Filemonie – moje „wyznanie wiary w wolność” nie ma nic wspólnego z religijnością czy wiarą rozumianą potocznie. Jest to raczej zajęcie stanowiska w filozoficznym sporze „wolność/wolna wola kontra determinizm”. Natomiast użycie słowa „wierzę” w tym kontekście wynika z tego, że faktycznie cały czas opieramy się na założeniach i twierdzeniach, których nie da się udowodnić w klasycznym tego słowa znaczeniu. A jeśli już koniecznie chcemy to traktować jako wyznanie, to raczej humanistyczne niż religijne. Co do mojej religijności zaś – nie jestem religijny, choć zakładam, że istnieje Absolut/Bóg (ale na pewno nie w formie, którą szkicują niektóre religie).
Sinhue – i tu właśnie dotykamy tego sporu, który jest obecny chyba wszędzie – determinizm versus wolność. Dla mnie zarówno podejście afirmujące skrajną wolność jest nieprawdziwe, bo (tak jak wcześniej napisałem) jednak ta wolność jest ograniczona przez rozmaite czynniki (biologiczne i społeczne), jak również odrzucam Twoje wyłącznie deterministyczne podejście, bo wolność, pomimo że ograniczona i uwarunkowana, to jednak nie w sposób absolutny.
Po drugie zaś, moja niechęć do skrajnego determinizmu wynika z tego, że niesie on za sobą zaprzeczenie wolności, ergo podmiotowości, ergo odpowiedzialności. Innymi słowy logiczną konsekwencją podejścia skrajnie deterministycznego jest odmowa dla podmiotowości człowieka czyli uznanie go za przedmiot natury. Załóżmy, że Twoja ukochana Cię zdradza – wówczas, chcąc być konsekwentny, musisz uznać, że to nie jej wina bo przecież ona została tak właśnie uwarunkowana/zdeterminowana. Ktoś zabija Twoje dziecko – musisz uznać, że zabójca tak naprawdę nie jest winien i nie może ponieść żadnej odpowiedzialności, bo tak został uwarunkowany. Stąd też, kiedy napisałem, że „wybieram wiarę w wolność” (wolność ograniczoną) miałem na myśli również potencjalne społeczne konsekwencje uznania dla braku wolności/braku podmiotowości.
Sinhue, po tym, jak już wyłuszczyliśmy nasze prawdy wiary, przyszła mi jeszcze jedna kwestia do głowy. Interesuje mnie poczucie sensu/poczucie integralności psychicznej przy założeniu, że nie ma wolności/podmiotowości a człowiek jest jedynie przedmiotem natury, biologicznym bezwolnym pionkiem. Mi byłoby ciężko taki sens odnaleźć, choć być może jest to możliwe – stąd moje pytanie, jak to wygląda u Ciebie? Czy wobec poczucia braku wolności, odnajdujesz sens w jakimkolwiek działaniu?
Alan Medinger
Zasadniczo Medinger jest dość klasyczny jeśli chodzi o swoje poglądy i przez to trochę nudnawy. Nie mówiąc o tym, że odrzuca udział biologii w powstawaniu orientacji – co moim zdaniem jest jednak błędem. A już zupełnie zabawne są jego porady jak zachowywać się wobec kobiet np.: „Zacznijcie zauważać i doceniać żeński pierwiastek w kobiecie”, „Zacznijcie medytować nad fizycznymi atrybutami kobiecości” albo „Zachowujcie się szarmancko”...
Niejaką wadą Medingera jest również to, że praktycznie na każdym kroku robi odwołanie do religii i poleca modlitwę, co znacznie osłabia postulat „uniwersalności” jego rozważań.
Jest jednak kilka elementów, które wydały mi się ciekawe i zastanawiające w moim własnym kontekście. Np.: stosunek homoseksualnych mężczyzn do kobiet. Wymienia tu trzy główne typy:
1. Mężczyzna jest wciąż mocno związany z matką. Najczęściej zniewieściały, dobry przyjaciel kobiet.
2. W odczuciu mężczyzny kobieta nie ma żadnej wartości. Wówczas jest hiper-męski. Pogarda dla kobiet, idolatria względem mężczyzn.
3. Mężczyzna odczuwa gniew wobec kobiet.
Zauważam w sobie elementy trzeciej postawy – szczególnie gniew wobec dominujących kobiet, agresywnych w swoim sposobie bycia. Jest to jakieś irracjonalne, płynące gdzieś z głębi ale zauważalne. Medinger pisze, że jest to pokłosie pełnienia funkcji „grzecznego chłopca” względem matki, który poprzez taki gniew buntuje się przeciw tamtej postawie w dzieciństwie. Przy czym mam przeczucie, że taki gniew nie musi być związany z homoseksualizmem, tylko jest problemem samym w sobie. Tym bardziej, że wiele cech i sytuacji, o których Medinger pisze w kontekście homoseksualistów, zauważam np. również u mojego heteroseksualnego przyjaciela.
Książkę Medingera mam w pdfie – jeśli ktoś z Was chce, mogę przesłać.
pzdr!
PS
W wyniku naszej poprzedniej dyskusji sięgnąłem do „Naszych wewnętrznych konfliktów” Karen Horney. Czytam z zaciekawieniem, choć mam też kilka krytycznych uwag co do całego nurtu psychoanalitycznego.