Nie wiem..

Problemy związane z depresją.

Nie wiem..

Postprzez siema » 2 sie 2010, o 13:11

Nie wiem jakiego typu jest mój problem. Nie wiem czy w ogóle mam problem… Zacznę od początku..

Mam 15 lat. Moje problemy ‘’ze sobą’’ zaczęły się w pierwszej klasie gimnazjum (2 lata temu). Nigdy nie miałam dobrego zdania o sobie. Nie pamiętam kiedy za coś się pochwaliłam albo uważałam, że zrobiłam coś dobrze. Byłam dzieckiem nieplanowanym. Rodzice zwyczajnie wpadli. Wiem jednak, że cieszyli się na moje przyjście. Jak byłam malutka wujek w formie żartu często mi mówił, że tak naprawdę mnie nie chcą, nie kochają i jeżeli będę niegrzeczna to mnie zostawią. Babcia zaś często, gdy coś robiłyśmy nie tak jak chcieli powtarzała, że nie można im o tym mówić, bo się zdenerwują. Dla mnie składało się to następująco : jeżeli nie będę zachowywać się tak jak chcą, zdenerwują się na mnie i zostawią. Robiłam więc wszystko pod ich dyktando. Jeżeli zrobiłam inaczej, kłamałam ile wlezie żeby się nie wydało. Do dziś mam problem z mówieniem im prawdy jeżeli wiem, że nie pochwalają tego co robię. Zwyczajnie boję się ich. Przez 14 lat byłam jedynaczką. W październiku tamtego roku urodził mi się brat. I tu pojawiły się następne problemy. Czuję się mianowicie jeszcze mniej kochana i potrzebna w rodzinie. Mają przecież swojego małego skarba, a ja jestem im potrzebna tylko i wyłącznie do gotowania, sprzątania i zajmowania się nim kiedy chcą chwilę odpocząć. Przekłada się to na nieuzasadnioną nienawiść względem tego malca. Próbowałam zmienić swój stosunek względem niego, ale nie potrafię.
W grudniu 2008 roku pierwszy raz spotkałam się z cięciem. Cięła się koleżanka. Na początku nie rozumiałam jak można okaleczać swoje ciało i cieszyć się przy tym. W lutym następnego roku jednak sama zaczęłam się ciąć. Do dziś mam z tym problem, ponieważ w ciężkich sytuacjach to wydaje się być jedynym rozwiązaniem, które na marginesie nijak nie pomaga, ale w tamtych chwilach tak nie uważam. Sama sobie wmawiam, że jest to mój nałóg i nie mam wystarczającej siły by z nim walczyć. Jest to moje usprawiedliwienie przed samą sobą. Miewam myśli samobójcze.
W czerwcu tego roku mój przyjaciel próbował popełnić samobójstwo. Nie udało mu się, więcej prób nie podejmował. Moja psychika jednak bardzo wtedy ucierpiała. Cieszyłam się, że mu się nie udało z drugiej zaś strony podziwiałam za to, że zrobił coś o czym ja od dawna myślałam. Nikt o tym jednak nie widział.
Siedząc czasami w pokoju miewam różne przywidzenia. Ma to jednak miejsce tylko kiedy czuję się wyjątkowo źle. Ostatnie było takie, że widziałam siebie wiszącą na lampie. Ogarnia mnie wtedy ogromna panika. Mam ochotę wybiec z domu, uciec od tego wszystkiego.
Jedną z rzeczy, które ostatnio źle na mnie wpłynęły była pewna wiadomość. Otóż mam przyjaciela. Ma on 19 lat i mieszka sam. Czasem z przyjaciółką i jeszcze dwoma chłopakami (tworzymy taką jakby ’’paczkę’’) siedzimy u niego w domu. Nie ma marudzących rodziców i tego typu rzeczy. Nie wiem zupełnie na jakiej podstawie, ale ludzie mieszkający na jego osiedlu uznali, że ‘’dajemy tam dupy’’. Bardzo zabolało mnie to stwierdzenie, kiedy się o tym dowiedziałam. Daleko mi do takiego zachowania. Sama gardzę dziewczynami, które w moim wieku ‘’puszczają się’’ i zabolało mnie, że ktoś uznał mnie za jedną z nich.

Może ktoś uzna, że to nic wielkiego. Zwykłe problemy czy coś w tym stylu. Nie wiem. W każdym razie nie radze sobie z tym. Zaczynam odczuwać lęk przed wszystkim, domem, miastem, ludźmi, rodziną. Wszystko jest takie przerażające..
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 2 sie 2010, o 13:53

oh nie sa to zwykle problemy

masz powazne klopoty z soba, i przydaloby sie o nich porozmawiac z psychologiem.

widac ze myslisz precyzyjnie, i wyrazasz sie z duza szczeroscia.
czy interesujesz sie psychologia i probujesz sama zanalizowac co moglo spowodowac Twoje emocjonalne problemy ?

czy ciekawi cie rozwiklanie tego co w Tobie sie dzieje?
cvbnm
 

Postprzez siema » 2 sie 2010, o 15:46

W moim mieście nie ma psychologa. Musiałabym dojeżdżać do innego miasta i automatycznie powiedzieć rodzicom, a na to nie potrafię się zdobyć.

Tak, interesuję się psychologią. Myślałam o karierze psychologa, ale raczej na to nie mam szans.
Tak, próbowałam. Chciałabym, żeby to w końcu się skończyło, ponieważ jest coraz gorzej. Opcja ''psycholog'' odpada, więc piszę tutaj. Sama już zwyczajnie nie daję sobie rady.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 2 sie 2010, o 19:35

heh, nie wiem czy psycholog to kariera
:)

jakie niby mialby by byc przeszkody?


uwazam ze nie ma sie co oszukiwac, ze trzeba to rodzicom powiedziec i do psychologa sie udac

niestety to bedzie trudne, ale czemu by nie byc odwaznym W TEJ dziedzinie miast cwiczyc odwage do samobojczych mysli?

to mi sie zdaje nieoplacalne

co by sie stalo jakbys powiedziala rodzicom ze czujesz sie zle masz klopoty i umowilas sie na wizyte w poradni.

czy sa faktycznie przeslanki ze rodzicow nie obchodzi ze masz problemy i ze nie pozwolil by ci szukac pomocy?
cvbnm
 

Postprzez siema » 2 sie 2010, o 22:58

Może nie kariera, ale nie widziałam jak to inaczej nazwać. A co do przeszkód to biologia u mnie kuleje, a z tego co mi wiadomo jest potrzebna.

Nie chodzi o to, że ich to nie obchodzi, bo jestem pewna, że ich obchodzi. Ja się ich zwyczajnie boję. Boję się, że ich zawiodę i zranię. Może to głupio brzmi z ust osoby, która mówi, że ma myśli samobójcze, ale jeżeli próba by się powiodła nie myślałabym o tym, że ich zraniłam. Chory tok myślenia, wiem, ale moje zdrowie psychiczne jest raczej wątpliwe.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 2 sie 2010, o 23:04

rozumiem ze sie boisz
ale moze ryzyko porozmawiania z nimi cos by dalo ...
pomysl co mogloby zlego dac a co dobrego

jesli ich zawiedziesz, to byc moze po porstu dlatego ze wlasnie sie ich boisz.
ja jako rodzic wolalabym aby sie dziecko przelamalo, i wyzwolilo z meczarni udawania idealnej, bo rodzice dobrze wiedza jak trudne jest zycie.

wazniejsze do pozorow jest chyba uczciwosc warto dla niej zaryzykowac
cvbnm
 

Postprzez siema » 3 sie 2010, o 22:24

Ja nie potrafię z nimi normalnie rozmawiać. Poza tym oni wiedzą np. o tym, że się boję mówić im o różnych rzeczach. Powiedziałam to mamie. Nic z tym nie zrobiła. Mam wrażenie, że nieraz nawet wykorzystuje mój strach przed nimi.
Wykańcza mnie psychicznie.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 3 sie 2010, o 22:41

siema, mam taki pomysl, zorientuj sie czy u was w szkole jest ktos taki co sie nazywa "pedagog szkolny" i popros o rozmowe.
powiedz ze masz klopoty, pedagog szkolny to osoba ktora moze bardzo pomoc, i przede wszystkim jest zorientowana ze takie sprawy jakich doswiadczasz kwalifikuja sie do pomocy.


teraz sa wakacje, ale po wakacjach poszukaj takiej osoby w szkole, ....

to moze cos zmienic, ...

opowiedz teraz, jesli chcesz, jak wg ciebie ona wykorzystuje ten strach.
to niepokojace
cvbnm
 

Postprzez siema » 3 sie 2010, o 23:15

---------- 22:12 03.08.2010 ----------

Mogę spróbować z pedagogiem porozmawiać, ale nie wiem czy to coś da.

Z racji, że się jej boję nie potrafię jej odmawiać. Czyli prawie na wszystko jest ''dobrze mamusiu''. Więc będąc w domu na wakacje muszę zrobić np. pranie, poodkurzać, ogarnąć ogólnie dom, zrobić obiad i podczas tego wszystkiego pilnować brata. Ona sobie np. przez ten czas rozmawia z koleżanką przez telefon albo czyta. Jeżeli coś jest zrobione nie tak lub czegoś nie zrobię to lecą teksty, że jestem leniem, nic nie umiem zrobić i tylko niepotrzebnie wydają na mnie pieniądze. Skutkuje to tym, że następnym razem zapierniczam jak głupia, żaby tylko mamusię zadowolić. A ona zawsze znajdzie sobie jakieś ale. Ewentualnie dołoży mi coś do zrobienia. Generalnie w domu czuję się jak sprzątaczka. Zwraca się do mnie jedynie, kiedy chce, żebym coś zrobiła.

---------- 22:15 ----------

Gdybym tylko ja to widziała, pomyślałabym, że mi się wydaje. Po prostu wkurzają mnie wymagania rodziców czy coś. Ale ostatnio nawet moje koleżanki jak do mnie przyszły zwróciły mi uwagę, że ja ciągle latam i coś robię i nawet nie mam dla nich czasu. Powiedziały też, że zauważyły, że mama zwraca się do mnie jak do pomocy domowej, a do brata używa zwrotów typu ''słonko'', ''kochanie'', ''synku najdroższy''.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 4 sie 2010, o 09:14

czy to cos da? jesli nawet wygadanie moze dac ulge, to chociazby to. jednak sadze ze da wiecej.

sprzatanie nie jest problemem. nie nastaiwalabym sie poki co na bunt i konfrontacje z rodzicami. zajelabym sie sama soba, wzmocnieniem siebie, co takiego mogloby cie wzmocnic? ja to mam zainteresowania, pasje, wokol tego koncentruje swoja energie i uwage. zajmuje sie rzeczami dla mnei istotnymi, tymi w ktorych pokladam nadzieje - a wiec zdobywaniem wiedzy, doswiadczenia, rozwojem osobistym, itd.

w tym bardzo pomogl by ci kontakt z psychologiem, bo mam wrazenie ze jestes zagubiona wobec samej siebie, trzeba by to poukladac, uporzadkowac.

czy jest cos czym zajmujesz sie i to ci daje jakas satysfakcje? radosc? co jest tylko Twoje?
cvbnm
 

Postprzez siema » 4 sie 2010, o 11:47

Tu nie chodzi o samo sprzątnie. Nie mam nic przeciwko pomaganiu w domu i tego typu rzeczach. Tu chodzi o to, że przebywając w domu czuję się jakbym była tam tylko po to. Jakby to nie była moja rodzina, tylko ktoś u kogo procuję jako osoba sprzątająca.

Gram w teatrze. Teraz mam wakacyjną przerwę, ponieważ naszemu panu urodziła się córeczka. Pod koniec sierpnia znowu zacznę grać.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 4 sie 2010, o 12:34

ucieszylo mnie to ze grasz w teatrze. :)

domyslam sie ze to lubisz ...:)
czy wiazesz z teatrem jakiekolwiek nadzieje?
czy cie inspiruje jakos do myslenia o swojej przyszlosci?
cvbnm
 

Postprzez siema » 4 sie 2010, o 13:44

Zastanawiam się nad studiami aktorskimi.
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48

Postprzez cvbnm » 4 sie 2010, o 14:04

mam kilku znajomych aktorow, wiec mysle ze takie studia sa calkiem realne.

:) bede ci kibicowac :D
cvbnm
 

Postprzez siema » 30 wrz 2010, o 16:49

---------- 14:27 04.08.2010 ----------

Dziękuję. ;)

---------- 15:49 30.09.2010 ----------

Nie wiem co się ze mną dzieje. Mam okropne wahania nastrojów.. brak jakiejkolwiek chęci do życia i robienia czegokolwiek. Jedyne co chciałabym to uciec jak najdalej od mojego miasta, rodziny i znajomych.. uciec od tego wszystkiego..
siema
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 sie 2010, o 12:48


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 327 gości