Mama - Problem

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Mama - Problem

Postprzez chande » 11 sie 2010, o 15:12

Witam,

zaczne od razu od sedna sprawy.

Mam swoje lata (po 30), moja Kobieta również (jest troszkę młodsza) a opiszę wam problem, który wydaje się powienien dotyczyć nastolatków...otóż Spotykamy się od dłuższego czasu, jesteśmy w sobie zakochani, wszystko nam układa się fantastycznie...ale jak to zawsze w takich historiach bywa jest jedno małe ale. Jej Matka. Jest to kobieta którą zostawił mąż, która ma za sobą próbę samobójcza (czy to był krzyk o pomoc czy faktyczna próba, cieżko mi powiedzieć) i która za ŻADNE SKARBY nie dopuszcze do siebie mysli że jej córka może sobie ułożyć własne życie.
robi takie o to numery:
- awantury gdy ona chce wyjść z domu
- szarpanina
- wymyślanie setki obowiązków które trzeba zrobić natychmiast
- jest wielką fanką zakupów- trzeba je robić parę razy w tygodniu
- wyrzuty w stylu - znowu zostaję sama
- w temacie "usamodzielnienie córki, czyli wyprowadzka" wywoływanie wyrzutów sumienia
- o przemocy już wspominałem ?
No ogólnie robi wszystko, żeby nasze relacje się pogorszyły, co zaskutkuje powrotem do statusu quo czyli, córcia w domu, chłopa nie ma...problem się rozwiązał.

Staram się z moją na ten temat rozmawiać...ale nie mam pojęcia co można by jej doradzić...co można by zrobić aby sytuacja choć trochę zbliżyła się do normy.

Gwałtowna wyprowadzka ( podobną rzecz zrobił były mąż0 może doprowadzić do tragedii...co oczywiście spowoduje że moja będzie miała do końca życia pretensje do siebie i do mnie...więc to też odpada...

Także gdyby ktoś...coś...jakoś mogł mi pomóc lub też doradzić będe bardzo ale to bardzo wdzięczny.


Pozdrawiam
Wręcz "Zdesperowany"
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez bunia » 11 sie 2010, o 15:22

Do jakiej tragedii doprowadzi wyprowadzaka ?....to jest szantaz emocjonalny, manipulacja :shock: ....."tesciowej" :) mozna zaproponowac fachowa pomoc, jesli odrzuci wiecej nie da sie zrobic.....kazdy poczytalny czlowiek odpowiada za swoje zycie....rowniez "tesciowa" :!:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez chande » 11 sie 2010, o 15:32

Ależ oczywiście, że jest to szantaż emocjonalny...
Jaka to tragedia ?...no obawiamy się, że może targnąć się na swoje życie...a tego moja sobie nie wybaczy...

O pomocy nie ma co mówić, gdyż "teściowa" nie widzi problemu...ona po prostu nie che być sama, faceci to samo zło (ja jestem najgorszy ze wszystkich...choć widziała mnie raz...słownie RAZ przez parenaście minut), moja zasługuje na kogoś lepszego...itd itp.

Reasumując pomoc zostanie odrzucona...już na etapie naszej tu rozmowy... :(

Ja jestem bardzo cierpliwy...nie naciskam mojej kobiety rozumiejąc, iż znajduje się między młotem a kowadłem...ale wiem też, że kiedyś do rozwiazania tej sytuacji musi dojść...

Pisząc tu...mam nadzieję iż uda mi się znależć taką, która będzie najdelikatniejsza dla każdej ze stron.


"kazdy poczytalny czlowiek odpowiada za swoje zycie....rowniez "tesciow" - no i tu też może leżej pies pogrzebany...bo może ona do końca nie jest normalna...

Każdy normalny rodzic, cieszyłby się szczęściem córki...a nie na każdym kroku to szczęście by podkopywał...dołował...gnębił...wyzywał itd ip.

ps. bunia - dzięki za zainteresowanie tematem...
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez doduś » 11 sie 2010, o 15:46

sprawa trudna i wymagająca jasnej deklaracji. Czy Twoja Luba wybiera Ciebie czy mamę. NIe da się ciastka zjeść i go mieć. Wiem, będę teraz brutalny ale postaw sprawę jasno, albo Ty albo mama. I zobacz co bedzie dalej.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez chande » 11 sie 2010, o 15:53

---------- 15:49 11.08.2010 ----------

"sprawa trudna i wymagająca jasnej deklaracji. Czy Twoja Luba wybiera Ciebie czy mamę. NIe da się ciastka zjeść i go mieć. Wiem, będę teraz brutalny ale postaw sprawę jasno, albo Ty albo mama. I zobacz co bedzie dalej."

no własnie nie chcę tak stawiać sprawy, bo popatrz, zastanówmy się hipotetycznie...ona wybiera mnie...przeprowadza się do mnie po czym "teściowa" popełnia samobójstwo...jak myślisz jak to wpłynie na nas ?. ona będzie miała pretensje do mnie że musiała wybierać...będzie miała pretensje do siebie, że wybrała mnie zamiast matki...także oczywiście może być i tak, że postawienie "teściowej" przed faktem dokonanym może jej otworzyć oczy i kobiecina się zmieni...ale kurka w cuda nie wierze...

---------- 15:53 ----------

zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy...przez te jej wyskoki ...my widujemy się raz dwa razy na tydzień...czasem udaje się częściej jak coś mocniej "przykombujemy" ...

to taka tylko dygresja...
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez Cacanka » 11 sie 2010, o 16:17

Ja, n miejscu Twojej kobiety, sama wybralabym sie do psychologa, lub poszukala fachowej pomocy...

Dla siebie, zeby odbudowac w sobie poczucie wartosci i zeby zrozumiec, ze jest sie dorosla, odpowiedzialna za siebie i swoje zycie kobieta. I tez po to, by ktos wzmocnil mnie i pokazal rozne techniki radzenia sobie w takich sytuacjach...


Moim zdaniem Twoja kobieta nie widzi wyjscia z tej sytuacji i...przepraszam...chyba sama nie chce jej zmienic...bo gdyby tak bylo, to zamiast CIebie- Ona pisalaby z nami, szukała pomocy i rozwiązań....


Mam podobne doświadczenia. Dość mocno związana z rodzicami, szczególnie z Mamą...Cóż z tego, że odcięłyśmy pępowine, skoro moja Mama owinęła mi nią szyję...
Długo nie mogłam zacząć żyć swoim życiem...

Pomogła definitywna wyprowadzka.Ale nie zerwałam kontaktów, tylko dzwoniłam cały czas- dawałam moim rodzicom luksus świadomosci- co dzieje się w moim życiu.

Teraz, po kilku latach, moi Rodzice są ze mnie dumni, że tak świetnie radzę sobie sama

Powodzenia Ci życzę. To faktycznie nieciekawa sytuacja- szczególnie dla Ciebie.
Z każdej jednak sytuacji jest wyjście.

Wierzę mocno, że Wam się takowe uda znaleźć

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez doduś » 11 sie 2010, o 17:05

widzisz? już siedzisz w bagnie po uszy. Co poczuje teściowa co zrobi dziewczyna. A Ty skaczesz jak na sznurku i próbujesz za nie rozwiązać ich problem. Zadaj sobie pytanie dlaczego w tym tkwisz. To bolesne ale ważne.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez chande » 11 sie 2010, o 17:12

"widzisz? już siedzisz w bagnie po uszy. Co poczuje teściowa co zrobi dziewczyna. A Ty skaczesz jak na sznurku i próbujesz za nie rozwiązać ich problem. Zadaj sobie pytanie dlaczego w tym tkwisz. To bolesne ale ważne."

to akurat proste, gdyż kcham swoją kobiete...i kim bym był gdybym nie starał jej się pomóc w rozwiązaniu tego problemu ?.

Fakt...nie radzi sobie w tej sytuacji, ale nie mam zamiaru zostawiać jej samej z tym problemem. Staram się jej pomóc...chociażby w ten sposób że nie stoje z założonymi rękami tylko szukam pomocy...np własnie tutaj.
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez Sinusoida » 11 sie 2010, o 20:42

Sprawa nie jest taka prosta. Oczywiste jest, że dojrzały człowiek nie wybierze matki ale lek przed samobójstwem może paraliżować... Ktoś kiedyś opowiadał mi pewną historię o mężczyźnie, który miał ten sam problem. Za każdym razem matka go szantażowała emocjonalnie i oczywiście źle się czuła kiedy on miał się z nią spotkać. Mężczyzna ten pewnego dnia powiedział mamie, żeby się pięknie ubrała bo zabiera ją wieczorem do restauracji. Kiedy już siedzieli przy stoliku powiedział do niej, że zaprosił ja tutaj nie bez powodu. Ponieważ matka zawsze powtarzała mu, że jak ją zostawi to ona się rozchoruje i umrze, to on chciał by ona mogła po raz ostatni w życiu zjeść sobie posiłek w restauracji i miło spędzić czas, gdyż on poznał kobietę z którą jest szczęśliwy i zamierza spędzić z nią resztę życia. Oczywiście (jeśli ta historia jest prawdziwa) matka zdębiała usłyszawszy to ale podobno poskutkowało!!

Pytanie zasadnicze, czy Twoja dziewczyna widzi ten problem?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Filemon » 11 sie 2010, o 22:07

chande, właściwie Twoje postawa mi się podoba, bo wydaje się partnerska wobec Twojej dziewczyny... a jednak odczuwam pewną wątpliwość...

wątpliwość ta dotyczy kwestii, czy między Tobą a Nią jest rzeczywiście partnerstwo...

myślę, że problem faktycznie dotyczy Was obojga, skoro jesteście parą, ale jednak to jest JEJ matka a nie Twoja, zatem przede wszystkim Ona powinna podejmować wszelką rozsądną inicjatywę by doprowadzić do rozwiązania tej kwestii...

czy Ona to robi...?

bo jeśli robisz to głównie Ty a Ona zachowuje się jak bezradna dziewczynka wobec swojej groźnej mamusi, która może zrobić rzecz straszną (sobie i wszystkim pozostałym osobom dramatu...), no to nie jest to relacja partnerska, gdyż z Jej strony brak dojrzałości...

porozmawiałbym o tym ze swoją dziewczyną, na Twoim miejscu i oczekiwałbym, że weźmie ona co najmniej równy udział w rozwiązaniu tej trudności - jeśli tego nie potrafi, to myślę, że wielu innych rzeczy również nie będzie potrafić kiedy już przyjdzie Wam iść wspólną życiową drogą...

czy aby Ty nie przejmujesz nazbyt za Nią pewnej odpowiedzialności i czy nie próbujesz rozwiązać problemu, który właściwie przede wszystkim jest Jej...? (a ściślej mówiąc: W NIEJ!) bowiem jeśli to Ona się z nim nie upora - Ty nic na to nie poradzisz... możesz Jej tylko asystować - pozostaje pytanie: jak długo, w takiej sytuacji??

a PRAKTYCZNYCH sposobów wybrnięcia wymyślić można przecież wiele i różnych - to nie jest żadna sprawa niemożliwa do przeprowadzenia, no ale pod jednym warunkiem - że Twoja partnerka jest faktycznie dojrzała do tego, żeby być partnerką... dla Ciebie a nie przede wszystkim uzależnioną córką swojej matki patrzącą na swojego mężczyznę by wybawił Ją z opresji...

zatem jak to jest, tak naprawdę...?

końcowe pytanie sinusoidy chyba też nawiązuje do tego co ja tutaj rozpisałem obszernie... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 09:49

Filemon jak Ty ładnie i delikatnie opisałeś to, co myślę :) Zobaczymy co nasz autor napisze. Jesli bedzie trzeba kubeł wody wyleje pszyklejony ;)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez bunia » 12 sie 2010, o 09:59

Chande.......jesli Twoja partnerka nie jest gotowa na rozprawienie sie z demonem mamusi to wiele nie zdzialasz......bedziecie borykac sie z symptomami a nie przyczyna "choroby".....niestety lub stety :D kazdy musi dojrzec do wlasnych decyzji jak rozwiazac problem, byc moze sam rozwiazalbyc go inaczej....to co bywa oczywiste dla Nas nie zawsze jest oczywiste dla innych.....osoby wspoluzaleznione musza same przejsc przez droge do uniezaleznienia.......nie ma tez gwarancji, ze sie uda........w zwiazku z tym powstaje pytanie kiedy bedziesz tym zmeczony......pewnie jeszcze nie teraz i sam nie wiesz.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 12:36

Witam ponownie 
A więc po kolei
Cacanka
Ja, n miejscu Twojej kobiety, sama wybralabym sie do psychologa, lub poszukala fachowej pomocy...

Zgadzam się , to by mogło jej pomóc…ale moja luba, nie bardzo ma na to ochotę. Po próbie teściowej – gdy odszedł mąż – była parę razy u psychologa, który ją oświecił mniej więcej takim o to zdaniem „ jak już będziesz dorosła, to sobie ułożysz życie i Twoja mama odetnie pępowinę”. Jako że to nie nastąpiło to się zraziła…

Sinusoida
Pytanie zasadnicze, czy Twoja dziewczyna widzi ten problem?


Widzi, widzi problem, ale kompletnie sobie z nim nie radzi…

Filemon
chande, właściwie Twoje postawa mi się podoba, bo wydaje się partnerska wobec Twojej dziewczyny... a jednak odczuwam pewną wątpliwość...

wątpliwość ta dotyczy kwestii, czy między Tobą a Nią jest rzeczywiście partnerstwo...

Prawda jest taka, że ponieważ jej mama zawsze ją tak dominowała, to nasz związek jest jest pierwszym poważnym…w związku z czym wszystkiego się uczy od podstaw…partnerstwa także…

myślę, że problem faktycznie dotyczy Was obojga, skoro jesteście parą, ale jednak to jest JEJ matka a nie Twoja, zatem przede wszystkim Ona powinna podejmować wszelką rozsądną inicjatywę by doprowadzić do rozwiązania tej kwestii...

czy Ona to robi...?

No właśnie nie robi…bo się panicznie boi Matki…i nie wie co może zrobić w tej sytuacji…

gdyż z Jej strony brak dojrzałości...

Siłą rzeczy…tego też się uczy…powoli bo powoli…ale do przodu
a PRAKTYCZNYCH sposobów wybrnięcia wymyślić można przecież wiele i różnych

Jakie …jakie ?:)
doduś
Filemon jak Ty ładnie i delikatnie opisałeś to, co myślę Zobaczymy co nasz autor napisze. Jesli bedzie trzeba kubeł wody wyleje pszyklejony


Kubeł wody…mam za każdym razem jak „teściowa” strzeli jakiś numer…

w zwiazku z tym powstaje pytanie kiedy bedziesz tym zmeczony......pewnie jeszcze nie teraz i sam nie wiesz.


Na razie wytrzymuje…aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że na dłuższą metę tak się żyć nie da. Zresztą dlatego własnie zwróciłem się o pomoc.


Oczywiście macie racje pisząc, iż to ona powinna tej pomocy szukać a nie ja… i to przede wszystkim jest jej problem. Ja to wiem, wy to wiecie… i pewnie w jakimś stopniu i ona to wie. Mówię pewnie, gdyż pewności nie mam.

Za każdym razem jak zaczynamy rozmawiać na ten temat, to z jej ust padają mniej więcej takie zdania:
„wiem, no ale co ja mam zrobić?”
„poczekaj, daj mi trochę czasu, ona musi się przyzwyczaić” (przyzwyczaja się już prawie rok)
„zobaczysz to się zmieni”
Itd. Itp.

Ona wie, że ją kocham i że jestem cierpliwy i oczywiste jest, że wykorzystuje to, że ja nie zachowam się tak samo jak „teściowa” i nie zrobię jej awantury jak przez M się nie spotkamy…zamiast tego wie że ją wespre…pociesze…a jak się spotkamy to i przytule itd.

Ach…sorry za chaotyczną wypowiedź…ale piszę ją po pierwsze na raty…a po drugie się wkurzony na całą tę sytuację…
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 12:55

teściowa to jej i Tobie robi jazdy
kubeł wody wyleję ja

Witam ponownie 

Na razie wytrzymuje…aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że na dłuższą metę tak się żyć nie da. Zresztą dlatego własnie zwróciłem się o pomoc.


Oczywiście macie racje pisząc, iż to ona powinna tej pomocy szukać a nie ja… i to przede wszystkim jest jej problem. Ja to wiem, wy to wiecie… i pewnie w jakimś stopniu i ona to wie. Mówię pewnie, gdyż pewności nie mam.

Za każdym razem jak zaczynamy rozmawiać na ten temat, to z jej ust padają mniej więcej takie zdania:
„wiem, no ale co ja mam zrobić?”
„poczekaj, daj mi trochę czasu, ona musi się przyzwyczaić” (przyzwyczaja się już prawie rok)
„zobaczysz to się zmieni”
Itd. Itp.

Ona wie, że ją kocham i że jestem cierpliwy i oczywiste jest, że wykorzystuje to, że ja nie zachowam się tak samo jak „teściowa” i nie zrobię jej awantury jak przez M się nie spotkamy…zamiast tego wie że ją wespre…pociesze…a jak się spotkamy to i przytule itd.


No i uwiesiło sie biedactwo na Tobie. Na moje oko, córka kompletnie niesamodzielna, uzależniona emocjonalnie od matki, matka niestabilna emocjonalnie, Ty w tym wszystkim próbujesz ratować dziewczynę i jej matkę zamiast uciekać. Z jakiej rodziny pochodzisz ? Powolutku też pewnie wpadasz w uzależnienie emocjonalne od swojej dziewczyny, jeśli jeszcze nie jesteś uzalezniony. JEsteś na dobrej drodze do piekła. Zabawa skończy się tak, ę Ty w którymś momencie sie rozlecisz, jak jesteś podatny to wpadniesz w jakieś gówno, a dziewczyny dalej bedą sobie trwać w najlepsze w swoim dance macabre i poszukają kolejnego kochasia.
WIdzę też rozwiazanie. Dziewczyna do terapii a Ty cierpliwie czekasz czy suma zysków i strat jest na plus i podejmujesz decyzję czy chcesz z Nią być. Żeby jej ułątwić moze zaproponuj na początek wizytę wspólną u terapeuty? We dwoje ? W mojej ocenie podstawowm warunkiem jaki powinien być spełniony, zebyś trwał w tej relacji jest DZIAŁANIE Twojej dziewczyny w kierunku tejże ralacji z Tobą budowania. TEgo nie ma. Jak mocno się nie sprzeciwiasz teraz moim słowom, tak bardzo tego budowania nie ma.

NIe lituję się nad Tobą. Współczuję Ci. NIE życzę, żebyś wpadł w to szambo, które sam sobie włąśnie gotujesz. JA wiem jak to jest się topić we włąsnym gównie
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 13:08

No i uwiesiło sie biedactwo na Tobie. Na moje oko, córka kompletnie niesamodzielna, uzależniona emocjonalnie od matki, matka niestabilna emocjonalnie, Ty w tym wszystkim próbujesz ratować dziewczynę i jej matkę zamiast uciekać. Z jakiej rodziny pochodzisz ? Powolutku też pewnie wpadasz w uzależnienie emocjonalne od swojej dziewczyny, jeśli jeszcze nie jesteś uzalezniony. JEsteś na dobrej drodze do piekła. Zabawa skończy się tak, ę Ty w którymś momencie sie rozlecisz, jak jesteś podatny to wpadniesz w jakieś gówno, a dziewczyny dalej bedą sobie trwać w najlepsze w swoim dance macabre i poszukają kolejnego kochasia.
WIdzę też rozwiazanie. Dziewczyna do terapii a Ty cierpliwie czekasz czy suma zysków i strat jest na plus i podejmujesz decyzję czy chcesz z Nią być. Żeby jej ułątwić moze zaproponuj na początek wizytę wspólną u terapeuty? We dwoje ? W mojej ocenie podstawowm warunkiem jaki powinien być spełniony, zebyś trwał w tej relacji jest DZIAŁANIE Twojej dziewczyny w kierunku tejże ralacji z Tobą budowania. TEgo nie ma. Jak mocno się nie sprzeciwiasz teraz moim słowom, tak bardzo tego budowania nie ma.

NIe lituję się nad Tobą. Współczuję Ci. NIE życzę, żebyś wpadł w to szambo, które sam sobie włąśnie gotujesz. JA wiem jak to jest się topić we włąsnym gównie


Parę razy w życiu się poddałem, czego po pewnym czasie bardzo żałowałem...powiedziałem sobie wtedy, że już się nie poddam...i dzielnie tej obietnicy dotrzymuję ...i nie mam zamiaru teraz jej złamać.

Z jakiej rodziny ja pochodzę ?...Normalnej...Kochająca Matka, Kochający Ojciec, żadnej patologii żadnej przemocy...no poprostu normalna familia (oczywiście w zależnosći co dla kogo jest normalne, dla mnie rodzine mam normalną)


Gdybym nie chciał z nią być to bym nie szukał pomocy...

Powiem tak...zamiast na problemie...wole koncentrować się na rozwiązaniu...wtedy i problem zniknie, a koncentrując się tylko na problemie rozstrząsamy go ...a wyjścia z sytuacji brak.

Nie twierdzę że jest różowo. nie twierdzę że moja dziewczyna nie ma problemu, nie twierdzę że ja nie mam problemu...twierdzę że chce ten problem rozwiązać...znależć jakiś złoty środek...i że się nie poddam...oraz że warto walczyć...

...nie ucieknę...nie zostawie jej samej. to jak chowanie głowy w piasek...a na to nigdy nie pójdę...już nie...
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 208 gości