sala nr. 5
sanatorium pod Zwiędłym Filemonem...
ODDZIAŁ OTWARTY - są jeszcze wolne łóżka...
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
zapraszam wszystkich a w szczególności niektóre wybrane osoby...
sądzę, że te o które chodzi same się domyślą...
zapraszam do sali nr 5 (moja ulubiona cyfra po prostu),
na wygodne rozłożenie się na łóżku (jest jeszcze dużo wolnych! ),
chwilę relaksu i pogawędkę o czym komu przyjdzie ochota...
liczę na to, że w takiej spokojnej, sanatoryjnej atmosferze naszego oddziału otwartego... na świeżo zaścielonym, przytulnym łóżeczku może uda nam się parę rzeczy rozkminić - na przykład dlaczego nie udają się nam nasze związki - różne: przede wszystkim te najbliższe intymne ale może także przyjacielskie lub zawodowe i inne kontakty z ludźmi...
czego doświadczyliśmy, na ile siebie poznaliśmy, co nas boli, co cieszy a czego ważnego się już nauczyliśmy...
kto jest na jakim etapie...?
komu się już udaje!!! na ile i jak to osiągnął - co zrozumiał i naprawił w sobie i w swoim życiu...
a jeśli nawet się nie uda odkrycie ameryki, to może po prostu trochę o tym pogadamy, pośmiejemy się, popłaczemy, siostra przyjdzie zastrzyk zrobi... tabletki poda... i potem łatwiej siem uśnie...
no to na tyle
tak jakoś to sobie wymyśliłem - najwyżej temat przepadnie gdzieś tam w otchłaniach archiwum...
-=-=-=-=-=-=-=--=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
teraz wychodzę na przepustkę, bo czeka mnie niezła przeprawa... W ZWIĄZKU o charakterze hmm... można by rzec służbowym - relacja trochę taka jak w pracy... boję się tego, bo czuję, że mogę zostać zaatakowany a nie jestem dziś na to zbytnio przygotowany... najchętniej właśnie wskoczyłbym tutaj do łóżka, na sali nr. 5, nakrył się ciepłym kocykiem i poczekał, że może ktoś zajmie łóżko obok z chętką na pogawędkę a te wszystkie trudne sprawy niechby tam sobie gdzieś zostały w dalekim świecie z dala ode mnie...
tymczasem zmykam a wieczorem zajrzę na salę...
ciekawym, czy kogoś zastanę...
no to ryzyk-fizyk - wpuszczam temat...