---------- 23:30 07.08.2010 ----------
przypuszczam, że gdybyś nie podobał się kobietom, to nie byłoby tych wszystkich początków znajomości, które zaczynały się nawiązywać, o których piszesz... a jednak ileś kobiet wstępnie się Tobą zainteresowało - zatem coś im się w Tobie musiało spodobać... poza tym uroda czasami nie jest tak ważna, jak coś co mężczyzna ma w sobie i czym potrafi zainteresować kobietę...
tylko, jak piszesz, potem, na dalszym etapie, następowało coś takiego, że one się wycofywały, albo zmieniały kurs, na przykład w kierunku innego mężczyzny...
i w tym "miejscu" widzę Twój problem... trzeba by ustalić co takiego się dzieje, że one mimo, iż początkowo zainteresowane, potem jednak zmieniają zdanie...
jedną rzecz Ci mogę podpowiedzieć na zasadzie hipotezy:
możliwe, że nosisz w sobie jakiś duży deficyt emocjonalny, jakieś bardzo silne potrzeby bliskości, bycia kochanym, czułości, wsparcia, itp.
to są wszystko normalne, ludzkie potrzeby, ALE... mogą też być te same potrzeby jednak nie całkiem normalne...
mianowicie, ważne jest to, z czego one wypływają - jakie są ich źródła!
jeśli nosisz w sobie sporo niejasnego lęku, potrzeby przytulenia się i uśmierzenia wewnętrznego napięcia, jeśli kobieta ma Ci podnieść Twoje poczucie wartości, zapewnić wewnętrzne uspokojenie, itp. to znaczy to, że jesteś w jakiś sposób psychicznie niesamodzielny i szukasz dziewczyny, z którą mógłbyś wejść w relację zależności i czerpać od niej zaspokojenie swoich potrzeb - niestety, ale to nie jest miłość, to jest co najwyżej "neurotyczne pragnienie miłości"...
dziewczyny mogą dokładnie nie rozumieć nawet o co chodzi, ale wyczuwać intuicyjnie na przykład coś takiego właśnie w Tobie i wówczas to nie przyciąga drugiej osoby a raczej może budzić dystans, mieszane uczucia, niepewność aż wreszcie wycofanie się - szczególnie jeżeli w którymś momencie z Twojej strony zaczyna się może silniejsze parcie w tym kierunku, żeby przyciągnąć do siebie partnerkę i uzyskać zaspokojenie Twoich potrzeb - ona wtedy instynktownie wyczuwa (jeśli tylko jest w miarę bystra i emocjonalnie perceptywna), że Ty czegoś baaaaaaardzo baaaaaardzo od niej chcesz (choć może też masz również coś do zaoferowania) i ona czuje, że bardzo szybko i bardzo silnie Ci na tym zależy, żeby to od niej uzyskać... to z pewnością będzie budzić jej zdziwienie i dystans, bo drugi człowiek odbiera takie parcie czasem nawet jako nachalność, przyczepianie się, przyklejanie, itp... a tymczasem większość przeciętnych osób chce mieć równorzędnego partnera, nie obarczonego deficytem miłości, który jest niezbyt samodzielny i szuka drugiego człowieka, którym próbuje sobie w sobie zapełnić jakiś poważny emocjonalny brak...
ja nie twierdzę, że to jest właśnie dokładnie Twój "przypadek", ale to jest właśnie bardzo częsta przyczyna takich niepowodzeń jak Twoje, więc jeśli chcesz i potrafisz, to zbadaj to w sobie, czy przypadkiem takie coś ciebie nie dotyczy... jeśli dotyczy, to musi to ulec jakiejś zmianie - niestety, uważam, że terapeuci słabo sobie radzą z taką problematyką zależnościową i często niewiele potrafią pomóc...
nie oznacza to jednak, że należy z góry dać za wygraną, poddać się i siedzieć w czterech ścianach i się dołować - warto podjąć wszelką inicjatywę, żeby starać się problem rozwiązać - no, ale wcale nie mam pewności, czy właśnie taki problem Ciebie dotyczy - to tylko moja podpowiedź a sprawdzić musisz to sam
może okazać się pomocny wątek ladybird na związkach, bo moim zdaniem w tamtym wątku można znaleźć pewne elementy tego o czym tu w skrócie piszę...
pozdrawiam
---------- 23:39 ----------
wolfspider napisał(a):N apoczątku każdej znajomości potrafie być wyluzowany, pewny siebie, mam poczucie humoru, ale w miare zaagnazowania wychodzi cos ze mnie takiego, co jest w moim wnętrzu, staje się nudny, rozgoryczony, ciągle przestraszony i te osoby ode mnie sie odwracają, włsnie tego sie boję że jak tylko się troche odsłonie to wszytko legnie w gruzach. Tak samo sie boję tego momentu, gdy juz się cieszę, że wreście z kims mi sie ułozy a tu nagle ta osoba milczy, oddala się a po jakims czasie jeszcze poznaje kogos innego, kogoś wartościowszego ode mnie.
to wymaga rozpracowania...