. Obie możemy siebie obserwować i ochrzanić czy podnieść na duchu jeśli zachodzi taka potrzeba. Widzę jednak i po niej i po sobie, ze terapia nic nam nie dała. Niby żyjemy, zmieniamy pewne pozorne rzeczy, ale jak przychodzi kryzys to nadal reagujemy jak zranione dzieci. Idź choćby na kilka spotkań. Najgorsze jest to pierwsze, kiedy wszyscy obawiają się, że spotkają kogoś znajomego. Być może wejdziesz w to, a jak nie to zrezygnujesz.

Nie wiem,czy czegoś za kimś nie powtórzyłam. Nie mam za dużo czasu i piszę tylko pod Twój post. pozdrawiam
eta
 
Posty: 262
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 08:00

Postprzez Filemon » 11 sie 2010, o 19:19

ja chodziłem przez 9 miesięcy na grupową terapię DDA - raz w tygodniu 3 godziny w specjalistycznym ośrodku plus tak gdzieś raz na miesiąc "maratony" czyli cały weekend z noclegiem i od rana do wieczora psychoterapia z przerwami na posiłki...

tak szczerze...? - bez sensu.
prowadzone przez fachową psychoterapeutkę a jednak według mnie nie radziła sobie, przynajmniej w moim przypadku (ale tego to akurat nie można jej mieć za złe, bo przypadek trudny... :lol:)

większość ludzi wyszła z tego w takim stanie w jakim przyszła, tyle że nawiązało się trochę znajomości towarzyskich...

mnie osobiście powiedziałbym, że nawet to trochę zaszkodziło zamiast pomóc i wynikało to z braku umiejętności terapeutki, mimo że była sympatyczną i inteligentną osobą...

właściwie niepotrzebnie chodziłem do końca i tyle czasu się męczyłem - trzeba było to gucio przerwać zaraz jak się zorientowałem, że to źle dla mnie idzie i nie zmuszać się do dotrwania do końca, bo nie było warto...

ale jestem za tym, żeby próbować i zdobywać własne doświadczenia - nie odchodzić z terapii z powodu WŁASNYCH trudności, ale jeśli jasne jest, że coś złego się dzieje naszym kosztem a terapeuta nie potrafi tego rozwiązać, to nie ma po co tkwić w takiej grupie - ja zrobiłem ten błąd, że niepotrzebnie siedziałem w tym do końca, ale przynajmniej właśnie się przekonałem co to było warte... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez anna maria » 11 sie 2010, o 19:56

Od dwóch lat uczęszczam na terapię grupową dla osób współuzależnionych.
Miałam też przez parę miesięcy indywidualną.
Byłam też na obozie terapeutycznym.
Wszystko pomaga. Jestem inną osobą niż dwa lata temu.
Tam uczymy się dbać o siebie , Poznajemy siebie .
Ale nikt,żaden terapeuta nie nauczy nas ani nie nakaże jak mamy żyć. To my sami wybieramy drogę swojego życia.
Zawsze warto spróbować.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez pszyklejony » 11 sie 2010, o 20:37

No muszę to napisać, ale pierdzielicie głupoty :). Żaden terapeuta nie wejdzie w Was i nie poczuje za Was, Waszego JA, tych emocji jakie wiążą sie z problemami. Oni mają za zadanie pokazać problem, resztę robicie sami.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez żabka » 11 sie 2010, o 20:46

nie wiem jak to jest z współuzależnionymi i uzaleznionymi..

chodze na terapię DDA , jest cięzko..
ale bardzo wiele daje mi siły i odwagi by wychodzić z skorupki.
jestem na grupowej i indywidualnej... bywa cięzko..
o kryzysach nie wspomnę tyle ich było..że poco mi to..? że bez sensu..
ale zawsze przeczekiwałam te momenty..i szłam dalej.

teraz pisze list do rodziny jako pracy domowej.. i płacze, czuję złośc, czuje bół głowy.. i pisze dalej.. wychodzi wypracowanie bez stylu i chaotyczne ale coś tam jest.

tak terapeuta wskaze problemn..ale przy okazji..zalezy od nurtu także coś w sobie poczuje i powie o tym..

odrzuć troski..i walcz o lepsze życie..
ja powoli walczę i teraz mam czas ze czuję się silniejsza..i chcę by to trwało. :)
Trzymaj się dzielnie..
Avatar użytkownika
żabka
 
Posty: 205
Dołączył(a): 14 lip 2009, o 14:48
Lokalizacja: w krainie żubra, pingwina i niedźwiedzi

Postprzez Filemon » 11 sie 2010, o 20:47

przyklejony, gdyby psychoterapia była naprawdę efektywna w Twoim lub moim przypadku, to nie spotkalibyśmy się tutaj, bo mielibyśmy inne rzeczy do roboty niż siedzenie na tego typu internetowym forum... nie sądzisz? :P

p.s.
ja miałem taki 2 letni okres w życiu, że wydawało mi się, że niemal całkowicie wyszedłem ze swoich problemów i myślałem, że jestem wyleczony... wówczas ani mi było w głowie zaglądać na takie fora i pamiętam jak sobie myślałem, że jak to wspaniale, że już jestem zdrowy i nie muszę się pałętać po żadnych tam głupich poradniach, średnio głupich psychologach i żałosnych psychiatrycznych konsultacjach i jeszcze wywalać na to kasę! - czułem po prostu, że najzwyczajniej w świecie jest mi to wszystko zupełnie do niczego nie potrzebne, ponieważ dobrze się czuję, funkcjonuję tak jak trzeba i mam różne fajne, przyjemne i ciekawe rzeczy do roboty, w tym także w kontaktach z innymi ludźmi... i to oczywiście w kontaktach realnych a nie wirtualnych...

przyszła życiowa burza, pieprznęło parę piorunów i moja stabilizacja rozwaliła się jak domek z kart - nie byłem WY-leczony a jedynie ZA-leczony i rozchorowałem się z powrotem... :(

zresztą to co wcześniej osiągnąłem (owo zaleczenie) to tylko MIĘDZY INNYMI, w niewielkiej części, dzięki różnych psychoterapiom a głównie dzięki innym czynnikom...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pszyklejony » 11 sie 2010, o 20:59

Już kręcisz Filemon, ja napisałem, że nie będzie efektywna, jak sam nie dobierzesz się do emocji.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 178 gości

cron